Podczas wtorkowego rozpoczęcia drugiej kolejki grupowej południowoamerykańskich pucharów Boca Juniors zrewanżowała się Santosowi za klęskę w półfinale poprzedniej edycji Libertadores. Za to następną porażkę zanotował Vélez. Podsumowanie dnia:
Copa Libertadores:
Grupa G:
LDU Quito vs Vélez Sarsfield 3:1 (1:1)
Gole – 1:0 i 2:1 Cristian Martínez (29′, 54′), 1:1 Pablo Galdames (42′), 3:1 Matías Zunino (66′)
„Wóz albo przewóz” – to przysłowie idealnie opisuje aktualną sytuację Vélezu. Zawodnicy z El Fortín de Liniers dają do wiwatu w rozgrywkach Copa de Liga Profesional, ale kosztem gorszych wyników w Copa Libertadores.
Drugi mecz i druga porażka stawia podopiecznych Mauricio Pellegrino w zaiste kłopotliwym położeniu na arenie elitarnego turnieju.
Chociaż należy usprawiedliwić Vélez po tej porażce. Między tym starciem, a ostatnią potyczką na krajowym podwórku „Fortíneros” mieli zaledwie dzień przerwy, a ponadto toczyli wyczerpujący bój na andyjskich wysokościach.
Jako pierwsi natarli rzecz jasna miejscowi. Choćby uderzenie zza pola karnego, jakie przypuścił Jordy Alcívar ostemplowało poprzeczkę.
Niemniej to Vélez zmarnował tu wiele ciekawych sytuacji podbramkowych. Choćby strzał wybiegającego sam na sam Juana Martína Lucero nogą zablokował wiekowy argentyński goalkeeper Adrián Gabbarini.
A jak to mawia inne porzekadło: „Niewykorzystane okazje się mszczą” – w 29 minucie centra z kornera i gol głową kolumbijskiego napastnika miejscowych Cristiana Martíneza.
Podrażnieni przyjezdni rzucili się do ofensywy. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu wolnego minimalnie głową pomylił się stoper Matías De Los Santos.
Ponadto zza mierzonym uderzeniem szesnastki nieznacznie spudłował Juan Martín Lucero, tak skuteczny w rozgrywkach Pucharu Ligi.
Dopiero w 42 minucie udało się wyrównać. W akcji lewym skrzydłem poszło dośrodkowanie na drugi bok pola karnego. Następnie piłka poszła na piąty metr, skąd asysta klatą Lucero i uderzeniem zza pola bramkowego gola do szatni zdobył chilijski pomocnik Pablo Galdames.
LDU odzyskał prowadzenie w 54 minucie. Wówczas technicznie zza pola karnego przymierzył w długi róg Cristian Martínez, kompletując dublet.
Ekwadorczykom victorię przypieczętował urugwajski pomocnik Matías Zunino. Ciemnoskóry Kolumbijczyk z białymi włosami Martínez tym razem dla odmiany wyłożył podanie w pole karne, a Zunino w akcji jeden na jednego podcinką zaskoczył Lucasa Hoyosa.
Kontaktową bramkę starał się jeszcze uzyskać Lucero, acz fatalnie chybił nad poprzeczką próbując trafić główką w polu bramkowym.
Ze strony LDU zmarnowany atak sam na sam odnotował młody Billy Arce, który na uboczu pola karnego oddał uderzenie zablokowane przez Hoyosa.
W doliczonym czasie gry jeszcze robinsonadą popisał się goalkeeper i zarazem kapitan gospodarzy Gabbarini broniąc strzał głową Urugwajczyka De Los Santosa podczas rozegrania rzutu rożnego.
Cóż, De Los Santos zwycięskim golem zdobytym w końcówce został bohaterem ostatniego boju Pucharu Ligi z Lanús, ale w Quito nie miał szczęścia. Vélez ponownie wraca na tarczy z boju CL.
