Boca wtopiła z Gimnasią

Na 61. rocznicę urodzin ś.p. Diego Maradony zagrały ze sobą dwie drużyny, w których „Pelusa” pracował – Boca Juniors i Gimnasia La Plata. Sensacyjnie na La Bombonera tryumfowali ci drudzy! Podsumowanie tego oraz czterech pozostałych meczów 19 kolejki Liga Profesional:

Boca Juniors vs Gimnasia La Plata 0:1 (0:1)

Gol – Luis „Pulga” Rodríguez (17′-pen.)

Ciekawie złożyło się, że te dwa kluby zmierzyły się ze sobą akurat w urodziny „El Diego”. Dwa teamy, dla których Maradona odpowiednio grał i trenował.

Jeszcze bardziej interesujący okazał się scenariusz tej potyczki. Boca oszczędzająca siły na półfinał Copa Argentina poległa po rzucie karnym i mimo atutu przewagi liczebnej oraz miażdżącej dominacji podczas drugiej połowy.

Początek aktywniejszy ze strony Boca. W szóstej minucie Luis Advíncula uderzył nisko ze skraju pola karnego, lecz Peruwiańczyk wycelował w sam środek bramki i Rodrigo Rey pewnie interweniował.

Kiedy mijała dziesiąta minuta przerwano na chwilę mecz, aby uczcić pamięć Diego Maradony w dniu rocznicy jego narodzin.

Natomiast w 16 minucie przypadkowy atak Gimnasii, podczas którego Agustín Rossi w narożniku własnej szesnastki podciął Johan Carbonero. Za to przewinienie sędzia przyznał rzut karny gościom.

Jedenastkę pewnie wykorzystał Luis Rodríguez, rehabilitując się za zmarnowane wapno z poprzedniej kolejki i „Xeneizes” musieli gonić wynik.

W 32 minucie Cristian Medina przymierzył nisko zza pola karnego, lecz Rey znów pewnie złapał piłkę.

Podczas aż siedmiu doliczonych minut Agustín Almendra w swoim stylu przyrżnął z dystansu, lecz tym razem tylko obił słupek (przypomnijmy, iż wcześniej w październiku takim sposobem wbijał gole Lanúsowi i Huracánowi). Dobitka 19-letniego Mediny z boku szesnastki niestety trąciła tylko boczną siatkę.

Chwilę potem jeszcze dwa ataki laplateńczyków. Rossi wychwycił strzał głową „Pulgi” Rodrígueza, zaś dalekosiężna próba Brahiana Alemána poszybowała odrobinę zbyt wysoko.

Druga odsłona przebiegła oczywiście pod znakiem zmasowanej ofensywy goniących rezultatów „Bosteros”. Podkreślmy od razu, że cała ta ofensywa była kompletnie bezowocna.

Na drugą połowę wszedł Cristian Pavón i właśnie on rozruszał napad Boca. W 51 minucie „Kichan” dośrodkował z boku szesnastki, po czym na terenie pola bramkowego Luis Vázquez obstawiony obroną chybił głową nad poprzeczką.

Trzy minuty później Pavón uderzył nisko ze skraju 16-tki po nieudanej interwencji Rey’a przy próbie przejęcia dośrodkowania z kornera. Futbolówkę w polu bramkowym wybił defensor gości, po czym goalkeeper Gimnasii przechwycił ją.

Około 60 minuty Rey wspaniale obronił strzał z ubocza pola karnego Almendry, który tym razem zamiast posłania dalekosiężnego strzału postanowił przedostać się gdzieś bliżej bramki oponenta.

Natomiast chwilę potem Pavón fatalnie skiksował z ostrego kąta. Z biegiem czasu nawet jemu zapał wyparowywał.

Za moment doszło do awantury na boisku między piłkarzami i ławką rezerwowych, wskutek której arbiter wykluczył z dalszego udziału szkoleniowca „Los Lobos” – Néstora Gorosito.

Mogłoby wydawać się, iż od 67 minuty zadanie Boca stanie się łatwiejsze. Wówczas urugwajski pomocnik delegatów Brahian Alemán zarobił drugą żółtą kartkę i w ślad za swym trenerem wyleciał z boiska.

Jednakże nawet przewaga liczebna nie sprawiła, iż chłopcy Sebastiána Battaglii odrobili deficyt bramkowy.

Wyraźnie skoncentrowani na środowej batalii Pucharu Argentyny gracze „Azul y Oro” kompletnie nie mieli pomysłu na sforsowanie tyłów oponenta.

