Będzie Superclásico w play-off’ach!

Faza grupowa Copa de Liga Profesional zakończona! Znamy już wszystkich ćwierćfinalistów turnieju i wiemy, że jednym z pojedynków następnego etapu będzie El Superclásico! Podsumowanie dziewięciu niedzielnych meczów trzynastej – ostatniej kolejki:

Grupa A:

Arsenal de Sarandí vs Central Córdoba 1:1 (1:1)

Gole – 1:0 Julián Navas (11′), 1:1 Milton Giménez (12′)

Spotkanie o wyłącznie symbolicznym znaczeniu. Arsenal grał raptem o uniknięcie ostatniego miejsca w grupie, Central Córdoba w sobotę stracił nadzieję na play-off’y.

Obie drużyny zgodnie podzieliły się punktami, na początku zawodów robiąc sobie szybką wymianę ciosów.

W 11 minucie Arsenal objął prowadzenie po rozegraniu rzutu wolnego. Prawy obrońca Julián Navas przejął źle wybitą piłkę na boku pola karnego i niskim uderzeniem w krótki róg pokonał Andrésa Mehringa.

Zaledwie minutę później wyrównał Milton Giménez, z najbliższej odległości trafiając udem na pustą siatkę po dograniu z linii końcowej boiska Leonardo Sequeiry.

Central Cordoba stworzył tu więcej okazji do trafienia, lecz następnych akcji zwyczajnie nie umiał wykorzystać.

Dubletu nie udało się zdobyć Giménezowi, którego niską torpedę z dalszej odległości sparował Nicolás Navarro.

Ponadto przydarzyła się niecelna próba Leonardo Sequeiry z ubocza 16-tki oraz dwa dalekosiężne uderzenia Cristiana Vegi, spośród których jedno chybiło obok słupka, a drugie z trudem wybił goalkeeper.

Jeszcze przed przerwą dubletu nie było dane zaznać również Juliánowi Navasowi, gdyż jego strzał głową podczas rozegrania kornera obronił Andrés Mehring.

Pod koniec zawodów Arsenal zmarnował piłkę meczową, gdy bezpośredni strzał zza pola bramkowego Nicolása Miracco został wybity przez Mehringa.

Oprócz tego przed finiszem starcia chytrym uderzeniem z dystansu dublet skompletować jeszcze raz spróbował Giménez, lecz minimalnie chybił nad poprzeczką.

Central Córdoba z Santiago del Estero kończy grupę na dziewiątym miejscu w tabeli, uciułał 17 punktów. 

Arsenal de Sarandí przynajmniej uniknął samego dna klasyfikacji. Klub ze stadionu im. Julio Grondony finiszuje przedostatni, mając 12 punktów.

W środę „El Viaducto” toczy niezwykle ważny wyjazdowy mecz Copa Sudamericana z liderem swojej grupy – brazylijską Cearą, do której na półmetku grupy C traci tylko punkt. 

***************************

Argentinos Juniors vs Estudiantes La Plata 2:0 (2:0)

Gole – Fausto Vera (41′), Emanuel Herrera (45′- pen.)

Pewni kwalifikacji do ćwierćfinału Estudiantes nie sprostali fenomenalnym ostatnimi czasy Argentinos Juniors. „El Bicho” dzięki piorunującej końcówce pierwszej połowy dokopał laplateńczykom.

Wyraźnie przeważali goście, lecz nie wykorzystali żadnej okazji. Do przerwy choćby Lucas Chaves musiał obronić dwa uderzenia rywali z boków pola karnego. Szczególnie groźne było to drugie autorstwa Urusa Manuela Castro, które Chaves z trudem wybił na korner.

Gospodarze pod koniec pierwszej połowy rozstrzygnęli losy potyczki. W 41 minucie po rozegraniu rzutu wolnego zza pola bramkowego trafił nieupilnowany pomocnik Fausto Vera.

