Ponieważ w najbliższym tygodniu zacznie się faza grupowa w kontynentalnych turniejach, aż pięć spotkań ósmej kolejki Copa de Liga Profesional przeprowadzono piątkowej nocy. Tylko jeden uczestnik zmagań CONMEBOL zdołał wygrać. Podsumowanie dnia:
W bieżący weekend na boiskach Argentyny upamiętnia się wojnę o Falklandy-Malwiny która wybuchła 2 kwietnia 1982 roku, czyli dokładnie 40 lat temu.
Grupa A:
Gimnasia La Plata vs Talleres 2:1 (0:1)
Gole – 0:1 Matías Esquivel (34′), 1:1 Cristian Tarragona (50′), 2:1 Brahian Alemán (62′)
Starcie dwóch solidnych ekip, jakie plasują się nisko w grupie A dla Gimnasii. Nie wyszedł debiut Portugalczyka Pedro Caixinhy w roli trenera Talleres.
Laplateńczycy wykorzystali oszczędzanie sił przez kordoban na mecz Copa Libertadores i odwracając wynik pokonali ich.
Prowadzenie gościom dał Matías Esquivel w 34 minucie. Ofensywny pomocnik przeprowadził rajd z piłką przez pół boiska i na skraju pola karnego strzałem w długi róg skierował futbolówkę do siatki.
Zaraz po przerwie wyrównał Cristian Tarragona. Podczas zmyślnej zespołowej akcji rzeczony napastnik przejął futbolówkę w środku 16-tki, aby następny podcinką zaskoczyć bramkarza Guido Herrerę.
Gimnasia zrobiła remontadę, bowiem w 62 minucie zwycięskiego gola dla miejscowych strzelił Brahian Alemán. Urugwajczyk zrobił to, co potrafi najlepiej – wspaniałym uderzeniem z rzutu wolnego zza linii bocznej pola karnego zaliczył wspaniałą bramkę na wagę tryumfu „Wilków”.
Goście zamiast wyrównać zarobili dwie czerwone kartki. W 69 minucie wskutek ciosu łokciem zadanego w głowę oponenta za drugą żółtą wyleciał Enzo Díaz.
Natomiast w trzeciej doliczonej minucie bezpośrednio czerwień też za chamskie uderzenie przeciwnika ujrzał Ramiro González.
Po chwili Alemán będący ekspertem od rzutów wolnych i ogółem strzałów z dystansu, z wolniaka nastrzelił rękę rywala stojącego w murze. Za to arbiter Fernando Echenique przyznał jedenastkę miejscowym.
Rzut karny podyktowany na rzeczone przewinienie wykonał sam Alemán. Urus mógł skompletować dublet, ale niestety karnych nie wykonuje tak świetnie, jak wolnych. Strzał z wapna Brahian zmarnował – Herrera zdołał go obronić.
Aktualnie Gimnasia jest dziewiąta z dziewięcioma oczkami.
Przedostatnie miejsce należy do Talleres, którzy tuż przed redebiutem w Copa Libertadores uciułali marne pięć oczek.
Teraz kordobański klub szykuje się do środowego występu w fazie grupowej elitarnego czempionatu przeciwko chilijskiemu Universidadowi Católica. Będzie to pierwszy od równo dwóch dekad pojedynek „La T” w fazie grupowej CL.
******
Patronato vs Unión 2:1 (1:0)
Gole – 1:0 i 2:0 Lucas Barrios (5′, 87′-pen.), 2:1 Matías Gallegos (90′)
Spore zaskoczenie w Paranie! Przedostatni dotychczas Patronato ośmieszył u siebie trzeci przed tą kolejką Unión.
To był mecz wiekowego snajpera Lucasa Barrios. Były znaturalizowany reprezentant Paragwaju zdobył dublet, a już w piątej minucie otworzył wynik. Niskim uderzeniem w długi róg z ubocza szesnastki zaskoczył Santiago Mele po raz pierwszy.
Później wśród gości z rzutu wolnego przyrżnął Juan Cruz Nardoni, jednakże bramkarz Matías Mansella był na posterunku.
Podwyższyć prowadzenie miejscowych mógł Gabriel Gudiño, aczkolwiek jego uderzenie zza pola bramkowego Urus Mele ofiarnie sparował nad poprzeczką. Ponadto Axel Rodríguez zdobył prawidłowe trafienie dla Patronato, które sędzia niesłusznie anulował, dopatrując się ofsajdu-widmo.
