Środowej nocy pięć argentyńskich klubów rozegrało mecze pierwszej kolejki grupowej w południowoamerykańskich pucharach. Przedstawiciele Liga Profesional de Fútbol osiągnęli świetne wyniki na górskich wysokościach. Podsumowanie ich starć:
Copa Libertadores:
Grupa C:
The Strongest vs Boca Juniors 0:1 (0:1)
Gol – Sebastián Villa (7′)
Boca Juniors nie straszne andyjskie wysokości. „Xeneizes” w mocno okrojonym składzie na ponad trzech tysiącach metrów nad poziomem morza w Boliwii pokonali tamtejszy The Strongest. Pierwszy raz od 51 lat „Xeneizes” zdobyli La Paz!
Już po siedmiu minutach gry „Bosteros” otworzyli wynik na trudnym wyjeździe do La Paz. Pomocnik Agustín Almendra wykonał dalekie dogranie z połowy boiska, zaś na boku szesnastki futbolówkę przejął Sebastián Villa. Ciemnoskóry Kolumbijczyk wykiwał dwóch boliwijskich obrońców i zza narożnika pola bramkowego posłał bezlitosne uderzenie pod poprzeczkę, pokonując 42-letniego Daniela Vacę.
Dalsza część pierwszej połowy upłynęła pod znakiem nieudolnych prób wyrównania strat podjętych przez gospodarzy.
Zaraz po przerwie Sebastián Villa mógł wzbogacić swój dorobek bramkowy. Niestety, raz minimalnie chybił zza pola karnego, a w innej akcji chciał przelobować goalkeepera, jednak ten sparował jego uderzenie, natomiast za chwilę zagrożenie zażegnał defensor miejscowych.
U epilogu starcia podwyższyć mógł jeszcze zmiennik Leo Jara, lecz haczony w polu karnym przez obrońcę źle złożył się do uderzenia i to pewnie wyłapał wiekowy Vaca. Victoria 1:0 tak czy siak raduje.
Skład Boca Juniors: Agustín Rossi – Julio Buffarini, Carlos Izquierdoz [C], Lisandro López, Emmanuel Más – Cristian Medina (64′, Nicolás Capaldo), Alan Varela, Agustín Almendra (55′, Leonardo Jara) – Sebastián Villa (86′, Luis Vázquez), Franco Soldano, Agustín Obando (86′, Agustín Sandez)
Sędziował: Jhon Ospina (Kolumbia)
Boca Juniors rozpoczyna kampanię w Copa Libertadores 2021 od cennego zwycięstwa na boliwijskiej twierdzy, pokazując, że na wysokościach potrafi grać. Oby tak dalej.
Liderem grupy C niemniej po pierwszej kolejce jest ekwadorska Barcelona, która dzień wcześniej sensacyjnie dokopała 2:0 w Brazylii tamtejszemu Santosowi.
Grupa A:
Independiente del Valle vs Defensa y Justicia 1:1 (1:1)
Gole – 0:1 Carlos Rotondi (7′), 1:1 Christian Ortiz (28′)
Bój ostatnich dwóch tryumfatorów Copa Sudamericana zakończył się remisem. Defensa y Justicia także wyszła z twarzą ze starcia na andyjskich wysokościach. Nie zdołała wygrać, ale i „rozejm” jest korzystnym rozstrzygnięciem. Dodajmy, iż chłopcy Sebastiána Beccacece zdobyli punkt w Ekwadorze radząc sobie drugim garniturem! Trener „El Halcón” poza bramkarzem Unsainem w zasadzie awizował tu samych rezerwowych!
Zdobywcy Recopy sprzed tygodnia również objęli prowadzenie już w siódmej minucie dzięki bramce Carlosa Rotondiego. Skrzydłowy podczas kontrataku rozpoczętego na własnej połowie urządził sobie rajd przez pół boiska, aby wybiec sam na sam z bramkarzem. Nie zmarnował stuprocentowej szansy – niskim uderzeniem od słupka zaadresował piłkę do bramki.
Jednakże w 28 minucie ekwadorski team wyrównał po golu głową (futbolówka też odbiła się od słupka, nim wpadła do siatki) Argentyńczyka Christiana Ortiza (nota bene wychowanka tego argentyńskiego „Inde”). Wynik 1:1 nie uległ już zmianie, chociaż Ekwadorczycy wykreowali sobie multum okazji do trafienia.
