Remis River, fart Lanús

W czwartek fazę grupową południowoamerykańskich pucharów zapoczątkowały kolejne cztery argentyńskie kluby. River Plate zremisował w Rio de Janeiro z wracającym do Libertadores po dłuższym czasie Fluminense. Pecha mieli Talleres, za to szczęśliwie wygrał Lanús.

Copa Libertadores:

Grupa D:

Fluminense vs River Plate 1:1 (1:1)

Gole – 0:1 Gonzalo Montiel (13′ – pen.), 1:1 Fred (66′)

Ten mecz był niczym powrót do przeszłości. Fluminense po aż ośmiu latach przerwy znów wystąpił w Pucharze Wyzwolicieli. Wielki powrót zapoczątkował wymęczonym remisem z River Plate.

Chłopcy Marcelo Gallardo rozpoczęli zawody zgodnie z planem. Już w trzynastej minucie wywalczyli jedenastkę, którą wykorzystał prawy obrońca Gonzalo Montiel.

Jednak River tego dnia nie było dane zwyciężyć na słynnej Maracanie.

Przypomniał o sobie pamiętany z Mundiali w 2014, a nawet w 2006 roku, mający dziś 37 lat napastnik Fred. To właśnie stary wyga, który jeszcze w 2010 i 2012 zdobywał mistrzostwa Brazylii z „Flu” celnym strzałem zza pola bramkowego od słupka uratował ten zespół przed porażką z argentyńskim gigantem.

W końcówce jeszcze Franco Armani uchronił River przed porażką broniąc uderzenie z ostrego kąta podczas sporego zamieszania pod bramką gości.

Skład River Plate: Franco Armani [C] – Gonzalo Montiel, Paulo Díaz, Jonatan Maidana, Fabrizio Angileri – Milton Casco (75′, Federico Girotti), Agustín Palavecino (65′, Santiago Simón), Enzo Pérez, Nicolás De La Cruz – Julián Álvarez (75′, Lucas Beltrán), Rafael Santos Borré

Sędziował: Roberto Tobar (Chile)

Drugi mecz tej grupy między kolumbijskimi zespołami – Juniorem de Barranquilla oraz Independiente Santa Fe także zakończył się remisem 1:1.

River Plate znalazł się w bardzo wyrównanym kwartecie, gdzie każdy może zagrozić im w walce o awans. 

Copa Sudamericana:

Grupa G:

Talleres vs Emelec 1:2 (1:0)

Gole – 1:0 Franco Fragapane (39′), 1:1 Sebastián Rodríguez (73′ – pen.), 1:2 Facundo Barceló (78′)

Talleres posiada obecnie naprawdę mocną ekipę, ale ciągle czkawką odbija im się brak doświadczenia na arenie międzynarodowej.

Kordobanie w rozegranym popołudniu domowym starciu z aktualnie przechodzącym kryzys, ale zaprawionym w międzynarodowych bojach ekwadorskim Emelekiem dali ciała, choć zapowiadało się obiecująco.

Początkowo piłkarze zamiast polować na gole, polowali na siebie nawzajem. Konsekwencją tego, iż pierwszej niewiele ponad półgodzinie gry sędzia pokazał aż sześć żółtych kartek (po trzy piłkarzom obu ekip).

Natomiast Talleres zaliczyli między innymi nieznacznie chybiony strzał Diego Valoyesa z boku pola bramkowego oraz wybite przez goalkeepera mocne uderzenie Franco Fragapane z centrum 16-tki.

W końcu gracze na boisku ogarnęli się, zaś w 39 minucie Franco Fragapane otworzył wynik na rzecz kordoban. Nieupilnowany zza pola bramkowego mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Pedro Ortiza po asyście Diego Valoyesa.

Niemniej Emelec wykorzystał swoje doświadczenie i w drugiej połowie zafundował gospodarzom iście urugwajską remontadę. Właśnie piłkarze pochodzący z ojczyzny Diego Forlána w ciągu pięciu minut odwrócili wynik na rzecz „Los Electricos”.

W 73 minucie z rzutu karnego wyrównał Sebastián Rodríguez. Jedenastkę podyktował sędzia za zagranie ręką Federico Navarro.

Natomiast w 78 minucie strzelający niegdyś dla Patronato napastnik Facundo Barceló zapewnił tryumf ekipie z Guayaquil – na uboczu szasnastki uporał się z pilnującymi go obrońcami i niskim strzałem w długi róg pokonał Guido Herrerę.

Nota bene obaj strzelcy bramek dla Emelec są występowali do niedawna w lidze meksykańskiej.

Skład Talleres: Guido Herrera [C] – Nahuel Tenaglia, Rafael Pérez, Piero Hincapié, Enzo Díaz (70′, Angelo Martino) – Juan Ignacio Méndez (85′, Mauro Ortiz), Federico Navarro – Guilherme Parede (51′, Michael Santos), Carlos Auzqui (85′, Mateo Retegui), Franco Fragapane (71′, Joel Soñora) – Diego Valoyes

Sędziował: Kevin Ortega (Peru)

Grupa H:

Aragua vs Lanús 0:1 (0:0)

Gol – José López (89′)

Niewiarygodne męczarnie Lanús z anonimem! Przegrany finalista poprzedniej edycji Copa Sudamericana ledwo ledwo pokonał mało znaną w samej Wenezueli Araguę, która po raz ostatni w Copa Sudamericana i ogólnie na międzynarodowej arenie uczestniczyła aż trzynaście lat temu.

