W sobotę wreszcie rozpoczęła się część właściwa siódmej – derbowej kolejki Copa de Liga Profesional. W Avellanedzie rzutem na taśmę władzę odzyskał Racing Club, na południu Buenos Aires od teraz rządzi Banfield. Dwa hity obyły się bez goli. Podsumowanie czterech klasyków przeprowadzonych minionego dnia:
Clásico del Sur
Lanús vs Banfield 0:1 (0:0)
Gol – Luciano Lollo (66′)
Bitwa o schedę na południu aglomeracji Buenos Aires dla Banfield. „Wiertło” zdobyło fortecę swojego lokalnego wroga, wygrywając po tym jednym, decydującym golu.
W 23 minucie zza pola karnego w poprzeczkę uderzył najskuteczniejszy zawodnik gości podczas bieżącej kampanii Giuliano Galoppo.
Ponadto młody Paragwajczyk z ekipy przyjezdnej Érik López, debiutujący w pierwszym składzie „El Taladro”, ze środka 16-tki wycelował prosto do rąk bramkarza.
U progu drugiej części korner dla delegatów, po jakim ich kapitan Luciano Lollo oddał strzał głową wybity przez Fernando Monettiego. Przy następnym rzucie rożnym główką przyrżnął Galoppo, acz goalkeeper znów był na posterunku.
Lanús również prowadził ofensywę, lecz ze zdecydowanie słabszym efektem. Nicolás Pasquini przestrzelił zza pola karnego. Zaś wiekowy Enrique Bologna w sumie musiał jedynie przy wyjściu z bramki obronić uderzenie z ubocza pola karnego José Lópeza.
Wśród gości z akcji strzał głową oddał też Juan Álvarez, ale Monetti nie bez kłopotu zdołał sparować piłkę na korner.
I po tymże kornerze Banfield w 66 minucie zadał ten jedyny, rozstrzygający cios. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Agustína Urziego tym razem skutecznie „dyńką” przeciął stoper Luciano Lollo, pakując futbolówkę do siatki.
Goście prowadząc nie siedli laurach. Jeszcze Urzi przestrzelił nad poprzeczką z boku szesnastki. Natomiast Galoppo zza pola karnego posłał futbolówkę nad poprzeczką. W każdym razie victoria Banfield zasłużona.
Banfield podniósł się po dwóch porażkach z rzędu, wygrywając swoje derby. W grupie A zespół Diego Dabove zbliżył się więc na dwa punkty do strefy ćwierćfinałowej, wzbogacając swój dorobek do jedenastu oczek.
Fatalny od pewnego czasu Lanús niemal szura po dnie grupy B ze zdobytymi zaledwie sześcioma punktami.
******
Clásico Porteño
San Lorenzo vs Huracán 0:0
Batalia o schedę w centrum Buenos Aires bez goli. Kiepski obecnie San Lorenzo nie zdołał przewyższyć niewiele lepszego Huracánu.
Generalnie przewaga po stronie miejscowych i właściwie tylko „Azulgrana” tworzyła tu ciekawsze okazje podbramkowe. Choćby niskie uderzenie z boku pola karnego Ezequiela Ceruttiego wybił Marcos Díaz.
Podczas drugiej odsłony z obiecującą akcją mknął Ricardo Centurión. Niestety, „Ricky” nie wytrzymał napięcia na skraju 16-tki i posłał uderzenie koło bramki.
Za to nieupilnowany Nicolás Blandi odhaczył chybiony strzał głową po dośrodkowaniu Néstora Ortigozy.
U samego kresu boju jeszcze rzeczony Blandi jeszcze posłał chybiony strzał z linii bocznej pola karnego, chcąc wykorzystać nie do końca udaną interwencję goalkeepera „El Globo”.
Dla ulubieńców papieża Franciszka to szósty punkt w sezonie, który nieco oddala go od abisalu grupy A.
Huracán uciułał dotychczas dziesięć oczek, co w grupie B daje mu lokatę niedaleko za strefą play-off.
******
Clásico Santafesino
Colón vs Unión 0:0
Derby miasta Santa Fe też bramek nie przyniosły. Oba kluby z Miasta Świętej Wiary aktualnie prezentują tak dobrą formę, że podczas klasyku żaden nie dał sobie nawet strzelić gola.
Przez większość meczu obie drużyny bardziej szukały łatwej rzutu karnego, aniżeli zdobycia gola z gry. Sędzia Néstor Pitana jednakże ani razu nie wskazał na wapno, choć kilka razy miało miejsce przekroczenie przepisów, choćby poprzez dotknięcie piłki ręką we własnej szesnastce.
