River miażdży, Tucumán zaś liderem

Z nowym trenerem odradza się Colón, ponownie grad goli widzieliśmy w starciu Racingu Club, skończyła się piękna passa „Inde”, zaszalał River Plate, na czele ligi znowu gości Atlético de Tucumán! Relacja z pięciu środowych konfrontacji 23 kolejki Liga Profesional:

Colón vs Patronato 1:0 (1:0)

Gol – Ramón Ábila (25′-pen.)

Efekt nowej miotły w Colónie wprowadził jego nowy trener, a zarazem były piłkarz – Marcelo Saralegui. Urugwajczyk w drugim spotkaniu za sterami „Sabaleros” ponownie odniósł zwycięstwo, teraz przewyższając rewelacyjnego outsidera.

Pierwszy atak należał do przybyszy z Międzyrzecza. Uderzenie Jorge Valdeza Chamorro ze skraju szesnastki niemniej zdołał zablokować obrońca.

Wśród miejscowych Ramón Ábila też z krańca pola karnego oddał strzał, jaki przeleciał nad poprzeczką. Masywny napastnik jednak niedługo potem dopiął swego.

Gospodarze wygrali dzięki bramce z jedenastego metra. Przełom Ramóna Ábili u kresu kampanii nie zamknął się w granicy jednego gola, strzelonego Estudiantes La Plata. Tutaj w 25 minucie „Wanchope” wykorzystał rzut karny, rozstrzygający losy batalii.

To siódmy gol podczas czempionatu uzyskany przez byłego snajpera Boca Juniors tudzież Huracánu.

Przegrywający kopciuszek usiłował wyrównać w drugiej połowie. Bomba z dalszej odległości Facundo Cobosa została sparowana nad bramką przez Ignacio Chicco. Bramkarz „Sabaleros” odparł też próbę ze środka 16-tki Lautaro Geminianiego.

Ábila natomiast musiał coś zmarnotrawić, aby pozostać sobą. Chciał przejąć wrzutkę Kolumbijczyka Baldomero Perlazy, obracając się z futbolówką za piątym metrem – ale ta uciekła mu, przetaczając się koło słupka.

Szansa dla Patronato spaliła na panewce, kiedy w olbrzymim zamieszaniu pod bramką gospodarzy uderzenie ze środka pola karnego Juana Guasone ofiarnie zablokował Chicco.

Ubiegłoroczny tryumfator Pucharu Ligi zerżnął jeszcze dwie szanse, chcąc podwyższyć. Zmiennik Brian Farioli tylko ostemplował słupek zza linii bocznej pola bramkowego. Ponadto następny joker – Juan Sánchez Miño z okolicy piątego metra fatalnie spudłował główką.

Chwilę przed końcowym gwizdkiem, arbiter Pablo Echavarría musiał pokazać czerwoną kartkę innemu rezerwowemu miejscowych, a mianowicie wiekowemu Mauro Formice, który brutalnie sfaulował Justo Gianiego.

Aktualnie Colón posiada 25 punktów, umykąc z dennej części klasyfikacji ligowej. Zajmuje 24 miejsce. Ważne, że „Sabaleros” pod opieką nowego stratega ponownie zaczął wygrywać. 

Patronato ostatnio ku zaskoczeniu wszystkich ośmieszył walczący o mistrzostwo Atlético de Tucumán, ale teraz wróciła tam stara bida. Klub z Parany zajmuje wśród stawki LPF 2022 lokatę numer trzynaście zebrawszy 31 oczek.

W samej lidze jest naprawdę optymistycznie, ale wśród tabeli spadkowej po wczorajszej wygranej Aldosivi, drużyna „El Patrón” wtórnie strącona została na sam abisal i traci aż osiem punktów do ucieczki spod topora. Tylko kolejna likwidacja degradacji mogłaby ich uratować! 

******

Atlético de Tucumán vs Platense 2:1 (2:1)

Gole – 1:0 Ramiro Carrera (2′), 1:1 Vicente Taborda (24′), 2:1 Mateo Coronel (41′)

Epicki wyścig o mistrzostwo Argentyny trwa dzięki entuzjazmowi Atlético de Tucumán. „Dziekan” za wszelką cenę pragnie stać pierwszym klubem w historii spoza prowincji Buenos Aires i miasta Rosario, jaki sięgnie po tytuł mistrza Kraju Tanga.

