W sobotę zorganizowano aż pięć spotkań ósmej kolejki Copa de Liga Profesional. Zdecydowana ich większość odbyła się w ramach grupy B. Pecha do własnego stadionu wreszcie przełamała Boca Juniors, zaś nogi powinęły się River Plate i Independiente. Podsumowanie dnia:
Mecze w ten weekend poprzedzane są upamiętnieniem 39. rocznicy wybuchu wojny o Falklandy i obchodami światowego dnia osób chorych na autyzm – niektórzy piłkarze, by solidaryzować się z cierpiącymi na tę dolegliwość, noszą na ramionach specjalne kolorowe opaski.
Grupa A:
Arsenal de Sarandí vs River Plate 0:0
Na poły sensacja w stołecznej dzielnicy Sarandí. Zamykający tabelę grupy A lokalny zespół Arsenalu, który dotąd uciułał raptem punkcik postawił się gigantowi i urwał mu dwa oczka.
River w tym spotkaniu prześladowały skrzywione celowniki. Arsenal nacierał znacznie rzadziej, ale i pod bramką Franco Armaniego zrobiło się gorąco przy minimalnie chybionym strzale z rzutu wolnego Jhonatana Candii.
Dodajmy, iż gospodarze przez ostatni mniej więcej kwadrans zawodów radzili sobie w osłabieniu, bowiem czerwoną kartkę za drugą żółtą po nieprzepisowym zatrzymaniu ataku Nicolása De La Cruza w 76 minucie obejrzał młody napastnik Arsenalu – Brian Farioli.
Jednak River to spotkanie najzwyczajniej przespał i nawet przewaga liczebna nie pomogła „Millonarios” w przechyleniu szali zwycięstwa na swoją stronę. Ich drugi konsekutywny bezbramkowy remis w Copa de Liga Profesional.
Jedyny dotąd w ósmej kolejce bezbramkowy remis. Ostatni w tej grupie Arsenal zdobył dopiero drugi punkt w rozgrywkach.
River uzbierał dotąd dwanaście oczek i póki co jest wiceliderem tabeli, ale zapewne nie na długo, bowiem tyle samo punktów mają Banfield i Racing Club, które podczas tego weekendu dopiero będą toczyli swoje pojedynki.
Cóż, „Millonarios” za pół tygodnia grają ważny mecz 1/16 finału Pucharu Argentyny z Atlético de Tucumán. Być może chłopcy Marcelo Gallardo oszczędzali siły właśnie na tę bitwę, dlatego w Sarandí rozczarowali.
Grupa B:
Talleres vs Independiente 3:1 (2:0)
Gole – 1:0 Carlos Auzqui (45′), 2:0 Franco Fragapane (45+1′), 2:1 Sebastián Palacios (74′), 3:1 Diego Valoyes (90+2′ – pen.)
Drugie zwycięstwo Talleres nad potentatem w ostatnim czasie. Piłkarze z Córdoby może nie spisują się olśniewająco, ale po wyjazdowym tryumfie 2:1 nad Boca Juniors, tym razem powalili na ziemię następnego tytana – Independiente.
Niezłą kanonadę chłopcy urugwajskiego stratega Alexandra Mediny urządzili sobie u samego kresu pierwszej połowy.
Najpierw równo w 45 minucie prowadzenie „La T” dał były napastnik River Plate – Carlos Auzqui. Obsłużony dograniem głową z centrum 16-tki bezpośrednim uderzeniem w długi róg pokonał Sebastiána Sosę.
Zaś jeszcze przed przerwą, w doliczonym czasie podwyższył wychowanek Boca Juniors – Franco Fragapane. Tu Auzqui dla odmiany asystował, zaś Fragapane przedzierając się przez obrońcę i goalkeepera opozycji trafił do pustej siatki w polu bramkowym.
Rozbite Independiente w Córdobie zupełnie sobie nie radziło. Nawet pomoc przewagi liczebnej po czerwonej kartce za drugą żółtą dla lewego obrońcy miejscowych Ángelo Martino w 70 minucie okazała się niewystarczająca.
Wprawdzie w 74 minucie Sebastián Palacios ładnym strzałem zza 16-tki zdobył gola kontaktowego dla przybyszy z Avellanedy. Acz ten gol okazał się tylko trafieniem na otarcie łez.