Dopiero wśród gospodarzy Lucas Beltrán uderzył bezpośrednio zza piątego metra w otoczeniu obrońcy, ale chybił nad poprzeczką.
Ponadto obrońca Colónu nazywający się Facundo Garcés pomylił się obok słupka swym uderzeniem głową podczas rozegrania rzutu wolnego.
Działo się też poza boiskiem, albowiem przed spotkaniem fani Colónu obrzucili kamieniami autokar z piłkarzami Uniónu:
Dominujący tutaj zespół lokalny zaliczył też zmarnowaną setkę. Beltrán przejął dośrodkowanie i znalazł się sam na sam w centrum 16-tki, unikając pozycji spalonej.
Niestety, wychowankowi River Plate zabrakło zimnej krwi i podczas klarownej okazji wycelował prosto w czujnego Santiago Mele.
Urugwajski goalkeeper przyjezdnych obronił także próbę zza pola karnego Erica Mezy, a nawet wkręt bezpośrednio z rzutu rożnego.
U samego epilogu boju jeszcze niecelnie głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego uderzył Urus Andrew Teuten.
Ponadto Ramón Ábila oddał strzał ze łba obroniony przez goalkeepera, lecz „Wanchope” i tak został złapany na spalonym. Gospodarze mogą odczuwać zdecydowanie większy niedosyt po tym rozejmie.
Colón póki co spadł na trzecie miejsce w grupie B, jakie okupuje z dwunastoma punktami. Bilansem bramkowym „Sabaleros” ustępują mocnemu beniaminkowi Tigre.
Natomiast Unión dotychczas wywalczył czternaście oczek, będąc wiceliderem grupy A. Następny wyjątkowo udany rok „Tatengues”. Oni w Argentynie znaczą już więcej, aniżeli zwykły ligowy średniak.
******
Clásico de Avellaneda
Independiente vs Racing Club 1:2 (0:1)
Gole – 0:1 Gabriel Hauche (3′), 1:1 Lucas González (56′), 1:2 Enzo Copetti (86′)
W Avellanedzie rządzi Racing Club! Jedyny niepokonany zespół tego Pucharu Ligi w swoich derbach odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu i został dzięki niemu choć na dzień liderem grupy A.
Chłopcy Fernando Gago zadali błyskawiczny cios. Już w 3 minucie wiekowy Gabriel Hauche dał im prowadzenie, skutecznie poprawiając z centrum pola karnego odbity od słupka strzał z podobnej odległości Tomása Chancalay’a.
Wśród goniących wynik „Czerwonych Diabłów” z dalszej odległości huknął Lucas Romero, aczkolwiek Gastón Gómez wykazał się przytomną interwencją.
Mizerny obecnie Independiente wyrównał w 56 minucie trafieniem Lucasa Gonzáleza. 21-letni pomocnik dla odmiany zdołał strzelić z dalszej odległości.
Wspaniałym niskim strzałem z około dwudziestego metra od słupka González znalazł drogę do siatki. Zaliczył jednocześnie pierwszego gola na arenie krajowej podczas swej dorosłej kariery (wcześniej jedynie zdobył dwie bramki w Copa Sudamericana).
Prowadzenie „Inde” mógł dać będący w połowie Chilijczykiem napastnik Leandro Benegas, ale tylko ostemplował słupek ze środka szesnastki. Potem Gómez jakoś zablokował techniczne uderzenie pół-Jankesa Alana Soñory zza pola karnego posłane.
Szarża gospodarzy trwała, lecz Racing dzielnie się bronił. Drugi raz szczęścia próbował wiekowy Benegas, ale tym razem jego próbę z ubocza 16-tki odparł świetny tej nocy Gastón Gómez.
Wydawało się, że gospodarze zaliczą piąty konsekutywny remis, ale nic z tego! Niewykorzystane szanse brutalnie zemściły się!
W 86 minucie Facundo Mura wyłożył asystę głową ze skraju pola karnego, po czym nieupilnowany Enzo Copetti niskim strzałem zza piątego metra zapewnił Racingowi wygraną u samego kresu potyczki!
„La Academia” wskoczyła na fotel lidera grupy A, zgromadziwszy już piętnaście punktów. Lord Gago obiecał, że od tego roku przywróci Racing na właściwie tory i słowa póki co dotrzymuje.
Natomiast Independiente pod wodzą Eduardo Domíngueza, który przedtem był dobrodziejem Colónu, srodze rozczarowuje. Przerwana długa seria remisów i dopiero dziewiąte miejsce w grupie B, przy ledwie siedmiu zdobytych punktach. Na Estadio Ricardo Bochini potrzebny wstrząs!