Zadanie gospodarzy stało się łatwiejsze od 64 minuty, kiedy za drugie „żółtko” po brzydkim faulu boisko musiał opuścić defensor przyjezdnych Emanuel Brítez.
Krótko przed finiszem konfrontacji mający przewagę liczebną Patronato wywalczył rzut karny za rękę rywala w obrębie szesnastki. Wapno wykorzystał Barrios. 37-latek zdobył już trzy gole w sezonie.
Chwilę potem wprowadzony na sam epilog potyczki Matías Gallegos celną główką podczas kornera zmniejszył rozmiar porażki Uniónu.
Mało co grywa rzeczony napastnik, ale tym razem przynajmniej strzelił bramkę, co nie udaje mu się zbyt często.
Tuż przed końcowym gwizdkiem rozjemcy „El Patrón” mógł odzyskać dwubramkową zaliczkę, lecz próbę z ubocza 16-tki aktywnego Gabriela Gudiño zablokował Mele.
Patronato nieco odbił się od dna grupy A, lecz nadal sytuuje się wśród niej nisko. Zespół Facundo Savy jest jedenasty, uciuławszy siedem oczek.
Pod wodzą byłego napastnika Boca Juniors, Racingu Club tudzież angielskiego Fulham drużyna z Międzyrzecza na trzy starcia wygrała aż dwa. Efekt nowej miotły mimo wszystko widać.
Unión na chwilę obecną zajmuje czwartą pozycję, uzbierawszy czternaście oczek. Tym razem wtopę chłopców Gustavo Munúy można usprawiedliwić. W środę „Tatengues” czeka wyjątkowo trudna bitwa Copa Sudamericana u siebie przeciw kolumbijskiemu Juniorowi.
******
Banfield vs Argentinos Juniors 0:2 (0:2)
Gole – Javier Cabrera (8′), Luciano Gómez (38′)
Magazynowanie sił na Copa Sudamericana ograniczyło także Banfield, który uległ u siebie Argentinos Juniors.
Chyba drugi największy argentyński nieobecny bieżących zmagań CONMEBOL po San Lorenzo wykorzystał sprzyjające okoliczności, zwyciężając na południu Buenos Aires.
Gracze Gabriela Milito szybko objęli dwubramkowe prowadzenie, którego nie roztrwonili.
Najpierw akcja Banfield podczas rozegrania rzutu wolnego, w której stoper Alejandro Maciel zaliczył niecelną główkę.
Już w ósmej minucie Urus Javier Cabrera otworzył rezultat na korzyść „El Semillero”. Podczas kontry wybiegł jeden na jednego z goalkeeperem, którego pokonał niskim strzałem z szesnastego metra.
Następnie Gabriel Carabajal chybił nad poprzeczką bezpośrednią próbą ze środka pola karnego. Potem Enrique Bologna zahamował strzał z ubocza 16-tki polującego na dublet Cabrery.
Po 38 minucie boju Argentinos Juniors wreszcie dopięli swego. Podwyższył Luciano Gómez, ustalając rezultat na 2:0. Lewy obrońca skutecznie dobił z bliska sparowany przez bramkarza strzał głową Gabriela Ávalosa.
Ponieważ 26-letni Gómez ugodził swój macierzysty zespół, trafienia nie celebrował.
Podczas drugiej połowy goalkeeperzy obu zespołów głównie bronili uderzenia zza pola karnego, co nie sprawiło im większego trudu.
U samego kresu batalii autor drugiego trafienia zarobił bezpośrednio czerwony kartonik za brutalny faul. Pierwotnie sędzia Nazareno Arasa pokazał Gómezowi tylko „żółtko”, ale po sprawdzeniu VAR zaostrzył karę.
Dzięki tryumfowi na Estadio Florencio Sola drużyna Argentinos Juniors wskoczyła do strefy play-off. Jest trzecia, zgromadziwszy czternaście oczek.
Ponieważ w tym roku macierzysty team Diego Maradony nie bierze udziału w południowoamerykańskich pucharach, powinien wykorzystać to udogodnienie w terminarzu na arenie krajowej.
Na La Paternal w centrum Buenos Aires od ponad dekady nie świętowali większego sukcesu (ostatnio mistrzostwo kraju w 2010), a obecny zespół AJ posiada potencjał, by dokonać rzeczy wielkich.
Banfield okupuje siódmą lokatę, zdobywszy jedenaście oczek. Już we wtorek niezwykle prestiżowy domowy bój z brazylijskim Santosem czeka „El Taladro” w Copa Sudamericana. To aktualnie jest priorytet ekipy Diego Dabove.