Jeszcze w pierwszej połowie wprowadzony przedwcześnie z ławki Jacob Murillo (niegdysiejszy niewypał transferowy Estudiantes La Plata) przymierzył groźnie z dystansu, ale Unsain zdołał sparować jego uderzenie.
Podczas drugiej odsłony gracze Independiente del Valle mogli pluć sobie w brodę. Zaraz po przerwie ich paragwajski napastnik Brian Montenegro z najbliższej odległości nie potrafił wycelować do pustej siatki!
Mało tego Unsain musiał wybić groźne uderzenie głową Pedro Vite (piłka po drodze poza boisko jeszcze otarła słupek), a techniczna próba zza pola karnego Argentyńczyka Lorenzo Faravelliego ostemplowała słupek.
Pół tygodnia temu DyJ nie sprostała Independiente z Avellanedy w Pucharze Ligi, nieco pechowo poległszy 0:1 na ziemi adwersarza. Teraz przynajmniej „Sokoły” wydarły oczko dla siebie przeciwko aktualnie chyba mocniejszemu od ekipy „Czerwonych Diabłów” ekwadorskiemu Independiente.
Skład Defensa y Justicia: Ezequiel Unsain [C] – Matías Rodríguez, Adonis Frías, Juan Rodríguez, Néstor Breitenbruch, Nahuel Gallardo (55′, Emanuel Brítez) – Ciro Rius (70′, Francisco Pizzini), Luis Escalante (76′, Raúl Loaiza), Nicolás Tripichio, Carlos Rotondi (76′, José González) – Miguel Ángel Merentiel (70′, Tomás Ortiz)
Sędziował: Mario Díaz de Vivar (Paragwaj)
Defensa y Justicia zdecydowanie nie powinna kręcić nosem na ten podział zdobyczy. Nie pozwoliła się skruszyć silnemu zespołowi i to walcząc drugim składem na wysokościach!
Grupa E:
Rentistas vs Racing Club 1:1 (1:0)
Gole – 1:0 Salomón Rodríguez (42′), 1:1 Juan José Cáceres (89′)
Wymęczony remis Racingu Club z debiutantem w Copa Libertadores. „La Academia” otarła się o upokarzającą porażkę przeciwko anonimowym Urugwajczykom, aczkolwiek summa summarum jakoś ocaliła się przed haniebnym blamażem.
Pierwsza odsłona zdecydowanie pod dyktando Rentistas. Kopciuszek kilkukrotnie poważnie zagroził bramce tytana z Avellanedy. Techniczny strzał defensora 19-letniego Franco Péreza wybił Gabriel Arias. Oprócz tego podczas rozegrania rzutu wolnego Guillermo Fratta fatalnie spudłował w polu bramkowym, chybiwszy nad poprzeczką w dogodnej sytuacji.
Wysiłki Urusów jednak opłaciły się. Krótko przed przerwą Rentistas zadali cios. W 42 minucie Salomón Rodríguez ofiarnym strzałem wślizgiem z ubocza 16-tki otworzył wynik na rzecz nowicjusza.
W drugiej połowie obie strony zanotowały po zmarnowanej „setce”. Wśród miejscowych znów ciała dał młodziutki Franco Pérez, który wybiegał jeden na jednego naprzeciw Ariasa i swym nieudolnym przymierzeniem tylko spłoszył gołębie przebywające na murawie.
Natomiast gratkę dla Racingu schrzanił Leonel Miranda. Wychowanek odwiecznego wroga „La Academii”, czyli Independiente znalazłszy się jeden na jednego trafił prosto w goalkeepera Jonathana Rossiego Acuñę.
Gdy w 82 minucie czerwoną kartkę za sfaulowanie wychodzącego na czystą pozycję Emiliano Villara obejrzał stoper gości Leonardo Sigali, wydawało się, że Racing stracił nadzieję na jakikolwiek kąsek punktowy.
Jednakże udało się! W 89 minucie młody Juan José Cáceres celną główką po dośrodkowaniu z kornera Maximiliano Lovery rzutem na taśmę uratował punkt gościom dowodzonym przez Juana Antonio Pizziego.
Skład Racingu Club: Gabriel Arias [C] – Leonardo Sigali, Nery Domínguez, Joaquín Novillo (46′, Maximiliano Lovera) – Juan José Cáceres, Leonel Miranda, Kevin Gutiérrez (63′, Fabricio Domínguez), Eugenio Mena – Matías Rojas (63′, Iván Maggi) – Tomás Chancalay (78′, Héctor Fertoli), Enzo Copetti
Sędziował: Juan Gabriel Benítez (Paragwaj)
Mimo wszystko ten cudem ocalony remis jest odbierany jako wpadka Racingu. Niemniej faza grupowa dopiero się zaczęła, więc jest czas na poprawę notowań.
