Ekspresowy gol, outsiderzy gromią

Ponieważ Liga Profesional niebawem znów gra w środku tygodnia, piątkowej nocy na start siódmej kolejki przeprowadzono aż cztery starcia. W nich zaszaleli ligowi outsiderzy! Podsumowanie dnia:

Aldosivi vs Colón 3:0 (1:0)

Gole – Martín Cauteruccio (29′-pen., 66′), Federico Gino (87′) 

W Mar del Plata kandydat do fotelu lidera zmierzył się z miejscową rewelacją początku kampanii. I poległ sromotnie!

Lord Gago czyni cuda! Jego Aldosivi po mizernym poprzednim półroczu, teraz wymiata. Deklasacja tryumfatora Copa de Liga Profesional nie wydarzyła się przez przypadek. Ostre urugwajskie strzelanie na stadionie im. José Marii Minelli.

U progu starcia dobrą szansę ze strony Aldosivi zmarnował Malcom Braida, gdyż jego bezpośredni strzał ze środka 16-tki sparował Leonardo Burián.

Kilka minut później setkę dla Colónu spartolił Christian Bernardi, gdyż chybił tuż obok słupka z centrum szesnastki w klarownej akcji sam na sam.

Niewykorzystana okazja Bernardiego zemściła się na czerwcowych zdobywcach Pucharu Ligi. W 29 minucie Martín Cauteruccio dał prowadzenie miejscowym – pokonał rodaka Buriána z jedenastki, podyktowanej wskutek faulu wspomnianego goalkeepera na Braidzie.

34-letni Urugwajczyk sprowadzony do „Rekinów” po niezbyt udanym epizodzie wśród Estudiantes La Plata przeżywa drugą młodość!

Chwilę potem wyrównać mógł Alexis Castro, lecz jego uderzenie z woleja zza pola bramkowego wybił José Devecchi.

Jednak to długowłosego pomocnika gości o nazwisku Bernardi prześladował najprawdziwszy pech. Oprócz gratki z 13 minuty obił spojenie bramki zza pola karnego oraz jego próbę z rzutu wolnego Devecchi sparował nad bramką.

Wyrównać w niecodziennym stylu usiłował Alexis Castro, dwukrotnie chcąc wkręcić z kornera. W obu przypadkach po jego zaskakujących uderzeniach futbolówka nieznacznie mijała dalszy słupek bramki Devecchiego.

Do przerwy Aldosivi skromnie prowadził. A po niej brutalnie dobił faworyzowanego przeciwnika.

W 66 minucie podczas kontrataku Cauteruccio zadał drugi cios. Uderzenie zza 16-tki Federico Andrady odbiło się od poprzeczki, ale dobitka z bliska urugwajskiego weterana znalazła drogę do celu.

„Caute” drugi pojedynek z rzędu zanotował dublet i podczas bieżącego czempionatu ma już cztery gole na koncie.

Wydawało się, że Colón ruszy do odrabiania strat, a tymczasem to chłopcy Lorda Gago w końcówce dopełnili dzieła zniszczenia.

Możliwość zdobycia hattricka (byłby to pierwszy taki wyczyn w obecnym czempionacie) zaprzepaścił Cauteruccio. Jego uderzenie z ubocza szesnastki ofiarnie wybił Burián.

Weterana ataku wyręczył jego rodak! W 87 minucie następny atak „Los Tiburones” po głupiej stracie obrońcy rywali na własnej połowie. Andrada tym razem wybiegł jeden na jednego – jego uderzenie zatrzymał Burián, ale dobitka wślizgiem z piątego metra rezerwowego Urusa Federico Gino ustaliła wynik na 3:0.

Zatem po trzech golach Urugwajczyków nominalny outsider zdeklasował aktualnie wysoko notowany Colón. 

Aldosivi zarazem dogonił ekipę z Santa Fe wśród ligowej klasyfikacji, a nawet wyprzedza ją teraz dzięki lepszej różnicy bramek.

Brygada z Mar del Plata jest czwarta, rozbity Colón piąty. Oba teamy zgromadziły po trzynaście punktów i czają się za liderem. 

******

Banfield vs Estudiantes La Plata 1:1 (0:1)

Gole – 0:1 Manuel Castro (1′), 1:1 Jesús Dátolo (81′)

Po wymęczonej victorii nad Boca Juniors piłkarze Estudiantes pojechali na południe aglomeracji Buenos Aires, aby sprawdzić Banfield. Ze stadionu im. Florencio Soli wywieźli punkt, frajersko tracąc zwycięstwo.

Laplateńczycy rozpoczęli bój z przytupem, bowiem zdobyli tu najszybszego dotąd gola w sezonie. Manuel Castro dał błyskawiczne prowadzenie delegatom, pakując piłkę do siatki już w czternastej sekundzie!

