Banfield, Vélez i River w euforii

W sobotę przeprowadzono pięć spotkań podczas szóstej kolejki Copa de Liga Profesional. W hicie dnia Banfield wygrał derby południowego Buenos Aires. Na czoło swojej grupy wrócił Vélez, festiwal strzelecki dał River Plate. Podsumowanie dnia:

Grupa A:

Godoy Cruz vs River Plate 1:6 (0:5)

Gole – 0:1, 0:3, 0:5 i 0:6 Rafael Santos Borré (6′, 19′, 36′, 48′), 0:2 Matías Suárez (15′), 0:4 Julián Álvarez (22′), 1:6 Valentín Burgoa (76′) 

Po zdeklasowaniu 5:0 Racingu Club w Superpucharze Argentyny tym razem River Plate na arenie Pucharu Ligi urządził sobie popis strzelecki, demolując w Mendozie tamtejszy Godoy Cruz.

Cztery gole w jednym meczu argentyńskich rozgrywek krajowych jako pierwszy od 2015 roku (czyli od prawie sześciu lat) strzelił Rafael Santos Borré.

Kolumbijczyk dziś nie miał sobie równych. Już w 6 minucie trafił po raz pierwszy, celując z najbliższej odległości na pustą siatkę.

Gdy mijał kwadrans na 2:0 podwyższył Matías Suárez. Formalności dopełnił w podobny sposób, na terenie pola bramkowego umieszczając futbolówkę w pustej „pajęczynie”.

Po raptem 22 minutach gry River prowadził aż 4:0. Drugi raz na listę strzelców w 19 minucie wpisał się Santos Borré zza pola bramkowego nie kryty pokonując wiekowego Nelsona Ibáñeza.

Natomiast czwartego gola uzyskał młody napastnik Julián Álvarez. Olimpijski reprezentant Argentyny wybiegł sam na sam z goalkeeperem, wyminął go na obszarze szesnastki i wślizgiem trafił do pustej bramki.

Nieklasycznego hattricka w 36 minucie skompletował Santos Borré, ponownie dokładając nogę za piątym metrem po asyście kolegi. Do przerwy „Millonarios” wygrywali aż 5:0! Nokaut!

Zaraz po przerwie kolumbijski goleador ukąsił po raz czwarty. Teraz dla odmiany zostawił w tyle dziurawą obronę rywala, aby wszystko zwieńczyć niskim uderzeniem w krótki róg podczas akcji jeden na jednego.

Po dzisiejszej kanonadzie Santos Borré stał się jednym z liderów turniejowej klasyfikacji strzeleckiej. W całej kampanii uzyskał dotąd pięć goli.

Później gratkę do uzyskania dubletu miał Julián Álvarez, ale tylko obił spojenie słupka z poprzeczką rogalem z centrum 16-tki.

Godoy Cruz w tej całej masakrze potrafił przynajmniej uciułać kontaktowe trafienie. Uzyskał je w 76 minucie Valentín Burgoa, niskim przymierzeniem przy słupku zza szesnastki pokonując Franco Armaniego.

River Plate zmiażdżył 6:1 na zachodzie Argentyny lokalny Godoy Cruz, co sprawiło, iż w tabeli grupy A ze zdobytymi dziesięcioma punktami plasuje się tuż za strefą play-off. 

Rozbici przed własnymi trybunami „Winiarze” są w środku tabeli. Póki co na ósmym miejscu, mając trzy oczka mniej, aniżeli ich sobotni pogromcy. 

Swoją drogą ciekawe, jak Boca Juniors zareaguje na demolkę dokonaną minionej nocy przez swego odwiecznego wroga? Czy w stylu podobnym „Xeneizes” rozprawią się dziś na La Bombonera z przeciętnymi obecnie Talleres? 

River Plate zdeklasował 5:0 Racing i 6:1 Godoy Cruz, Boca rozsmarowała 7:1 Vélez, do tego Independiente rozmontował 6:0 Sarmiento de Junín i jeszcze Defensa y Justicia rozbiła 4:0 Newell’s Old Boys, a Central Córdoba sensacyjnie rozwalił 4:0 na wyjeździe San Lorenzo. Marzec to miesiąc pogromów w argentyńskim futbolu. 

