Na przywitanie katarskiego Mundialu reprezentacja Argentyny wyłożyła się na zaściankowej Arabii Saudyjskiej! „Albicelestes” zanotowali iście katastrofalny prolog imprezy, po remontadzie na wstępie drugiej połowy sensacyjnie ulegając 1:2 outsiderowi swojej grupy! Tak prysło marzenie o ustanowieniu nowego rekordu świata bez porażki wśród drużyn narodowych…..
Lusail Iconic Stadium (Lusail)
Grupa C:
Argentyna vs Arabia Saudyjska 1:2 (1:0)
Gole – 1:0 Lionel Messi (10′-pen.), 1:1 Saleh Al-Shehri (48′), 1:2 Salem Al-Dawsari (53′)
Na stadionie w Lusail drużyna Argentyny zainicjowała mundialową epopeję. Początkowo można było mieć nadzieję, że również ją tam zwieńczy w dniu 18 grudnia, kiedy rzeczony obiekt ugości finał 22. Mistrzostw Świata.
Teraz jednak trzeba zapomnieć o dalekobieżnym planie! Chłopcy Lionela Scaloniego będą drżeli przed uniknięciem totalnej kompromitacji nad Zatoką Perską, ponieważ na „dzień dobry” za sprawą błyskawicznej remontady zostali sromotnie upokorzeni przez niedocenianą Arabię Saudyjską!
A przecież wszystko zaczęło się po myśli. Już w drugiej minucie mocny, niski strzał ze skraju pola karnego Leo Messiego ofiarnie wybił bramkarz Mohammed Al-Owais.
Natomiast krótko przed upływem dziesiątej minuty sędzia po sprawdzeniu VAR podyktował rzut karny dla „Albicelestes” , gdyż dopatrzył się przewrócenia Leandro Paredesa w obrębie szesnastki rywali przez Saudyjczyka.
Wapno bezbłędnie wykorzystał oczywiście Messi, w 10 minucie notując swojego 92 gola dla seniorskiej drużyny narodowej i siódmego we wszystkich Mundialach.
Później Argentyńczycy aż trzykrotnie trafiali do siatki bez mocy prawnej, gdyż Lionel Messi oraz dwa razy Lautaro Martínez udanie wieńczyli akcje sam na sam z Al-Owaisem, lecz arbiter we wszystkich trzech przypadkach dopatrywał się pozycji spalonych autorów bramek i goli tych nie zaliczył!
Aktualni mistrzowie Ameryki Południowej podczas pierwszej odsłony co chwila byli na spalonym. Przy okazji pobili niechlubny mundialowy rekord pod względem ilości przypadków złapania się w pułapki ofsajdowe podczas jednego starcia!
W doliczonym czasie premierowej części Ángel Di María oddał chaotyczny bezpośredni strzał zza linii bocznej pola bramkowego, lecz Al-Owais nie miał problemów ze złapaniem piłki.
Do przerwy Argentyna mimo wyraźnej dominacji prowadziła tylko jedną bramką. Zaś Arabii Saudyjskiej ze względu kontuzji u samego kresu pierwszej odsłony wykruszył się kapitan Salman Al-Faraj. Jednakże „Green Falcons” bez niego znakomicie sobie poradzili!
Indolencja nader boleśnie zemściła się na „Albicelestes” zaraz po kwadransie odpoczynku! Arabia Saudyjska niezwykle prędko wylała dwa kubły przerażająco lodowatej wody na argentyńskie łby!
W 48 minucie Saleh Al-Shehri uporał się z defensorem Cristianem Romero i niskim uderzeniem posłanym na uboczu pola karnego pokonał Emiliano Martíneza. Pierwszy strzał Saudyjczyków tutaj przyniósł im gola!
Na tym nie koniec upokorzenia „La Scalonety”! Zaledwie pięć minut później następny druzgocący atak Saudyjczyków – bombę z ubocza pola karnego Nawafa Al-Abeda głową zablokował „Cuti” Romero, ale po chwili kapitan zastępczy, czyli Salem Al-Dawsari z linii szesnastego metra fenomenalnie huknął w długi róg bramki po palcach „Dibu”, tym golazo wysuwając „Zielone Sokoły” na sensacyjnie prowadzenie!