Ekipa Lucasa Pusineriego rzuciła naprawdę poważne wyzwanie stołecznym gigantom. Teraz wymęczywszy wygraną nad średniakiem Platense, ponownie figuruje na czele stawki.

Rozsierdzony po niedzielnej wtopie w Paranie zespół tucumański błyskawicznie ukąsił. Już po dwóch minutach starcia Ramiro Carrera technicznym strzałem zza szesnastego metra, od słupka efektownie wycelował do bramki oponenta.

To już siódmy gol rzeczonego skrzydłowego podczas bieżącej kampanii ligowej.

Następnie podczas rzutu rożnego, bezpośrednie uderzenie Matíasa Orihueli z ubocza szesnastki wychwycił Marcos Ledesma strzegący bramki gości. W 16 minucie Joaquín Pereyra mógł podwyższyć, ale zaledwie otłukł poprzeczkę z rzutu wolnego.

Boca Juniors walkę o mistrzostwo chciał ułatwić młodzian wypożyczony z niej do Platense, czyli Vicente Taborda. Właśnie on w 24 minucie wykorzystując wrzutkę z boku szesnastki Carlo Lattanzio, w polu bramkowym bezpośrednio trafił do pustej „pajęczyny”.

Rzecz jasna tucumański klub ruszył do pogoni za wtórnym wyjściem na plus. Joaquín Pereyra ponownie spróbował szczęścia z wolniaka, lecz przymierzył zbyt wysoko.

Zdesperowany Atlético odzyskał zaliczkę u kresu pierwszej połowy. W 41 minucie skuteczny kontratak „El Decano” ukoronował Mateo Coronel. Młody napastnik przejął asystę z połowy boiska, wbiegł w centrum 16-tki i tamże okiwał defensora, ażeby strzałem w krótki róg zaskoczyć Marcosa Ledesmę.

Wypożyczony z Argentinos Juniors młody napastnik trzeci mecz pod rząd wpisał się na listę strzelców, a ogólnie przez cały sezon wpakował już cztery bramki.

Podczas drugiej odsłony Carrera z dystansu pomylił się koło słupka. „Dziekan” mógł też zaserwować sobie samobója podczas wolnego dla przyjezdnych, ale Joaquín Pereyra na całe szczęście ze łba tylko ostemplował poprzeczkę własnej bramki.

Summa summarum Atlético de Tucumán jakoś dowiózł skromne zwycięstwo do końca, dzięki czemu znowu okupuje szczyt tabeli posiadając 44 punkty. Teraz „El Decano” musi oczekiwać na dzisiejszy wynik Boca w La Placie.

Czternasty Platense zebrał dotąd 31 oczek. Najważniejsze, że pewnie utrzymuje się w lidze. Na kontynentalne puchary jest zbyt słaby. Ich trener Omar De Felippe uległ swojemu byłemu teamowi.

******

Defensa y Justicia vs Racing Club 3:3 (2:2)

Gole – 0:1 Matías Rojas (19′), 1:1 Kevin Gutiérrez (22′), 2:1 Gabriel Alanís (27′), 2:2 Emiliano Vecchio (45′), 3:2 Gastón Togni (75′), 3:3 Aníbal Moreno (90+6′)

Spotkania Racingu Club w ostatnich dniach są niewiarygodnie pasjonujące. Dosłownie wariactwo! Po ich wymęczonej w samej końcówce wygranej 4:3 nad Rosario Central (gdzie dokonali remontady ze stanu 1:3), teraz „La Academia” ponownie w nawałnicy goli zremisowała 3:3 z nieobliczalną DyJ!

Losy bitwy oczywiście także ważyły się do jej finalnych sekund. To potknięcie jednak mocno redukuje szanse przyjezdnych na koronę.

Zaczęło się dość sentymentalnie. Racing otworzył ten festiwal strzelecki w 19 minucie, gdy po asyście z boku Kolumbijczyka Johana Carbonero, ze środka pola karnego Matías Rojas pokonał Ezequiela Unsaina. Zadziałało tu prawo eks’a, bowiem paragwajski playmaker to były zawodnik DyJ.

Zaledwie trzy minuty trwała radość ekipy Lorda Gago, a zgasił ją…… kolejny wykładowca prawa eks’a! Mało tego, kąsając swój macierzysty team!