Tuż przed przerwą gospodarze wywalczyli rzut karny. Wapno wykorzystał doświadczony napastnik Emanuel Herrera, ustalając wynik na 2:0.

W drugiej połowie Estudiantes uparcie szturmowali bramkę miejscowych, lecz bezskutecznie starali się choćby złagodzić rozmiar porażki.

Między innymi podczas rozegrania rzutu rożnego strzał głową Jorge Rodrígueza z bliska obił słupek, a po chwili piłkę na raty złapał Chaves.

Ponadto między innymi mocne uderzenie Leandro Díaza z boku szesnastki wybił nad poprzeczką świetnie dysponowany ostatnimi czasy goalkeeper Argentinos Juniors.

Godzi się przyznać wprost, iż Chaves to obecnie najlepszy bramkarz ligi argentyńskiej obok Franco Armaniego, Estebana Andrady tudzież Gabriela Ariasa. Niebawem powinien być on bohaterem jakiegoś głośnego transferu.

Ponadto gościom zdarzyła się też niecelna dobitka z okolicy pola bramkowego oraz równie chybiony strzał głową Francisco Apaolazy.

Piłkarze z północy aglomeracji Buenos Aires kończą grupę A na siódmej lokacie, zdobywszy 19 punktów. 

Gdyby Argentinos Juniors nie zanotowali tragicznego początku sezonu, zapewne teraz świętowaliby awans do play-off’ów. Ale tak przynajmniej mają więcej czasu, aby skupić się na walce o zwycięstwo w grupie śmierci Libertadores, którą prawdopodobnie ukończą na czele.

W środę „El Bicho”, którzy na półmetku fazy grupowej Libertadores zdobyli komplet punktów i nawet nie stracili bramki zmierzą się u siebie z chilijskim Universidad Católica. Zwycięstwo zapewni im kwalifikację do fazy pucharowej CL. 

Estudiantes od trzech lat nie mają na rozkładzie jazdy kontynentalnych czempionatów. Grupę finiszują jako wicelider z 22 oczkami. Na etapie ćwierćfinału Pucharu Ligi zmierzą się na swoim stadionie w szlagierowej bitwie przeciwko Independiente. Będzie taki swoisty „klasyk upadłych gigantów”.

***************************

Platense vs Rosario Central 4:1 (1:1)

Gole – 1:0 Jorge Pereyra Díaz (13′), 1:1 Lucas Gamba (26′), 2:1 Franco Baldassara (56′), 3:1 Jorge De Olivera (90+1′- pen.), 4:1 Nicolás Zalazar (90+3′)

Dotychczas beniaminek Platense wywalczył ledwie punkt w meczach tych rozgrywek na własnym stadionie. „Kalmary” jednak nie załamały się tym faktem i zmiażdżyły na własnym swym Estadio Vicente López ubiegający się o play-off’y zespół Rosario Central.

Najwidoczniej „Kanalie” siadły na laurach po wygranych Rosario. Albo najzwyczajniej w świecie chcą poświęcić się na wyłączność fazie grupowej Sudamericany.

Platense zaatakował od samego początku – już w trzynastej minucie objął prowadzenie. Dośrodkowanie Mauro Bogado i głową zza pola bramkowego trafił Jorge Pereyra Díaz.

Akcja dwóch graczy z dużym doświadczeniem w pierwszej lidze argentyńskiej – asystent grał już w niej dla San Martín de San Juan oraz Huracánu, a strzelec dla Lanús i Independiente.

W 26 minucie Central doprowadził do remisu. Akcja zapoczątkowana dośrodkowaniem z rzutu rożnego Urusa Diego Zabali, a wykończona efektownym uderzeniem przewrotką w polu bramkowym przez Lucasa Gambę.

Jeszcze przed przerwą Gamba mógł odwrócić wynik na rzecz Central, lecz jego mocne uderzenie z ubocza pola karnego wybił nad poprzeczką Jorge De Olivera.

