Colón powalił giganta

W niedzielę doszło do poważnej sensacji. Choć czy wygraną tryumfatora Copa de Liga Profesional na stadionie giganta myślącego teraz o Libertadores można nazwać sensacją? Podsumowanie czterech wczorajszych starć:

Huracán vs Defensa y Justicia 2:1 (1:1)

Gole – 0:1 Lucas Barrios (6′), 1:1 Enrique Triverio (38′), 2:1 Santiago Hezze (51′)

Drugi raz z rzędu te ekipy spotkały się ze sobą w pierwszej kolejce. Pół roku temu rywalizowały ze sobą na start Copa de Liga Profesional. Wówczas Defensa y Justicia jako gospodarz zwyciężyła 3:2. Teraz dla odmiany górą okazał się Huracán.

Piłkarze „El Globo” dokonali remontady przeciwko aktualnie wyżej notowanemu od siebie oponentowi, który niewątpliwie darował sobie tę konfrontację.

DyJ choć oszczędza się na Copa Libertadores, lepiej weszła w mecz. Minęło zaledwie sześć minut starcia, gdy przyjezdni zdobyli mocno fartowną bramkę.

Alexis Soto oddał łukowaty strzał z narożnika pola karnego, po czym wracający do domu wiekowy goalkeeper Marcos Díaz na linii bramkowej interweniując wypuścił piłkę przed siebie. To wykorzystał stary wyga Lucas Barrios, poprawiając z najbliższej odległości.

Były znaturalizowany reprezentant Paragwaju mający dziś 36 lat ukąsił swój były klub. Bramki więc nie celebrował.

Gospodarze ruszyli za wynikiem. Jonás Acevedo najpierw chybił z boku szesnastki, a potem jego centrostrzał z rzutu wolnego jakoś wybił nad poprzeczką Ezequiel Unsain.

Odpowiedź Huracánu nastąpiła pod koniec pierwszej połowy. W 38 minucie Raúl Lozano posłał lagę zza połowy boiska, zaś Enrique Triverio mając obrońcę na plecach wybiegł sam na sam z Unsainem, pokonując go zza piątego metra.

Triverio to podobnie, jak strzelający wczoraj dla Lanús skrzydłowy Ignacio Malcorra były piłkarz Uniónu de Santa Fe, który teraz wrócił do ojczyzny po kilku latach spędzonych w Meksyku (choć Triverio w sezonie 2017/2018 miał roczną przerwę na Racing Club).

Krótko po przerwie gracze z Parque Patricios objęli prowadzenie, dokonując remontady. Złe podanie Braiana Rivero we własną szesnastkę, równie fatalna próba wybicia ze strony Unsaina i uderzeniem z centrum tejże 16-tki swego drugiego gola w dorosłej karierze zdobył 19-letni Santiago Hezze.

Później Acevedo zmarnował trzecią szansę na trafienie, gdyż jego strzał z centrum pola karnego okazał się zbyt lekki i futbolówkę pewnie złapał goalkeeper.

„Sokoły” ostatnią próbę wyrównania strat podjęły za sprawą rzutu wolnego. Przymierzenie zeń zmiennika Miguela Ángela Merentiela jednakże sparował Marcos Díaz.

Cóż, Huracán wygrał w sprzyjających okolicznościach. Defensa y Justicia teraz na parolu ma środowy rewanż 1/8 finału Copa Libertadores przeciwko Flamengo. 

W Brazylii tegoroczni zdobywcy Copa Sudamericana oraz Recopy będą próbowali odrobić jednobramkową stratę. 

*****************

Arsenal de Sarandí vs San Lorenzo de Almagro 1:1 (0:1)

Gole – 0:1 Nicolás Fernández (17′), 1:1 Mateo Carabajal (69′)

Toż to naprawdę kompromitacja San Lorenzo, że ten gigant argentyńskiego futbolu nie potrafił dokopać oszczędzającemu się na Sudamericanę przeciętnemu Arsenalowi de Sarandí.

Najpierw delegatom z Boedo prowadzenie chciał dać Alexander Díaz uderzając przewrotką z ostrego kąta, ale minimalnie spudłował.

Papieski klub objął prowadzenie w 17 minucie, kiedy Nicolás Fernández otworzył rezultat. Bezpośrednim niskim uderzeniem z centrum szesnastki pokonał Daniela Sappę dzięki dośrodkowaniu z lewej flanki Bruno Pittóna.

W 69 minucie Arsenal jednak wyrównał stan rywalizacji. Obrońca Mateo Carabajal celną główką po narożnej wrzucie dał remis piłkarzom „El Viaducto”.

Podczas doliczonego czasu doszło do sprzeczki na boisku, w efekcie której czerwoną kartkę zobaczyło po jednym zawodniku obu ekip – autor gola na 1:1 oraz wśród gości Gabriel Rojas.

Ten pierwszy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego nakładką zaatakował Rojasa, zaś lewy defensor gości „odwdzięczył się” mu kopniakiem w plecy, gdy Carabajal leżał. Arbiter Leandro Rey Hilfer słusznie wyrzucił obu panów z boiska.

Mając przez całe półrocze tylko ligę na rozkładzie jazdy San Lorenzo de Almagro teoretycznie powinno spisywać się lepiej w tych rozgrywkach.

Nie oszukujmy się, iż w debiucie na stanowisku trenera „Cuervos” Urus Paolo Montero zanotował falstart. Może następne spotkania będą lepsze….. 

Arsenal wymęczył tutaj remis, a teraz może szykować się do domowej bitwy 1/8 finału Copa Sudamericana przeciw Sportingowi Cristal. W środę muszą odrobić jednego gola do Peruwiańczyków. 