Pomocnik Kevin Gutiérrez chciał dośrodkować zza narożnika pola karnego, ale futbolówki nikt po drodze nie sięgnął i ta przypadkiem wleciała sobie do bramki Gabriela Ariasa (który też mierzył się tu przeciw byłej ekipie).

Minęło pięć minut, a Defensa y Justicia przypieczętowała remontadę! Kontratak w 27 minucie pociągnął Gastón Togni, dośrodkowując na teren pola bramkowego, gdzie Gabriel Alanís bez namysłu dopełnił formalności.

Kiedy minęło półgodziny zawodów, Gonzalo Piovi zapragnął wyrównać na rzecz gości. Unsain jednak zablokował strzał z krańca 16-tki jasnowłosego obrońcy.

Tuż przed przerwa stan rywalizacji zniwelował doświadczony Emiliano Vecchio, w akcji sam na sam pośrodku szesnastki trafiając dzięki długiej ladze od Leonela Mirandy, który także grał tu ze swoim byłym zespołem! Sędzia uznał gola dopiero po sprawdzeniu VAR, gdyż pierwotnie dopatrzył się tu spalonego strzelca.

Jeden z ataków „Sokołów” mógł przywrócić im prowadzenie, lecz Nicolás Fernández wyminąwszy Ariasa, przypuścił w narożniku szesnastki uderzenie, które kilka metrów dalej głową na korner wybił stoper Jonathan Galván.

DyJ wreszcie drugi raz wysunęła się na prowadzenie, gdy Racingowi cios zadał wychowanek Independiente! W 75 minucie po szybkim rozegraniu autu Gastón Togni niekryty z centrum pola karnego wycelował w długi róg bramki reprezentanta Chile. Nie trudno się domyślić, że on z wiadomych przyczyn dla kontrastu eksplodował radością.

Rzecz jasna boleśnie podrażniony zespół z Avellanedy rzucił się do gonienia wyniku. Po swoim rzucie rożnym stracił gola z kontry, ale sędzia Fernando Rapallini sprawdził VAR i zauważył, że przed kontratakiem gracz DyJ faulował rywala we własnej szesnastce. Zamiast czwartego gola dla miejscowych, mieliśmy rzut karny dla Racingu!

W 85 minucie delegaci wykonali jedenastkę, ale tę zmarnował weteran Vecchio pudłując nad poprzeczką.

Ostatecznie „La Academia” przynajmniej wydarła remis w końcowych sekundach. Znów Aníbal Moreno odmienił losy meczu tuż przed jego kresem! W szóstej dodatkowej minucie celną główką przeciął dośrodkowanie z rzutu wolnego, ratując remis gigantowi. Narodził się nowy ekspert od strzelania u epilogu starć!

Racing Club mimo następnej pomyślnej końcówki, powodów do dumy nie ma. Szanse na tytuł mistrza powoli umykają biało-błękitnej ekipie. W tabeli są trzeci, zebrawszy 41 oczek – trzech punktów brakuje im do liderujących tucumańczyków.

Chłopcy Fernando Gago muszą się modlić o wpadki nie tylko Atlético de Tucumán, ale również Boca Juniors – inaczej ich marzenia o wzniesieniu pucharu wyparują bezpowrotnie. 

Defensa y Justicia okupuje siedemnastą lokatę, dysponując 30 punktami. Póki co zajmuje w tabeli rocznej pozycję honorowaną Sudamericaną, a na upartego może jeszcze myśleć o elitarnej Libertadores. 

******

Independiente vs Central Córdoba 1:2 (0:0)

Gole – 0:1 Jesús Soraire (50′), 0:2 Juan Manuel Insaurralde (61′-samobój), 1:2 Edgar Elizalde (90+1′)

Seria pięciu kolejnych tryumfów ligowych Independiente została nieoczekiwanie przerwała przez prowincjusza z północy kraju. Gorzki prolog Fabiána Domana jako nowego prezesa „Czerwonych Diabłów”.

Odradzający się upadły tytan został ośmieszony u siebie przez walczący o utrzymanie Central Córdoba.

Przybysze z Santiago del Estero natarli u wstępu zawodów, lecz niskie przymierzenie Alejandro Martíneza z ubocza pola karnego obronił Milton Álvarez.

