Niedzielne remisy, River nadal w dołku

Poza wyjazdowym zwycięstwem liderującej Boca Juniors nad rezerwowym składem Banfield niedzielnej nocy rozegrano trzy inne spotkania w ramach 16. kolejki argentyńskiej Superligi. Punkty znowu potracili River Plate oraz Huracán. Natomiast Talleres ledwo co wywiózł punkt z zachodu kraju srebra, ale jednak utrzymali się na pozycji wicelidera. Podsumowanie:

Arsenal de Sarandí vs Huracán 1:1 (1:1)

Gole – 1:0 Lucas Wilchez (36′ – pen.), 1:1 Fernando Coniglio (45+3′)

Zamykający tabelę Arsenal de Sarandí zachowuje niewielkie szanse, ażeby uniknąć degradacji do Primera B Nacional. Mimo to pragną godnie pożegnać się z Superligą i dzielnie stawiają czoła drużynom stacjonującym na górze tabeli. Tydzień temu zremisowali w Santa Fe przeciwko Uniónowi, teraz dali się we znaki innemu dyszącemu kandydatowi do miana czarnego konia sezonu.

Huracán w zeszłych dwóch kolejkach zebrał tęgie cięgi od Racingu Club, a także uległ Rosario Central. Teraz niewiele brakowało, aby dokopał im opcjonalny spadkowicz. Początkowo „El Globo” bezskutecznie szukali powodzenia pod bramką Arsenalu. Najbliżej był Fernando Coniglio, który kuriozalnie chybił wślizgiem w polu bramkowym otrzymawszy dogranie z boku pola karnego od Ricardo Noira.

Gospodarze objęli prowadzenie w 36 minucie, kiedy rzut karny wykorzystał Lucas Wilchez. Niedługo później brodaty napastnik mógł drugi raz ukąsić gości – wybiegając sam na sam z Marcosem Díazem znalazł się przed świetną okazją. Niestety zbyt lekkomyślne rozwiązanie w postaci mierzonego strzału zza szesnastki zakończyło się chybieniem obok słupka.

Uniknęli jednak trzeciej pod rząd, dzięki powiewowi szczęścia tuż przed przerwą. Wówczas Pablo Santillo nieodpowiednio wypiąstkował dośrodkowanie, co skrzętnie spożytkował Fernando Coniglio głową adresując piłkę między słupki.

Druga połowa niespodziewanie należała do teoretycznie słabszych miejscowych. Jednakże „El Viaducto” nie dopisało szczęście. Gorąco pod bramką Huracánu zrobiło się dwukrotnie. Raz, gdy dalekosiężna bomba Alejo Antilefa ostemplowała poprzeczkę. Natomiast później mocny strzał zza piątego metra Gabriela Alanísa heroicznie wypiąstkował Marcos Díaz.

Rezultat 1:1 nie uległ korekcie. Arsenal zanotował swój trzeci konsekutywny remis i nadal okupuje ostatnią lokatę ze zgromadzonymi ośmioma punktami. Huracán coraz bliżej wylotu poza czołową dziesiątkę tabeli – obecnie są dziewiąci ze skompletowanymi 24 oczkami.

*****************************************************************************

San Martín de San Juan vs Talleres 1:1 (1:1)

Gole – 0:1 Santiago Silva (6′), 1:1 Claudio Spinelli (13′)

Serię zwycięstw, jaka stanęła na czterech przerwali Talleres. Aktualni wiceliderzy klasyfikacji musieli obejść się smakiem w San Juan, gdzie uciułali zaledwie remis 1:1.

Przeciwko tamtejszemu San Martín błyskawicznie objęli prowadzenie za sprawą Santiago Silvy, który zanotował swego pierwszego gola wśród „La T”. Wiekowy Urugwajczyk zwieńczył rozegranie kornera mocnym uderzeniem pod poprzeczkę w polu bramkowym, odwdzięczając się za dogranie głową od innego łysego weterana – Pablo Guiñazú.

Gospodarze jednak szybko wyrównali straty dzięki świetnej szarży Claudio Spinelliego. W 13 minucie długowłosy blondyn zgarnął dogranie od Gabriela Carabajala, wykiwał dwóch pilnujących go obrońców i niskim strzałem z ubocza pola karnego zaskoczył niespodziewającego się takiego lotu piłki Guido Herrerę. Niedawno był żelaznym rezerwowym wśród „Verdinegros”, a teraz strzela gola drugą kolejkę pod rząd.

U samego wstępu meczu Spinelli także mógł zadać cios gościom, aczkolwiek wówczas Herrera ofiarnie zatrzymał wybiegającego sam na sam atakującego. Około 30 minuty aktywny 20-latek wyglądem przypominający modela znalazł się przed następną gratką, lecz jego próbę sparował goalkeeper rywali.