Swoją drogą napastnik z Tucumánu podczas bieżącej kampanii ma patent na swoje byłe kluby! Strzelał Newell’s Old Boys oraz Talleres, a ponadto zaliczył asystę z Boca Juniors.
Desperacka ofensywa Inde nie zdała egzaminu. Kapitan miejscowych Guido Herrera wybił groźny strzał z dalszej odległości, zaś niespokrewniony z nim napastnik przyjezdnych o identycznym nazwisku – Jonatan obił słupek strzałem głową.
Kordobanie nawet w osłanieniu nie tylko dowieźli prowadzenie do końca, ale i podwyższyli je. W doliczonym czasie miejscowi podczas kontrataku wywalczyli rzut karny, który na gola zamienił Diego Valoyes.
Ciemnoskóry Kolumbijczyk o charakterystycznej fryzurze to mistrz strzelania bramek w końcówkach. W tym roku po 85 minucie starcia trafił już czterokrotnie – z Inde, Boca, NOB i jeszcze przeciw Banfield w poprzednich rozgrywkach.
Nagle Talleres ze środka stawki wznieśli się na piąte miejsce. „La T” z dwunastoma punktami są piąci. Tracą tylko oczko do strefy play-off.
Independiente ma punkt więcej i jest czwarty. Wygląda na to, iż chłopcy Julio Césara Falcioniego po okresie lepszej gry stopniowo wracają do przeciętności.
***************************
Gimnasia La Plata vs Lanús 2:4 (1:2)
Gole – 0:1 i 1:2 Facundo Pérez (15′, 33′), 1:1 i 2:4 Lucas Licht (22′, 82′), 1:3 Matías Esquivel (46′), 1:4 Pedro De La Vega (80′)
W La Placie drużyna Lanús przynajmniej na dzień przejęła fotel lidera grupy B. Młody zespół dowodzony przez stosunkowo młodego trenera Luisa Zubeldíę drugi raz z rzędu wygrał rezultatem 4:2.
Po gradzie goli przeciwko Patronato, teraz identyczny festiwal strzelecki ze znacznie bardziej wymagającą Gimnasią.
Swoje pierwsze dwa oficjalne gole w karierze zdobył Facundo Pérez. Niespełna 21-letni pomocnik otworzył wynik w 15 minucie, skutecznie dobijając zza pola bramkowego nieudolnie sparowany przez goalkeepera Tomása Durso strzał z linii końcowej boiska weterana José Sanda.
Na ten cios siedem minut później odpowiedział już 39-letni kapitan gospodarzy Lucas Licht. Otrzymawszy narożną centrę, fantastycznym uderzeniem z woleja zza szesnastki pokonał Lautaro Moralesa. Gol stadiony świata!
Natomiast po 33 minutach starcia rozgrywający Facundo Pérez skompletował dublet. W tej akcji przejął asystę od Sanda i uderzeniem w długi róg z centrum 16-tki dopełnił formalności.
Przyjezdni poszli za ciosem i zaraz po kwadransie odpoczynku lewoskrzydłowy Matías Esquivel wyśrubował zaliczkę „El Granate”. Przejął właściwie wybicie José Luisa Gómeza zza połowy boiska, szarżując w pole karne, gdzie niskim uderzeniem znalazł drogę do siatki.
Miejscowe „Wilki” mogły się tutaj pochwalić wyłącznie strzałami z dalszych odległości. Torpedę z prawie 40 metrów zasadził Urus Brahian Alemán, lecz on tylko ostemplował poprzeczkę.
Czwartego gola goście z południa Buenos Aires zdobyli w 80 minucie, kiedy do pogromu włączył się uchodzący za wielki talent Pedro De La Vega. 20-latek przejął centrę od Sanda zza pola karnego, po czym bezlitosnym uderzeniem zza linii bocznej pola bramkowego nie dał szans Durso. Nominalnie trzeci goalkeeper Gimnasii był tu całkowicie bezradny.
Gimnasia zdobyła się tylko na honorową bramkę, jaką kilkadziesiąt sekund później zdobył wiekowy Licht. Tym razem mentor „Los Lobos” otrzymał podanie z rzutu wolnego i dalekosiężnym strzałem oddanym z ziemi zdobył swego gola numer dwa.