Estudiantes przeprowadzili atak od razu po rozpoczęciu gry od środka boiska. Nahuel Estévez wykonał długą lagę z połowy boiska, a tę przejął Castro. Urus na boku pola karnego wyminął goalkeepera i strzałem z ostrego kąta znalazł drogę do bramki.

Futbolówki po drodze nie zdołali zatrzymać dwaj goniący ją obrońcy Banfield.

Skrzydłowy z Urugwaju już piąty raz podczas tej kampanii wpisał się na listę strzelecką i jest samodzielnym wiceliderem rankingu goleadorów.

Starcie w pierwszej połowie na kilka minut przerwała awaria oświetlenia na stadionie. Po jej naprawieniu szansa dla miejscowych podczas rozegrania rzutu wolnego, lecz strzał głową Giuliano Galoppo chybił nad poprzeczką.

Ponadto Galoppo próbował głową zza piątego metra i tym razem napotkał interwencję Mariano Andújara.

Dla gości z rzutu wolnego mógł trafić Nicolás Pasquini, acz spudłował obok słupka.

Wśród miejscowych Galoppo zaś trzeci raz usiłował trafić głową, ale jego uderzenie po dośrodkowaniu z wolniaka obronił Andújar. Ponadto wiekowy goalkeeper „Estu” wychwycił techniczny strzał Juana Álvareza ze skraju 16-tki.

U progu drugiej odsłony szansa laplateńczyków – próbę zza pola karnego Juana Sáncheza Miño zablokował Facundo Altamirano, natomiast chwilę potem defensor wybił futbolówkę.

Rozdrażnieni miejscowi co rusz szukali wyrównania. Techniczny strzał dalekiego zasięgu Juana Álvareza wybił Andújar, który potem także zablokował kolejny strzał głową Galoppo.

Banfield pod koniec zawodów wreszcie zdołał wyrównać za sprawą „szmaty” bramkarza oponentów. Wiekowy Jesús Dátolo w 81 minucie uratował remis gospodarzom przy pomocy Andújara.

37-latek uderzył nisko z rzutu wolnego zza linii bocznej pola karnego, a piłkę kuriozalnie wpuścił były rezerwowy „arquero” reprezentacji Argentyny, po czym ta znalazła się w bramce…..

U epilogu pojedynku 38-letni bramkarz poniekąd naprawił swój błąd, broniąc groźne uderzenie zza piątego metra zmiennika Agustína Urziego.

Estudiantes zmarnotrawili szansę, aby dogonić lidera. Są wiceliderem, zdobywszy trzynaście oczek. 

Banfield piastuje osiemnaste miejsce, uciuławszy siedem punktów. „El Taladro” dzięki świetnemu występowi podczas Copa Diego Maradona są już spokojni o udział w przyszłorocznej Copa Sudamericana. 

Nic nie wskazuje na to, aby gracze z południa aglomeracji Buenos Aires bilety na „Puchar Pocieszenia” mieli zamienić na przepustki do Copa Libertadores. 

******

Sarmiento de Junín vs Atlético de Tucumán 3:0 (0:0)

Gole – Lautaro Montoya (46′), Patricio Cucchi (61′), Luciano Gondou (85′)

Beniaminek na swoim obiekcie im. Evity Perón podjął solidnego prowincjusza i rozbił go, niczym we wcześniejszym pojedynku Aldosivi rozgromił Colón.

Pierwsza połowa wyrównana, a drugą zdominował aktualny mistrz drugiej ligi.

Dwie niezłe okazje u wstępu zaliczył Sarmiento. Patricio Cucchi chybił głową nad poprzeczką z okolicy linii pola bramkowego, zaś bezpośredni strzał Gabriela Alanísa zza piątego metra feralnie przeleciał obok słupka.

Dla gości mógł trafić Leonardo Heredia, lecz jego strzał głową po narożnej centrze wychwycił Manuel Vicentini.

Atlético zaliczył też heroiczny atak, lecz uderzenie z ostrego kąta na boku pola bramkowego Guillermo Acosty właściwie z linii bramkowej wykopał stoper gospodarzy Braian Salvareschi (rzeczywiście nazwisko nosi odpowiednie – „salvar” z hiszpańskiego znaczy „ratować”).

Później akcja Sarmiento – strzał wbiegającego w pole karne Guido Mainero poleciał wprost w środek bramki, wobec czego zdołał je wybić Cristian Lucchetti.

Tucumán przycisnął u kresu pierwszej części. Gospodarze raz ofiarnie wybronili się podczas szarży Augusto Lottiego, gdyż piłkę ostatecznie w okolicy piątego metra wybił obrońca.