Chłopcy Luisa Zubeldii raz po raz notowali nieudane akcje. Kto wie, jakby potoczyłby się ten mecz, gdyby nie czerwona kartka dla panamskiego napastnika gospodarzy Alfredo Stephensa pokazana zaraz po przerwie.

Delegaci z południowego Buenos Aires wykorzystali jakoś atut przewagi liczebnej i rzutem na taśmę zgarnęli szalę zwycięstwa. W przedostatniej minucie wprowadzony jako zmiennik młodziutki napastnik José López po dośrodkowaniu z rzutu rożnego innego młodego jokera – Franco Orozco strzelił gola głową dającego trzy punkty „El Granate”.

Skład Lanús: Lautaro Morales – José Luis Gómez (78′, Braian Aguirre), Guillermo Burdisso, Alexis Pérez, Julián Aude – Pedro De La Vega (78′, José López), Tomás Belmonte, Facundo Pérez (68′, Franco Orozco), Matías Esquivel (78′, Facundo Quignón), Alexandro Bernabei (55′, Nicolás Orsini) – José Sand [C]

Sędziował: Raúl Orosco (Boliwia)

W drugim spotkaniu tej grupy Grêmio ograł 2:1 u siebie kolumbijski La Equidad.

Za tydzień Lanús stoczy bitwę na własnym stadionie przeciw Brazylijczykom z Porto Alegre – nadarza się wyborna okazja do vendetty za finał Copa Libertadores 2017.

Grupa C:

Bolívar vs Arsenal de Sarandí 2:1 (1:0)

Gole – 1:0 Roberto Fernández (42′), 2:0 Erwin Saavedra (61′), 2:1 Jonathan Bottinelli (90+2′)

Wprawdzie dołujący w rozgrywkach Copa de Liga Profesional zespół Arsenalu poległ w La Paz, ale pokazał, że nawet outsider ligi argentyńskiej może powalczyć z Boliwijczykami na andyjskich wysokościach.

To był rzadki przypadek starcia boliwijsko-argentyńskiego, gdzie zdecydowanym faworytem byli przedstawiciele ojczyzny Evo Moralesa.

Bolívar jednak nie bez trudu uporał się z podopiecznymi Sergio Rondiny.

Podopieczni hiszpańskiego trenera José Ignacio Gonzáleza wyraźnie przeważali, a doskwierały im problemy ze skutecznością. Uderzenie z dalszej odległości Leonela Justiniano natomiast wybił Alejandro Medina.

Dopiero przed przerwą Roberto Fernández zwiódłszy obronę celnym uderzeniem przy słupku ze środka 16-tki dał prowadzenie gospodarzom.

Nieomal Arsenal wyrównałby po strzale z rzutu wolnego Nicolása Castro. Piłkę nad poprzeczką wybił jednak młody goalkeeper miejscowych Rubén Cordano.

„Los Celestes” podwyższyli w 61 minucie za sprawą Erwina Saavedry. Reprezentant Boliwii, który pięć lat temu strzelił przepięknego gola Boce w Libertadores tutaj trafił niskim uderzeniem z pierwszej piłki oddanym także w centralnej części pola karnego. Alejandro Medina tylko stojąc odprowadził wzrokiem futbolówkę do siatki.

Do victorii Boliwijczyków włożyć swój wkład mógł były napastnik Legii Warszawa – Albańczyk Armando Sadiku, lecz nie potrafił celnie uderzyć na bramkę Arsenalu. Ze strony strzał w słupek zza pola bramkowego odhaczył Lucas Albertengo.

Pokonanych gości było stać choć na honorową bramkę w doliczonym czasie. Uzyskał ją wiekowy obrońca Jonathan Bottinelli. Były defensor m.in. San Lorenzo tudzież River Plate wycelował do siatki zza piątego metra w olbrzymim zamieszaniu przed bramką Bolívaru podczas rozegrania kornera.

Skład Arsenalu de Sarandí: Alejandro Medina – Gastón Benavídez, Ignacio Gariglio (77′, Matías Belloso), Mateo Carabajal [C], Jonathan Bottinelli, Emiliano Papa – Leonel Picco (66′, Maximiliano Rogoski), Juan Andrada (66′, Emiliano Méndez), Nicolás Castro – Bruno Farioli (66′, Lucas Albertengo), Jhonathan Candia

Sędziował: Franklin Congo (Ekwador)

Szczerze wątpliwe są szanse „El Viaducto” na wygranie grupy z dwoma boliwijskimi potentatami i solidnym dziś brazylijskim średniakiem Cearą. A na arenie Sudamericany tylko zwycięstwo w grupie daje kwalifikację do dalszych zmagań….. 

Comments are closed.