W sobotę podczas trzeciej kolejki Copa de Liga Profesional padło mnóstwo goli i uświadczyliśmy sporo emocji. Natomiast spotkania przeprowadzone minionej nocy okazały się zdecydowanie spokojniejsze. Nie zabrakło jednak sensacyjnego rozstrzygnięcia. Podsumowanie trzech niedzielnych starć.
Grupa A:
Platense vs River Plate 0:1 (0:1)
Gol – Matías Suárez (9′)
Pierwszy raz od 1999 roku rozegrano oficjalnie derby stołecznej dzielnicy Núñez. Mimo, że było to starcie Dawida z Goliatem, pojedynek spełnił derbowe standardy. Panowała walka na wysokim poziomie.
River musiał solidnie napracować się, aby zainkasować pełną pulę na terenie beniaminka.
U progu batalii z rzutu wolnego słupek obił urugwajski skrzydłowy przyjezdnych Nicolás De La Cruz.
Szybki gol Matíasa Suáreza, zdobyty już w 9 minucie pozwolił jednak „Millonarios” ograć rywala zza miedzy. Reprezentant Argentyny ustalił rezultat celnym strzałem w długi róg z ubocza szesnastki, którym wykończył własną akcję.
Dodajmy, iż w tym spotkaniu oficjalnie karierę zakończył legendarny napastnik Platense – Daniel Vega. 39-letni długowłosy piłkarz opuścił boisko po rozegraniu zaledwie jedenastu minut konfrontacji.
Dla River następne okazje marnowali odpowiednio Jorge Carrascal pudłując z bliskiej odległości kozłowanym strzałem głową oraz Mati Suárez, minimalnie chybiwszy z dystansu oraz napotykając interwencję Jorge De Olivery przy uderzeniu głową z okolicy piątego metra.
Zaznaczmy, iż River miał olbrzymiego farta przy akcji z rzutu wolnego gospodarzy. Wówczas Franco Armani frajersko wypuścił piłkę z rąk broniąc strzał ze stałego fragmentu gry. Rywal dobijający trafił do siatki, ale okazało się, iż był na spalonym i gola sędzia nie uznał.
Kontuzjowany boisko opuścił filar obrony przyjezdnych – Javier Pinola, w jednym starciu z oponentem nabawiając się urazu prawego przedramienia. 38-latek musiał przejść operację tej części ręki i będzie pauzował przez trzy miesiące.
U kresu pojedynku nieoczekiwanie Platense ruszył do odrabiania straty. Facundo Curuchet zaliczył fatalnie spudłowany strzał w akcji jeden na jednego z bramkarzem. Zaś rzeczony bramkarz Franco Armani swą świetną robinsonadą przy strzale głową stopera Luciano Recalde po rozegraniu kornera uratował River całą pulę.
River ze zdobytymi sześcioma punktami wszedł do strefy play-off.
Platense poniósł pierwszą porażkę. Zespół „Kalmarów” zgromadził trzy punkty, ale ma do rozegrania mecz zaległy z drugim beniaminkiem – Sarmiento de Junín.
***************************
Estudiantes La Plata vs Racing Club 0:0
Bezbramkowy remis na Estadio Jorge Luis Hirschi w La Placie między tamtejszymi Estudiantes, którzy jak dotąd mieli komplet zwycięstw w tych rozgrywkach, a rozczarowującym Racingiem Club.
Nie mało okazji podbramkowych z obu stron, ale bez większego zagrożenia pod obiema bramkami. Najbliżej zadania ciosu rywalowi był paragwajski playmaker gości Matías Rojas ostukując słupek uderzeniem dalekiego zasięgu.
Estudiantes zdobyli dotąd siedem oczek, a Racing tylko dwa. Błękitny przedstawiciel Avellanedy w dalszym ciągu oczekuje premierowego tryumfu w czempionacie.
Grupa B:
Boca Juniors vs Sarmiento de Junín 1:1 (0:0)
Gole – 0:1 Gabriel Alanís (65′), 1:1 Lisandro López (69′)
Wyraźnie w rozgrywkach krajowych ostatnimi czasy Boca zdecydowanie gorzej radzi sobie na La Bombonera, aniżeli na wyjazdach.
Poprzednio na własnym terenie chłopcom Miguela Ángela Russo ledwo co udało się wydrzeć remis z Gimnasią La Plata. Tym razem przed własnymi trybunami „Xeneizes” nie zdołali pokonać beniaminka!
Sarmiento de Junín pierwszy punkt w sezonie ku niedowierzaniu ekspertów zdobył na twierdzy imienia Alberto Jacinto Armando. A mógł tu nawet wygrać!
W pierwszej połowie goli brak. Za to kontuzjowani zeszli aż dwaj piłkarze Boca – Eduardo Salvio i autor już dwóch bramek w bieżącej kampanii, czyli stoper Carlos Izquierdoz.
EDIT. Jak się okazało Salvio zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Wobec tego najskuteczniejszy piłkarz Boca w ostatniej edycji Libertadores nie zagra przez co najmniej pół roku.
Druga połowa rozpoczęła się lepiej dla aktualnego mistrza drugiej ligi. W 65 minucie Sarmiento przeprowadził skuteczną kontrę, którą fenomenalnym technicznym strzałem z dystansu zwieńczył Gabriel Alanís. Póki co lewoskrzydłowy mający niemałe pierwszoligowe doświadczenie zanotował trafienie kolejki!
Dopiero cios w plecy zmobilizował Boca. Cztery minuty po trafieniu kopciuszka udany atak „Bosteros” – Edwin Cardona dośrodkował w pole karne, gdzie celną główką wyrównał wprowadzony podczas pierwszej połowy Lisandro López.
Na cztery gole strzelone póki co przez Boca w trwającej Copa de Liga Profesional aż trzy były dziełem środkowych obrońców. To źle świadczy o napadzie giganta w niebiesko-żółtych barwach…..
Później rzecz jasna nastał okres przewagi faworyzowanych gospodarzy. Ci nawet przeprowadzili szybki kontratak, którego jednak nie zdołał poprawnie wykończyć Sebastián Villa. Niskie uderzenie ciemnoskórego Kolumbijczyka ze skraju 16-tki nogami wybił Manuel Vicentini, a przypadkowa dobitka Nicolása Capaldo bezpłciowo przeleciała obok słupka.
Końcówka starcia wyrównana, a wynik 1:1 nie uległ korekcie. Boca notuje czwarty remis z rzędu u siebie uwzględniając wszystkie oficjalne mecze.
Póki co aktualny mistrz Argentyny oraz argentyńskiego Pucharu Ligi zgromadził pięć punktów, w grupie B plasując się tuż za strefą play-off. To nie jest wymarzony start kampanii dla broniącej tytułu Boca.
Sarmiento, jak wspomnieliśmy, ciuła swój pierwszy punkt po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Trzeba jednak przyznać, że „La Verde” zdobył go w wymarzonych okolicznościach.