Po zaledwie dniu przerwy zmagania wznowiła Liga Profesional. Ważne zwycięstwo zaliczył drżący o życie Central Córdoba, do czoła tabeli zmierza Godoy Cruz, przełamał się San Lorenzo. Oto podsumowanie czterech wtorkowych potyczek inicjujących 14 serię spotkań:
Central Córdoba vs Colón 3:0 (1:0)
Gole – Claudio Riaño (18′), Alejandro Martínez (66′-pen.), Hernán López Muñoz (70′)
Wielką ucieczkę od strefy spadkowej organizuje Central Córdoba. Pod batutą Abla Balbo zespół z Santiago del Estero rozbił przed własną publicznością Colón, pokonując przy tym swojego byłego trenera – Sergio Rondinę.
Pierwszy cios Colónowi zadał były piłkarz Uniónu, a więc Claudio Riaño. Idealnym strzałem z dalszej odległości od poprzeczki trafił do bramki przyjezdnych.
Inne uderzenie z dystansu autorstwa Paragwajczyka Ivána Ramíreza wyłapał broniący między słupkami wśród gości Ignacio Chicco.
W drugiej połowie setkę zaprzepaścił Francisco González Metilli, przestrzeliwszy nad poprzeczką zza piątego metra mając przed sobą pustą bramkę. Skompromitował się tak, chcąc poprawić zablokowany przez goalkeepera Chicco strzał ze skraju pola karnego Alejandro Martíneza.
Central Córdoba dopiął swego po rzucie różnym, gdy Alejandro Martínez najpierw nastrzelił rękę Rafaela Delgado, zaś po chwili oddał z boku szesnastki strzał wybity przez Chicco.
Sędzia jednak sprawdził VAR i zauważywszy przewinienie, wskazał na wapno. W 66 minucie dzięki rzutowi karnemu podwyższył sam Alejandro Martínez.
Chwilę później dzieła zniszczenia dopełnił Hernán López Muñoz. Wychowanek River Plate nisko przymierzył w róg zza pola karnego, wieńcząc dzieło zniszczenia. To dopiero drugi gol jako zawodowca tego młodego pomocnika.
Pokonani również zaliczyli zmarnowaną setkę, ponieważ Ramón Ábila po ominięciu goalkeepera, z kilku metrów przyrżnął w słupek też mając przed sobą pustą bramkę!
U samego finiszu batalii podcinką ze środka 16-tki poprzeczkę otłukł Luis Rodríguez, natomiast dobitka przewrotką Ábili zza piątego metra zawędrowała zbyt wysoko. Ostatnimi czasy „Wanchope” załamuje swą indolencją strzelecką.
Dla Central Córdoba to trzecie zwycięstwo w ostatnich czterech spotkaniach, które oddala ich od czerwonej kreski. W tabeli ligowej „El Ferroviario” zajmuje piętnaste miejsce, uzyskawszy dotąd 17 punktów. Przy okazji team z północnej Argentyny przeskoczył wśród niej swoje wczorajsze ofiary.
Mizerny obecnie Colón czwarty raz z rzędu nie wygrał, a wśród klasyfikacji okupuje daleką 22 pozycję przy 15 oczkach na koncie. Pomyśleć, że jeszcze do niedawna „Sabaleros” błyszczeli w fazie grupowej Copa Libertadores.
Po tej klęsce zarząd klubu z Santa Fe zwolnił trenera Sergio Rondinę, który tylko przez miesiąc pracował na Cementerio de Los Elefantes.
******
Sarmiento de Junín vs Godoy Cruz 1:2 (1:1)
Gole – 1:0 Luciano Gondou (19′), 1:1 Salomón Rodríguez (25′), 1:2 Martín Ojeda (78′)
Wyraźnie do szczytu tabeli włączył się Godoy Cruz, który dokonując remontady zwyciężył w Junín tamtejsze Sarmiento.
Pierwszy atak przyjezdnych spalił na panewce, albowiem uderzenie Martína Ojedy ze środka szesnastki bramkarz zdołał wybić nad poprzeczką.
Początek radosny dla gospodarzy, którym prowadzenie w 19 minucie skuteczną główką dał Luciano Gondou.
Wyrównanie „Winiarzy” nadeszło jednak szybko. W 25 minucie ripostę też główką, ale z metra do pustej siatki wymierzył Salomón Rodríguez. Zwieńczył składny atak delegatów. Szósty gol podczas bieżącej kampanii Urugwajczyka.
Przywrócić prowadzenie gospodarzom ponownie chciał Gondou, ale tym razem jego strzał ze łba sprzed linii bramkowej także głową wybił defensor rywali.
Podczas akcji Godoy Cruz, strzał z boku pola karnego Ezequiela Bullaude zablokował Sebastián Meza, a dobitka z narożnika pola karnego Salomóna Rodrígueza minęła bramkę.
W drugiej połowie podczas rzutu rożnego dla „La Verde” najpierw strzał głową Gondou wybił Diego Rodríguez. Po chwili blondyn z boku pola bramkowego obił jeszcze słupek, a następna dobitka Urusa Federico Anduezy z okolicy piątego metra feralnie chybiła.
