Poza niecodziennie zakończonym spotkaniem Boca Juniors piątkowej nocy przeprowadzono dwa inne mecze piątej kolejki Liga Profesional. Oto podsumowanie wstępu tej serii spotkań:
Banfield vs Barracas Central 1:1 (0:1)
Gole – 0:1 Luciano Abecasis (13′-samobój), 1:1 Ramiro Enrique (57′)
Teoretycznie Banfield zaliczył udany prolog kampanii ligowej, ale remis u siebie przeciw mającemu słabą ekipę beniaminkowi jest dla „El Taladro” niemalże równoznaczny z porażką.
Na domiar złego piłkarze z południa Buenos Aires sami sobie zadali cios już w 13 minucie zawodów. Wówczas Luciano Abecasis wpakował epickiego samobója! Z połowy boiska chciał wycofać do bramkarza Enrique Bologny, ale ten nie sięgnął piłki, która wleciała sobie do „pajęczyny”!
Goniący wynik piłkarze w zielono-białych koszulkach rzecz jasna szukali wyrównania. Dwa dalekosiężne uderzenia minęły cel, a przy jednej chaotycznej akcji Barracas ofiarnie obronili się przed własną bramką.
Maximiliano Gagliardo (który w bramce przyjezdnych zluzował Rodrigo Saracho słabo broniącego w poprzednim meczu z Boca) wybił też próbę centrostrzału z kornera Matíasa Gonzáleza oraz przy dobitce tegoż pomocnika zza linii bocznej szesnastki poprawnie sparował futbolówkę.
Natomiast strzał z wolniaka wspomnianego Gonzáleza przy interwencji bramkarza poleciał odrobinę za wysoko.
Upragnione wyrównanie dla Banfield uzyskał Ramiro Enrique w 57 minucie. Podczas rozegrania kornera młodzian skutecznie dobił w polu bramkowym nieodpowiednio sparowany przez Gagliardo strzał zza piątego metra Giuliano Galoppo. Aczkolwiek faworyzowanych miejscowych nie było stać na nic więcej.
W pozostałej części boju gospodarze odhaczyli jeszcze dwa niecelne uderzenia z dalszych odległości, a próba z ubocza 16-tki Paragwajczyka Erika Lópeza odbita rykoszetem od obrońcy, została sparowana nad poprzeczką przez Gagliardo.
Na razie klub ze stadionu imienia Florencio Soli (prezesa Banfield od końca lat 30-tych do początku lat 50-tych) sytuuje się całkiem nieźle w klasyfikacji, gdyż zajmuje piąte miejsce przy uzyskanych ośmiu oczkach.
Gorzej jest z Barracas Central, którzy jeszcze nie wygrali w lidze i podczas czempionatu uciułali zaledwie trzy punkty. Jednak dzięki bardzo dobrym (jak na takiego outsidera) występom w Pucharze Ligi klub prezesa AfA póki co nie musi drżeć przed strefą spadkową.
******
Rosario Central vs Gimnasia La Plata 0:1 (0:0)
Gol – Ramón Sosa (79′)
Nieudany trenerski debiut Carlosa Téveza. Jego Rosario Central uległ u siebie mocnej ostatnimi czasy Gimnasii La Plata, która dzięki tryumfowi w rodzimym mieście Leo Messiego została nowym liderem tabeli!
Pierwsi natarli miejscowi, którym między innymi dwukrotnie nie wyszła próba wkrętu z rzutu rożnego. Podczas szarży gości zza linii bocznej pola bramkowego spudłował Ramón Sosa.
Nad poprzeczką w czasie ataków Central z dalszych odległości chybili Marcelo Benítez oraz Gino Infantino.
Tak samo celny, jak dziad kościelny był Brahian Alemán, który z rzutu wolnego dla Gimnasii nieznacznie spudłował. Urus będący ekspertem od bomb z dystansu, przed tygodniem strzelił wolniaka Racingowi, ale teraz takie trafienie nie było mu dane.
W trakcie wznowienia akcji po rzucie wolnym przez gospodarzy, bezpośredni strzał ze środka 16-tki Facundo Buonanotte wyłapał Rodrigo Rey. Ponadto obrońca gości Leonardo Morales przecinając centrę rywala z lewej flanki obił spojenie słupka i poprzeczki własnej bramki.
Spotkanie długi czas niezwykle wyrównane, ale to laplateńczycy dopięli swego. W 79 minucie Paragwajczyk Ramón Sosa strzelił gola na wagę victorii „Wilków”. Przejął wrzutkę Alemána ze środka pola i zza piątego metra posłał celny strzał w długi róg, którym zapewnił trzy punkty laplateńczykom.
22-letni Sosa kupiony na początku tego roku z Olimpii Asunción zdobył swojego piątego gola na argentyńskich boiskach.
Gimnasia zgromadziła już jedenaście punktów na koncie i sensacyjnie wskoczyła na szczyt klasyfikacji!
Żeby nie zlecieć z piedestału po tym weekendzie, chłopcy Néstora Gorosito muszą oczekiwać, że w sobotę ich odwieczny rywal urwie punkty u siebie Newell’som oraz że Platense w niedzielę nie wygra minimum różnicą czterech goli u siebie z Sarmiento.
Wracając do wiekowego trenera Gorosito – w 2012 dowodząc Tigre sensacyjnie zaszedł do finału Copa Sudamericana, rok później osiągnął historyczną dla tego teamu fazę pucharową Copa Libertadores, zaś w 2019 roku wreszcie sięgnął z nimi po trofeum w postaci Copa de Superliga. Czy teraz niespełna 60-letni strateg dokona cudu za sterami GELP?
Rosario Central poniżej dwudziestej lokaty przy uzyskanych marnych czterech oczkach i z zaledwie jednym golem zdobytym (przez bramkarza, z rzutu karnego). Ojjjj, mnóstwo pracy czeka Carlosa Téveza wraz ze sztabem szkoleniowym „Canallas”!