Uwłaczająca remontada przybliżyła Argentynę ku przerwaniu wspaniałej passy bez porażki wynoszącej 36 spotkań. Taka wtopa nastąpiła w momencie, kiedy od włoskiego rekordu dzieliła zaledwie jedna nieprzegrana batalia!
Jednocześnie ekipa Scaloniego przerwała okazałą passę bez straconej bramki, jaka wyniosła ponad pięć spotkań (dokładnie 497 minut).
Odpowiedzieć „Biało-Błękitni” usiłowali w 63 minucie, aczkolwiek podczas chaotycznej akcji bezpośrednią próbę Lautaro Martíneza ze środka pola karnego (którą na wysokości około piątego metra przeciął jeszcze Nicolás Tagliafico), czujny Al-Owais fantastycznie sparował na korner.
Mało tego, Al-Owais w 72 minucie wykazał się znakomitą robinsonadą, blokując niskie uderzenie z boku 16-tki weterana Di Marii. Następnie saudyjski goalkeeper wychwycił główkę z bliska Messiego w 84 minucie.
Nie tylko saudyjski bramkarz, ale również stoper Abdulelah Al-Amri popisał się wspaniałą interwencją. Zaliczył wejście smoka, bo ledwie pojawił się na murawie i w 90 minucie głową na linii bramkowej wybił strzał ze środka pola karnego Juliána Álvareza.
Jednak powyższa sytuacja nie liczy się, ponieważ wcześniej sędzia przerwał grę z powodu faulu Nicolása Otamendiego na Al-Owaisie.
W doliczonym Al-Owais jeszcze ucierpiał podczas zderzenia we własnej szesnastce, lecz po interwencji medyków wrócił do łask. Za moment zdążył do tego obronić również uderzenie ze łba, jakie posłał młody Álvarez. Saudyjski „arquero” został tu bezdyskusyjnym bohaterem!
Arabia Saudyjska w przeszłości już dwukrotnie zdołała zremisować z Argentyną, a teraz odniosła nad nią historyczne zwycięstwo!
Francuski trener o polskich korzeniach – Hervé Renard poprowadził arabski team do jego najważniejszego tryumfu w dziejach! Wcześniej Renard kierował głównie reprezentacjami afrykańskimi, a w 2012 roku sensacyjnie zdobył Puchar Narodów Afryki dowodząc Zambią. Nadto w 2015 roku powtórzył tenże sukces za sterem Wybrzeża Kości Słoniowej.
Skład Argentyny: Emiliano Martínez – Nahuel Molina Lucero, Nicolás Otamendi, Cristian Romero (59′, Lisandro Martínez), Nicolás Tagliafico (71′, Marcos Acuña) – Rodrigo De Paul, Leandro Paredes (59′, Enzo Fernández), Alejandro Gómez (59′, Julián Álvarez) – Lionel Messi [C], Lautaro Martínez, Ángel Di María
Trener: Lionel Scaloni
Żółte kartki: Al-Malki, Al-Boleahi, Al-Dawsari, Abdulhamid, Al-Abed, Al-Owais (wszyscy Arabia Saudyjska)
Sędziował: Slavko Vinčić (Słowenia)
Rekord świata w kwestii najdłuższej passy bez porażki wśród piłkarskich reprezentacji narodowych, należący do Włochów nie zostanie nawet wyrównany przez Argentyńczyków.
„Albicelestes” przerwali swą serię niezłomności na 36 potyczkach, będąc o zaledwie jeden mecz od dogonienia Italii pod tym względem! Ten fakt dogłębniej wyraża kwintesencję kompromitacji, jaką Argentyna poniosła w Lusail.
Drugi pojedynek grupowy „La Scaloneta” stoczy w sobotę przeciw Meksykowi dowodzonemu przez Argentyńczyka i zarazem byłego selekcjonera kadry „Biało-Błękitnych” – Gerardo Martino. To będzie fascynujący spektakl!
PS. Meksykanie wystartowali od bezbramkowego remisu z Polską. Ich bramkarz Guillermo Ochoa obronił rzut karny autorstwa Roberta Lewandowskiego.
Pozostaje mieć nadzieję, że reprezentanci Kraju Srebra podniosą się po tym blamażu, niczym Urugwaj na Mundialu 2014 po klęsce z Kostaryką.