Racing nie traci głowy, radość Platense

Nieoczekiwani kandydaci do mistrzostwa Argentyny ze sporym fartem wymęczyli u siebie remisy 1:1 przeciwko beniaminkom. Po 1:0 wygrały Racing Club oraz Platense. Jedno spotkanie przełożono. Podsumowanie czterech wtorkowych konfrontacji 19 kolejki Liga Profesional:

Vélez Sarsfield vs Central Córdoba – mecz przełożony

Wbrew pierwotnym domysłom spotkania nie przesunięto na inny termin z tego względu, iż półfinalista bieżącej edycji Copa Libertadores chciał mieć więcej czasu na regenerację sił przed czwartkową zaległą bitwą 1/8 finału Pucharu Argentyny z Independiente.

Liga Profesional de Fútbol wydała decyzję o przełożeniu konfrontacji, ponieważ policja miasta metropolitarnego Buenos Aires zakomunikowała, iż nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa jednocześnie podczas tego spotkania oraz w rozpoczynającej się zaraz potem batalii Huracánu z Barracas Central*.

* – stołeczne dzielnice Liniers, gdzie znajduje się stadion Vélezu oraz Parque Patricios, skąd pochodzi Huracán leżą bardzo blisko siebie i dlatego lokalne służby porządkowe równolegle muszą mieć pod opieką oba te rejony.

******

Godoy Cruz vs Tigre 1:1 (0:1)

Gole – 0:1 Blas Armoa (13′), 1:1 Pier Barrios (77′)

Na Estadio Malvinas Argentinas w Mendozie lokalny Godoy Cruz marzący o mistrzowskiej paterze zaledwie zremisował 1:1 przeciwko beniaminkowi, jaki może co najwyżej mierzyć w awans do Copa Sudamericana.

Pierwsi zaatakowali wyżej sklasyfikowani gospodarze, jednakże ich czołowy zawodnik Salomón Rodríguez nie zdołał poprawnie wykończyć akcji. Urus będąc pilnowany przez obrońcę, na piątym metrze wślizgiem spudłował koło słupka.

Tigre dla odmiany zadał cios w 13 minucie. Wówczas Paragwajczyk Blas Armoa wykiwał dwóch oponentów, a następnie niskim uderzeniem w krótki róg z ubocza szesnastki zaskoczył Diego Rodrígueza. Przy okazji skrzydłowy ten zdobył swojego pierwszego gola na boiskach Argentyny.

Wśród miejscowych zaś próbą dalszego zasięgu obok bramki pomylił się pomocnik Nelson Acevedo.

Podwyższyć dla gości mógł czołowy snajper ligi, a więc Mateo Retegui. W akcji dwóch piłkarzy wypożyczonych z Boca Juniors po długiej ladze Ezequiela Fernándeza, 23-letni goleador na skraju pola karnego znalazł się sam na sam, lecz nie poradził się z wychodzącym doń goalkeeperem i feralnie spudłował obok słupka.

W 39 minucie znakomitą szansę na wyrównanie zmarnował Martín Ojeda. Kapitan „Winiarze” bezpośrednim strzałem na skraju pola bramkowego przeciął centrę, aczkolwiek niezwykle pechowo spudłował obok słupka z jakże bliskiej odległości.

Gdy minęła godzina zawodów, wśród delegatów po rozegraniu kornera z dystansu przymierzył Lucas Blondel. W tej sytuacji obronną ręką wyszedł jednak Diego „El Ruso” Rodríguez.

Miejscowi wyrównali w 77 minucie, kiedy nieudane wybicie główką defensora gości spożytkował Pier Barrios. Obrońca „Bodegueros” zza pola bramkowego zdobył trafienie na wagę remisu.

U kresu bitwy chłopcy Favio Orsiego oraz Sergio Gómeza mogli jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednakże Manuel Roffo uratował Tigre, ofiarnie wybijając nad poprzeczką uderzenie zza piątego metra urugwajskiego zmiennika Enzo Larrosy.

Summa summarum trener przyjezdnych Diego Martínez nie dał rady przechytrzyć swojego byłego klubu.