Grupa B:

Gimnasia La Plata vs Atlético de Tucumán 2:0 (1:0)

Gole – Marcelo Weigandt (10′), Johan Carbonero (75′)

Gimnasia La Plata po małej zadyszce znów wygrywa, tym samym przerywając serię trzech spotkań bez pełnej puli. Zawodnicy ze stadionu El Bosque poradzili sobie na rzeczonym obiekcie z przeciętnym obecnie Atlético de Tucumán.

Gola otwierającego wynik na rzecz laplateńczyków strzelił głową w polu bramkowym już w 10 minucie wypożyczony z Boca Juniors prawy obrońca Marcelo Weigandt. Ostatnimi czasy ten młody zawodnik notuje naprawdę obiecujące występy. Może kiedyś będzie z niego świetny piłkarz.

Wiekowy bramkarz Cristian Lucchetti prawie miał futbolówkę w objęciach po jego uderzeniu „dyńką”, ale jednak nie zdołał jej opanować.

Tucumańska brygada zwłaszcza w drugiej połowie wykreowała sobie kilka okazji do wyrównania. Lecz próby ekipy Omara De Felippe okazały się bezowocne.

Ramiro Carrera fatalnie spudłował nad poprzeczką zza pola bramkowego. Natomiast heroicznie uderzenie z rzutu wolnego weterana obrony Luciano Fabiána Monzóna zablokował Rodrigo Rey.

Gimnasia poszła za ciosem. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu podwyższył Johan Carbonero. Kolumbijski pomocnik trafieniem z najbliższej odległości na pustą siatkę po asyście Lucasa Barriosa ustalił wynik na 2:0.

Drugi cios w plecy nie złamał Atlético, aczkolwiek piłkarzom z północno-zachodniej Argentyny najzwyczajniej w świecie nie wiodło się tutaj. Ramiro Carrera zaliczył jeszcze nieznacznie chybione uderzenie zza szesnastki.

Jeszcze większego pecha od niego miał Leonardo Heredia, który chcąc strzelić zza pola bramkowego na niemal pustą bramkę trafił w plecy….. stojącego przed nim kolegi z zespołu Augusto Lottiego!

Zwycięstwo to pozwoliło „Wilkom” przybliżyć się ku strefie play-off, do której tracą oni obecnie zaledwie oczko. Laplateński klub uciułał ich dotychczas dziewięć. 

Atlético de Tucumán zgromadził punkty ledwie cztery i okupuje w klasyfikacji grupy B lokatę czwartą od dołu. 

***************************

Patronato vs Huracán 0:1 (0:1)

Gol – Pablo Oro (74′)

Dopiero pierwsza w tym sezonie i ogólnie w tym roku victoria Huracánu. „El Globo” tryumfuje w Międzyrzeczu, pokonując tam mający póki co zerowy dorobek punktowy Patronato.

Delegaci ze stołecznej dzielnicy Parque Patricios uderzyli od samego początku, jednak na przemokniętej po ulewie murawie nie potrafili należycie wieńczyć swej ofensywy.

Ze strony miejscowego outsidera szczególnie aktywny był Héctor Canteros. Oddał strzał w słupek zza pola karnego, a nawet próbował wkręcić bezpośrednio z kornera – jednakże młody goalkeeper Sebastián Meza nie dał się zaskoczyć.

Na nieco ponad kwadrans przed finiszem starcia przyjezdni rozstrzygnęli konfrontację na swoją korzyść.

Wejście smoka zaliczył będący do niedawna juniorem pomocnik Pablo Oro, zdobywając zarazem premierowego gola w zawodowej karierze. 18-latek jakieś 120 sekund po wejściu na boisko przesądził o wygranej Huracánu.

Otrzymawszy podanie zza połowy boiska Oro wybiegł sam na sam z goalkeeperem i na obszarze szesnastki niskim strzałem udanie zwieńczył akcję.

Pod sam koniec zawodów rozmiar zwycięstwa „El Globo” mógł podwoić Ezequiel Bonifacio, gdy przejąwszy wrzutkę z rzutu rożnego oddał wślizgiem bezpośrednie uderzenie, lecz jego próbę zdołał wybić doświadczony „arquero” Matías Ibáñez.

W tabeli ligowej zawodnicy dowodzeni przez Israela Damonte wprosili się do środka tabeli, wzbogaciwszy się do sześciu oczek. Niemniej sam Damonte po tym spotkaniu zakończył współpracę z „El Globo”.

W środę podczas dokończenia meczu z Atlético de Tucumán tymczasowo drużynę Huracánu poprowadzi opiekujący się klubowymi rezerwami duet Gabriel Rinaldi-Gastón Casas.