U progu drugiej odsłony beniaminek mógł objąć prowadzenie za sprawą Facundo Curucheta, lecz ten niekryty fatalnie spudłował na piątym metrze przecinając dośrodkowanie z rzutu wolnego.

Co się odwlecze, to nie uciecze! W 56 minucie młody pomocnik Franco Baldassara przywrócił przewagę „Kalmarom”. Młody pomocnik zupełnie pominięty przez obronę rywala otrzymał podanie na boku pola karnego i mając wiele miejsca spokojnie sobie pokonał Jorge Brouna uderzeniem w krótki róg.

Obie ekipy kończyły w dziesiątkę. W 84 minucie czerwoną kartkę obejrzał prawy obrońca gości Fernando Torrent, a minutę później wyleciał również autor gola dla miejscowych Franco Baldassara.

Pod koniec konfrontacji Platense skrzętnie sobie dobił wyżej notowanego oponenta, jak jakichś amatorów. W doliczonym czasie wbił Central aż dwa gole.

Najpierw w pierwszej doliczonej otrzymali rzut karny, do którego podszedł….. bramkarz Jorge De Olivera i mocnym uderzeniem trafił po palcach Brouna.

Natomiast w trzeciej doliczonej minucie obrońca Nicolás Zalazar urządził sobie rajd na połowę gości, wieńcząc akcję celnym strzałem zza szesnastki po palcach goalkeepera Rosario.

Platense skończył grupę A na lokacie trzeciej od końca, czyli jedenastej. „Los Calmares” zainkasowali łącznie czternaście punktów. Wygrali łącznie cztery mecze – nie tak źle, jak na klub wracający na najwyższy szczebel rozgrywkowy po ponad 25 latach banicji.

Jednak, aby utrzymać się w Liga Profesional po kampanii 2022 gracze Platense muszą dać z siebie więcej (zaznaczmy, iż trwająca Copa de Liga Profesional wlicza się w nową tabelę spadkową).

Rosario Central finiszuje grupę A na ósmej lokacie ze zdobytymi 18 punktami. W środę „Canallas” stoczą arcyważne spotkanie wyjazdowe z San Lorenzo na arenie Copa Sudamericana. Jeśli podopieczni Kily’ego Gonzáleza chcą wyjść z grupy nie mogą pozwolić sobie na porażkę w nim.

***************************

Racing Club vs San Lorenzo de Almagro 2:0 (1:0)

Gole – Tomás Chancalay (16′, 46′)

Klasyk między dwiema ekipami stołecznej Wielkiej Piątki dla Racingu Club. Aby wyprzedzić uzupełniający podium przed tą kolejką San Lorenzo, zawodnicy z Avellanedy potrzebowali zwycięstwa minimum różnicą dwóch goli.

Ponadto, żeby Racing na pewno wszedł do ćwierćfinału musiał oczekiwać wpadki kogoś z dwójki River Plate-Rosario Central. Oba te warunki zostały spełnione. „La Academia” nie zachwyca od pewnego czasu, ale ciągle utrzymuje się na odpowiednim poziomie.

Dublet utalentowanego Tomása Chancalay’a pozwolił Racingowi wgramolić się do play-off’ów kosztem papieskiej ekipy.

Po kwadransie zawodów Chancalay wypożyczony z Colónu wpisał się po raz pierwszy na listę strzelców. W polu bramkowym pokonał głową Sebastiána Torrico. Ładnym dośrodkowaniem z lewej strony obsłużył go Chilijczyk Eugenio Mena.

San Lorenzo oczywiście starał się wyrównać, acz bezowocnie. Choćby uderzenie z boku pola karnego Juana Ramíreza haczonego przez obrońcę wybronił Gabriel Arias.

Skoro „Cuervos” spali, to Racing uzyskał wymaganą im do awansu dwubramkową przewagę. Zaraz po wznowieniu rywalizacji szybka akcja gospodarzy. Długa laga zza połowy boiska, Enzo Copetti głową zagrał w pole karne i akcji sam na sam dostąpił Chancalay. Strzałem w sam środek bramki pokonał Torrico.

