Mocne San Lorenzo, kanonada Vélezu

San Lorenzo de Almagro wrócił na właściwe tory u kresu sezonu i chyba finalnie wejdzie do Sudamericany! Festiwalu strzeleckiego dokonał Vélez, wypalił się Atlético de Tucumán. Podsumowanie pięciu poniedziałkowych spotkań 26 kolejki Liga Profesional:

Arsenal de Sarandí vs Barracas Central 1:2 (0:0)

Gole – 0:1 Iván Tapia (60′-pen.), 0:2 Juan Ignacio Díaz (70′), 1:2 Joaquín Ibáñez (77′)

Barracas Central mimo wygranej już bez szans na przyszłoroczną Copa Sudamericana. Beniaminek rządzony przez szefa AfA przewyższył w Sarandí pewny utrzymania Arsenal, notując takie pyrrusowe zwycięstwo.

W 10 minucie niezła okazja gospodarzy, lecz Sebastián Lomónaco nieudanie złożył się do strzału i z ubocza pola bramkowego chybił.

Nieco ponad dziesięć minut później uderzenie zza szesnastki Fernando Valenzueli, który wcześniej pięknie przedryblował dwóch rywali, wybił strzegący bramki miejscowych Alejandro Medina.

Potem Medina zablokował też niską przymiarkę z ubocza szesnastki pomocnika Facundo Matera.

Beniaminek przełamał impas, kiedy zbliżała się godzina zawodów. Wówczas „El Guapo” wywalczył rzut karny, a tego na swą piątą na bramkę w sezonie zamienił syn sternika Argentyńskiego Związku Piłkarskiego – Iván Tapia.

Moment później przy rzucie rożnym dla przegrywających główkę Facundo Kruspzky’ego wychwycił Rodrigo Saracho. Podczas innej akcji Arsenalu piłki ręką we własnym polu karnym dotknął obrońca Barracas, ale prezes AfA czuwał i dlatego sędzia nawet nie sprawdził VAR.

Podwyższył w 70 minucie defensor Juan Ignacio Díaz z najbliższej odległości głową pakując piłkę do siatki dzięki dośrodkowaniu wspomnianego Tapii z rzutu wolnego zza linii bocznej szesnastki.

Zwycięstwo pupili włodarza AfA stało się jednak mniej oczywiste pięć minut później, gdy Joaquín Ibáñez na lewym skrzydle oddał bardzo chytry strzał z dystansu, jaki kuriozalnie wpuścił nieuważny bramkarz Saracho.

Na całe szczęście przyjezdnych okazał się to jedynie honorowy gol dla oponenta. Klub obecnego władcy AfA wypadł lepiej od teamu poprzedniego stałego rządcy Argentyńskiego Stowarzyszenia Piłkarskiego!

Wśród tabeli ligowej Barracas Central piastuje piętnastą lokatę ze zdobytymi 33 punktami. Chłopcy Rodolfo De Paoliego muszą zadowolić się bezproblemowym uratowaniem najwyższej klasy rozgrywkowej – to beniaminek, który na papierze ma najsłabszą kadrę w Liga Profesional, więc nawet z prezesem AfA u steru trudno było po nich oczekiwać cudów. 

Spokojny o pierwszoligowy byt Arsenal de Sarandí okupuje dalekie 25 miejsce, posiadając 27 punktów. Za wyjątkiem bezgorączkowego uniknięcia degradacji, był to chudy rok „El Viaducto”

******

Gimnasia La Plata vs Argentinos Juniors 0:0

Bezbramkowy spektakl między dwoma kandydatami do przyszłorocznego Pucharu Wyzwolicieli. To Argentinos Juniors bardziej mogą pluć sobie w brodę ze względu braku wygranej.

Już w 6 minucie zawodów szansa dla macierzystego klubu świętego Diego Maradony, lecz Thiago Nuss ze skraju pola karnego tylko ostemplował spojenie słupka z poprzeczką, po czym futbolówka opuściła murawę.

Kiedy mijała 17 minuta zawodów Rodrigo Rey fenomenalnie zablokował strzał z najbliższej odległości Gastóna Veróna podczas kornera. Dalsze oblężenie bramki odparła obrona laplateńczyków.

Następnie kolumbijski skrzydłowy gości Andrés Felipe Roa z kilku metrów feralnie spudłował obok słupka.

