Pięć argentyńskich ekip stoczyło boje trzeciej kolejki fazy grupowej turniejów CONMEBOL w czwartek. Ponownie zwyciężyli Argentinos Juniors, którzy jako jedyny przedstawiciel Liga Profesional mogą pochwalić się kompletem punktów. Przełamały się Arsenal de Sarandí i Lanús. Relacja:
Copa Libertadores:
Grupa F:
Atlético Nacional vs Argentinos Juniors 0:2 (0:1)
Gole – Gabriel Ávalos (18′, 80′)
Trzecie z rzędu zwycięstwo 2:0 drużyny Argentinos Juniors w Libertadores. Podopieczni Gabriela Milito udowadniają, że teraz faktycznie są małym Boca Juniors. W grupie śmierci na półmetku liderują z kompletem wygranych i bez straconej bramki!
Teraz na kolana przed „El Bicho” padł teoretyczny faworyt tego kwartetu, czyli Atlético Nacional.
Choć gospodarzem spotkania byli Kolumbijczycy, to odbyło się ono w Paragwaju. Dlaczego? Ponieważ ostatnimi dniami dochodzi do regularnych zamieszek na ulicach Kolumbii, ludzie protestują wobec podwyżek podatków w tym kraju i ze względów bezpieczeństwa CONMEBOL zarządził, aby tamtejsze zespoły swoje domowe starcia od teraz aż do odwołania toczyły w innych krajach.
Areną potyczki był Estadio Manuel Ferreira w Asunción, czyli obiekt utytułowanej Olimpii.
Argentinos Juniors niewątpliwie mogli czuć się bardziej, jak u siebie, aniżeli rywal mimo statusu gości. Wykorzystali to udogodnienie.
Najpierw błysnął bramkarz Lucas Chaves, hamując w polu karnym groźny atak kapitana AN – Jeffersona Duque.
Natomiast już w 18 minucie macierzysty klub Diego Maradony objął prowadzenie. Jonathan Gómez dograł w pole karne, jego centry nie zdołał wybić obrońca „gospodarzy” i piłkę przejął Gabriel Ávalos. Paragwajczyk wykiwał jednego z oponentów i celnie uderzył pod poprzeczkę na około jedenastym metrze.
Podwyższyć mógł uzdolniony przedstawiciel młodej generacji przyjezdnych Gabriel Florentín, lecz jego uderzenie z dalszej odległości sparował goalkeeper.
Następne ułatwienie Argentinos Juniors otrzymali w 71 minucie, gdy po faulu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zarobił argentyński stoper Atlético Nacional – Emanuel Olivera.
W przewadze liczebnej „El Bicho” przypieczętował tryumf. Po ataku wyprowadzonym przez Elíasa Gómeza i jego podaniu w szesnastkę najpierw przymierzył Gabriel Hauche, lecz jego próbę sparował goalkeeper Aldair Quintana.
Jednak z dobitką pospieszył paragwajski snajper Ávalos – ładnym uderzeniem z powietrza trafił do siatki, kompletując dublet i rozwiewając jakiekolwiek wątpliwości.
Paragwajski 30-letni napastnik zdobył już trzy gole w tegorocznej Libertadores. Niewątpliwie jego skuteczność przekracza oczekiwania, gdyż sprowadzony z zaściankowego Patronato zawodnik pierwotnie miał w AJ pełnić funkcję zmiennika.
Skład Argentinos Juniors: Lucas Chaves – Kevin MacAllister, Miguel Torrén [C], Carlos Quintana – Jonathan Sandoval, Jonathan Gómez (81′, Matías Romero), Franco Moyano (90+3′, Fausto Vera), Elías Gómez – Gabriel Florentín (87′, Gabriel Carabajal) – Gabriel Hauche (81′, Mateo Coronel), Gabriel Ávalos (87′, Emanuel Herrera)
Sędziował: Jesús Valenzuela (Wenezuela)
Trzy starcia, komplet zwycięstw 2:0, czyste konto. Tym razem Argentinos Juniors nie powinni nagle dostać zadyszki jak przed dekadą, podczas swojego poprzedniego udziału w CL, gdy na półmetku fazy grupowej liderowali z siedmioma oczkami, aby przegrać wszystkie mecze w drugiej części zmagań grupowych i ostatecznie skończyć rywalizację na dnie tabeli.
Wszystko wskazuje na to, iż brygada z centrum Buenos Aires na finiszu walki w grupie śmierci znajdzie się na jej czele.
Grupa D:
Independiente Santa Fe vs River Plate 0:0
Znacznie gorzej od Argentinos Juniors w elitarnym turnieju póki co radzi sobie River Plate, który na dobrą sprawę także znalazł się wśród grupy śmierci.
„Millonarios” od pewnego czasu wyraźnie znajdują w jakimś letargu. Przegrali ostatnie dwa pojedynki na arenie Copa de Liga Profesional, przez co ich udział w play-off’ach stanął pod znakiem zapytania.
