River w końcu pokonany!

Poza zremisowanym meczem Boca Juniors z Godoy Cruz w środę przeprowadzono jeszcze pięć innych spotkań jedenastej kolejki Copa de Liga Profesional. Poległ półrezerwowy skład River Plate, nadal mocny jest Racing Club, zwyciężyły dotychczas ostatnie ekipy obu grup. Oto podsumowanie dnia:

Grupa A:

Newell’s Old Boys vs Banfield 1:0 (0:0)

Gol – Juan Manuel García (69′-pen.)

Newell’si robią następny ważny krok ku fazie pucharowej turnieju. Domowe zwycięstwo nad Banfield pozwoli „Trędowatym” utrzymać się na podium grupy A po bieżącej kolejki.

Początki pod dyktat zespołu gości. Niezawodny jednak okazał kolumbijski goalkeeper miejscowych Iván Arboleda, który mierzył się tu przeciw swej eks-drużynie. Ciemnoskóry „arquero” choćby zablokował za swym polem bramkowym próbę uderzenia głową Juana Manuela Cruza.

Tuż po upływie półgodziny zawodów NOB stworzyli ciekawą okazję podczas rozegrania rzutu wolnego. Z ubocza 16-tki w sporym tłoku przymierzył Willer Ditta, lecz wiekowy Enrique Bologna świetnie sparował uderzenie kolumbijskiego defensora.

Od 40 minuty Banfield radził sobie w osłabieniu, gdyż wskutek faulu czerwoną kartkę za drugą żółtą obejrzał stoper gości José Tanco.

Miejscowi ośmieleni przewagą liczebną dyktowali warunki rywalizacji. Z ich inicjatywy przykładowo urugwajski atleta Armando Méndez posłał minimalnie chybiony nad poprzeczką strzał z okolicy narożnika pola karnego.

„Leprosos” żadnej akcji nie umieli zamienić na gola, ale przed 70 minutą wywalczyli jedenastkę. Tę wykorzystał ich czołowy zawodnik w bieżącym półroczu, czyli Juan Manuel García. Jego trzecie trafienie podczas kampanii.

U kresu potyczki obie strony wykreowały po jednej groźniejszej sytuacji. Enrique Bologna wykazał się wspaniałymi dwiema interwencjami najpierw wybijając strzał Nicolása Castro ze środka 16-tki w akcji sam na sam, a potem wychwytując dobitkę głową Juana Garro.

Podczas akcji przyjezdnych zaś dalekosiężne uderzenie Giuliano Galoppo zdołał sparować jego były klubowy kolega – Iván Arboleda.

Zatem Newell’s Old Boys utrzymują się na najniższym stopniu podium, uzbierawszy już 22 punkty. Ich trener Javier Sanguinetti zdołał przechytrzyć swój macierzysty klub.

Natomiast szanse Banfield na play-off’y redukują się. Dziewiąta lokata przy uciułanych 14 oczkach to niezbyt optymistyczne położenie przed ostatnimi trzema kolejkami.

******

Patronato vs Racing Club 2:3 (1:2)

Gole – 0:1 i 1:3 Javier Correa (8′, 56′), 1:1 Nicolás Castro (13′), 1:2 Matías Rojas (40′-pen.), 2:3 Axel Rodríguez (90+2′)

Dziesiąte pod rząd zwycięstwo Racingu Club! Zarazem piętnasta konsekutywna bitwa bez porażki „La Academii”. Jeszcze jedno nieprzegrane spotkanie dzieli błękitną część Avellanedy od ustanowienia nowego rekordu pod względem klubowej passy bez wtopy w XXI wieku.

Podopieczni Fernando Gago tym razem po sporych emocjach na północy kraju w Paranie dokopali lokalnemu zaściankowi Liga Profesional.

Lider zgodnie z oczekiwaniami szybko objął prowadzenie. Już w ósmej minucie Javier Correa wspaniale przelobował bramkarza rywali na boku szesnastki, przejąwszy długą lagę zza połowy boiska od Nery’ego Domíngueza.

Aczkolwiek mało kto spodziewał się szybkiej odpowiedzi kopciuszka z Międzyrzecza. Nicolás Castro w 13 minucie nisko przymierzył ze skraju pola karnego, po palcach Gastóna Gómeza znajdując drogę do siatki.

Patronato zanotował nawet klarowną sytuację do odwrócenia rezultatu, aczkolwiek Jonatan Herrera wślizgiem karygodnie spudłował z jakże bliskiej odległości obok słupka.

Pomyśleć, że były napastnik Independiente odhaczył taki kuriozalny kiks przeciwko Racingowi!

Po 40 minutach potyczki Racing odzyskał zaliczkę. Rzut karny na gola zamienił Paragwajczyk Matías Rojas.

Wyszedłszy na plus drugi raz, goście pomknęli za ciosem. W 57 minucie Javier Correa skompletował dublet. Znowu przelobował Matíasa Mansillę po przejęciu długiej wrzuty Nery’ego Domíngueza zza połowy płyty gry.