Podczas szarży „El Tripero” dla odmiany Paragwajczyk Ramón Sosa przestrzelił koło bramki z ubocza szesnastki.

Rey bronił tu niczym w transie! Zaraz u progu drugiej odsłony równie imponująco, co w 17 minucie, zahamował główkę oraz dobitkę nogą w polu bramkowym autorstwa Paragwajczyka Gabriela Ávalosa.

Zdecydowanie przeważali tutaj delegaci z centrum Buenos Aires. Rzut wolny autorstwa Miguela Torréna nieznacznie minął bramkę Rey’a.

Potem obrońca gospodarzy wykopał w polu bramkowym zbyt lekki strzał ze skraju 16-tki Nicolása Reniero. Jeszcze po przeprowadzeniu kornera rzeczony Reniero odruchowym strzałem feralnie spudłował nad poprzeczką zza piątego metra.

Gimnasia La Plata tym remisem zatraciła choćby matematyczne szanse na pierwsze w erze profesjonalnej mistrzostwo Argentyny. „Los Lobos” jednak zadowalają się swoim pierwszym od 16 lat awansem do Copa Libertadores, a do zapewnienia go jeszcze trochę brakuje.

Czy można się dziwić zadyszce GELP, skoro już w czwartek muszą dokończyć pojedynek z Boca Juniors? W tabeli ligowej ekipa Néstora Gorosito okupuje szóstą lokatę, dzierżąc 41 punktów. 

Ósmi Argentinos Juniors posiadający 39 oczek także mają blisko do następnej edycji CL, ale muszą jeszcze postawić ten ostatni krok. 

******

Vélez Sarsfield vs Estudiantes La Plata 4:0 (1:0)

Gole – Lucas Janson (35′-pen.), Abiel Osorio (72′, 85′), Francisco Ortega (78′)

Półfinalista tegorocznej Copa Libertadores podejmował ćwierćfinalistę tychże rozgrywek. Vélez po katastrofalnym roku na ojczystym podwórku chce przynajmniej godnie zwieńczyć sezon. Ich alternatywne, tradycyjne stroje w barwach włoskiej flagi wyraźnie przyniosły szczęście.

„Fortíneros” drugi raz w bieżącym roku zdeklasowali u siebie Estudiantes La Plata wynikiem 4:0! Pierwszy raz uczynili to na finiszu fazy grupowej Pucharu Wyzwolicieli, kiedy „Estu” miał już zapewnione pierwsze miejsce w grupie.

Teraz natomiast rywal przeżywa dotkliwe załamanie formy, nie mając za sterem stałego trenera. To na dobrą sprawę czwarty blamaż laplateńczyków w ciągu ostatniej połowy miesiąca.

Już w piątej minucie Luca Orellano mógł z rzutu wolnego trafić na rzecz gospodarzy, ale jego przymiarkę sparował na korner Mariano Andújar.

Delegaci natarli podczas kornera, lecz wtedy strzał głową początkującego stopera Santiago Núñeza zdołał wybić Lucas Hoyos.

Gol z rzutu karnego Lucasa Jansona w 35 minucie otworzył wynik na rzecz Vélezu. Kto wtedy przypuszczał, że to dopiero skromny początek kanonady.

Kuriozalnie szansę do wyrównania zaprzepaścił Urus Manuel Castro, z kilku metrów i to mając przed sobą pustą siatkę, skiksował główką tak rażąco, że skierował piłkę na bok do obrońcy rywali (który zaraz ją wybił). Za to Hoyos odparł dalekosiężnego wolejem Gonzalo Piñeiro.

Również miejscowi zaprzepaścili setkę, gdy najpierw przypadkowym strzałem młody obrońca przyjezdnych Santiago Núñeza obił poprzeczkę własnej bramki.

Za chwilę piłki dopadł w polu bramkowym niedoświadczony Santiago Castro i aż dwukrotnie jego uderzenia z jakże bliskiej odległości blokował Andújar, po czym defensor wykopał futbolówkę za boisko.

Moment potem inny młokos – Abiel Osorio spudłował koło słupka zza szesnastki. Jednakże jego wielkie chwile dopiero miały tu nadejść.

W 72 minucie „El Fortín” podwyższył, kiedy Abiel Osorio przejął błędne wycofanie obrońcy oponentów, wyminął wychodzącego goalkeepera i ze skraju szesnastki wycelował na pustą siatkę.