W 71 minucie Carlos Izquierdoz uderzył wślizgiem z ostrego kąta, acz Rey wykazał się pewną robinsonadą. Za moment Luis Vázquez chybił obok słupka zza szesnastki.

Około 80 minuty młodzian Vicente Taborda posłał dośrodkowanie ze środka pola, którego w szesnastce nie sięgnął Pavón i piłka przeleciała obok słupka.

Trzy minuty później Izquierdoz spudłował obok słupka główką. Zaś w 86 minucie Pavón pokusił się o eksperymentalny strzał z prawego skrzydła, jaki ledwo ledwo wybił na korner Rey.

Jeszcze na minutę przed upływem regulaminowego czasu notujący swój mecz życia Rey wyrzucił nad poprzeczkę próbę głową Vázqueza podczas rzutu rożnego.

W trakcie sześciu doliczonych minut „Xeneizes” nie skonstruowali już żadnej groźnej akcji i mimo tak sprzyjających okoliczności przerżnęli na własnym terenie mecz dla Diego Maradony ze średniakiem.

Skład Boca Juniors: Agustín Rossi – Luis Advíncula, Carlos Zambrano, Carlos Izquierdoz [C], Frank Fabra (78′, Vicente Taborda) – Cristian Medina (84′, Gabriel Vega), Esteban Rolón, Agustín Almendra (66′, Edwin Cardona) – Norberto Briasco-Balekian (66′, Exequiel Zeballos), Luis Vázquez, Aaron Molinas (46′, Cristian Pavón)

Sędziował: Ariel Penel

W tabeli najpopularniejszy argentyński klub póki co jest szósty ze zdobytymi 30 punktami. Druga porażka pod rząd i to do zera ekipy „Genueńczyków”.

Ponadto druga w bieżącym roku wtopa „Niebiesko-Złotych” 0:1 przeciw laplateńskiemu teamowi (w sierpniu identycznym rezultat ulegli na wyjeździe Estudiantes). 

Druga podczas aktualnego czempionatu porażka na La Bombonera, a piąta ogółem dla „Bosteros”.

Za pół tygodnia, w środę Boca Juniors czeka półfinał Copa Argentina przeciwko Argentinos Juniors. Natomiast w przyszły weekend, następna ligowa przeprawa – w Mar del Plata z Aldosivi. 

Gimnasia tydzień temu ledwie zremisowała u siebie z zamykającym tabelę Central Córdoba, a teraz dokopała na wyjeździe wielkiej Boca – drużyna paradoksów! Wśród klasyfikacji „Wilki” są teraz dziesiąte, mając 28 oczek. 

Pozostałe sobotnie mecze:

Platense vs Atlético de Tucumán 4:1 (1:1)

Gole – 0:1 Leonardo Heredia (13′), 1:1 Matías Tissera (31′), 2:1 Horacio Tijanovich (48′), 3:1 Hernán Lamberti (70′), 4:1 Tomás Sandoval (90+4′) 

Atlético de Tucumán pod okiem nowego, początkującego trenera Pablo Guiñazú nadal nie potrafi wyjść z kryzysu. Po dwóch remisach z tym szkoleniowcem zawodnicy „El Decano” kompletnie polegli na wyjeździe z beniaminkiem.

Doszło do istnej masakry w stołecznej dzielnicy Vicente López. Lokalny Platense choć pierwszy gola stracił, to odwrócił wynik i zdeklasował delegację z odległego od Buenos Aires miasta Tucumán.

Jako pierwsi zaatakowali przyjezdni. Najpierw Guillermo Acosta chybił nad poprzeczką z dystansu.

Gola otwierającego wynik starcia dla gości już w trzynastej minucie zdobył Leonardo Heredia. W polu bramkowym wykończył akcję sam na sam, a głową asystował mu Cristian Menéndez.

W 24 minucie Augusto Schott obił głową poprzeczkę chcąc wykorzystać nieodpowiednie wybicie centry z rzutu wolnego przez Cristiana Lucchettiego.

Wyrównał po upływie półgodziny zawodów Matías Tissera. Pojawił się z futbolówką w szesnastce gości, ażeby również zwieńczyć atak jeden na jednego. To jego siódmy gol podczas bieżącej kampanii.

Przed przerwą jeszcze niecelną główkę wśród gospodarzy podczas rozegrania rzutu wolnego zaliczył Schott. Natomiast ze strony Tucumánu obok bramki ze środka 16-tki spudłował Menéndez.