Napastnik sprowadzony przez „Biało-Błękitnych” rok temu z ligi meksykańskiej zaliczył cztery trafienia podczas Copa de Liga Profesional 2022.

Tuż przed finiszem potyczki „El Patrón” przynajmniej zanotował honorową bramkę. Uzyskał ją Axel Rodríguez w doliczonym czasie. Przejął złe podanie obrońcy rywali, ażeby ze środka 16-tki skierować futbolówkę do siatki.

Jeszcze w czwartej doliczonej minucie outsider spróbował wyrównać rzutem na taśmę, ale wiekowy Lucas Orbán zaryzykował czerwoną kartkę i nieprzepisowo zatrzymał przed polem karnym wybiegającego na czystą pozycję oponenta Gabriela Gudiño.

Oczywiście defensor gości za ten faul wyleciał do szatni, ale można śmiało rzec, iż uratował tryumf delegatom z Avellanedy.

Przodownik grupy A wytrzymał krótki okres gry w osłabieniu i zawiezie trzy punkty do stolicy.

Racing Club na pewno nie odda fotelu lidera grupy A po jedenastej serii spotkań. Piastuje go ze zdobytymi 27 punktami. „La Academia” wciąż nie zaznała smaku przegranej w bieżącym roku.

Mizerny Patronato okupuje lokatę przedostatnią klasyfikacji, a wyłuskał dotąd marne siedem oczek.

******

Talleres vs River Plate 1:0 (0:0)

Gol – Diego Valoyes (53′)

Ostatni zespół tabeli dosunął wiceliderowi! Oto urok ligi argentyńskiej! Talleres opuścił najniższe miejsce stawki po ośmieszeniu wielkiego River Plate, przerywając jego passę pięciu konsekutywnych tryumfów!

Zaznaczmy jednakże przy tym, iż trener gości Marcelo Gallardo awizował tutaj generalnie drugi garnitur, oszczędzając wielu podstawowych piłkarzy na dalszą część kampanii.

Goście częściej atakowali do przerwy, ale z ich ofensywy wyszły nici. Najpierw Agustín Palavecino chybił z dalszej odległości.

Natomiast w 41 minucie Talleres dokonali niesamowitej obrony Częstochowy. Guido Herrera zablokował bombę dalekiego zasięgu Bruno Zuculiniego oraz dobitkę ze skraju pola karnego José Paradeli.

Po chwili jeszcze defensor miejscowych Enzo Díaz ofiarnie wybił następną poprawkę Emanuela Mammany przypuszczoną wślizgiem zza pola karnego.

Zwycięskiego gola w 53 minucie zdobył Diego Valoyes. Kolumbijczyk osamotniony na piątym metrze niepełnymi nożycami trafił przy słupku, powodując kapitulację Franco Armaniego.

Poza tym podczas innej akcji miejscowych Urus Michael Santos spudłował koło słupka zza pola karnego.

Dla odmiany po drugiej stronie boiska Herrera ofiarnie wybił nad poprzeczką nieoczekiwany strzał innego Urugwajczyka, a konkretniej Nicolása De La Cruza.

Macierzystemu klubowi ciosu nie potrafił zadać Federico Girotti. Pędząc z kontrą katastrofalnie pomylił się nad poprzeczką zza pola karnego, mając naprzeciwko zmierzającego doń Armaniego. Niewiele brakowało, ażeby „La T” dotkliwiej upokorzyli zmienników tytana.

Talleres dzięki tej sensacyjnej wygranej wspięli się z lokaty ostatniej na czwartą od końca. Przełomowa victoria portugalskiego szkoleniowca Pedro Caixinhi wzbogaciła dorobek kordoban do ośmiu punktów. 

Natomiast River powoli traci dystans do liderującego Racingu. Nadal 22 oczka na koncie, czyli już pięć mniej od „La Academii” i tyle samo, co trzeci Newell’s Old Boys. Na Más Monumental nadto nie mogą być jeszcze spokojni o sam awans do ćwierćfinałów. 

Grupa B:

Vélez Sarsfield vs Central Córdoba 1:2 (1:0)

Gole – 1:0 Luca Orellano (14′), 1:1 Renzo López (62′), 1:2 Jonathan Bay (80′)

Jak słaby obecnie jest Vélez, najlepiej potwierdził ten pojedynek. Choć „Fortíneros” szybko objęli prowadzenie, to dali urządzić sobie remontadę i pozwolili, ażeby prowincjusz z Santiago del Estero odniósł na ich obiekcie swe drugie tegoroczne zwycięstwo na wyjeździe.

Drużyny położone blisko siebie w klasyfikacji, lecz to zespół ze stołecznej dzielnicy Liniers był wyraźnym faworytem potyczki. Jednak z tej roli nie wywiązał się!

Lokalny zespół zaczął od chybionej nad poprzeczką główki weterana Lucasa Pratto, przypuszczonej w polu bramkowym.

Kiedy mijał kwadrans zawodów, Luca Orellano strzelił bramkę na rzecz gospodarzy. Młody skrzydłowy fantastycznie przymierzył wolejem w długi róg zza piątego metra. Dośrodkował mu z lewej flanki Emanuel Insúa.