Oczywiście zrozpaczeni goście szukali gola, który dałby im play-off’y. Nie doczekali się go jednak. Arias choćby obronił groźny strzał głową Diego Braghieri’ego. Natomiast Óscar Romero nieco zbyt wysoko przymierzył z rzutu wolnego.

Przy jednym rzucie wolnym zaliczyli strzał głową w poprzeczkę, a dobitka Federico Gattoni’ego z najbliższej odległości została sparowana. Znaturalizowany na Chilijczyka bramkarz wyłapał także uderzenie z boku 16-tki Nicolása Fernándeza podczas rozegrania rzutu rożnego.

Podczas kontrataku kompletnie dobić przyjezdnych mógł Maximiliano Lovera, ale spudłował obok bramki w dogodnej okazji jeden na jednego.

W szóstej doliczonej minucie za drugą żółtą kartkę wyleciał Gabriel Rojas. Lewy obrońca San Lorenzo zbyt ostro potraktował rywala w środkowej strefie boiska.

Racing Club jakoś zajął czwarte miejsce w grupie A, zdobywszy 21 punktów i mając bilans bramkowy znacznie gorszy od River Plate, ale minimalnie lepszy (o jedną bramkę), aniżeli San Lorenzo. W ćwierćfinale błękitną część Avellanedy czeka wyjazdowa batalia przeciwko hegemonowi grupy B, czyli Vélezowi Sarsfield. 

Natomiast we wtorek „La Academię” stoczy bój Copa Libertadores w Peru ze Sportingiem Cristal. Raczej chłopcy Juana Antonio Pizziego nie muszą się go obawiać – są na dobrej drodze do awansu, ale z drugiego miejsca. 

San Lorenzo na finiszu rywalizacji został wyrzucony ze strefy awansu w Pucharze Ligi i wieńczy zmagania grupowe na piątym miejscu ze zdobytymi 21 punktami. 

A jak „Azulgranie” pójdzie w drugiej części fazy grupowej Sudamericany? W środę domowa potyczka o „być albo nie być” z Rosario Central. Brak zwycięstwa w niej może poważnie zredukować szanse ekipy ze stołecznej dzielnicy Boedo na przejście fazy grupowej. 

Walkę w fazie grupowej Sudamericany popularne „Kruki” dokończą bez szkoleniowca Diego Dabove, który po wtopie na El Cilindro podał się do dymisji. Tymczasowo zastąpi go menedżer drużyny i żywa legenda San Lorenzo – Leandro Romagnoli.

***************************

River Plate vs Aldosivi 4:1 (2:1)

Gole – 1:0 Gonzalo Montiel (16′- pen.), 1:1 Malcom Braida (41′), 2:1 Rafael Santos Borré (45+2′), 3:1 José Paradela (85′), 4:1 Matías Suárez (90+3′)

Faza play-off bez River Plate? Niedoczekanie! Piłkarze Marcelo Gallardo rozbili u siebie najsłabszy w tej grupie Aldosivi i nie dość, że weszli do ćwierćfinału, to stoczą w nim El Superclásico!

River otworzył wynik po kwadransie rywalizacji. Sędzia Pablo Echavarría podyktował rzut karny za rękę we własnej szesnastce Jonathana Schunke.

Wapno wykorzystał prawy obrońca Gonzalo Montiel. To jego czwarta bramka z jedenastki w bieżącym roku biorąc pod uwagę wszystkie oficjalne rozgrywki.

Podrażniony Aldosivi rzucił się do odrabiania strat. Uderzenie dalekosiężne Leandro Maciela ostemplowało poprzeczkę, potem strzał z boku szesnastki Malcoma Braidy obronił Franco Armani choć w polu bramkowym panował najprawdziwszy gąszcz obrońców River. Ponadto strzał z rzutu wolnego Gastóna Lodico sparował goalkeeper reprezentacji Argentyny.