Zaraz po przerwie Platense przypieczętował remontadę. Horacio Tijanovich efektownym niskim uderzeniem w długi róg zza szesnastki dał prowadzenie spisującemu się ponad oczekiwania kopciuszkowi.

Chwilę potem wprowadzony na zmianę jeszcze przed przerwą Matías Orihuela wobec brzydkiego faulu zarobił czerwoną kartkę, osłabiając przyjezdnych.

Beniaminek dobił przyjezdnych w 70 minucie. Tryumf Platense wyśrubował wiekowy pomocnik Hernán Lamberti.

Łysy 37-letni zawodnik przejął piłkę odbitą od muru po strzale z rzutu wolnego Mauro Bogado i fantastycznym uderzeniem z dystansu po palcach Lucchettiego znalazł drogę do siatki!

Dzieła zniszczenia dopełnił w doliczonym czasie Tomás Sandoval. Gdy mijała czwarta doliczona minuta, rezerwowy napastnik celną główką ustalił wynik na 4:1. Dośrodkował mu inny joker – Cristian Marcial.

To pierwsze trafienie w barwach Platense młodego atakującego wypożyczonego z Colónu.

„Los Calmares” awansowali na szesnaste miejsce, uzbierawszy dotychczas 23 punkty. Bilansem bramkowym wyprzedzili drugiego beniaminka – Sarmiento de Junín. 

Również tucumańską ekipę Platense zdołał prześcignąć, gdyż Atlético z północno-zachodniej Argentyny okupuje aktualnie 19 lokatę, uciuławszy 21 oczek. 

******

Arsenal de Sarandí vs Sarmiento de Junín 1:0 (0:0)

Gol – Alejo Antilef (69′)

Ostatni dotąd zespół tabeli ograł u siebie solidnego w tym sezonie beniaminka.

Arsenal głodny zwycięstwa uderzył od samego początku. Główkę zza pola karnego Bruno Sepúlvedy wychwycił Manuel Vicentini. Potem Brian Farioli chybił obok słupka z boku 16-tki.

Również bezpośredni strzał z centrum szesnastki Facundo Kruspzky’ego przeleciał obok bramki.

Wśród akcji Sarmiento uderzenia Jonathana Torresa i Juliána Chicco zza szesnastego metra wyłapywał Alejandro Medina. Wiekowy bramkarz Arsenalu wychwycił też techniczną próbę z szesnastego metra Federico Paradeli.

Na wstępie drugiej części dalekosiężna torpeda Jonathana Torresa poszybowała w trybuny. Zaś przy akcji Arsenalu próbę zza 16-tki Juana Andrady wybronił Vicentini.

Zwycięskiego gola dla Arsenalu zdobył zmiennik Alejo Antilef. Zaliczył wejście smoka, trafiając do siatki niecałe jakieś 180 sekund po wejściu na murawę.

W 69 minucie wycelował pachwiną z najbliższej odległości do pustej siatki dzięki wrzutce z boku pola karnego Emiliano Papy.

Później przy rozegraniu wolniaka przez Arsenal niecelną główkę odhaczył Gastón Suso.

Na koniec boju podczas szarży gości Gabriel Graciani chybił z centrum szesnastki nad poprzeczką swym bezpośrednim uderzeniem. Jeszcze podczas kornera dla „La Verde” z boku pola karnego nad poprzeczką huknął Gervasio Núñez.

Arsenal awansował z samego dna na lokatę drugą od końca, wzbogaciwszy się do 16 punktów. To pierwsza victoria „El Viaducto” po pięciu starciach bez zgarnięcia pełnej puli. 

Siedemnasty jest przyzwoicie prezentujący się podczas aktualnej kampanii Sarmiento de Junín, uciuławszy póki co 23 oczka. 

******

Banfield vs Vélez Sarsfield 2:1 (0:1)

Gole – 0:1 Juan Martín Lucero (13′), 1:1 Ramiro Enrique (84′), 2:1 Jesús Dátolo (90+2′) 

Ostatnio, kiedy te dwie drużyny grały ze sobą – w marcu podczas play-off’u Copa Diego Maradona, wygrał 3:2 Banfield i zapewnił sobie awans do przyszłorocznej Copa Sudamericana.

Tym razem Vélez był zdecydowanym faworytem. Patrząc na umiejscowienie w klasyfikacji obu teamów, można byłoby wręcz nazwać to starcie pojedynkiem Dawida z Goliatem. I to Dawid okazał się lepszy!

