Dzień przerwy na arenie ligowej minął i rozpoczęła się czwarta kolejka Liga Profesional 2021. Po jej pierwszym dniu czołowe dwie lokaty obsadzają teamy z Avellanedy. Podsumowanie czterech sobotnich meczów:
Colón vs Godoy Cruz 1:0 (0:0)
Gol – Cristian Ferreira (67′)
Przełamanie Colónu po ostatnich dwóch starciach bez wygranej. Tym razem chłopcy Eduardo Domíngueza wymęczyli tryumf nad Godoy Cruz.
Setny mecz w barwach klubu z Santa Fe zanotował wiekowy urugwajski bramkarz Leonardo Burián, za co został uhonorowany przez Colón odpowiednią koszulką.
Pierwszą szansę dla gospodarzy zaprzepaścił Alexis Castro. Skrzydłowy ten przejął zły wyrzut od własnego pola karnego paragwajskiego goalkeepera Juana Espínoli i przypuścił atak. Niestety, niskim uderzeniem z ubocza szesnastki zaliczona została tylko boczna siatka.
Później uderzenie dalekiego zasięgu Cristiana Ferreiry, poprawiającego odbity od muru strzał z rzutu wolnego imiennika Bernardiego obronił Espínola.
Godoy Cruz coś zaatakował po przerwie. Niskie uderzenie zza pola karnego Martína Ojedy obronił Burián, a po chwili obrońca zapobiegł ewentualnej dobitce. Ponadto strzał Matíasa Ramíreza z ubocza szesnastki obił słupek.
Zwycięskiego gola dla gospodarzy strzelił Cristian Ferreira. Wprowadzony tuż przed końcem pierwszej połowy napastnik w 67 minucie przechylił szalę zwycięstwa na rzecz „Sabaleros”.
Huknął sam środek bramki z rzutu wolnego egzekwowanego zza linii końcowej pola karnego. Espínola został totalnie zaskoczony. Pierwszy gol zdobyty bezpośrednio z wolnego podczas tejże kampanii ligowej!
Colón jeszcze mógł podwyższyć po rozegraniu innego rzutu wolnego, lecz Lucas Beltrán (który analogicznie, jak autor jedynego tu gola jest wypożyczony przez „Sabaleros” z River Plate) tylko ostrzelił boczną siatkę zza narożnika pola bramkowego.
Colón wspiął się na piątą pozycję. Zawodnicy z Santa Fe zgromadzili siedem oczek, ciągle ustępują San Lorenzo czy Lanús gorszą różnicą bramek.
Natomiast Godoy Cruz ma punktów sześć – tylko jeden mniej od Colónu, lecz „Winiarze” osuwają się w stronę środka tabeli.
Mendoscy gracze rozpoczęli sezon od dwóch zwycięstw, a teraz notują drugą konsekutywną porażkę w Liga Profesional.
******
Lanús vs Unión 1:1 (1:0)
Gole – 1:0 José Sand (22′), 1:1 Martín Cañete (86′)
Po środowej klęsce przeciwko River Plate otrząsnąć się chciał Lanús. Jednakże próba rehabilitacji nieudana, bowiem chłopcy Luisa Zubeldii pod koniec boju stracili wygraną u siebie przeciwko może nie słabemu, ale dotąd zamykającemu tabelę Uniónowi.
Jako pierwsi groźniej natarli przyjezdni – strzał przewrotką Juana Manuela Garcii minimalnie ominął bramkę.
Rozpoczęło się zgodnie z oczekiwaniami dla gospodarzy. W 22 minucie podczas rozegrania kornera trafieniem z najbliższej odległości piątego już gola podczas tej kampanii władował 41-letni José Sand. Stary, ale jary!
Unión starał się wyrównać. Niską torpedę z dystansu Martína Cañete wybronił Lucas Acosta. Zaś bezpośredni strzał ze skraju pola karnego wspomnianego wyżej Garcii minął bramkę.
Miejscowi też stworzyli sobie okazję przed kwadransem odpoczynku. Wrzutki z ubocza 16-tki Alexandro Bernabei’a nie zdołał przed bramką sięgnąć José López, wskutek czego akcja spaliła na panewce.
„El Granate” pokusił się o dwie próby dalszego zasięgu. Jedną z nich autorstwa Facundo Péreza zablokował bramkarz, druga w wykonaniu Paragwajczyka Jorge Morela przeleciała obok bramki.
Lanús prowadził, aczkolwiek prowadzenia nie utrzymał. W 86 minucie Martín Cañete uratował „Tatengues” punkt. Genialnie przymierzył zza szesnastki, a futbolówka odbita od słupka i bramkarza Lucasa Acosty wleciała do siatki.
U samego kresu starcia gospodarze strzelili gola, lecz sędzia Pablo Echavarría dopatrzył się wątpliwego spalonego.
Lanús zmarnował szansę na odzyskanie przodownictwa w tabeli. Aktualnie z siódemką punktów jest czwarty.
Natomiast Unión dzięki temu cennemu dla nich remisowi opuścił ostatnie miejsce. To drugie oczko teamu Juana Manuela Azconzábala podczas tych rozgrywek, w tym pierwsze na wyjeździe.
******
Racing Club vs Sarmiento de Junín 1:0 (0:0)
Gol – Benjamín Garré (84′)
Potyczka Dawida z Goliatem, w której to faworyzowany Goliat wymęczył u epilogu potyczki zwycięstwo na własnym terenie.
Szansę dla skazywanego tu na pożarcie delegata z Junín wykreował Rodrigo Salinas. Wracający z ligi chilijskiej wiekowy napastnik jednakże nieznacznie chybił, nisko uderzywszy zza 16-tki.