Ich postawa na kontynentalnej arenie też budzi wiele zastrzeżeń. Gdyby nie pomoc sędziego, nie pokonaliby tydzień temu u siebie Juniora de Barranquilla. Teraz zaledwie zremisowali z innym kolumbijskim zespołem.
To starcie również przeprowadzono w Asunción, ale na stadionie Cerro Porteño o nazwie Nueva Olla.
Znakomitą możliwość do trafienia zaprzepaścił młody napastnik River – Benjamín Rollheiser. U progu zawodów huknął w słupek z centrum pola karnego.
Podczas drugiej połowy pokaz niewypałów dał inny młodzian ekipy przyjezdnych – Federico Girotti. Próbował głową zza pola bramkowego i po palcach goalkeepera obił słupek. Mało tego, starał się też dwukrotnie uderzeniami z okolicy szesnastego metra – raz piłkę nad poprzeczką wybił goniący go obrońca, zaś przy drugim podejściu pomyślnie interweniował weteran Leandro Castellanos.
Skład River Plate: Franco Armani – Gonzalo Montiel, Robert Rojas, Héctor Martínez, Milton Casco – Leonardo Ponzio [C], Bruno Zuculini (85′, Agustín Palavecino) – José Paradela (80′, Agustín Fontana), Jorge Carrascal, Benjamín Rollheiser (59′, Julián Álvarez) – Federico Girotti
Sędziował: Alexis Herrera (Wenezuela)
Drugi pojedynek w ramach rzeczonej grupy między Juniorem, a Fluminense także przyniósł remis.
W tabeli na półmetku „Flu” i River mają po pięć punktów, zaś kolumbijski duet po dwa. Jeszcze wszystko może się tutaj zdarzyć.
Copa Sudamericana:
Grupa C:
Arsenal de Sarandí vs Jorge Wilstermann 3:0 (1:0)
Gole – Lucas Albertengo (1′), Jhonathan Candia (84′, 87′)
Na pierwszy rzut oka Arsenalowi nie dawano większych szans na wyjście z grupy w Sudamericanie, lecz aktualnie klubik ś.p. „Ojca Chrzestnego” argentyńskiego futbolu – Julio Grondony traci raptem punkcik do lidera grupy C.
Chłopcy Sergio Rondiny odnieśli pierwsze zwycięstwo podczas fazy grupowej, gromiąc u siebie uczestnika 1/8 finału poprzedniej edycji Libertadores.
Już w 40 sekundzie pierwszego gola zdobył Lucas Albertengo. Eks-napastnik Independiente otrzymał fantastyczną asystę piętką od Jhonathana Candii, ażeby w centrum pola karnego znaleźć się naprzeciwko bramkarza i pokonać go niskim uderzeniem.
Pod koniec zawodów zespół Jorge Wilstermann szybkim dubletem dobił Jhonathan Candia. Urugwajczyk w 84 minucie podwyższył, a trzy minuty później ustalił wynik na 3:0. W obu przypadkach niedopilnowany przez obronę wykańczał w obrębie centrum szesnastki akcje zespołowe.
Fantastyczna asysta i dwa gole – wspaniały pojedynek Candii!
Skład Arsenalu de Sarandí: Alejandro Medina – Gastón Benavídez, Mateo Carabajal, Gastón Suso, Emiliano Papa – Jesús Soraire [C], Juan Andrada, Nicolás Castro – Alan Ruiz (57′, Leonel Picco) – Jhonathan Candia (89′, Bruno Farioli), Lucas Albertengo (79′, Nicolás Miracco)
Sędziował: Ángelo Hermosilla (Chile)
Ostatni zespół jednej z grup Copa de Liga Profesional zajmuje teraz trzecią lokatę wśród swojego kwartetu w Sudamericanie, gromadząc cztery oczka. Tylko punkt dzieli „El Viaducto” od brazylijskiego lidera Ceary, z którą Arsenal zmierzy się na wyjeździe za tydzień.
Grupa A:
San Lorenzo de Almagro vs 12 de Octubre 1:1 (1:1)
Gole – 1:0 Franco Troyansky (31′), 1:1 José Núñez (45′)
San Lorenzo wreszcie zgarnął pierwszą zdobycz punktową w tegorocznej Sudamericanie, ale na pewno nie jest z niej zadowolony. Klub papieża Franciszka raptem zremisował u siebie przeciwko paragwajskiemu outsiderowi.
Zaczęło się pomyślnie dla „Cuervos”. Najpierw 41-letni bramkarz Sebastián Torrico znakomicie przyblokował w polu karnym próbę strzału Pablo Velázqueza (ten wiekowy napastnik z przeszłością w argentyńskich klubach – Gimnasii La Plata i Banfield strzelił gola Rosario Central w pierwszej kolejce grupowej, lecz teraz okazał się nieskuteczny).