Nie odpuszczał także gigant, lecz szarżę Rafaela Santosa Borré i jego próbę z boku 16-tki nogami obronił Fabián Assmann.

Delegaci z Mar del Plata wyrównali wreszcie w 41 minucie, gdy dośrodkowanie z rzutu rożnego Francisco Grahla przeciął głową Malcom Braida, adresując tym sposobem futbolówkę do siatki.

Niestety, satysfakcja Aldosivi trwała krótko. Tuż przed przerwą, w dodatkowym czasie gry kolumbijski snajper Rafael Santos Borré celując do siatki w polu bramkowym po dograniu z ubocza 16-tki Fabrizio Angileriego przywrócił prowadzenie River. Zarazem Kolumbijczyk odzyskał samodzielne prowadzenie w klasyfikacji strzelców. To jego ósmy gol podczas tego turnieju.

W drugiej połowie Santos Borré mógł skompletować dublet, lecz wybiegłszy sam na sam w polu karnym nie mógł pokonać czujnego Assmanna.

Niemniej pod koniec rywalizacji „Millonarios” dobili outsidera. W 85 minucie długa laga zza połowy boiska, kontratak i młody José Paradela wybiegł jeden na jednego z Assmannem, trafiając w środek bramki. 20-latek drugi raz w sezonie zdobył gola.

Jeszcze w doliczonym czasie dzieła zniszczenia dopełnił Matías Suárez. Reprezentant Argentyny również znalazł się sam na sam w szesnastce rywali i niskim uderzeniem w długi róg zmusił bramkarza „Rekinów” do czwartej kapitulacji.

Aldosivi zamyka tabelę grupy A, zdobywszy ledwie 11 punktów. Podopieczni Fernando Gago (który przegrał tu swoje małe Superclásico) fatalnie kończą półrocze.

River Plate zajmuje najniższy stopień podium. Łącznie klub z El Monumental uciułał 21 punktów i jak dotąd zdobył najwięcej goli w turnieju – 25.

W środę na arenie Libertadores popularni „Milionerzy” zagrają na wyjeździe przeciwko kolumbijskiemu Juniorowi de Barranquilla. Chociaż ze względu na aktualną sytuację polityczno-społeczną w Kolumbii prawdopodobnie starcie zostanie przeprowadzone na neutralnym terenie.

Za to w przyszłym tygodniu El Superclásico o półfinał Copa de Liga Profesional! Ponownie na La Bombonera, ale tym razem w przypadku remisu, dojdzie do konkursu rzutów karnych. 

Grupa B:

Huracán vs Independiente 1:3 (1:1)

Gole – 0:1 José Moya (26′- samobój), 1:1 Franco Cristaldo (45′), 1:2 Silvio Romero (63′), 1:3 Domingo Blanco (81′)

Nie walczący już o nic Huracán uległ u siebie Independiente. Dzięki temu w play-off’ach mamy oba teamy z Avellanedy.

„Czerwone Diabły” może nie do końca zasłużyły sobie na ćwierćfinał, bo swoją obecną grą zapewne nie porywają nikogo. Niemniej mieli szczęście. Unión nie zdołał wygrać derbów Santa Fe, Talleres zaliczyli słaby epilog fazy grupowej i tak oto czerwona strona Avellanedy jest obecna na finalnym podium grupy B.

Początkowo goście próbowali z rzutów wolnych. Niemniej Alan Velasco nieznacznie spudłował, a Silvio Romero obił poprzeczkę z tego stałego fragmentu gry.

Huracán zorganizował jeden ciekawszy atak. W jego ramach strzał głową Juana Garro obronił Urus Sebastián Sosa.

W 26 minucie fart sprawił, iż Independiente otworzył wynik. Młody bramkarz gospodarzy Sebastián Meza chcąc wybić dośrodkowanie nastrzelił kolegę z zespołu José Moyę i po chwili piłka wleciała do siatki. „Pomógł” Kolumbijczykowi strzelić samobója.