Racingowi prowadzenie mógł dać Javier Correa – zza piątego metra głową chybił nad poprzeczką.
Pierwsza połowa bardzo wyrównana wbrew różnic poziomu obu ekip. U miejscowych jeszcze Enzo Copetti zbyt słabo uderzył głową i bramkarz pewnie interweniował.
Natomiast dla Sarmiento trafić mógł Gabriel Alanís. Nieoczekiwany łukowaty bezpośredni strzał z krańca 16-tki, jaki oddał skrzydłowy przyjezdnych wybił nad bramką jego imiennik Arias.
Podczas drugiej połowy Ignacio Piatti minimalnie pomylił się nad poprzeczką swym kozłowanym uderzeniem z centrum pola karnego. Wiekowy pomocnik Racingu niestety nie trafił do „pajęczyny” drugi bój pod rząd.
Sarmiento i po zamianie połowami nie stronił od ofensywy. Gabriel Graciani od ubocza szesnastki wyszedł z akcją i posłał dogranie przed bramkę Racingu, ale te w polu bramkowym zostało wykopane przez defensora miejscowych.
Obie strony ponadto zaliczyły chybione obok słupka niskie przymierzenia zza pola karnego. Wśród gości pomylił się w ten sposób zmiennik Luciano Gondou, zaś wśród miejscowych z dystansu spudłował Aníbal Moreno.
W 80 minucie na boisko wszedł Benjamín Garré występujący kiedyś w młodzieżówce Manchesteru City. Rozgrywał swój pierwszy mecz od ponad połowy roku, wróciwszy po wyleczeniu kontuzji kolana.
I kto by pomyślał, że po tak długiej absencji zanotuje wejście smoka?! Cztery minuty od zameldowania się na murawie Garré nie pomylił dalekosiężnym uderzeniem! Fantastycznym rogalem w długi róg zza dwudziestego metra rozstrzygnął losy potyczki! Tak fenomenalne golazo od razu po ponownym objawieniu się na murawie! Cudo!
Racing Club rzutem na taśmę wymęczył zwycięstwo nad outsiderem, ale ważny jest fakt, iż ekipa Juana Antonio Pizziego dogoniła aktualnego lidera.
Z ośmioma punktami „La Academia” jest druga, a ustępuje tylko odwiecznemu wrogowi – Independiente gorszym o mniej goli zdobytych bilansem bramkowym. Duet z Avellanedy na szczycie!
Sarmiento mając raptem trzy oczka okupuje dolne rejony klasyfikacji. Jedna wygrana „La Verde” nad innym outsiderem, a poza tym same porażki do zera. Oj, ich szczęście, że w bieżącym półroczu jeszcze nie obowiązują spadki z ligi w Argentynie.
******
Platense vs Independiente 1:1 (1:1)
Gole – 1:0 Augusto Schott (29′), 1:1 Andrés Felipe Roa (39′)
Inny pojedynek między beniaminkiem, a gigantem z Avellanedy. Tutaj nie doszło do victorii potentata. Independiente musiał zadowolić się remisem w stołecznej dzielnicy Vicente López.
Najpierw szansa dla Independiente – podanie Andrésa Felipe Roa z ubocza i zza pola bramkowego fatalnie nad poprzeczką chybił Sebastián Palacios.
Sensacyjnie „Kalmary” objęły prowadzenie dzięki bramce w 29 minucie Augusto Schotta. Prawy obrońca wypożyczony z Talleres dla odmiany trafił do siatki po nodze goalkeepera zza piątego metra dzięki dograniu z prawej strony Facundo Curucheta.
Podwyższyć kilka minut później podczas rozegrania rzutu wolnego mógł stoper kopciuszka Nicolás Zalazar, ale fatalnie spudłował nad poprzeczką w polu bramkowym.
„Czerwone Diabły” zawodziły minionej nocy, acz przynajmniej skutecznie uniknęły porażki. Dziesięć minut po trafieniu dla Platense wynik na 1:1 ustalił Andrés Felipe Roa. Kolumbijczyk huknął z dalszej odległości, a piłka odbita rykoszetem od gracza rywali wpadła do siatki.
Były kolumbijski reprezentant wpisał się na listę strzelców drugie starcie pod rząd.
Druga połowa absolutnie pod dyktando renomowanych gości, lecz skuteczności po zmianie stron im zabrakło, toteż szali zwycięstwa zgarnąć się nie udało.
Kolejną bombę dalszego zasięgu autorstwa Roa sparował nad poprzeczką bramkarz Platense. Zaś Silvio Romero przejął podanie w polu karnym, wyminął rywala i w centrum 16-tki zahaczony przez jednego z obrońców fatalnie chybił obok słupka.
Ponadto w końcówce uderzenie głową Juana Manuela Insaurralde podczas kornera ofiarnie wybił Luis Ojeda zastępujący między słupkami zawieszonego za czerwoną kartkę Jorge De Oliverę.
Platense nadal dołuje, bowiem uciułał dopiero drugi punkt w lidze. „Los Calmares” oglądają nawet plecy drugiego beniaminka – Sarmiento, gdyż pół tygodnia temu frajersko ulegli mu przez stratę gola w ostatniej sekundzie pojedynku.
Nie można jednak ukrywać, że ten podział punktów to sukces zaściankowego klubu ze stołecznej dzielnicy Vicente López.
Independiente mimo wpadki objął choć na dzień prowadzenie w klasyfikacji.
Zespół Julio Césara Falcioniego zdobył ósmy punkt podczas tej kampanii ligowej i lepszym bilansem bramkowym wyprzedza będącego obecnie wiceliderem oponenta zza między – Racing Club.