Za to wśród Sarmiento de Junín ponownie głową z okolicy piątego metra nad bramką spudłował Cucchi.

Natomiast tuż przed przerwą napastnik przyjezdnych – Heredia doganiany przez dwóch oponentów zaliczył spudłowany nad poprzeczką lob ze skraju pola karnego.

Zaraz po przerwie beniaminek zadał cios. Wrzutkę ze skrzydła wprowadzonego na drugą część zawodów Jaira Arismendiego wybił bramkarz Cristian Lucchetti, ale dobitka zza piątego metra lewego obrońcy Lautaro Montoyi znalazła drogę do siatki.

Wyrównać próbą zza szesnastki zamierzał Guillermo Acosta, aczkolwiek przestrzelił nad poprzeczką.

Sarmiento podążył krwawym śladem. W 61 minucie Patricio Cucchi zrehabilitował się za wcześniejsze niewypały, trafiając z bliska do pustej bramki – podawał mu Jair Arismendi, przypisując sobie udział łącznie przy dwóch golach.

Na tym „Zieloni” nie poprzestali. Gwóźdź do trumny tucumańskiej ekipie wbił zmiennik Luciano Gondou. W 85 minucie, czyli pięć minut po zameldowaniu się na murawie ustalił rezultat na 3:0, uzyskując drugie własne trafienie w sezonie.

Blondyn wykończył akcję w okolicy piątego metra dzięki dośrodkowaniu z prawej flanki innego jokera – Gabriela Gracianiego.

Dzięki trzeciemu zwycięstwu podczas tych rozgrywek Sarmiento wzbogacił dorobek do dziewięciu punktów (aktualnie „Zieloni” mają trzy wygrane i cztery porażki), wskakując do środka tabeli. 

Chłopcy Mario Sciacquy przeskoczyli w tabeli pokonany przez siebie Atlético de Tucumán, który punktów uciułał osiem. 

******

Independiente vs Defensa y Justicia 0:0

Lider podjął jedną z tych mocniejszych drużyn, która kiepsko rozpoczęła sezon. Wbrew aktualnym pozycjom wśród tabeli wyraźnego faworyta rzeczonego pojedynku nie było.

DyJ wyraźnie odbudowała się po fatalnym prologu, bowiem tutaj wysoko zawiesiła poprzeczkę przewodzącemu Independiente i mimo defensywnego usposobienia przez większość potyczki wywiozła z Avellanedy cenny bezbramkowy remis.

U progu konfrontacji „Sokoły” miały farta. Wpierw niski strzał ze skraju pola karnego Silvio Romero wychwycił Ezequiel Unsain. Ponadto uderzenie z rzutu wolnego Alana Soñory przeszło nad poprzeczką.

Po centrze z rzutu wolnego chybioną nad poprzeczką główkę zaliczył Silvio Romero.

U progu drugiej połowy pokaz nieporadności dał Andrés Felipe Roa. Kolumbijczyk oddał strzał z centrum szesnastki, który poleciał wprost do rąk Ezequiela Unsaina. Ponadto goalkeeper DyJ zatrzymał też jego szarżę w okolicy piątego metra.

Ponadto następny chybiony strzał głową zza piątego metra odhaczył Silvio Romero.

Podczas innego ataku w okolicy piątego metra obrońca DyJ wybił piłkę sprzed oblicza Romero blokując dośrodkowanie zza linii bocznej pola karnego. Kapitan Independiente, który zdobył w bieżącym sezonie już cztery gole dzisiaj nie wzbogacił tegoż dorobku.

U epilogu meczu niespodziewanie inicjatywę przejęli przyjezdni. Francisco Pizzini może sobie pluć w brodę, gdyż raz jego szarżę bokiem 16-tki zablokował Sebastián Sosa. Może nie chciał upokorzyć klubu, który go wychował?

Ponadto Urugwajczyk mający wytatuowaną potylicę efektownie nogą sparował uderzenie podczas sytuacji sam na sam występującego przeciw macierzystej ekipie Pizziniego.

Na zakończenie potyczki czerwoną kartkę wskutek drugiej żółtej za brzydki faul w środku pola obejrzał też grający przeciw swej eks-drużynie pomocnik miejscowych Domingo Blanco.

Independiente póki co utrzymuje status lidera, zdobywszy dotąd 15 punktów.

Niebawem jednak zluzować „Czerwone Diabły” może na pierwszej lokacie Lanús, jeśli dzisiaj ogra na wyjeździe zamykający tabelę i nie mający na koncie żadnej bramki zdobytej Vélez. 

Natomiast Defensa y Justicia ze zgromadzonymi ośmioma punktami pałęta się teraz pośrodku stawki. 

Comments are closed.