Wśród lokalnego zespołu zza pola karnego obok bramki pomylił się Nicolás Vallejo. 18-latek minionej soboty zdobył pierwszego w życiu gola jako zawodowiec, lecz tym razem fortuna mu nie sprzyjała. Nadto głową niecelnie przymierzył Leandro Benegas.

Wszystkie gole padły po przerwie. Kapitan przyjezdnych Jesús Soraire w 50 minucie przejął dośrodkowanie z lewej flanki na krańcu szesnastki, przedarł się przez obronę, niczym Obelix przez rzymski legion i na wysokości piątego metra należycie zwieńczył atak.

Wyrównać pragnął Benegas, lecz ze łba tylko obił poprzeczkę. Przewrotką chciał dobić Iván Marcone strzelając w obrońcę. Poprawka Elizalde zza pola bramkowego także została zablokowana przez obrońcę.

Sensacją intensywnie zapachniało po godzinie zawodów, kiedy wiekowy stoper Juan Manuel Insaurralde tak pechowo przeciął narożną centrę oponenta, że adresując piłkę do własnej bramki podwyższył zaliczkę delegatury z Santiago del Estero.

Wśród miejscowych Lucas González dalekosiężnym uderzeniem chybił nad poprzeczką. Z drugiej strony boiska techniczna próba przypuszczona na szesnastym metrze przez Alejandro Martíneza minęła dalszy słupek.

Kiedy gospodarze rozegrali rzut rożny, strzał głową Edgara Elizalde z linii bramkowej też łbem wybił Francisco González Metilli. Podczas kontynuacji akcji, dośrodkowanie we własnym polu karnym przypadkiem ręką zatrzymał gracz przyjezdnych Soraire, ale na szczęście jego i całego Central Córdoba sędzia tego nie spostrzegł.

Biedny „Inde” najwyraźniej uznał, że w minionym miesiącu radził sobie aż za dobrze i należy zejść na ziemię. Gospodarz zdobył się jedynie na honorową bramkę u samego krańca zawodów, a tę celną główką uzyskał Elizalde. Urugwajski defensor strzelił pierwszy raz na boiskach Argentyny.

Central Córdoba wyraźnie od pewnego czasu spisuje się powyżej własnych oczekiwań. Ekipa Abla Balbo przeskoczyła w tabeli Independiente dzięki bezpośredniej victorii nad nimi. W klasyfikacji ligowej „El Ferroviario” niespodziewanie jest już dwunasty, posiadając 31 punktów.

Co najbardziej istotne, w Santiago del Estero zagwarantowali sobie status pierwszoligowca na przyszły rok (gdyby tak jednak nie zdjęto spadków w bieżącym roku). 

Każda śliczna passa musi się kiedyś skończyć, o czym przekonał się tu Independiente. Czerwony dystrykt Avellanedy po pięciu z rzędu ligowych tryumfach, uległ kopciuszkowi przed własną publicznością i zleciał na 15 miejsce w tabeli, jakie piastuje mając 30 oczek.

Jednocześnie to definitywny koniec marzeń „Los Diablos Rojos” o międzynarodowych wojażach w przyszłym roku. Pierwszy raz od 2014 roku (gdy wracali czyśćca z drugiej ligi) najbardziej utytułowany klub zarówno Libertadores, jak i Sudamericany nie wystąpi w turniejach CONMEBOL.

W latach 2015-2022 piłkarze ze stadionu im. Ricardo Bochiniego aż siedmiokrotnie uczestniczyli w Copa Sudamericana (w 2017 zdobyli ją) i raz w Copa Libertadores. 

******

River Plate vs Estudiantes La Plata 5:0 (2:0)

Gole – Miguel Borja (24′, 29′), Pablo Solari (83′), Esequiel Barco (85′), Matías Suárez (88′)

Złapali nowe życie! Kiedy wydawało się, iż dla River Plate bieżący rok jest już całkowicie przegrany i poza awansem do następnej edycji Pucharu Wyzwolicieli ekipa ta już nic nie wskóra, „Millonarios” znów zaczęli wymiatać!

Najwidoczniej sensacyjnie odpadnięcie z zaściankowym Patronato w ćwierćfinale Copa Argentina, pobudziło sportową złość brygady Marcelo Gallardo.