Grupa B:
Central Córdoba vs Huracán 2:2 (2:1)
Gole – 1:0 Claudio Riaño (3′), 1:1 Matías Cóccaro (18′), 2:1 Renzo López (34′), 2:2 Franco Cristaldo (86′)
W Santiago del Estero na przepięknym stadionie Único Madre de Las Ciudades miała miejsce jedyna piątkowa potyczka bez udziału obecnego „pucharowicza”. Central Córdoba choć był blisko wygranej, to ostatecznie nie zdołał przechytrzyć Huracánu.
Miejscowi już trzeciej minucie uzyskali prowadzenie golem Claudio Riaño. Były atakujący Boca Juniors tudzież Independiente niekryty przejął dośrodkowanie z rzutu wolnego Silvio Martíneza, niedaleko przed bramką wyminął goalkeepera i z bliska wycelował na pustą siatkę.
Inna sprawa, że gol padł ze spalonego. Przy VAR wprowadzonym na argentyńskie boiska od tego weekendu także można skutecznie oszukiwać!
Wyrównał dość szybko, bo w 18 minucie Urugwajczyk Matías Cóccaro. Wbiegł w szesnastkę, ażeby na jej krańcu niskim uderzeniem po ziemi pokonać Christophera Toselliego. To jego czwarta bramka podczas bieżącej kampanii.
Inny Urus, a mianowicie Renzo López w 34 minucie odzyskał zaliczkę dla „El Ferroviario”. Strzałem głową z bliska spowodował kapitulację Marcosa Díaza. Trzeci raz podczas czempionatu wpisał się więc na listę strzelecką.
Pod koniec pojedynku Huracán ocalił remis. Franco Cristaldo w 86 minucie zapewnił delegatom wywiezienie punktu z północy Argentyny. Huknął zza pola karnego, a futbolówka odbita rykoszetem od defensora oponentów wpadła do siatki.
Jeszcze przed kresem potyczki Pablo Argañaraz mógł odzyskać zwycięstwo miejscowym, lecz fatalnie chybił obok bramki, podcinką na skraju pola karnego chcąc zaskoczyć wychodzącego Díaza.
„El Globo” po wymęczonym podziale zdobyczy okupuje przyzwoite szóste miejsce przy dorobku jedenastu oczek.
Ósmy jest Central Córdoba, mający zaledwie punkt mniej od Huracánu.
******
Barracas Central vs Independiente 0:1 (0:0)
Gol – Tomás Pozzo (72′)
Jedynym teamem, który póki co wygrał w tej kolejce mimo szczędzenia mocy na kontynentalne puchary jest Independiente.
„Czerwone Diabły” teoretycznie przystąpiły do konfrontacji Dawida z Goliatem, ale przecież ich rywal wcale nie był taki słaby.
Beniaminek Barracas Central pod okiem nowego szkoleniowca Alfredo Bertiego zwyciężył poprzednie trzy boje i ponadto przed tym spotkaniem znajdował się wyżej w tabeli od wielkiego, acz kulejącego dziś Independiente.
Mimo pewnych trudności gigant z Avellanedy zdołał pokonać na stadionie Huracánu pupili prezesa AfA.
Początkowo przyjezdnym nie wychodziły uderzenia dalszego zasięgu. Wśród nominalnych gospodarzy (Barracas nie rozgrywają domowych starć na swym stadionie, bo ten jest zbyt mały na pierwszą ligę) niecelnie głową zza pola bramkowego przymierzył Dylan Glaby.
Ze strony gości Leandro Benegas próbował głową, acz jego próbę zablokował Maximiliano Gagliardo.
Decydującego o losach meczu gola zdobył młody pomocnik Tomás Pozzo w 72 minucie. Po ładnej drużynowej akcji ze środka 16-tki skierował on piłkę do bramki, w której stał tylko jeden obrońca.
U kresu batalii znowu głową, ale tym razem nad poprzeczką spudłował zawodnik outsidera Dylan Glaby.
Independiente zatem przeskoczył w tabeli rewelacyjnego ostatnimi czasy beniaminka. Awansował na siódmą pozycję, jaką teraz okupuje ze zdobytymi dziesięcioma oczkami.
Wtorkowej nocy „Los Diablos Rojos” zmierzą się na północy Brazylii z tamtejszą Cearą na przywitanie fazy grupowej Copa Sudamericana.
Natomiast Barracas Central aktualnie stoją wedle pewnego porządku – dziewiąta pozycja, dziewięć punktów na koncie. „El Guapo” zanotowali pierwsze starcie bez victorii pod batutą Bertiego.