Szczęścia zabrakło również Pierowi Barriosowi. Prawy defensor gości zza szesnastki przyrżnął koło słupka.
Szalę zwycięstwa na korzyść mendoskiej ekipy przechylił w 78 minucie jej naczelny grajek, a więc Martín Ojeda. W sporym zamieszaniu zza piątego metra zdołał wcisnąć piłkę do siatki. Kapitan „El Bodeguero” trzeci raz w sezonie wpisał się na listę strzelców.
Wyrównać jeszcze spróbował zmiennik Nicolás Femia, lecz jego próba uderzenia z prawego skrzydła za kołnierz bramkarza przeleciała wzdłuż bramki i minęła boisko.
Godoy Cruz wskoczył na czwarte miejsce, wzbogacając się do 24 punktów. Najwyraźniej temu zespołowi najlepiej wiedzie się pod wodzą nieznanych trenerów. Kiedyś byli wicemistrzem Argentyny za kadencji początkującego wówczas Diego Dabove, teraz pną się do ligowej elity dowodzeni przez duet Favio Orsi-Sergio Gómez.
Osiemnasta lokata należy do Sarmiento de Junín mającego 17 oczek. Utrzymać się w lidze „Zieloni” winni bez większych kłopotów, ale na Copa Sudamericana mogą okazać się zbyt wątli.
******
San Lorenzo vs Platense 2:0 (1:0)
Gole – Gastón Hernández (16′), Ezequiel Cerutti (70′-pen.)
Nareszcie odblokował się San Lorenzo de Almagro, pokonując na własnym stadionie nadspodziewanie wysoko ulokowany Platense.
Z rzutu wolnego dla gości przymierzył występujący przeciw macierzystemu klubowi Alexis Sabella, jednakże piłkę pewnie wychwycił Augusto Batalla.
Wynik na rzecz ulubieńców papieża Franciszka otworzył Gastón Hernández. Młody obrońca w 16 minucie w sporym zamieszaniu wykończył akcję celną główką na terenie pola bramkowego, strzelając pierwszego oficjalnego gola jako zawodnik „Azulgrany”.
Wyrównać próbował Mauro Zárate, lecz podcinką zza szesnastki pomylił się nad poprzeczką. Po drugiej stronie boiska główkę Adama Bareiro wybił Marcos Ledesma.
Podczas drugiej połowy niewypał zaliczył paragwajski napastnik gości Jorge Benítez, pudłując bezpośrednią próbą zza narożnika pola bramkowego.
Tryumf gospodarzy przypieczętował Ezequiel Cerutti, który w 70 minucie wykorzystał jedenastkę. Ledesma niemalże miał futbolówkę w rękach, ale ostatecznie ją przepuścił.
U kresu potyczki jeszcze niecelną główkę odhaczyli Paragwajczyk Bareiro oraz wśród gości ich następny piłkarz bijący się przeciw klubowi, który go wychował – Rodrigo Contreras.
San Lorenzo okupuje w tej chwili jedenastą lokatę ze zdobytymi 20 punktami. Dziewiąty Platense uciułał oczko więcej, aniżeli kulejący gigant z dzielnicy Boedo.
******
Independiente vs Huracán 1:1 (0:0)
Gole – 1:0 Leandro Fernández (57′), 1:1 Santiago Hezze (62′)
Remis między rozczarowującym tytanem, a jednym z czarnych koni bieżącego czempionatu. Rzeczony czarny koń był bliższy wygranej, acz skuteczność mu nie dopisała.
Pierwszy atak Huracánu podczas kornera spalił na panewce, a piłka opuściła boisko bez precyzyjnego strzału po drodze. Następnie techniczne uderzenie dalekiego zasięgu Rodrigo Cabrala wychwycił Milton Álvarez.
Bomba z dystansu Franco Cristaldo dla odmiany obiła słupek. Podczas rzutu rożnego zaś głową nad bramką chybił Lucas Merolla.
U wstępu drugiej odsłony po rozegraniu wolniaka Cristaldo spudłował zza szesnastki obok słupka.
Niewykorzystane szanse zemściły się na przyjezdnych. Pierwsi cios zadali gospodarze golem Leandro Fernándeza z 57 minuty. Jego genialne niskie uderzenie zza pola karnego kompletnie zaskoczyło Lucasa Chavesa.
Zaledwie pięć minut potem odpowiedział Santiago Hezze. Podczas rozegrania rzutu wolnego pomocnik „El Globo” głową zaadresował futbolówkę do bramki.
Przy następnej ciekawej akcji drużyny gości, strzał ze łba oddany w okolicy piątego metra przez Urusa Matíasa Cóccaro ofiarnie wyłuskał Milton Álvarez.
Tuż przed końcem pojedynku bezpośrednio czerwoną kartkę za brzydkie podcięcie kontratakującego oponenta ujrzał napastnik gospodarzy – Facundo Ferreyra.
Obecnie Huracán zajmuje najniższy stopień podium zebrawszy 24 punkty. Na niziutkim 24 miejscu plasuje się „Inde” posiadające tylko 13 oczek.