CA: Central panem Rosario, drugoligowiec w 1/2

Półfinały Copa Libertadores, ćwierćfinały Copa Sudamericana i do tego również ćwierćfinały Copa Argentina – podczas bieżącego tygodnia miłośnicy latynoskiego futbolu nie mogli narzekać na brak ekscytacji. Zobaczmy więc podsumowanie ostatnich dwóch bojów 1/4 finału krajowego pucharu, gdzie oglądaliśmy między innymi klasyk Rosario:

Estadio La Fortaleza (Lanús – aglomeracja Buenos Aires):

San Lorenzo vs Temperley 1:1 (0:1), rzuty karne – 1:4

Gole – 0:1 Ramiro Costa (14′), 1:1 Nicolás Blandi (90+1′)

Puchar Argentyny to turniej sensacji, zatem nie mogło zabraknąć chociaż jednego naprawdę zaskakującego półfinalisty. Drugoligowiec sprawił psikusa rozczarowującemu gigantowi i chociaż nie zdołał utrzymać prowadzenia do końca meczu, to summa summarum wyeliminował papieski klub po serii jedenastek.

Już po kwadransie rywalizacji drużyna, która jeszcze w ubiegłym sezonie była pierwszoligowa wylała kubeł lodowatej wody na głowy „Cuervos”. Ofiarny atak Temperley zakończył się trafieniem głową Ramiro Costy zza piątego metra.

Poszukiwania wyrównania strat ze strony San Lorenzo przez dłuższy czas rezultatów nie przynosiły. W 43 minucie bliski był kapitan Nicolás Blandi, lecz jego główka tylko otarła poprzeczkę bramki rywali.

Na domiar złego w 60 minucie czerwoną kartkę obejrzał reżyser gry CASLA, czyli Fernando Belluschi. Grał zbyt ostro, inkasując dwa „żółtka” za ostre faule.

Osłabione „Kruki” mimo wszystko zdołały wyrównać tuż przed końcem zawodów. W pierwszej doliczonej minucie Blandi dopiął swego i wreszcie pokonał Matíasa Castro. Jego strzał zza pola karnego odbił się rykoszetem od obrońcy rywali, co zmyliło goalkeepera. Piłka zatoczyła łuk nad Castro, wpadając do siatki.

Był oszczędzany na to „prestiżowe” spotkanie tak pieczołowicie, że nie zagrał w ostatnim ligowym klasyku przeciwko Racing Club, choć był wówczas zdolny do gry. Musiał zatem coś wskórać na kłopoty CASLA.

W rzutach karnych ekipa papieża Franciszka spaliła się jednak na wstępie, bowiem pierwsze dwie jedenastki zmarnowali Pablo Mouche oraz Ariel Rojas. Trzecie wapno wykorzystał Kolumbijczyk Daniel Hernández. Aczkolwiek „El Gasolero” dla odmiany strzelił wszystkie cztery swoje karniaki (jednego z nich egzekwował wspomniany bramkarz Castro) ostatecznie wyrzucając za burtę San Lorenzo.

Półfinał tegorocznego Pucharu Argentyny to niewątpliwie największy sukces w dziejach stołecznego teamu ze stadionu im. Alfredo Berangera występującego obecnie w Primera B Nacional.

*****************************************************************************

Estadio Julio Grondona (Sarandí – aglomeracja Buenos Aires)

Newell’s Old Boys vs Rosario Central 1:2 (0:0)

Gole – 0:1 Germán Herrera (63′), 0:2 Fernando Zampedri (68′), 1:2 Joaquín Torres (90+3′)

Niektórzy na derby Rosario w ćwierćfinale Pucharu Argentyny czekali z utęsknieniem, jak na El Superclásico (o ile do tego drugiego w finale Libertadores ostatecznie dojdzie). Poprzednie oficjalne Clásico Rosarino odbyło się niemal dokładnie rok temu, bo w połowie grudnia ubiegłego roku. Wówczas Central wygrał 1:0 w lidze po szybkiej bramce Germána Herrery. Teraz również górą okazali się „Canallas”, ale po kolei….

Mecz ten rozegrano rekordowo wcześnie, jak na Puchar Argentyny. Rozpoczął się on już o godzinie 15:30 czasu lokalnego, a ponadto przeprowadzono go przy pustych trybunach „ze względów bezpieczeństwa”. Kibice z Rosario mimo wszystko i tak przyjechali do Buenos Aires, śledząc przebieg starcia wokół obiektu w Sarandí.

W okolicy choćby zorganizowali festiwal sztucznych ogni. Poniżej widzimy „hinchas” Newell’s Old Boys oglądających mecz z dachu jednego domów leżących przy stadionie:

Boiskowe wydarzenia w pierwszej odsłonie nie zaliczały się do ciekawych, goli również zabrakło. W drugiej połowie rywalizacja jednak przybrała wyraziste barwy.

Konfrontacja otworzyła się od 63 minuty. Najpierw Alan Aguerre wybił na korner groźny strzał Leonardo Gila po rzucie wolnym. Za chwilę rudowłosy Gil dośrodkował z ów kornera, po czym wiekowy napadzior Germán Herrera genialnym uderzeniem piętką z ostrego kąta totalnie zaskoczył defensywę NOB, kierując futbolówkę do siatki. Fantastyczny gol i to podczas derbowej batalii!

Za chwilę 35-latek zmarnował okazję na drugie trafienie obijając słupek w obstawie defensywy ze środka pola karnego.

Pięć minut po golu Herrery ekipa Edgardo Bauzy właściwie rozstrzygnęła mecz. Drugi z napastników „Canallas” – Fernando Zampedri ładnym niskim przymierzeniem w centrum szesnastki podwyższył na 2:0. Mimo nieobecności kontuzjowanego weterana Marco Rubena atak Rosario Central świetnie sobie poradził.

Dalsza część spotkania obfitowała w multum spięć między piłkarzami, gdyż Newell’s podrażnieni dwiema straconymi bramkami stali się bardzo nerwowi. W 73 minucie ich paragwajski obrońca Teodoro Paredes obejrzał drugą żółtą, więc czerwoną kartkę. Później wybuchła awantura na boisku, w efekcie której za oplucie rywala wyleciał też skrzydłowy rywali Federico Carrizo.

Cztery minuty później „czerwień” zarobił ponadto Hernán Bernardello, więc NOB skończyli batalię w dziewiątkę. Swoja drogą wiekowy pomocnik miał refleks, że potrafił kopnąć przeciwnika w krocze, wtedy gdy został wywrócony przez niego podczas faulu.

Mając jednego zawodnika mniej na boisku strzelili chociaż honorowego gola. Podczas doliczonego czasu Joaquín Torres efektownym strzałem z okolicy szesnastego metra złagodził chłostę dla „Trędowatych”.

Rosario Central utrzymał swoje rządy w mieście, kwalifikując się do półfinału Copa Argentina piąty rok z rzędu!

Czy ponownie „Kanalie” będzie prześladować fatum i zostaną poskromieni na ostatniej prostej do trofeum? A może przełamią tę klątwę? O ile w półfinale powinni gładko ograć Temperley, to w finale prawdopodobnie będą musieli stawić czoła faworyzowanemu River Plate.

Comments are closed.