W dalszej części konfrontacji zacięta konfrontacja między obiema ekipami, jaka nie przyniosła zmiany rezultatu. Luis Ardente obronił jeszcze dwa strzały głową „El Tanque” Silvy oraz zatrzymał przypuszczoną z dość ostrego kąta petardę ekwadorskiego skrzydłowego Joao Rojasa.

Talleres musieli zadowolić się remisem, lecz usprawiedliwić drużynę Franka Kudelki można faktem, iż wczorajszy rywal naprawdę dobrze spisuje się przed własną widownią podczas bieżącej kampanii.

Kordobańczycy są drudzy, mając dziewięć punktów straty do Boca. O mistrzostwie niech raczej zapomną, ale druga lokata niewątpliwie leży w horyzoncie ich możliwości. San Martín zajmuje piętnastą lokatę, nazbierawszy 22 oczka.

*****************************************************************************

River Plate vs Godoy Cruz 2:2 (1:2)

Gole – 0:1 Juan Garro (13′), 0:2 Santiago García (25′), 1:2 Rodrigo Mora (38′), 2:2 Lucas Pratto (51′)

Godoy Cruz ostatnimi czasy jest doprawdy niewygodnym przeciwnikiem dla River Plate. Już nie raz stanęli kością w gardle „Milionerom”. Duet napastników Garro-García dał do wiwatu, natomiast ekipa z Mendozy nieomal dokopałaby ospałemu gigantowi na jego twierdzy.

Już w 13 minucie genialna wrzutka Santiago Garcii na lewe skrzydło, gdzie przejął ją Juan Garro. Numer siedem wbiegł w szesnastkę od ubocza i niskim uderzeniem pokonał Franco Armaniego ku konsternacji El Monumental.

Kilkanaście minut później jeszcze większy szok, gdy Santiago García podwoił zaliczkę „Winiarzy”. Tym razem asystę wykładał Garro dośrodkowując z lewego skrzydła. Urugwajczyk natomiast nieupilnowany przez obronę także dostąpił okazji jeden na jednego, efektowną podcinką dopełniając formalności.

Jednocześnie popularny „El Morro” zdobył swojego ósmego gola w trwającym sezonie i coraz aktywniej bierze udział w wyścigu o tytuł króla goleadorów Superligi.

Futboliści Marcelo Gallardo niemniej obudzili się i dogonili sensacyjny „Expreso de Tomba”. W 38 minucie swego premierowego gola po wyleczeniu kontuzji kolana zanotował wiekowy snajper Rodrigo Mora. Świetna zespołowa akcja, gdzie efektowną piętką asystował Lucas Pratto i doświadczony Urus wykończył z bliska atak jeden na jednego z Leonardo Buriánem.

Natomiast krótko po zmianie stron pierwszy raz w barwach River na listę strzelców wpisał się Pratto, ratując punkt gospodarzom. Centra z boku szesnastki Nicolása De La Cruza, którą spożytkował wychowanek (o ironio!) Boca Juniors. Masywny Lucas bezpośrednim strzałem z około dziesiątego metra zaskoczył Buriána. Futbolówka nim wpadła do siatki odbiła się rykoszetem od stopera przyjezdnych.

Godoy Cruz nieomal odzyskałby prowadzenie dzięki rzutowi wolnemu pośredniemu w szesnastce gospodarzy. Niestety, paragwajski obrońca Diego Viera zamierzając minąć czyhający mur złożony z piłkarzy oponenta przestrzelił wysoko nad poprzeczką.

Miejscowi ostatnią szansę zanotowali tuż przed epilogiem spotkania, gdy obrońca Jonatan Maidana podczas rozegrania rzutu rożnego głową celował zbyt wysoko. Co by nie mówić, River Plate kiepsko zainaugurował swoje nowe stroje w biało-czerwone pasy a’la Estudiantes La Plata.

W zestawieniu Superligi nieoczekiwanie River okupuje dalekie 19. miejsce, uciuławszy dotychczas ledwie 19 oczek. Czyżby „Millonarios” odpuścili sobie krajowe rozgrywki podczas bieżącego roku i całkowicie poświęcili się Copa Libertadores, gdzie przed rokiem tryumf przemknął im koło nosa….

Dla Godoy Cruz priorytet stanowi zajęcie miejsca honorowanego kwalifikacją do przyszłorocznej edycji kontynentalnej elity. Team kierowany przez Diego Dabove choć nie odniósł wczoraj trzeciego konsekutywnego zwycięstwa, to aktualnie spełnia swe zamierzenie – piastuje czwartą lokatę z 28 punktami.

Comments are closed.