Sześć minut później lewy obrońca Francisco Ortega niskim uderzeniem z ubocza pola karnego, trafił w długi róg bramki Andújara.

Dzieła zniszczenia dopełnił Osorio, kompletując pierwszy w zawodowej karierze dublet. Podczas kontrataku w 85 minucie ów 20-latek nisko przyrżnął zza szesnastki, stawiając kropkę nad „i”. To jego już piąty gol podczas kampanii.

Vélez zaczął regularniej zwyciężać, aczkolwiek zbyt późno obudził się na choćby walkę o opuszczenie dennych sfer tabeli. Wśród ligowej stawki chłopcy Urusa Alexandra Mediny nadal są trzeci od końca, zebrawszy 25 punktów. 

Niewiele lepiej sytuują się Estudiantes, okupujący mizerną 22 lokatę przy 30 oczkach na koncie. Jednocześnie drużyna dowodzona tymczasowo przez Pablo Quatrocchiego tą klęską wykluczyła się z batalii o Copa Libertadores. 

„Los Pincharratas” póki co oficjalnie nawet nie zapewnili sobie wejściówek do Copa Sudamericana, więc przynajmniej w ostatniej kolejce nie będą narzekali na nudę. 

******

Atlético de Tucumán vs Unión 1:1 (0:0)

Gole – 0:1 Claudio Corvalán (48′), 1:1 Kevin Isa Luna (89′)

Niemalże definitywny kres mistrzowskich aspiracji Atlético de Tucumán. Jeśli Boca i Racing (albo choć jedno z nich) wygrają swoje najbliższe starcia, wtedy „El Decano” już oficjalnie będzie mogło pogrzebać marzenia o koronie.

Wymęczone w końcówkach domowe remisy 1:1 najpierw z Rosario Central, a teraz innym przedstawicielem prowincji Santa Fe – Uniónem, ostatecznie zweryfikowały płonny majestat tucumańczyków.

„Dziekan” niewątpliwie już porzucił plany włożenia korony, ponieważ od początku dał się delegatom przyprzeć do ściany. Najpierw uderzenie z ostrego kąta Imanola Machuki wybił Boliwijczyk Carlos Lampe.

Później dalekosiężna torpeda wolejem Juana Ignacio Nardoniego otłukła poprzeczkę bramki miejscowych. Strzał z rzutu wolnego Lucasa Esquivela sparował natomiast goalkeeper.

U samego wstępu drugiej odsłony Unión jednak dopiął swego! Następny już kubeł lodowatej wody wylany na głowy chłopców Lucasa Pusineriego. Po dośrodkowaniu z wolniaka, asysta głową Facundo Agüero i dzięki niej kapitan Claudio Corvalán również dyńką z bliska po palcach Lampe dał „Tatengues” prowadzenie.

Ripostę wykonać mógł Eugenio Isnaldo, aczkolwiek spudłował ze skraju pola karnego.

Podwyższyć na rzecz „Santafesinos” zamierzał Nardoni, lecz jego niskie przymierzenie zza linii bocznej pola bramkowego Lampe sparował nogami.

Przy innej akcji Uniónu sam na sam wybiegał Daniel Juárez, lecz za daleko wypuścił sobie piłkę i tę przechwycił bramkarz. Również jeden na jednego mknął Martín Cañete, aczkolwiek ze środka pola karnego podcinką pechowo chybił obok słupka.

Ekipa Urusa Gustavo Munúy nie potrafiła dobić lokalnej ekipy i gorzko tego pożałowała, tracąc niemal pewne zwycięstwo w samej końcówce.

Tuż przed finiszem regulaminowego czasu Atlético uratował się przed totalną kompromitacją, wydzierając remis. 21-letni Kevin Isa Luna wspaniałym dalekosiężnym strzałem zdobył pierwszego gola podczas dorosłej kariery i tak bardzo cieszył się nim, że zdjął koszulkę, za co jeszcze ujrzał żółtą kartkę.

Atlético de Tucumán wciąż okupuje najniższy stopień podium, a uciułał dotychczas 46 punktów. Zaznaczmy, iż team z północnego-zachodu Argentyny nawet nie jest jeszcze spokojny o bilety do Sudamericany.

O historycznym mistrzostwie zaś na Estadio Monumental José Fierro teraz naprawdę muszą zapomnieć.