Utracony gol pobudził do działania ekipę Sergio Rondiny. Zza linii bocznej pola bramkowego nad poprzeczką pomylił się Juan Cruz Kaprof.

Ponadto ze łba powyżej bramki wycelował Renzo López. W drugiej połowie zaś Francisco González Metilli przestrzelił próbą dalekiego zasięgu.

Central Córdoba odpowiedział w 62 minucie golem Renzo Lópeza. Trafił on z bliska na pustą siatkę dzięki bezpośredniej wrzutce posłanej w narożniku pola karnego przez Paragwajczyka José Leguizamóna.

Po drodze Claudio Riaño mądrze uczynił zostawiając piłkę będącemu na lepszej pozycji Lópezowi. Urugwajczyk zanotował piąte trafienie podczas turnieju.

Riposta gości wtórnie wzbudziła impuls ofensywny graczy Vélezu. Luca Orellano w sporym zamieszaniu spudłował z centrum pola karnego. Mało tego, Lucas Janson zza pola karnego pomylił się obok słupka.

Kto by oczekiwał, że to jednak delegacja z Santiago del Estero odwróci rezultat i będzie cieszyć się ze zwycięstwa?! W 80 minucie kapitan „Kolejarzy” – Jonathan Bay za polem bramkowym wykończył szybki atak, trafiając po ciele próbującego interweniować Lucasa Hoyosa. Lewy obrońca spożytkował asystę z ubocza od Renzo Lópeza.

Arbiter Pablo Echavarria pierwotnie odgwizdał tu spalonego, ale po konsultacji z VAR przekonał się, że ofsajdu w powyższej akcji nie było i finalnie trafienie zaliczył.

Central Córdoba nie chce być gorszy od beniaminka także noszącego człon „Central” w swojej nazwie. „El Ferroviario” zajmuje siódmą lokatę przy uzyskanych 14 oczkach – tylko jednym punktem ustępuje ekipie Barracas. 

Natomiast Vélez notując tę upokarzającą wtopę osunął się wśród stawki na jedenastą pozycję z jedenastoma punktami w zanadrzu. O play-off’ach „El Fortín” raczej może już zapomnieć. 

A pomyśleć, że rok temu piłkarze ze stadionu im. José Amalfitaniego pewnie zwyciężyli swą grupę w Pucharze Ligi, inkasując wówczas aż 31 punktów!

******

Lanús vs Rosario Central 3:1 (1:0)

Gole – 1:0 José López (29′), 2:0 Diego Váleri (60′), 3:0 Maximiliano González (80′), 3:1 Marcelo Benítez (86′)

Potyczka ostatniej dwójki grupy B dla Lanús, który dzięki zwycięstwu podobnie, jak Talleres wydostał się z najniższej lokaty w swojej grupie i przy okazji zepchnął na nią swe dzisiejsze ofiary. Szkoleniowiec Jorge Almirón odwdzięcza się za kredyt zaufania od zarządu „Bordowych”.

Premierowy atak należał do Rosario Central. Świetny od pewnego czasu bramkarz gospodarzy Fernando Monetti zahamował jednak próbę zza pola karnego Luciano Ferreyry oraz poprawkę z linii bocznej szesnastki Marcelo Beníteza.

Wśród gospodarzy z dystansu przymierzył Braian Aguirre, ostemplowawszy poprzeczkę.

Tuż przed upływem półgodziny zawodów José López dał trafienie Lanús. Młody napastnik wykorzystał podanie swego imiennika Sanda, który śmiało mógłby być jego ojcem (jest o aż 20 lat starszy odeń) i w polu bramkowym dopełnił formalności.

Weteran Diego Váleri w 60 minucie podwyższył. Wracający do domu po długiej odysei w MLS pomocnik na piątym metrze zwieńczył zespołowy atak gospodarzy.

Natomiast wśród delegatów uderzenie dalszego zasięgu Lucasa Gamby odbite rykoszetem przywaliło w słupek.

Dzieła zniszczenia „Kanalii” dopełnił młodziutki Maximiliano González, głową pakując piłkę do siatki podczas kornera. 17-latek zanotował swe pierwsze trafienie w dorosłej karierze.

Przybysze z Rosario zdobyli się na honorową brameczkę, jaką uzyskał w 86 minucie doświadczony Marcelo Benítez. Lewy obrońca zza piątego metra ukoronował złożony atak gości, po sparowanym przez goalkeepera strzale zza szesnastki Gamby.

Lanús wdrapał się z ostatniej na przedostatnią pozycję grupy B. Obecnie klub z południa aglomeracji Buenos Aires posiada 10 oczek. Zarazem „El Granate” zatrzymał długą serię aż ośmiu spotkań bez wygranej w Copa de Liga Profesional. 

Tabelę od teraz zamyka Rosario Central z dorobkiem zaledwie ośmiu punktów. Nowy trener Leandro Somoza nie radzi sobie na Estadio Gigante de Arroyito. 

Comments are closed.