Po falstarcie u progu sezonu rozkręcił się River Plate. Ważne zwycięstwa odniosły także Independiente i Rosario Central. Sensacyjnie uległa Defensa y Justicia. Podsumowanie pięciu niedzielnych spotkań drugiej kolejki Liga Profesional 2021:
Defensa y Justicia vs Godoy Cruz 1:2 (1:0)
Gole – 1:0 Miguel Ángel Merentiel (22′), 1:1 Sebastián Lomonaco (83′), 1:2 Martín Ojeda (88′)
Prowincjonalny Godoy Cruz zaczyna kampanię dwiema wygranymi, za to rozbita bolesnym odpadnięciem z Libertadores rewelacyjna Defensa y Justicia startuje w lidze od dwóch porażek.
Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki to już czwarta wtopa pod rząd w przeciągu półtora tygodnia dla tryumfatorów Copa Sudamericana oraz Recopy.
Zaczęło się podobnie, jak tydzień temu przeciwko Huracánowi – jeden z napastników DyJ pokonał swój były klub. Tym razem uczynił to w 22 minucie Miguel Ángel Merentiel.
Dośrodkowanie Carlosa Rotondiego z boku, dzięki któremu Urugwajczyk głową w polu bramkowym dopełnił formalności. Trafienia zaaplikowanemu eks-pracodawcy nie celebrował.
W drugiej połowie Juan Espínola zapobiegł podwyższeniu prowadzenia przez miejscowych, wybijając nad poprzeczką uderzenie głową Adonisa Fríasa podczas rozegrania rzutu wolnego. Ponadto Rodrigo Contreras nie sięgnął piłki w okolicy piątego metra po dośrodkowaniu.
Dodajmy, iż Contreras w jednej akcji gości dotknął piłki ręką na terenie własnej szesnastki. Jednak sędzia tego nie spostrzegł, a w lidze argentyńskiej nadal nie wprowadzono VAR (zresztą nawet z powtórkami video można skutecznie oszukiwać, o czym w Libertadores dotkliwie przekonała się Boca).
Dogodną akcję sam na sam zaprzepaścił paragwajski napastnik Godoy Cruz, czyli Cristian Colmán. Bezpośrednim strzałem w centrum 16-tki pechowo tylko obił słupek…..
Podczas następnej kontry jednak Colmán na poły zrehabilitował się za tamten niewypał. Wydawało się, iż „El Halcón” jakoś utrzyma prowadzenie, a tymczasem pod sam koniec boju gospodarze dali sobie urządzić drugą konsekutywną remontadę na arenie ligowej.
W 83 minucie Paragwajczyk zza pola karnego wyłożył asystę, zaś bezpośrednim niskim uderzeniem w długi róg wyrównał Sebastián Lomonaco.
Za chwilę Colmán znów zawalił, albowiem fatalnie spudłował nad poprzeczką zza narożnika pola bramkowego w innej świetnej okazji.
Nie dla tego Paragwajczyka strzelanie, więc asystował. Tak wynagrodził swą indolencję strzelecką! Delegacja z Mendozy podążyła za ciosem.
Tuż przed finiszem regulaminowego czasu, w 88 minucie wrzutka Colmána z połowy boiska i teraz Martín Ojeda wybiegł jeden na jednego z Ezequielem Unsainem. Strzelając celnie między nogami goalkeepera ów pomocnik rozstrzygnął bój na rzecz „Winiarzy”.
Dziurawa obrona Defensa y Justicia u epilogu spotkania doprowadziła do aż czterech ataków sam na sam oponenta, znacząco przychylając się do tej remontady.
Godoy Cruz z kompletem zwycięstw 2:1 po drugiej serii spotkań. Za to DyJ dla odmiany niespodzianie zaliczyła dwie wpadki identycznym rezultatem.
Sezon niemniej dopiero wystartował. Zaznaczamy też, że „Sokoły” do końca tego czempionatu nie będą już mieli kontynentalnych batalii na głowie.
******
Patronato vs Sarmiento de Junín 2:0 (1:0)
Gole – Sebastián Sosa Sánchez (22′), Brian Nievas (90+6′)
Kompletem wygranych podobnie, jak Godoy Cruz pochwalić się może inny prowincjusz, a mianowicie pochodzący z północy kraju Patronato.
Chłopcy Ivána Delfino minionego popołudnia przechytrzyli u siebie póki co najsłabszy w stawce Sarmiento de Junín.
Rezultat otworzył w 22 minucie Sebastián Sosa Sánchez. Urugwajski snajper drugi raz podczas nowej kampanii wpisał się na listę strzelców.
Otrzymawszy długą lagę niemal z połowy boiska od Nicolása Delgadillo napastnik noszący kok wybiegł sam na sam z bramkarzem, pokonując go zgrabną podcinką w polu karnym.