Godoy Cruz mógł dogonić lidera, a wobec drugiej pod rząd zguby punktów jest czwarty ze zdobytymi 32 oczkami. Konkurencja już zaciera sobie ręce na wpadkę „El Expreso del Tomba”

Tigre w tej chwili jest piętnasty, ma 24 punkty i w najbliższym czasie będzie kontynuował swoją walkę o przepustki do drugiego kontynentalnego czempionatu. To przegrany, ale jednak finalista Copa de Liga Profesional i taki wyczyn do czegoś zobowiązuje nawet beniaminka.

******

Huracán vs Barracas Central 1:1 (0:1)

Gole – 0:1 Facundo Mater (45+2′), 1:1 Lucas Merolla (75′)

Następny remis 1:1 między kandydatem do mistrzostwa, a beniaminkiem bijącym się o bilety do Sudamericany, gdzie teoretyczny faworyt z trudem wydarł wynik nierozstrzygnięty.

Początek należał do faworyzowanego Huracánu. Dalekosiężna bomba Santiago Hezze została przerzucona nad poprzeczką przez Cristiana Arce, natomiast próbę z dystansu Ismaela Quileza ów bramkarz wychwycił.

Nadto przy rozegraniu kornera uderzenie głową Urusa Matíasa Cóccaro pochwycił „arquero” nominalnego outsidera, który pod rządami prezesa AfA nagle wspina się na wyżyny swoich możliwości.

Niewykorzystana przewaga zemściła się na „El Globo”. Barracas bowiem strzelili gola do szatni. Podczas długiego oblężenia pola karnego miejscowych, wreszcie udało się sforsować ich tyły.

Facundo Mater przejął złe wybicie obrońcy, wbiegł w centrum pola karnego i tamże niskim uderzeniem przy słupku pokonał Lucasa Chavesa.

Od drugiej części boju Huracán ponowił natarcie, szukając już nie prowadzenia, a wyrównania. Kozłowany strzał Benjamína Garré zza pola karnego ominął bramkę.

Później niedoświadczony zmiennik Enzo Luna ze środka 16-tki przymierzył zbyt lekko i Arce spokojnie złapał piłkę. Poza tym Rodrigo Garro na skraju pola karnego posłał iście koślawy strzał, jaki bramkarz łatwiutko obronił.

W 75 minucie nareszcie „Quemero” ocalił chociaż punkt dla siebie, kiedy dośrodkowanie z rzutu rożnego celną główką przeciął obrońca Lucas Merolla.

Gdyby Huracán tu wygrał, piastowałby teraz fotel lidera. A tak ekipa Diego Dabove została zaledwie wiceliderem, uciuławszy dotychczas 33 oczka – o punkt wyżej stoi przodujący jeszcze Atlético de Tucumán.

Ostatnimi czasy cała liga gra pod Boca Juniors i kto wie czy zwycięstwo w Superclásico będące czwartym konsekutywnym tryumfem „Xeneizes”, nie zainicjuje formalnie marszu giganta z La Bombonera po mistrzostwo Argentyny?!

Szesnastą lokatę okupują Barracas Central posiadając 24 punkty. W tabeli rocznej „El Guapo” traci bardzo niewiele do strefy Copa Sudamericana.

******

Platense vs Unión 1:0 (1:0)

Gol – Jorge Benítez (45+3′)

Na dobrą sprawę Platense jeszcze nie wypadł z tego jakże zaciętego wyścigu o majstra. Tryumf nad Uniónem przybliżył „Kalmary” do czoła klasyfikacji.

Podczas kornera dla miejscowych niecelnie główką mierzył stoper Ramiro González.

Podczas kontrataku przybyszy z Santa Fe, jeden na jednego popędził Jonathan Álvez. Niestety, Urus fatalnie chybił koło słupka z centrum pola karnego w jakże obiecującej okazji.

Za chwilę podczas kornera strzał głową nad poprzeczką bramki miejscowych posłał Juan Carlos Portillo. Natomiast dalekosiężna torpeda Juana Nardoniego została wybita nad poprzeczką przez Marcosa Ledesmę.

Około 40 minuty podczas rzutu wolnego dla gospodarzy Sebastián Moyano wybił strzał głową Ignacio Schora.

Jednakże Platense zdążył strzelić gola do szatni. W trzeciej doliczonej minucie Paragwajczyk Jorge Benítez huknął zza linii bocznej pola bramkowego, kompletnie zaskakując goalkeepera. Drugi gol „Conejo” w sezonie.