Lewy obrońca z olbrzymim bagażem doświadczeń przed zakończeniem swej kariery zaliczył jeszcze pożegnalny dublet.
Niemniej tutaj jego zespół nie miał nic do powiedzenia. Lanús zasłużenie wywiózł całą pulę ze stadionu El Bosque.
Jak wspomnieliśmy, zawodnicy Luisa Zubeldii zostali nowym liderem grupy B. Zrównali się punktami z pierwszym dotychczas Vélezem, który przeganiają lepszym bilansem bramkowym.
Szesnaście oczek na koncie, piętnaście goli zdobytych, ale też jedenaście straconych to obecny dorobek przegranego finalisty ostatniej Copa Sudamericana.
Natomiast wracająca do środka stawki Gimnasia jest ósma w tabeli, uciuławszy dziesięć oczek.
***************************
Sarmiento de Junín vs Atlético de Tucumán 1:2 (1:0)
Gole – 1:0 Marcelo Herrera (13′), 1:1 i 1:2 Javier Toledo (63′, 88′)
W prowincjonalnym Junín nareszcie przełamał się Atlético de Tucumán. Piłkarze Omara De Felippe po golu w samej końcówce pokonali 2:1 beniaminka na jego terenie. Przy okazji „El Decano” dokonał remontady.
Trzynasta minuta okazała się pechowa dla gości, gdyż wtedy prowadzenie Sarmiento dał stoper Marcelo Herrera, strzałem wślizgiem ze środka pola karnego pokonując Cristiana Lucchettiego podczas rozegrania rzutu różnego.
Zadanie Atlético zrobiło się jeszcze trudniejsze od 29 minuty, kiedy prawy obrońca tego klubu Guillermo Acosta zarobił bezpośrednio czerwoną kartkę za chamskie uderzenie rywala łokciem podczas walki o futbolówkę.
Aczkolwiek tucumański klub w drugiej połowie walczyć w osłabieniu przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść dzięki dubletowi wiekowego napastnika Javiera Toledo.
W 63 minucie – pięć minut po wejściu na boisko brodacz wyrównał straty. Zdobył gola głową na terenie pola bramkowego po dośrodkowaniu z lewego boku 16-tki Ramiro Carrery.
Natomiast tuż przed finiszem zawodów – w 88 minucie rozstrzygnął losy meczu na rzecz Atlético. Znów strzałem „dyńką” zaskoczył Manuela Valentiniego, ale z nieco dalszej odległości i dzięki wrzutce dla odmiany z prawej strony placu gry od Marcelo Ortiza.
Złoty wręcz dublet 34-letniego zmiennika Toledo pozwolił piłkarzom z północnego-zachodu Argentyny odnieść pierwsze w tym turnieju wyjazdowe zwycięstwo.
W klasyfikacji grupowej Atlético de Tucumán okupuje dziewiątą lokatę, zgromadziwszy dziewięć punktów. Wyprzedził swoje wczorajsze ofiary – Sarmiento z siedmioma oczkami jest jedenasty.
Już za pół tygodnia „El Decano” toczy niesamowicie ważną bitwę 1/16 finału Copa Argentina przeciwko River Plate. Pojedynkują się z gigantem i przy okazji mogą zapobiec pierwszemu w historii El Superclásico w rozgrywkach Pucharu Argentyny.
***************************
Boca Juniors vs Defensa y Justicia 2:1 (1:1)
Gole – 0:1 Walter Bou (8′), 1:1 Carlos Tévez (19′), 2:1 Mauro Zárate (65′)
Na swoje 116. urodziny klątwę La Bombonera odpędziła od siebie Boca! „Xeneizes” dopiero pierwszy raz w 2021 roku odnieśli zwycięstwo przed trybunami własnego stadionu! Nigdy dotąd nie musieli tak długo czekać na premierową victorię u siebie w danym roku. Ekipa Miguela Ángela Russo też zafundowała tu remontadę.