Natomiast gdy mijało pół godziny starcia, to gospodarzom udało się zdobyć bramkę. Óscar Romero dośrodkował z rzutu rożnego, po czym głową do siatki trafił Franco Troyansky. Napastnik o polskich korzeniach zanotował pierwsze trafienie San Lorenzo w tej edycji Sudamericany.
Oba gole tego boju padły po stałych fragmentach gry. Tuż przed przerwą dośrodkowanie z rzutu wolnego Davida Mendiety i też głową wyrównanie dla Paragwajczyków uzyskał José Núñez. Wiekowy napastnik, który nie tak dawno całkowicie dał plamę w Uniónie de Santa Fe finalnie uchronił swój team przed porażką.
W drugiej połowie Óscar Romero huknął z dalszej odległości, lecz nie wzruszyło to pewnie wychwytującego jego uderzenie 38-letniego Mauro Cardozo.
Choć dominował San Lorenzo, to goście stworzyli sobie najlepszą okazję do zadania drugiego ciosu. Pod koniec boju uderzenie z rzutu wolnego Juana Aguilara otarło się o słupek.
Skład San Lorenzo de Almagro: Sebastián Torrico [C] – Víctor Salazar (82′, Marcelo Herrera), Francisco Flores, Alejandro Donatti (14′, Diego Braghieri), Bruno Pittón (65′, Gabriel Rojas) – Julián Palacios, Siro Rosane, Óscar Romero – Franco Troyansky, Alexander Díaz (65′, Juan Ramírez), Mariano Peralta Bauer (82′, Nicolás Fernández)
Sędziował: Wilton Sampaio (Brazylia)
Dla San Lorenzo najwidoczniej Copa Sudamericana nie ma większego znaczenia. Po trzech kolejkach „El Ciclón” zamyka stawkę w grupie A, mając na koncie marny punkt.
Od liderujących ex-aequo Huachipato oraz 12 de Octubre piłkarzy z dzielnicy Boedo dzielą cztery oczka. Czy w drugiej części fazy grupowej chłopcy Diego Dabove odmienią swoje kiepskie położenie?
Grupa H:
La Equidad vs Lanús 0:1 (0:0)
Gol – Lucas Vera (27′)
Po porażkach z mocniejszymi od siebie Grêmio i Boca Juniors nareszcie przełamał się Lanús. Przegrany finalista poprzedniej edycji Sudamericany ograł w stolicy Paragwaju kandydujący do mistrzostwa Kolumbii klub La Equidad.
Tę konfrontację z podanych wyżej przyczyn zorganizowano na Estadio Defensores del Chaco, czyli paragwajskim stadionie narodowym.
Lanús nie bez trudu, ale przechytrzył rewelację ligi kolumbijskiej. Gol Lucasa Very z 27 minuty okazał się zwycięskim dla „El Granate”. Podczas obiecującej zespołowej akcji 24-letni pomocnik otrzymał podanie od José Lópeza i wybiegł sam na sam, zza pola bramkowego pokonując Cristiana Bonillę strzałem w długi róg.
Podczas drugiej odsłony Vera mógł skompletować dublet. Wbiegł w szesnastkę otoczony przez rywali, lecz jego mocny niski strzał z krańca pola karnego obronił Bonilla.
U kresu spotkania, w 81 minucie czerwoną kartkę zarobił gracz nominalnych gospodarzy Jefferson Mena. Obrońca, który w zeszłym sezonie nie potrafił przebić się do składu Aldosivi wyleciał za drugie „żółtko” wobec faulu w powietrzu.
Lanús oswobodzony przewagą liczebną spokojnie dowiózł prowadzenie do finałowego gwizdka arbitra.
Skład Lanús: Lucas Acosta – Nicolás Morgantini, Matías Pérez, Alexis Pérez, Julián Aude (90+1′, Braian Aguirre) – Lautaro Acosta [C] (63′, Lucas Besozzi), Facundo Pérez (63′, Facundo Quignón – od 63′ [C]), Lucas Vera (74′, Ignacio Cechi) – Matías Esquivel, José López, Franco Orozco (74′, José Luis Gómez)
Sędziował: Juan López (Paragwaj)
Klub z południowego Buenos Aires został samodzielnym wiceliderem grupy, zgromadziwszy sześć punktów.
Teraz trzeba gonić swojego pogromcę z finału Copa Libertadores 2017. Już za tydzień Lanús gra o „być albo nie być” na wyjeździe przeciwko Grêmio.
Nadarza się ostatnia szansa na odwet za wspomniany finał oraz za porażkę 1:2 u siebie w pierwszym, kwietniowym starciu grupowym.
Niemniej będzie ciężko o udaną vendettę. Armada z Porto Alegre po zażegnaniu niedługiego kryzysu wyraźnie wróciła do dobrej formy – pewnie prowadzi w grupie H, mając komplet zwycięstw. Ponadto dziś zdemolowała 8:0 u siebie wenezuelską Araguę, notując najwyższą victorię w dziejach swoich występów na Arena do Grêmio.