Skład Vélezu Sarsfield: Lucas Hoyos [C] – Matías De Los Santos, Miguel Brizuela (63′, Ricardo Centurión), Luis Abram – Tomás Guidara (73′, Hernán De La Fuente), Santiago Cáseres, Pablo Galdames (80′, Florián Monzón), Francisco Ortega – Thiago Almada (74′, Luca Orellano), Juan Martín Lucero, Lucas Janson (80′, Agustín Bouzat)
Sędziował: Diego Haro (Peru)
Po dwóch kolejkach „El Fortín” są bez punktów na arenie Pucharu Wyzwolicieli. Wygląda na to, iż zdobycie Copa de Liga Profesional jest dla teamu Pellegrino ważniejsze, niż sukces międzynarodowy.
Grupa C:
Boca Juniors vs Santos 2:0 (0:0)
Gole – Carlos Tévez (47′), Sebastián Villa (69′)
Okazja do odwetu za przerżnięty bój o finał zeszłej edycji Pucharu Wyzwolicieli nadarzyła się niezwykle prędko.
Boca Juniors, która w kwietniu przełamała trwający aż trzy miesiące kompleks na La Bombonera znów podjęła na swojej twierdzy Santos.
Dokopała swoim styczniowym pogromcom mimo wyraźnych ubytków w kadrze i faktu, że do boju przystąpiło wielu młodzieniaszków, jak na przykład debiutujący w wyjściowym składzie zaledwie 20-letni lewy obrońca Agustín Sandez.
Teraz potyczka odbyła się w zgoła innych okolicznościach, aniżeli styczniowe półfinały CL. „Xeneizes” żądni pomsty za tamto upokorzenie, a Brazylijczycy z portowej miejscowości w stanie São Paulo wyraźnie załamani po pechowo przegranym finale elitarnego turnieju.
Boca nie miała prawa zmarnować szansy na vendettę i zasłużenie pokonała 2:0 popularne „Ryby”.
Pierwsza połowa goli nie przyniosła. Początek zdecydowanie dla Santosu. Goalkeeper Agustín Rossi musiał sparował próbę wkrętu z rzutu wolnego zza linii bocznej pola karnego.
Gospodarze z czasem stopniowo przejmowali inicjatywę. Niskie uderzenie z boku szesnastki Sebastiána Villi jednak łatwo wychwycił João Paulo.
Obiecująca akcja Boca miała miejsce tuż przed przerwą. Wracający do gry po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją Cristian Pavón, którego niedawno pewna kobieta oskarżyła o gwałt poszarżował prawą flanką. Skrzydłowy wyminął jednego z rywali i oddał niski strzał w środek bramki z boku 16-tki. Bramkarz Santosu z trudem wybił futbolówkę.
Dobijać chciał Cristian Medina, lecz został powstrzymany przez obrońcę. Piłka jeszcze uciekła na drugi bok pola karnego, skąd huknął Villa – Kolumbijczyk niestety przymierzył trochę za wysoko.
Co się odwlecze, to nie uciecze. U wstępu drugiej połowy „Bostetos” błyskawicznie trafili do siatki. W 47 minucie Pavón dośrodkował z rzutu rożnego – piłkę głową w pole bramkowe posłał stoper Lisandro López, a tam z najbliższej odległości Carlos Tévez pokonał João Paulo. Goalkeeper Santosu złapał futbolówkę już wyraźnie za linią bramkową…..
„Carlitos” w końcu przełamał strzelecką niemoc. Potrzebował tego impulsu, zważywszy na fakt, ile okazji podbramkowych zmarnował choćby półtorej tygodnia temu w starciu Pucharu Ligi przeciwko Atlético de Tucumán. Poprzednio na listę strzelców wpisał się na początku kwietnia, strzelając bramkę Defensa y Justicia.
Ogólnie 37-letnia żywa ikona Boca w tym roku niezbyt często pokonuje bramkarzy rywali. Wiadomo – „Apacz” ma swoje lata, a ten rok prawdopodobnie jest jego ostatnim w piłkarskiej karierze. Przecież Tévez to zarazem relikt przeszłością – jako młokos strzelał Santosowi w finale Copa Libertadores 2003!