Tuż przed przerwą gospodarze wyrównali. Juan Garro dośrodkował z prawego skrzydła, a bramkę głową na piątym metrze zdobył Franco Cristaldo.

Po przerwie Independiente jednak dopiął swego. W 63 minucie Silvio Romero niskim uderzeniem z rzutu wolnego zdobył gola na 2:1 dla przyjezdnych.

„El Globo” też mógł trafić z wolnego, lecz uderzenie ze stałego fragmentu gry Nicolása Cordero tylko obiło poprzeczkę.

Independiente nie zamierzał kalkulować i całkowicie zapewnił sobie grę dalej w 81 minucie starcia. Wówczas Domingo Blanco uderzył z około szesnastego metra, zaskakując Mezę. Tak oto jednokrotny reprezentant Argentyny ustalił rezultat na 3:1.

„Los Diablos Rojos” awansowali do ćwierćfinału, w którym skonfrontują się przeciwko Estudiantes La Plata.

Ponadto już we wtorek ekipa z Avellanedy zagra w Copa Sudamericana na ziemi urugwajskiej, gdzie sprawdzi umiejętności „nowotworu” Torque City Montevideo, będącego filią Manchesteru City. Stawką utrzymanie pierwszego miejsca w grupie. 

Huracán skończył rywalizację w grupie B na dziewiątej lokacie, zdobywając 13 punktów. Kiepskie półrocze w wykonaniu „El Globo”.

***************************

Lanús vs Talleres 1:0 (1:0)

Gol – José Sand (15′- pen.)

Łudzący się jeszcze w kwestii walki o ćwierćfinały zespół Lanús pokonał Talleres na zakończenie grupy, ale było to dla „El Granate” tylko pyrrusowe zwycięstwo.

Natomiast Talleres mimo porażki do play-off’ów awansowali dzięki braku wygranej Uniónu w derbach Santa Fe.

Gospodarze od początku szturmowali bramkę kordoban. Strzał głową Facundo Quignóna podczas kornera wybił Marcos Díaz. Ponadto nieco przypadkowe uderzenie z boku pola karnego odbiło się rykoszetem od obrońcy Talleres i trafiło w słupek.

Zwycięskiego gola dla miejscowych strzelił z rzutu karnego wiekowy snajper José Sand po kwadransie rywalizacji. Szósty gol w tych rozgrywkach. Prawie 41 lat na karku i on jeszcze nie ma dość!

Później jeszcze dwa niecelne strzały głową odnotowali kolejno dwaj Nicolásowie – Orsini i Thaller.

Dopiero w drugiej połowie groźniej zaatakowali goście. Choćby strzał z rzutu wolnego Francisa MacAllistera obił spojenie słupka z poprzeczką. Niestety, przyjezdni obudzili się zbyt późno.

Lanús zdobywszy 19 punktów zakończył rozgrywki w grupie B na piątej lokacie – tuż za strefą play-off.

Może w Sudamericanie klubowi z południowego Buenos Aires powiedzie się lepiej? W czwartek wyjazdowa batalia z brazylijskim Grêmio. Może teraz uda się vendetta za przegrany finał Libertadores 2017.

Talleres zgromadził oczko więcej od swoich wczorajszych pogromców i zajął czwartą lokatę w grupie B. W ćwierćfinale „La T” sprawdzi możliwości Colónu. 

Natomiast już we wtorek domowa potyczka Sudamericany z kolumbijskim Deportes Tolima. Jeśli kordobanie wygrają, być może dogonią liderujący w swojej grupie ekwadorski Emelec. 

***************************

Newell’s Old Boys vs Sarmiento de Junín 1:1 (1:0)

Gole – 1:0 Maxi Rodríguez (45+2′), 1:1 Jonathan Torres (54′) 

Ostatni pojedynek zmagań grupowych, którego stawką było uniknięcie ostatniego miejsca w grupie B. W Rosario udało się ów cel osiągnąć beniaminkowi Sarmiento de Junín.