W drugiej połowie obie strony zaliczyły po nieudanej główce przy rozegraniu rzutów karnych. U gospodarzy tym sposobem obok słupka znów spudłował Ramiro González, zaś wśród gości nad poprzeczką po palcach goalkeepera pocelował Juan Carlos Portillo.

Wygrywający pod koniec batalii wyszli jeszcze z jednym ciekawym atakiem. Schor wbiegł na teren 16-tki, ażeby tam zostać powstrzymanym przez defensora. Jednakże Moyano wypuścił piłkę z rąk i poprawić usiłował jeszcze Horacio Tijanovich – niemniej nie dał rady, a futbolówka summa summarum trafiła do rąk goalkeepera.

Aktualnie Platense okupuje dziewiątą lokatę wśród klasyfikacji ze zgromadzonymi 29 punktami. Jednocześnie „Los Calamares” uciekli swoim wczorajszym ofiarom.

Do Uniónu z Santa Fe należy czternasta lokata, na zajmowanie której pozwala im 26 oczek.

******

Racing Club vs Patronato 1:0 (0:0)

Gol – Gabriel Hauche (65′)

Być może to jeszcze nie kres mistrzowskich nadziei Racingu. Victoria nad wysoko ustawioną czerwoną latarnią ligi pozwoliła ekipie Fernando Gago wtórnie wejść do czołówki.

Zaczęło się od szturmu znacznie wyżej notowanej „La Academii”. Techniczny strzał weterana Gabriela Hauche ze skraju pola karnego, oddany już w trzeciej minucie zdołał wybić Facundo Altamirano. Chwilę potem Maximiliano Romero ze łba przymierzył koło słupka.

Jeszcze Altamirano obronił techniczną przymiarkę zza pola karnego Emiliano Vecchio, a Maxi Romero spudłował obok słupka ze skraju 16-tki.

W 19 minucie podczas rzutu wolnego główką chybił także obrońca Emiliano Insúa, a piłki po drodze w okolicy piątego metra nie sięgnął Hauche. Za moment Altamirano zablokował niski strzał z centrum 16-tki pędzącego Maxiego Romero.

Patronato także wykreował swoją szansę, lecz piekielnie mocne uderzenie Axela Rodrígueza posłane w sporym zamieszaniu zza pola bramkowego, fantastycznie wybił Gabriel Arias.

Jeszcze przed przerwą murowany kandydat do spadku zagroził potentatowi podczas szybkiej kontry. Wtedy najpierw Arias sparował strzał z boku szesnastki, jaki przypuścił wspomniany Axel Rodríguez. Natomiast dobitka głową zza piątego metra Jonathana Herrery (eks-Independiente) ominęła bramkę.

Rzeczonego Rodrígueza prześladowało mu straszliwe fatum. Zaraz po przerwie nie umiał przedrzeć się przez obrońcę, więc przypuścił strzał zza 16-tki obroniony przez bramkarza reprezentującego Chile jako znaturalizowany Argentyńczyk.

Gdy mijała godzina zawodów Arias znów pohamował zapędy Axela Rodrígueza, wybijając jego niskie uderzenie ze skraju pola karnego. „El Patrón” kontynuował atak, a za chwilę jeszcze „arquero” zablokował strzał z środka szesnastki Justo Gianiego.

W 65 minucie gospodarze wreszcie odpędzili od siebie fatum. Weteran Hauche zdobył decydującą bramkę, w centrum pola karnego pomyślnie wykańczając zespołową akcję Racingu.

Tuż przed finiszem regulaminowego czasu wydrzeć remis dla przyjezdnych spróbował Alexander Sosa, lecz jego strzał odbił się rykoszetem od defensora opozycji i obił słupek, a następnie futbolówka opuściła boisko.

Racing Club wspiął się na szóstą pozycję w klasyfikacji, zyskawszy póty co 31 oczek. Nie poddają się na El Cilindro. Chcą co najmniej wejść do fazy grupowej przyszłorocznej Copa Libertadores, a najlepiej walczyć do końca o tytuł mistrza kraju.

Natomiast zaściankowy Patronato na pierwszy rzut oka zajmuje całkiem przyzwoitą, jak na swoje standardy, dziesiątą lokatę. Zebrał 27 oczek, co stanowi niezły dorobek. Aczkolwiek w tabeli spadkowej traci aż osiem punktów do bezpiecznego miejsca i tylko cud mógłby ocalić klub z Międzyrzecza przed degradacją.

Comments are closed.