Sarmiento przeprowadził kilka akcji celem wyrównania stanu rywalizacji. Jednakże bez skutku. Ataki „Zielonych” wyglądały mizernie. Strzegący bramki miejscowych Matías Ibáñez obronił choćby desperacki strzał z ostrego kąta.
Gratkę do skompletowania dubletu miał Sosa Sánchez. Urus przejąwszy na około 25. metrze daleką wrzutkę biegł sam na sam z goalkeeperem. Postanowił jednak od razu walić na bramkę, a jego próbę spokojnie wychwycił Manuel Vicentini.
U kresu potyczki gospodarze mimo wszystko dobili przyjezdnych. Szarża bokiem pola karnego Gabriela Gudiño, jego podanie w środek pola karnego i stamtąd bezpośrednim uderzeniem przy słupku victorię futbolistów z Parany uświetnił Brian Nievas.
Patronato aktualnie na koncie ma komplet ligowych zwycięstw 2:0 i jest wiceliderem tabeli.
Wydaje się być to imponujący początek sezonu dla brygady z Międzyrzecza, ale nie zapominajmy o tym, iż dotąd piłkarze ze stadionu im. Bartolomé Grelli nie dokopali nikomu istotnemu (biorąc pod uwagę wszystkie fronty zwyciężyli jeszcze Aldosivi oraz trzecioligową Villę San Carlos).
Sarmiento póki co znakomicie „wywiązuje się” z roli outsidera Liga Profesional. Zero punktów i bilans bramkowy 0:5. Do tego w lipcu zdążyli też odpaść z Copa Argentina.
******
Rosario Central vs Vélez Sarsfield 1:0 (0:0)
Gole – Emiliano Vecchio (90+4′)
W starciu dwóch ekip uczestniczących na etapie 1/8 finału kontynentalnych turniejów górą Rosario Central.
Trzeba jednak zaznaczyć, iż zwycięzcy mimo, iż mieli o dzień mniej odpoczynku po pucharach, aniżeli przeciwnik, to w przeciwieństwie do niego awizowali optymalny skład.
Central za to otrzymał ułatwienie od sędziego. Otóż, w 36 minucie za drugą żółtą kartkę wskutek brzydkiego faulu wyleciał młody stoper przyjezdnych Damián Fernández.
Podczas drugiej połowy osłabiony Vélez strzałami z dalszych odległości próbował objąć prowadzenie. Bomba z około 25. metra, jaką przypuścił Luca Orellano została wybita przez Juana Pablo Romero.
Inna dalekosiężna torpeda w wykonaniu Ricardo Álvareza chybiła obok słupka.
Natomiast uderzenie z rzutu wolnego Federico Mancuello ofiarnie obronił młodzian Romero, który chwilę potem zahamował jeszcze próbę dobitki z boku szesnastki.
Następnie do ofensywy przystąpili mający o zawodnika więcej na murawie gospodarze. Gastón Ávila wycelował tylko w boczną siatkę podczas kornera, gdy zza narożnika pola bramkowego chciał poprawić wybity przez Lucasa Hoyosa strzał kolegi.
Ponadto Hoyos u finiszu zawodów sparował nad poprzeczką dwa strzały głową autorstwa odpowiednio Miltona Caraglio oraz wspomnianego Ávili.
Jednakże Vélez w dziesięciu nie wytrzymał do końca. Rosario Central atut przewagi liczebnej wykorzystał dopiero w ostatnich sekundach boju.
Czwarta doliczona minuta mijała, kiedy po dośrodkowaniu prawą flanką Emiliano Vecchio przejął złe wybicie rywala po zagraniu klatą kolegi. Następnie kapitan miejscowych w obstawie defensorów celnym uderzeniem przy słupku ze środka 16-tki rozstrzygnął losy meczu na rzecz „Canallas”.
Pierwsze trzy punkty Central w lidze. Ćwierćfinaliści bieżącej edycji Copa Sudamericana póki co nie są zmęczeni walką na dwóch frontach (wszak ostatnio na kontynentalnych salonach trafili bardzo łatwego rywala w postaci wenezuelskiej Táchiry).
Vélez póki co dołuje, gdyż uciułał raptem punkcik i nawet nie zdobył bramki. Jednakże „El Fortín” od teraz do końca roku może skupić wyłącznie na lidze, więc niebawem powinien poprawić notowania.
******
River Plate vs Unión 4:0 (2:0)
Gole – Braian Romero (13′), Matías Suárez (34′), Nicolás De La Cruz (61′), Paulo Díaz (65′)
Walka na kilku frontach to chleb powszedni dla River Plate. „Millonarios” zaczęli ligowe wojaże od nieoczekiwanej domowej wpadki z Colónem, za to teraz zdeklasowali u siebie drugi team z Santa Fe – Unión.