Passa sześciu konsekutywnych starć bez domowej wygranej została przerwana, ale zaznaczmy, iż Boca skorzystała tu ze znaczącego ułatwienia. Otóż, DyJ przysłała na Bombonerę półrezerwowe zestawienie, gdyż wielu swych czołowych graczy oszczędza na środowy bój Recopa Sudamericana przeciwko brazylijskim Palmeiras.
Mimo to „Azul y Oro” u progu spotkania otrzymali kubeł lodowatej wody na głowę. Już w 8 minucie drugi garnitur Defensa y Justicia nieoczekiwanie objął prowadzenie po genialnym zespołowym ataku.
Akcja złożona z aż 28 podań wymienionych między futbolistami „El Halcón”! Wykończenie jej nastąpiło, gdy Carlos Rotondi dośrodkował zza narożnika pola karnego, zaś przed polem bramkowym nieupilnowany przez defensywę Walter Bou kozłowanym uderzeniem pokonał składającego się do interwencji Estebana Andrady.
Bou ugodził swój macierzysty klub, z którego jest wypożyczony do teamu ze stołecznej dzielnicy Florencio Varela. Gola wobec tego nie celebrował.
Byłoby całkowitym upokorzeniem, gdyby optymalny skład Boca uległ na własnym terenie zmiennikom DyJ.
Na całe szczęście miejscowi stosunkowo szybko odpowiedzieli. W 19 minucie po dośrodkowaniu z kornera Carlos Tévez najpierw niechcący w polu bramkowym zablokował strzał głową imiennika Izquierdoza. Jednak za chwilę Nicolás Capaldo skutecznie zablokował próbę wybicia ze strony oponenta, zaliczając przy tym swoistą asystę. Piłka wróciła w pole bramkowe, a tam do siatki już skierował ją Tévez.
„Carlitos” zdobył drugiego gola w turnieju i przy okazji zrównał się z legendarnym Juanem Románem Riquelme na dziesiątym miejscu wśród klasyfikacji najskuteczniejszych piłkarzy w dziejach Boca Juniors. Łącznie dla „Niebiesko-Złotych” uzyskał 92 oficjalne gole.
Później rywalizacja była nader wyrównana. Tuż przed kwadransem odpoczynku strzał z rzutu wolnego Kolumbijczyka Sebastiána Villi na raty obronił Ezequiel Unsain.
Zaraz po przerwie festiwal heroicznych uderzeń z dystansu dał doświadczony lewy obrońca przyjezdnych Marcelo Benítez. Najpierw huknął z rzutu wolnego na lewym skrzydle tuż przy linii bocznej murawy, potem dwukrotnie ośmielił się wkręcać bezpośrednio z kornera. Za pierwszymi dwoma próbami jego uderzenia ledwo ledwo wybijał Andrada, za trzecim razem Boca uratował słupek!
Niewiele brakowało, ale summa summarum to „Bosteros” cieszyli się tu z tryumfu. W 65 minucie wprowadzony na zmianę chwilę wcześniej Mauro Zárate zanotował wejście smoka i przechylił szalę victorii na rzecz Boca.
Po wrzutce od Téveza joker najpierw bezpośrednio uderzył zza pola bramkowego – po tym strzale Ezequiel Unsain frajersko wypuścił piłkę przed siebie, a Zárate umożliwił skuteczną dobitkę, która zadecydowała o wyższości faworyta.
Nareszcie Boca Juniors, akurat w dniu 116. rocznicy założenia tego klubu odgoniła od siebie złe duchy, prześladujące zespół przez cały bieżący rok na La Bombonera!
„Los Bosteros” wskoczyli na podium grupy B. Trzynaście punktów w dorobku i bilansem bramkowym udało się wyprzedzić Independiente, którego nie zdołali ograć w klasyku sprzed tygodnia.
Natomiast Defensa y Justicia spadła w klasyfikacji na szóstą lokatę za plecy Boca. „Sokoły” uzbierały dotąd jedenaście oczek.
Może i szkoda porażki, bo tryumfatorom ostatniej Copa Sudamericana zabrakło tu tylko szczęścia, lecz w ekipie Sebastiána Beccacece myśli się teraz wyłącznie o zbliżającym się milowymi krokami dwumeczu Recopa Sudamericana przeciw Palmeiras – aktualnym klubowym mistrzom Ameryki Południowej.