Fantastyczny debiut Diego Dabove w roli trenera Banfield! Jego nowy klub odwracając wynik pod sam koniec batalii, ośmieszył krajowego giganta!

W trzynastej minucie wynik na rzecz „El Fortín” otworzył Juan Martín Lucero. Wysunięty napastnik gości niskim uderzeniem z dystansu zaskoczył goalkeepera Banfield, notując siódmą bramkę w sezonie.

Gospodarze próbowali odpowiedzieć. Uderzenie z ubocza szesnastki Juana Manuela Cruza otarło boczną siatkę.

Ponadto rzeczony Juan Manuel Cruz tuż przed przerwą usiłował na raty pokonać Lucasa Hoyosa zza piątego metra. Raz goalkeeper Vélezu wybił jego strzał, a dobitka fatalnie chybiła.

U wstępu drugiej części podczas szarży gości Thiago Almada pędził sam na sam, aczkolwiek w centrum pola karnego zatrzymał go bramkarz Facundo Cambeses.

Po drugiej stronie zaś Hoyos obronił strzał głową Cruza.

Vélez był nazbyt pewien siebie i to zgubiło przyjezdnych w końcówce spotkania, gdy Banfield za sprawą swych zmienników zafundował im remontadę!

W 84 minucie wyrównał młody Ramiro Enrique, głową pokonując Hoyosa podczas rozegrania rzutu wolnego.

Chwilę potem goalkeeper przyjezdnych obronił groźny strzał głową Lautaro Ríosa w czasie przeprowadzania kornera.

Natomiast w doliczonym czasie weteran Jesús Dátolo celnym uderzeniem w długi róg z ubocza szesnastki zapewnił „El Taladro” zwycięstwo pod sam kres boju!

Dodajmy przy okazji, iż redebiut wśród ekipy Vélezu zanotował wiekowy snajper Lucas Pratto, wprowadzony na plac gry w 90 minucie. To jego pierwsza potyczka od maja, gdy jeszcze występował na wypożyczeniu w holenderskim Feyenoordzie.

Banfield wskoczył na 21 pozycję, zgromadziwszy 18 punktów. Przynajmniej ekipa z południa Buenos Aires trzyma się z dala od ścisłego abisalu stawki. Czy Diego Dabove na nowo wprowadzi „Wiertło” w ruch? 

Vélez wskutek tej frajerskiej porażki zleciał z ligowego podium. Piastuje czwartą pozycję, mając nadal 31 oczek. 

******

Talleres vs Huracán 1:0 (1:0)

Gol – Diego Valoyes (24′)

Potyczka dwóch ekip górnej części tabeli. Trener przyjezdnych, czyli Frank Kudelka przybył do Córdoby na batalię ze swoim byłym zespołem. Niestety, ze stadionu im. Mario Kempesa wyjechał na tarczy.

Wygraną gospodarzom zapewnił Diego Valoyes. Kolumbijczyk w 24 minucie trafił głową zza piątego metra, kiedy centrą z boku szesnastki obsłużył go Enzo Díaz.

U progu drugiej części zza szesnastki niskimi strzałami wśród gospodarzy próbował Valoyes, a u gości Enrique Triverio – obie próby zahamowali bramkarze.

Ponadto w trakcie akcji gości bezpośredni strzał Jhonathana Candii ze środka 16-tki wybił Guido Herrera.

Dla gospodarzy Michael Santos mógł podwyższyć, acz występujący przeciw byłemu zespołowi Marcos Díaz obronił jego dalekosiężny strzał. Goalkeeper Huracánu sparował także przymierzenie zza szesnastki Juana Cruza Esquivela.

Trzy punkty zostały w Córdobie, zatem „La T” ocalił ostatnią nadzieję na mistrzowski tytuł. Co ważniejsze, chłopcy Alexandra Mediny umocnili się w strefie awansu do Copa Libertadores.

Talleres dzięki ważnej victorii utrzymał pozycję wicelidera, śrubując dorobek do 36 punktów. 

Dziewiąte miejsce okupuje Huracán z 28 oczkami. Nie jest to kiepska pozycja dla „El Globo”, ale ambicje w Parque Patricios zapewne są większe. 

PS. W 10 minucie każdego meczu tej kolejki gra jest przerywana na minutę, aby upamiętnić Diego Maradonę w weekend, na który przypadają jego urodziny.

Comments are closed.