*****************

River Plate vs Colón 1:2 (0:2)

Gole – 0:1 Federico Lértora (3′), 0:2 Yeiler Góez (34′), 1:2 Matías Suárez (90+1′) 

Na El Monumental potyczka stołecznego tytana ze zdobywcą Copa de Liga Profesional. Obie drużyny w półrezerwowym składzie, bo River magazynuje siły przed Libertadores, a w Colónie kilku istotnych piłkarzy zaraziło się covidem.

Już w trzeciej minucie przetrzebiony przez koronawirusa Colón objął prowadzenie. Gola zdobył Federico Lértora. Przejął wrzutkę z prawego skrzydła Facundo Mury w centrum szesnastki, po czym urwał się spod opieki defensora i wycelował w długi róg.

Kilka minut później wyrównać chciał Jorge Carrascal, lecz niskie uderzenie Kolumbijczyka zza szesnastki obronił Ignacio Chicco.

Wydawało się, że dynamizm „Los Sabaleros” szybko zgaśnie. Gdy mijał kwadrans zawodów czerwoną kartkę obejrzał stoper gości Gonzalo Piovi. Doigrał się, bowiem sfaulował tuż przed polem karnym wybiegającego na czystą pozycję Carrascala.

Z rzutu wolnego podyktowanego za to przewinienie strzelał nisko Fabrizio Angileri. Jego próbę wychwycił jednak Chicco. Później jeszcze główką słupek po palcach goalkeepera obił José Paradela.

Aczkolwiek przybysze z Santa Fe nawet osłabieni kiwali River jak chcieli! W 34 minucie kolumbijski młodzian Yeiler Góez wymienił podanie z Facundo Faríasem w genialnej dwójkowej akcji i po otrzymaniu odeń futbolówki niskim uderzeniem zza pola bramkowego sensacyjnie podwyższył na 2:0.

Druga odsłona przebiegła pod znakiem rozpaczliwych dążeń River do odrobienia start. Uderzenie po ziemi Federico Girottiego ze skraju pola karnego okazało się tak słabe, że mało doświadczony Chicco wybił je nogą.

Strzał głową Jonathana Maidany w polu bramkowym także głową wybił defensor Colónu.

Chicco ofiarnie zatrzymał też w polu bramkowym usiłowanie ataku podczas rozegrania kornera oraz sparował nad poprzeczką uderzenie Braiana Romero (znowu występującego przeciwko byłej drużynie) z centrum 16-tki po drodze odbite od zawodnika gości.

Potentat dopiero pod sam koniec boju – w doliczonym czasie nawiązał kontakt, kiedy bramkę zdobył Matías Suárez. Trafił główką w polu bramkowym po asyście też głową od wracającego po kontuzji Javiera Pinoli.

Wychowanek Belgrano wpisał się na listę strzelców pół tygodnia temu w CL przeciw Argentinos Juniors, uczynił to również dziś. Gola uzyskał jednak zbyt późno i okazał się on tylko honorowym.

River Plate w środę walczy o „być albo nie być” w argentyńskiej bitwie 1/8 finału Pucharu Wyzwolicieli przeciwko Argentinos Juniors.

U siebie team Marcelo Gallardo ledwie zremisował 1:1, więc w rewanżu na wyjeździe musi dać z siebie wszystko, żeby nie wypaść za burtę turnieju. 

*****************

Independiente vs Argentinos Juniors 0:0

Obie ekipy szczędziły moce na 1/8 finału kontynentalnych pucharów, zatem tutaj zagrały bardziej na luzie.

Chociaż Independiente niekoniecznie oszczędzał najlepszych graczy. Zespół z Avellanedy chyba nie dba o swój interes w Sudamericanie, bowiem wyszedł tu najsilniejszym składem.

Argentinos Juniors oczywiście mając przed sobą drugą wielką bitwę z River wyszli drugim garniturem. Wynik mimo różnic w jakości ekip jednak zapadł nierozstrzygnięty, bo goli się nie doczekaliśmy.

Gospodarze do przerwy marnowali szansę za szansą. Zanotowali choćby minimalnie chybiony strzał z rzutu wolnego Lucasa Rodrígueza oraz obroniony przez Lucasa Chavesa strzał głową innego Lucasa – Romero podczas rozegrania kornera.

Później Silvio Romero chybił obok słupka ze skraju 16-tki. Ponadto dwukrotnie próbował szczęścia Sebastián Palacios. Raz zza pola karnego i jego uderzenie na raty wyłapał Chaves. Przy innej okazji „El Tucu” przymierzył nisko z centrum 16-tki, co bramkarz przyjezdnych sparował na rzut rożny.

Po przerwie Palacios znów szturmował. Jego bombę zza pola karnego wybił nad poprzeczką świetnie dysponowany goalkeeper gości.

Drugą połowa ogółem należała do Argentinos Juniors. Niestety, chłopcom Gabriela Milito (który dowodził tu przeciwko macierzystemu teamowi) miał bardzo słabą ofensywę.

Jeden ciekawszy strzał głową z centrum szesnastki wychwycony przez goalkeepera oddał młody defensor gości Román Vega. Poza tym same niewypały w wykonaniu „El Bicho”.

Pod sam koniec boju kolejny raz natarł „Inde” – groźnie zza pola karnego przymierzył Jonathan Herrera, ale Chaves ponownie był na posterunku.

Argentinos Juniors w środę stoczą domowy rewanż 1/8 finału Copa Libertadores przeciwko River Plate. Do awansu wystarczał im będzie następny bezbramkowy rezultat. 

Independiente natomiast w czwartek zmierzy się na swym terenie z brazylijskim Santosem podczas rewanżu 1/8 finału Copa Sudamericana. „Czerwonym Diabłom” przyjdzie odrabiać jednobramkową stratę. 

Comments are closed.