Unión natomiast musi zapomnieć o wejściu do Copa Sudamericana drugi rok z rzędu! W tabeli rocznej już wcześniej zgubił już taką możliwość mimo zaległego boju do stoczenia. Za to wśród ligowego rankingu zajmuje 21 lokatę, dysponując 31 oczkami.

******

Sarmiento de Junín vs San Lorenzo 2:4 (1:3)

Gole – 0:1 i 1:4 Malcom Braida (18′, 61′),  1:1 Luciano Gondou (25′), 1:2 Andrés Vombergar (42′), 1:4 Adam Bareiro (45′), 2:4 Franco Quinteros (82′)

Jakież spektakularne przebudzenie funduje San Lorenzo de Almagro u finiszu czempionatu. Ulubieńcy papieża Franciszka wygrali czwarty raz w ostatnich pięciu konfrontacjach i nie tylko niemal zaklepali sobie miejsce mogące dać Copa Sudamericana, ale mają jeszcze szanse wywalczyć wyższe – gwarantujące awans tamże!

Piorunujący tryumf nad więdnącym u finiszu zmagań Sarmiento potwierdził również, iż „Cuervos” potrafią zwyciężać inaczej, aniżeli wynikiem 1:0 (taki rezultat osiągnęli w trzech meczach na poprzednie cztery).

Najpierw strzał z dalszej odległości Nahuela Barriosa poszybował nad bramką miejscowych. Wielkie strzelanie zainicjował w 18 minucie Malcom Braida, którego torpeda długiego zasięgu dla odmiany wpadła do siatki.

Na ten cios jednakże miejscowi szybko odpowiedzieli, gdyż w 25 minucie celną główką wyrównał Luciano Gondou.

U kresu pierwszej odsłony San Lorenzo dosłownie zdmuchnął słabnącego prowincjusza. Andrés Vombergar przywrócił zaliczkę gościom w 42 minucie. Napastnik znaturalizowany na Słoweńca huknął z ubocza pola karnego, a jego bombę feralnie wpuścił Sebastián Meza.

Zaś Adam Bareiro podwyższył do szatni, zdobywając swego już dziesiątego gola podczas LPF 2022. Paragwajczyk niskim strzałem zza pola karnego wyśrubował wynik na 3:1. Strzały z daleka udawały się tu „Krukom” nadzwyczajnie.

Gospodarze u wstępu drugiej odsłony chcieli złagodzić deficyt bramkowy. Augusto Batalla jednak zablokował uderzenie ze skraju pola karnego Gondou, a Javier Toledo kuriozalnie spartolił swoją dobitkę z piątego metra na pustą siatkę, tylko ostukując nią słupek.

Resztka złudzeń Sarmiento została rozwiana w 61 minucie, gdy Braida skompletował dublet. Podczas rozegrania rzutu wolnego rzeczony skrzydłowy przymierzył nisko z krańca 16-tki, a futbolówka odbita rykoszetem od nogi Bareiro zmyliła Mezę i wleciała do „pajęczyny”.

Pierwszy raz Malcom Braida zaserwował więcej, aniżeli gola w ciągu jednego meczu podczas dorosłej kariery. Jest to zarazem jego premierowa zdobycz bramkowa w barwach „Ciclón”.

Rozbitych „Zielonych” nieśmiało pocieszył Franco Quinteros. Po 80 minucie lewy obrońca uzyskał honorowe trafienie na 2:4, celując z bliska na pustą siatkę dzięki centrze drugiego bocznego defensora – Gonzalo Bettiniego.

San Lorenzo nagle wskoczył na ósme miejsce w lidze, zebrawszy już 40 punktów. Pytanie tylko czy kiedy czempionat zacumuje do brzegu, to „Azulgrana” otrzyma udział w Sudamericanie? U finiszu podejmuje u siebie ostatni Aldosivi, więc raczej nie będzie problemów ze zwycięstwem. Przyjdzie do tego oczekiwać wtopy Estudiantes lub Atlético de Tucumán.

Prysły marzenia Sarmiento de Junín o debiutanckim starcie w południowoamerykańskich pucharach. „La Verde” wśród ligowej klasyfikacji okupują zaś daleką 20 lokatę z 31 oczkami.

PS. Dokończenie meczu 23 kolejki między Boca Juniors, a Gimnasią La Plata zostało przełożone ze środy na czwartek o godzinie 20:00 naszego czasu z powodu potrzeby dania piłkarzom klubu laplateńskiego minimum dwóch dni regeneracji po wczorajszej konfrontacji.

Comments are closed.