Copa Sudamericana:
Grupa A:
San Lorenzo de Almagro vs Huachipato 0:1 (0:1)
Gol – Cristian Martínez (5′)
San Lorenzo de Almagro mógł rozegrać mecz w roli gospodarza na własnym stadionie mimo pandemicznych obostrzeń wprowadzonych na terenie aglomeracji Buenos Aires.
Na Estadio Nuevo Gasometro doszło do nielada sensacji. Papieski klub uległ chilijskiemu średniakowi!
Huachipato po błyskawicznym golu głową z okolicy piątego metra autorstwa Paragwajczyka Cristiana Martíneza ośmieszył argentyńskiego giganta.
San Lorenzo dało tu pokaz nieporadności. W dwóch ciekawych akcjach fatalnie chybił prawy obrońca Gino Peruzzi. Ponadto nad poprzeczką z centrum 16-tki celowali głową Alejandro Donatti oraz nogą Ángel Romero.
Delegacja z Chile mogła władować sobie samobója. Na całe jej szczęście defensor Nicolás Ramírez przecinając przypadkiem uderzenie rywala z ostrego kąta obił słupek. Gospodarze ponowili atak, lecz skutecznie bronili się piłkarze z miasta Talcahuano.
U epilogu pojedynku pomocnik chilijskiej brygady Israel Poblete wybiegł sam na sam po głupiej stracie gracza „Cuervos” – niestety spartolił „setkę” ostukując w niej słupek.
Huachipato pomścił rodaków z Universidadu de Chile za drugą rundę eliminacyjną Libertadores.
Skład San Lorenzo de Almagro: Sebastián Torrico [C] – Gino Peruzzi, Alejandro Donatti, Diego Braghieri, Bruno Pittón – Óscar Romero, Jalil Elías, Juan Ramírez – Nicolás Fernández (73′, Lucas Melano), Alexander Díaz (72′, Franco Troyansky), Ángel Romero
Sędziował: Carlos Betancur Gutiérrez (Kolumbia)
Obie argentyńskie ekipy z grupy A zaczęły grupowe zmagania porażką 0:1 ze znacznie niżej notowanym oponentem.
Grupa H:
Guabirá vs Independiente 1:3 (0:2)
Gole – 0:1, 0:2 i 0:3 Jonathan Herrera (8′, 35′, 52′), 1:3 Bruno Pascua (89′)
Także Independiente w półrezerwowym składzie odniósł zwycięstwo w Boliwii, ogrywając w cuglach mało znaną Guabirę. Na Estadio Municipal Gilberto Parada w mieście Montero odbyła się konfrontacja dwóch teamów o przydomku „Czerwone Diabły”. Te argentyńskie „Diabły” nie sprawiły zawodu.
Hattricka ustrzelił nieskuteczny dotąd napastnik Jonathan Herrera. Już w 8 minucie efektownym uderzeniem zza pola karnego nie dał szans goalkeeperowi Boliwijczyków – Saidtowi Mustafie.
Później Herrera dwukrotnie z bliskiej odległości skutecznie poprawiał odbite kolejno od słupka i poprzeczki strzały kolegów z ekipy.
Czwarty cios zadać mógł Alan Velasco. Młody napastnik niestety minimalnie pomylił się próbując szczęścia technicznie z boku pola karnego.
Lokalny kopciuszek pod sam koniec uszczknął honorową bramkę za sprawą trafienia głową Bruno Pascuy, gdy ten pomyślnie przeciął dośrodkowanie z rzutu wolnego.
Skład Independiente: Sebastián Sosa (od 68′ [C]) – Fabricio Bustos (87′, Gonzalo Asis), Patricio Ostachuk, Sergio Barreto, Ayrton Costa, Thomas Ortega – Domingo Blanco (87′, Tomás Pozzo), Lucas Romero [C] (68′, Juan Pacchini), Andrés Felipe Roa (68′, Braian Martínez) – Alan Velasco, Jonathan Herrera (72′, Nicolás Messiniti)
Sędziował: Diego Haro (Peru)
Nie takie Andy straszne, jak je malują. Independiente rozpoczyna fazę grupową Copa Sudamericana z wysokiego C.
Pomimo, że czerwona część Avellanedy ostatnimi czasy generalnie prezentuje się poniżej oczekiwań, to uchodzi za jednego z głównych faworytów turnieju.