Najpierw doszło do przypadkowego ataku przyjezdnych. Złe wybicie Franco Armaniego zainicjowało szarżę Kevina Zenóna, który uderzył zza szesnastki. Piłka odbiła się jednak rykoszetem od defensora i minęła bramkę.
Już w trzynastej minucie bohater ostatniej argentyńskiej bitwy Copa Libertadores przeciwko Argentinos Juniors, czyli Braian Romero trafił dla faworyta.
Nowy snajper River udanie zwieńczył zespołową akcję w polu bramkowym. Uniónowi cios zadał były napastnik Colónu – ich odwiecznego wroga!
Później Bruno Zuculini mógł podwyższyć, ale zza piątego metra tylko ostemplował poprzeczkę uderzeniem głową.
Podwyższył w 34 minucie Matías Suárez. Fantastycznie przymierzył w długi róg z dystansu! On podobnie, jak Romero zdobył trzeciego gola podczas tego półrocza we wszystkich rozgrywkach.
Dzieła zniszczenia „Tatengues” dopełnili obcokrajowcy. W 61 minucie Nicolás De La Cruz podwyższył na 3:0. Po asyście piętą zza 16-tki od Matíasa Suáreza ciemnoskóry Urugwajczyk wybiegł sam na sam i uderzeniem w długi róg wykończył ofensywę.
Natomiast cztery minuty później gwóźdź do trumny gościom wbił stoper Paulo Díaz. Też asysta piętą, lecz w polu karnym Juliána Álvareza, po jakiej to Chilijczyk urwał się obrońcom Uniónu i wybiegł sam na sam z Sebastiánem Moyano. Díaz mierzonym uderzeniem w długi róg z narożnika pola bramkowego ustalił rezultat na 4:0.
U kresu batalii dwie szanse Uniónu na honorowe trafienie, lecz raz obrońca gospodarzy Héctor Martínez głową w polu bramkowym wybił strzał z boku szesnastki Zenóna, do którego nieskutecznie wybiegał Armani.
Natomiast w doliczonym czasie podczas innej akcji Uniónu odrobinę za wysoko zza szesnastki przymierzył Gastón Comas.
River Plate stoczywszy dwa ligowe boje na El Monumental przeciwko drużynom z miasta Santa Fe zgromadził trzy punkty. Szału nie ma, acz przynajmniej wyprzedził Boca Juniors.
Natomiast Unión, który zainicjował ligowy czempionat starciami z wielką dwójką, uciułał dotąd jeden punkcik. Najprawdziwszy blamaż teamów z Santa Fe podczas drugiej serii spotkań.
******
Estudiantes La Plata vs Independiente 0:1 (0:1)
Gol – Juan Manuel Insaurralde (15′)
Estudiantes La Plata chcieli zrewanżować się Independiente za przegrany po rzutach karnych ćwierćfinał ostatniej Copa de Liga Profesional. Próba odwetu jednak okazała się nieudana.
Rewanż tutaj natomiast zaliczył wiekowy stoper gości – Juan Manuel Insaurralde, który pół tygodnia temu zawalił na całej linii pojedynek rewanżowy 1/8 finału Sudamericany z Santosem, gdzie był głównym winowajcą bramki dla rywala i do tego zarobił czerwoną kartkę.
Właśnie 36-letni defensor z antybohatera przerodził się w pozytywnego bohatera, strzelając po kwadransie zawodów jedynego – zwycięskiego gola w La Placie.
W 15 minucie pojedynku szybkie rozegrane rzutu rożnego przez gości. Następnie dośrodkowanie Sebastiána Palaciosa w pole bramkowe, skąd Insaurralde celną główką zaskoczył Mariano Andújara.
Estudiantes próbowali wyrównać z rzutu wolnego zza linii bocznej szesnastki, ale strzał zeń Fernando Zuqui’ego przeleciał nad poprzeczką.
Wśród gości zza pola karnego uderzał Alan Velasco, acz jego próbę wybił Andújar.
Podczas drugiej połowy dwukrotnie gospodarze strzelali głową, nieznacznie myląc się obok bramki.
Raz „Czerwone Diabły” miały farta, że nie straciły prowadzenia po samobóju. Lucas González we własnym polu karnym tak niefortunnie przeciął centrę, że obił poprzeczkę własnej bramki.
Pod koniec zawodów ostatnia nadzieja laplateńczyków na wyrównanie prysnęła, kiedy dalekosiężną torpedę Leandro Díaza sparował Urugwajczyk Sosa.
Independiente wymęczył tryumf w La Placie i póki co w lidze nazbierał cztery punkty, zaś przegrani dziś Estudiantes mają ich w dorobku trzy.