Ogołocone Patronato bez jakiegokolwiek punkcika zamyka stawkę w grupie B. Sześć porażek pod rząd to nawet dla „El Patrón” sporo. 

***************************

Vélez Sarsfield vs Independiente 1:0 (0:0)

Gol – Luis Abram (83′)

Potyczka czołowej dwójki grupy B dla Vélezu. Team, który dwa tygodnie wstecz został zmiażdżony u siebie 1:7 przez Boca Juniors znowu jest liderem tego zestawienia.

Początki starcia wyraźnie dla Independiente. Goście z Avellanedy zmarnowali jednak sporo szans, a w niewypałach przodował Sebastián Palacios.

Niewykorzystane okazje zemściły się na graczach Julio Césara Falcioniego. „Fortíneros” tryumf zagwarantowali sobie golem zdobytym pod koniec spotkania. W 83 minucie o wyższości Vélezu rozstrzygnął peruwiański stoper Luis Abram.

„Inkas” trafił do siatki głową z okolicy pola bramkowego wykańczając akcję zapoczątkowaną dośrodkowaniem z rzutu wolnego.

Pod sam koniec starcia Independiente rozpaczliwie szukał wyrównania, aczkolwiek bez skutku. Zanotowali choćby groźny dalekosiężny strzał autorstwa Jonathana Menéndeza, który ostemplował poprzeczkę.

Vélez z piętnastoma punktami na koncie powrócił na czoło grupy B.

Independiente uciuławszy o trzy oczka mniej jest drugie i musi liczyć się z perspektywą wyprzedzenia jeszcze przez Defensa y Justicia oraz Boca Juniors po bieżącym weekendzie. Te drużyny swoje potyczki toczą jutro. 

Klasyk interzonalny:

Banfield vs Lanús 2:0 (0:0)

Gole – Luciano Pons (50′, 58′)

Clásico del Sur dla Banfield! Przegrany finalista ostatniej Copa Diego Maradona utrzymał swe rządy na południu Buenos Aires. Niemniej zaznaczmy, iż rywala pokonali dzięki pomocy przewagi liczebnej.

Pierwotnie „El Taladro” jednak musiał strzec się. Początki wyraźnie dla gości. Między innymi tuż przed upływem pół godziny starcia trafić mógł ich kapitan Lautaro Acosta, jednak dobitkę weterana ofiarnie głową sprzed linii bramkowej wybił obrońca Alexis Maldonado.

Tuż przed przerwą czerwoną kartkę za drugą żółtą po brutalnym wejściu w nogi przeciwnika obejrzał napastnik przyjezdnych Nicolás Orsini.

Zaraz po przerwie Banfield wykorzystał atut przewagi liczebnej. W 50 minucie składna akcja dała im pierwsze trafienie. Podanie Giuliano Galoppo przejął w polu karnym Luciano Pons unikając pozycji spalonej. Wyszedł sam na sam z bramkarzem Lautaro Moralesem, wykiwał go i wycelował spokojnie do pustej siatki.

Osiem minut później Pons zadał drugi cios. Otrzymał dośrodkowanie z prawego skrzydła od Juana Álvareza, ażeby celną główką zza pola bramkowego nie dać szans Moralesowi.

Warto odnotować, iż 30-letni napastnik strzelił swoje pierwsze dwie bramki poza Copa Argentina dla Banfield. I to od razu w derbach!

Wbić gwóźdź do trumny przyjezdnym mógł Mauricio Cuero. Kolumbijczyk o czarnym kolorze skóry uderzył technicznie z rzutu wolnego, lecz piłka odbita od muru minimalnie minęła bramkę. Skończyło się zatem 2:0.

Popularne „Wiertło” odniosło swoje 42. zwycięstwo w derbach południa aglomeracji Buenos Aires. Na 103 oficjalne starcia między tymi ekipami mieliśmy też 33 wygrane Lanús i 28 remisów. 

W tabeli grupy A drużyna Banfield umocniła się na czwartej lokacie, mając zgromadzone jedenaście oczek. Punktami udało się chłopcom Javiera Sanguinettiego dogonić uzupełniające podium Estudiantes La Plata i Central Córdobę. 

Natomiast Lanús mający o punkt mniej, niż odwieczny rywal wyleciał ze strefy play-off grupy B, ponieważ po derbowej wtopie bilansem bramkowym ustępuje Uniónowi de Santa Fe, który również zgromadził dziesięć punktów. 

Comments are closed.