Mistrz Argentyny i zdobywca Copa Diego Maradona dla pewności dobił brazylijskiego potentata w 69 minucie. Podczas kontrataku Tévez tym razem asystował, a w polu karnym sam na sam wybiegł Sebastián Villa. Ciemnoskóry Kolumbijczyk technicznym strzałem należycie wykończył akcję, ustalając wynik na 2:0.
Skrzydłowy kupiony przez Boca w połowie 2018 roku z Deportes Tolima urósł do roli najlepszego piłkarza „Bosteros”. W 2021 zdobył aż osiem goli – pięć w dwóch edycjach Pucharu Ligi (z czego dwa w Superclásicos), dwa w Libertadores i jednego podczas Copa Argentina.
Krążą pogłoski, że najpopularniejszy argentyński klub niebawem będzie mógł sprzedać Villę za kwotę rzędu 30 milionów dolarów, a to byłby najdroższy transfer w historii argentyńskiego futbolu.
Wynik 2:0 nie uległ zmianie. Boca wyluzowała w ataku i spokojnie kontrolowała stan rywalizacji pod koniec potyczki.
Pomyślna vendetta za półfinał zeszłej edycji Libertadores i zarazem czwarte pod rząd oficjalne zwycięstwo w ciągu półtorej tygodnia! Wróciła wielka Boca!
Skład Boca Juniors: Agustín Rossi – Nicolás Capaldo, Carlos Izquierdoz (od 85′ [C]), Lisandro López, Agustín Sandez – Cristian Medina (80′, Julio Buffarini), Alan Varela, Agustín Almendra (72′, Leonardo Jara) – Sebastián Villa, Carlos Tévez [C] (85′, Franco Soldano), Cristian Pavón (86′, Agustín Obando)
Sędziował: Jesús Valenzuela (Wenezuela)
Nawet mając do czynienia z licznymi osłabieniami kadrowymi ekipa Miguela Ángela Russo prezentuje się świetnie w dobie najwyższej próby, gdy trzeba grać regularnie co trzy dni.
Po dwóch kolejkach grupowych Boca Juniors ma komplet zwycięstw i żadnej straconej bramki. Sam awans do 1/8 finału Libertadores nie powinien stanowić problemu.
Pytanie tylko, czy uda się ukończyć grupę C na czele? Trudno powiedzieć do czego zdolna jest ekwadorska Barcelona, opromieniona wyjazdowym tryumfem nad Santosem…..
Natomiast „Peixe” prawdopodobnie w tym roku nawet nie przebrną zmagań grupowych w Libertadores. Cóż, dziś są za słabi na tryumf w Pucharze Wyzwolicieli, więc niech śladem Independiente de Avellaneda spróbują wygrać Sudamericanę!
Copa Sudamericana:
Grupa C:
Arsenal de Sarandí vs Ceará 0:0
W Copa de Liga Profesional ostatnimi czasy Arsenal wymiata – wygrał trzy mecze z rzędu, ale mimo to ciągle jest ostatni w swojej grupie!
Inaczej chłopcy Sergio Rondiny prezentują się na arenie Copa Sudamericana, gdzie „El Viaducto” uciułał dopiero pierwszy punkt, bezbramkowo remisując u siebie z brazylijskim średniakiem.
To Ceará zdecydowanie więcej miała do powiedzenia podczas tego starcia, lecz przybyszom z miasta Fortaleza na północy Brazylii zabrakło skuteczności.
Skład Arsenalu de Sarandí: Alejandro Medina – Gastón Benavídez, Mateo Carabajal, Gastón Suso, Lucas Suárez (12′, Emiliano Papa) – Jesús Soraire [C], Emiliano Méndez (46′, Brian Farioli), Leonel Picco (77′, Juan Andrada), Nicolás Castro (76′, Nicolás Miracco) – Jhonathan Candia, Lucas Albertengo (68′, Alan Ruiz)
Sędziował: José Méndez (Paragwaj)
Póki co, zgodnie z pierwotnymi przewidywaniami Arsenal dołuje w rzeczonym zestawieniu.
Zważywszy na fakt, iż w Sudamericanie wyłącznie zwycięzca grupy gra dalej, raczej trudno wróżyć klubikowi ś.p. szefa AfA – Julio Grondony owocną kampanię na międzynarodowej arenie.