Festiwal strzelecki Racingu Club

Racing Club po 1,5 miesiącu drugi raz identycznym rezultatem zmiażdżył Aldosivi, a pozostałe mecze zakończyły się remisami. Podsumowanie czterech niedzielnych pojedynków piątej kolejki Liga Profesional:

San Lorenzo vs Tigre 1:1 (0:1)

Gole – 0:1 Lucas Blondel (24′), 1:1 Adam Bareiro (68′-pen.)

Remis w konfrontacji dwóch stołecznych drużyn o czerwono-niebiesko-białych barwach. Jak na dzisiejsze warunki, było to starcie bez faworyta.

Już po kwadransie rywalizacji kontuzji nabawił się….. arbiter spotkania Ariel Penel. Źle stanął na nodze i doznał wobec tego tak poważnego urazu, że nie mógł kontynuować zawodów. Zastąpił go zastępczy sędzia Héctor Paletta.

Beniaminek objął prowadzenie w 24 minucie dzięki bramce Lucasa Blondela. Prawy obrońca gości z centrum pola karnego trafił w długi róg bramki rywala.

Wyrównać w 37 minucie mógł młody defensor Jeremías James, aczkolwiek chybił główką podczas rozegrania rzutu wolnego. Jeszcze przed przerwą następny atak „Cuervos” podczas stałego fragmentu gry, ale tym razem kornera – przewrotkę Federico Gattoniego wychwycił Gonzalo Marinelli.

Tigre mógł wyśrubować chciał występujący przeciw byłej drużynie Lucas Menossi, ale pomylił się obok słupka z dystansu.

Ulubieńcy papieża Franciszka uratowali remis z rzutu karnego, który w 68 minucie wykorzystał Paragwajczyk Adam Bareiro. Zdobył on gola z jedenastki drugą kolejkę pod rząd i ogółem wpisał się na listę strzelców po raz trzeci w całej kampanii.

Gościom prowadzenie chciał odzyskać Blondel, acz spudłował obok słupka ze skraju szesnastki – nie jemu dany był tutaj dublet. Podczas akcji gospodarzy zaś Marinelli obronił uderzenie z ubocza pola karnego Nahuela Barriosa.

Obecnie San Lorenzo plasuje się w ogonie pierwszej dziesiątki mając siedem punktów. Tigre uzbierał oczek pięć.

******

Platense vs Sarmiento de Junín 0:0

Spotkanie zeszłorocznych beniaminków goli nie przyniosło. W stołecznym Vicente López miejscowy Platense oraz prowincjonalny Sarmiento z Junín nie uraczyli fanów bramkami.

Pierwsi natarli przyjezdni, acz strzał głową Jonathana Torresa obronił Marcos Ledesma. Podczas ataków miejscowych Sebastián Meza wybił dalekosiężne uderzenie Alexisa Sabelli, a inna próba z dystansu tego pomocnika minęła bramkę.

Tuż przed przerwą stuprocentową akcję Platense frajersko spartolił nie tak dawny gwiazdor ligi argentyńskiej i nie tylko – Mauro Zárate.

Chcąc poprawić źle sparowany przez goalkeepera strzał z daleka Ivána Gómeza, były skandalista europejskich aren znalazł się sam naprzeciw leżącego Mezy i zza piątego metra idiotycznie posłał lob, który przeleciał nad poprzeczką!

Z rzutu wolnego dla Sarmiento wprost do rąk Ledesmy mocnym strzałem wycelował Julián Brea. Przy ofensywie Platense bombę dalszego zasięgu przypuścił Carlos Villalba, jednak nie zaskoczył Mezy.

Nawet weteran Lisandro López nie podołał tu zadaniu przełamania impasu – wiekowy „Licha” chciał strzelić z ostrego kąta na boku pola bramkowego, lecz obrońca go zahamował.

Mało tego, Lucas Castro spudłował główką nad bramką wśród delegatów. Naprzemiennie obie strony marnowały okazje, bowiem u kresu bitwy podczas rozegrania wolnego przez „Kalmary” ze łba spudłował urugwajski obrońca Haibrany Ruiz Díaz.

Aktualnie Platense zebrawszy dziewięć punktów znajduje się tuż za podium. Sarmiento również wypada nieźle, gdyż na ich koncie oczek siedem.

Obie ekipy przede wszystkim jednak pragną utrzymania w lidze, bowiem wśród tabeli spadkowej niedaleko im do czerwonej kreski.

******

Racing Club vs Aldosivi 5:0 (2:0)

Gole – Emiliano Vecchio (40′), Enzo Copetti (43′), Leonardo Sigali (55′), Rufino Lucero (71′-samobój), Jonatan Gómez (86′)

W ciągu mniej więcej półtora miesiąca Racing Club aż dwukrotnie zdeklasował 5:0 u siebie outsidera Aldosivi.

Nota bene, tym razem rywalami dowodził tymczasowo były piłkarz „La Academii” – Diego Villar, więc może dzięki temu gospodarzom poszło gładko.