Obrońca tytułu mistrza kraju najpierw rozbił 3:0 na wyjeździe Argentinos Juniors, a teraz wdeptał w ziemię zawodzących od dłuższego czasu Estudiantes La Plata (którzy po rezygnacji Ricardo Zielinskiego nie posiadają stałego trenera).

Najpierw z rzutu wolnego dla przybyszy spudłował nad poprzeczką młokos Franco Zapiola.

Wśród miejscowych Juanfer Quintero chciał ponownie wkręcić z kornera, ale Jerónimo Pourtau zdołał zainterweniować. Po następnej narożnej centrze Kolumbijczyka głową z bliska pomylił się Lucas Beltrán.

Kanonadę dubletem zainicjował Miguel Borja. Inny Kolumbijczyk w 24 minucie otworzył wynik. Ciemnoskóry atakujący biegł sam na sam, oddając teoretycznie słaby strzał wprost do rąk Pourtau.

Jednakże nominalnie drugi goalkeeper „Estu” (zastępujący tu leczącego grypę Mariano Andújara) wprost kretyńsko wypuścił futbolówkę z rąk i ta poturlała się do bramki.

Pięć minut później Borja pokonał Pourtau’a drugi raz. Przejął daleką wrzutkę zza połowy boiska i mocnym uderzeniem z szesnastego metra wycelował do siatki po palcach goalkeepera. Łącznie ciemnoskóry snajper uzyskał już sześć goli podczas tegoż czempionatu.

Jeszcze przed kwadransem wytchnienia Borja mógł skompletować klasycznego hattricka, aczkolwiek jego uderzenie ze środka 16-tki tym razem Pourtau zahamował.

W drugiej części Franco Armani wybił dalekosiężne uderzenie występującego przeciw macierzystej ekipie Benjamína Rollheisera. Za to Borja nie miał okazji świętować hattricka, gdyż karygodnie spudłował bezpośrednim uderzeniem z okolicy piątego metra.

U kresu potyczki „La Banda Roja” zmiażdżyła laplateńczyków. Pablo Solari w 83 minucie zdobył piąte trafienie w sezonie. On także przejął asystę ze środka boiska i wybiegł jeden na jednego z Pourtau, powodując jego kapitulację niskim uderzeniem zza szesnastego metra.

Za chwilę Esequiel Barco podwyższył na 4:0. Były gwiazdor młodzieżowej reprezentacji Argentyny z boku szesnastki znakomicie przyrżnął w długi róg bramki przyjezdnych. Zaznaczmy, iż hattricka w asystach odnotował tu Urugwajczyk Nicolás De La Cruz.

Gwóźdź do trumny „Estu” wbił w 88 minucie Matías Suárez. Po złym wycofaniu obrońcy laplateńczyków, gospodarze przeprowadzili ostatnią akcję – przejął piłkę Solari, po czym strzał „Matiego” ze środka 16-tki wybił obrońca. Acz były zawodnik belgijskiego Anderlechtu doszedł do piłki ponownie i jego poprawka w polu bramkowym znalazła drogę do celu.

Najprawdziwszy festiwal artyleryjski potentata u samego krańca boju!

Cudowne przebudzenie River, który nagle wywindował się na czwartą pozycję ze zdobytymi 38 punktami. Czyżby „Milionerzy” jeszcze włączyli się do wyścigu o majstra? 

Istna tragedia dzieje się w Estudiantes La Plata. Zmęczeni wyjątkowo intensywnym rokiem „Los Pincharratas” odhaczyli właśnie czwartą wtopę pod rząd, a zarazem trzecią gdzie stracili co najmniej trzy bramki! 

Wczorajszy blamaż „Estu” jednak przyćmił wszystkie inne – tymczasowa kuratela Pablo Quatrocchiego (z ekipy rezerw) nad pierwszym zespołem chyba musi prędko się skończyć, bo perspektywa udziału w przyszłorocznych zmaganiach Pucharu Wyzwolicieli oddala się nieubłaganie.

W tabeli ligowej zlot czołowego klubu La Platy na odległe 20 miejsce przy 27 oczkach na koncie. Wśród klasyfikacji rocznej nie figurują już nawet w top sześć….. Potrzeba tam wstrząsu! 

Comments are closed.