Pierwsza połowa zdecydowanie dla NOB. Bomba w poprzeczkę ze skraju pola karnego Juliána Fernándeza miała za zamiar postraszyć beniaminka.

Za to tuż przed kwadransem odpoczynku po dośrodkowaniu z narożnika boiska piłka poleciała na kraniec szesnastki, skąd bezlitośnie w róg bramki huknął inny szczęśliwy 40-latek z boisk Argentyny, czyli Maxi Rodríguez.

Krótko po przerwie wyrównał Jonathan Torres. W 54 minucie najskuteczniejszy zawodnik Sarmiento trafił z piątego metra podczas akcji zainicjowanej prawą flanką.

Beniaminek nawet mógł objąć prowadzenie po jednym z kontrataków, lecz strzał z ubocza pola karnego Gabriela Alanísa tylko otarł boczną siatkę.

U epilogu spotkania NOB mieli okazję z rzutu rożnego, aczkolwiek uderzenie głową Cristiana Lemy po dośrodkowaniu z niego przeleciało nad poprzeczką.

Sarmiento uzbierało łącznie dwanaście punktów przez całą fazę grupową. „Zielonym” ze stadionu im. Evity Perón pozwolił ten dorobek zająć przedostatnią lokatę w grupie. Tyle samo oczek uciułali Patronato oraz Defensa y Justicia, lecz te drużyny miały lepszy bilans bramkowy. 

Newell’s Old Boys kończą grupę na miejscu ostatnim z oczkami jedenastoma. Teraz „Trędowaci” mogą poświęcić się rozgrywkom Copa Sudamericana.

W czwartek dojdzie do wyjazdowego pojedynku NOB z paragwajskim Libertadem. Muszą go wygrać, aby pozostać w walce o awans. 

Klasyk interzonalny:

Colón vs Unión 1:1 (1:0)

Gole – 1:0 Rafael Delgado (42′), 1:1 Juan Martín García (57′- pen.)

Derby Santa Fe na remis, ale tylko Colón mógł być zadowolony po końcowym gwizdku arbitra. Wprawdzie „Sabaleros” wygraliby swą grupę nawet w przypadku porażki tutaj, lecz przynajmniej zablokowali rywalowi zza miedzy wejście do play-off’ów.

Ponadto brak wygranej Uniónu być może zapobiegł kolejnym derbom Santa Fe w ćwierćfinale.

Ubiegający się o koronę króla strzelców turnieju Luis Rodríguez zaliczył kilka niewypałów z dalszej odległości.

Natomiast u kresu pierwszej części popularny „Pulga” dośrodkował z rzutu rożnego. Piłka po centrze wyleciała poza szesnastkę. Przejął ją Facundo Farías i posłał wrzutkę przed piąty metr – po chwili udany odbiór zanotował Rafael Delgado, aby w akcji sam na sam bezproblemowo trafić w długi róg.

Unión po zmianie stron odrobił stratę. Najpierw strzał z rzutu wolnego Martína Cañete odbił Leonardo Burián, lecz rzutu karnego Juana Martína Garcii w 57 minucie wiekowy Urus już nie zdołał zatrzymać i zrobiło się 1:1.

Pod koniec spotkania dobrą okazję dla gospodarzy miał Alexis Castro, lecz jego strzał sprzed pola bramkowego odbił defensor rywali i futbolówka poszybowała nad poprzeczką.

Natomiast Unión muszący to starcie zwyciężyć oddał raptem jedno uderzenie rozpaczy z dalszej odległości – to jednak łatwo wychwycił Burián.

Colón kończy grupę A zasłużenie na czele, zdobywszy 25 punktów. W ćwierćfinale Pucharu Ligi zawodnicy z Estadio Cementario de Los Elefantes na rzeczonym obiekcie sprawdzą umiejętności Talleres. 

Natomiast Unión mimo wielkich ambicji okazał się zbyt słaby na dalszy udział w turnieju. „Tatengues” finiszują w grupie B na szóstej lokacie, mając 19 punktów. 

Comments are closed.