Podczas rozegrania rzutu wolnego przez miejscowych, obrońca przyjezdnych głową sprzed linii bramkowej wybił uderzenie Tomása Chancalay’a oddane na uboczu pola bramkowego.

Wielkie strzelańsko zaczęło się u kresu pierwszej połowy. W 40 minucie Emiliano Vecchio otworzył wynik. Wiekowy pomocnik, który niedawno zawitał na El Cilindro po opuszczeniu Rosario Central, spożytkował nieudane wybicie głową rywala tudzież złe ustawienie bramkarza i zza szesnastki niskim strzałem dopełnił formalności.

Trzy minuty później znakomity kontratak Racingu po kornerze dla oponenta. Enzo Copetti niepilnowany w polu karnym przejął długą wrzutkę i efektownym lobem podwyższył na 2:0.

Chłopcy Fernando Gago (który też mierzył się tu przeciw byłemu klubowi, ale działał wśród Aldosivi jako trener) pomknęli za ciosem. Obrońca Leonardo Sigali w 55 minucie trafił do siatki, wykańczając akcję zza pola bramkowego.

Szansę na honorowe trafienie zmarnował Santiago Silva. Łysy, przeszło 40-letni Urugwajczyk tylko ostemplował poprzeczkę ze skraju 16-tki.

Czwarty gol dla Racingu to samobój Rufino Lucero w 71 minucie. Stając tuż przed bramką ów prawy obrońca tak niefortunnie wybijał sparowany przez Devecchiego strzał głową Maxiego Romero, że posłał piłkę do własnej siatki…..

Dzieła zniszczenia dopełnił Jonatan Gómez w 86 minucie. Podczas szybkiej zespołowej akcji zmiennik w centrum pola karnego okiwał bramkarza i skrzętnie wycelował do pustej „pajęczyny”. Asystował mu wspomniany Maxi Romero, debiutujący tu w barwach „La Academii”.

Błękitna ekipa Avellanedy wyprzedziła Boca i River w klasyfikacji, wspinając się na najniższy stopień podium, posiadając dziewięć oczek. Aldosivi wciąż jest ostatni z marnym punkcikiem.

Swoją drogą, niedługo ster w drużynie z Mar del Plata przejmie Leandro Somoza, który niedawno opuścił Rosario Central.

******

Argentinos Juniors vs Arsenal de Sarandí 1:1 (1:0)

Gole – 1:0 Nicolás Reniero (3′), 1:1 Cristian Colmán (52′)

Remis na stadionie imienia Diego Maradony pomiędzy dwoma klubami na literę A.

Już w 3 minucie gospodarze objęli prowadzenie, kiedy wracający po kontuzji Nicolás Reniero ładnym bezpośrednim strzałem w okienko bramki ze środka pola karnego zaskoczył Alejandro Medinę.

Później Medina na raty obronił uderzenie głową Gastóna Veróna. Łysy bramkarz przyjezdnych zablokował też dalekosiężną bombę Fausto Very.

Przy akcji Arsenalu zdławić się nie dał Federico Lanzillotta, na boku pola karnego blokując strzał Cristiana Colmána.

Medina dla odmiany wychwycił próbę przewrotką Davida Zalazara oraz ponownie sparował dalekosiężny strzał Very.

Arsenal uratował remis w 52 minucie golem Cristiana Colmána. Paragwajczyk celnym uderzeniem zza pola karnego strzelił swą trzecią bramkę w kampanii i tym samym został jednym z liderów rankingu goleadorów.

Podrażniony utratą prowadzenia „El Bicho” rzucił się do ataku. Medina znów musiał obronić torpedę z dystansu Miguela Torréna oraz nogą wybił strzał z ubocza szesnastki Matíasa Galarzy.

Ogółem rzecz biorąc bramkarz „El Viaducto” bronił tu wspaniale. Odparł także mocne uderzenie Mariano Bíttolo oddane na uboczu pola karnego oraz przechwycił bezpośredni strzał Lucasa Villalby zza pola bramkowego przy kornerze.

Mało tego, zmiennik gospodarzy Thiago Nuss przestrzelił nad poprzeczką wolejem ze środka szesnastki.

Arsenal mógł obnażyć nieskuteczność „Ogrodników”, lecz podczas kontrataku u krańca boju młody Facundo Kruspzky zza pola karnego przestrzelił obok słupka, chcąc zaskoczyć wychodzącego doń bramkarza Lanzillottę.

Oprócz tego, przy rozegraniu rzutu wolnego przez gości, sędzia Leandro Rey Hilfer nie zauważył ręki obrońcy miejscowych, czym skrzywdził Arsenal.

Obecnie Argentinos Juniors uzbierał siedem punktów, co pozwala macierzystemu klubowi Diego Maradony oraz Juana Romána Riquelme figurować tuż za top 10 zestawienia.

Dla Arsenalu to czwarty pod rząd remis i tylko te rozejmy póki co składają się na dorobek punktowy teamu założonego przez ś.p. „Wiecznego Prezesa” AfA – Julio Grondonę.

Comments are closed.