Superliga Argentina nie odpoczywa. Po kolejce w środku tygodnia sobotniego popołudnia rozpoczęto dwunastą serię spotkań. Wydarzyło się naprawdę wiele interesującego. Serię zwycięstw śrubuje ten rewelacyjny Atlético de Tucumán, derby La Platy dla Estudiantes, w gradzie goli Rosario Central wydostał się ze strefy spadkowej, zaś River Plate wrócił na szczyt klasyfikacji. Podsumowanie dnia:
Colón vs Atlético de Tucumán 0:2 (0:1)
Gole – Augusto Lotti (44′), Javier Toledo (52′)
Czwarte konsekutywne zwycięstwo notuje tucumański Atlético, powoli dołączając do ligowej czołówki. „El Decano” wykorzystali rozluźnienie szyków w ekipie Colónu, pewną ręką wywożąc pełną pulę ze stadionu Cementario de Los Elefantes. Gospodarze mając w perspektywie czekający w następną sobotę finał Copa Sudamericana awizowali tutaj kompletnie rezerwowy skład.
Początkowo spotkanie wyglądało na dość wyrównane. Ze strony rezerwowej ekipy miejscowych nawet uderzenie w boczną siatkę z ubocza szesnastki odhaczył Tomás Chancalay. Aczkolwiek przyjezdni stopniowo przejmowali inicjatywę.
Tuż przed przerwą Tucumán zadał pierwszy cios. W 44 minucie obrońca miejscowych fatalnie stracił piłkę chcąc wybić przed polem karnym dośrodkowanie oponenta. Futbolówka dostała się pod nogi Augusto Lottiego, a zazwyczaj rezerwowy napastnik gości prezent wykorzystał – znalazłszy się sam na sam z Ignacio Chicco od słupka trafił do siatki.
Na wstępie drugiej odsłony Lotti włożył swój udział w drugiej bramce, przypieczętowującej wygraną Tucumánu. Jego dośrodkowanie z lewej flanki przeciął Leandro Díaz, przypadkowo ramieniem kierując futbolówkę w pole bramkowe – stamtąd formalności dopełnił Javier Toledo ustalając wynik na 0:2.
Później sam Leandro Díaz dwukrotnie znalazł się przed możliwością podwyższenia zaliczki. Niestety dlań za pierwszym podejściem jego techniczne uderzenie zza pola karnego wybił nad poprzeczką bramkarz, natomiast przy drugim razie ów napastnik rażąco spudłował bezpośrednim strzałem oddanym za linią pola bramkowego.
Colón mógł złagodzić rozmiar porażki u samego kresu potyczki. Niemniej kontrataku nie zdołał należycie ukoronował Gastón Díaz, którego niestaranne uderzenie w polu karnym żywiołowo wybił wracający do bramki Atlético po wyleczonej kontuzji ponad 40-letni weteran Cristian Lucchetti.
Opiekujący się Colónem strateg Pablo Lavallén mając do dyspozycji drugi garnitur swojego zespołu nie podołał eks-chlebodawcy.
Przy okazji „El Decano” zrewanżował się Colónowi za wyeliminowanie po rzutach karnych w 1/8 finału bieżącej edycji Copa Argentina. Dla teamu z Santa Fe nie ma to teraz żadnego znaczenia – „Los Sabaleros” myślą tylko o nadchodzącym finale Sudamericany przeciwko ekwadorskiemu Independiente del Valle, jaki odbędzie się w paragwajskiej stolicy Asunción.
Atlético de Tucumán dzięki serii czterech zwycięstw wdrapał się na ósme miejsce ze zdobytymi 19 punktami. Traktujące póki co ligę ulgowo Colón uciuławszy sześć oczek mniej jest osiemnasty.
*****************************************************************************
Gimnasia La Plata vs Estudiantes La Plata 0:1 (0:0)
Gol – Mateo Retegui (57′)
Od 2010 roku Estudiantes nie przegrali klasyku własnego miasta rozgrywanego w oficjalnych rozgrywkach. Wczorajszego popołudnia „Los Pincharratas” nie zamierzali przerywać tej okazałej passy i na stadionie rywala ograli podopiecznych Diego Maradony. Nota bene pokonali ją, choć generalnie nie przeważali tutaj.
Gimnasia natarła jako pierwsza u progu spotkania. Między innymi kryty przez obrońcę Nicolás Contín oddał niecelny strzał głową zza pola bramkowego. Upiekło się weteranowi ataku „Estu”, czyli Gastónowi Fernándezowi, który w środku pola chamsko odepchnął równie zaawansowanego wiekowo Lucasa Lichta, a obejrzał za to tylko żółtą kartkę.
Początek drugiej odsłony także dla tej teoretycznie słabszej ekipy. Mariano Andujar musiał wyłapać niewygodny strzał z dystansu, natomiast Contín tym razem znalazł się na dobrej pozycji do uderzenia, lecz piłka mu karygodnie zeszła, wskutek czego „dziewiątka” Gimnasii zaszokowała rażącym pudłem.
Jedynego i decydującego gola tych derbów strzelił Mateo Retegui. W 57 minucie Gastón Fernández po szybkiej wymianie podań między graczami przyjezdnych podał Retegui’emu, zaś wypożyczony z Boca Juniors napastnik genialnym strzałem przy słupku zza pola karnego znalazł drogę do siatki.
20-latek jednocześnie strzelił swojego pierwszego w życiu gola na arenie ligi argentyńskiej (dotychczas trafił tylko w krajowym Pucharze).
W dalszej części spotkania przegrywająca Gimnasia nieudolnie starała się odrobić deficyt bramkowy. Goście także zanotowali ciekawszą okazję do podwojenia zaliczki podczas rozegrania rzutu wolnego, aczkolwiek główką stopera Jonathana Schunke zdołał wybić Alexis Martín Arias. Wynik 1:0 dla „Estu” nie uległ korekcie.
Estudiantes udowadniając swe rządy w La Placie odniósł trzecią victorię pod rząd. Wśród klasyfikacji nagle wywindowali się z dołu stawki na siódmą pozycję, na którą pozwala im aktualny dorobek 19 punktów.
Pokonana Gimnasia utwierdziła się na dnie tabeli spadkowej, zaś przed powrotem na ostatnie miejsce ligowej stawki uratowała ich tylko późniejsza kompromitacja Godoy Cruz.
*****************************************************************************
Rosario Central vs Godoy Cruz 5:2 (3:1)
Gole – 1:0 Tomás Cardona (3′ – samobój), 2:0 Emanuel Brítez (15′), 2:1 Nahuel Arena (17′), 3:1 Ciro Rius (29′), 3:2 Tomás Badaloni (61′), 4:2 Fabián Rinaudo (76′), 5:2 Nahuel Molina Lucero (87′)
Od sierpnia Rosario Central nie zasmakował wygranej. W tym czasie zanotował okazałą passę siedmiu remisów pod rząd, a ostatnie dwa pojedynki przegrał. Wtorkowa klęska 0:3 przeciwko Estudiantes najwidoczniej wstrząsnęła futbolistami „Canallas”, ponieważ tym razem to oni odnieśli victorię różnicą trzech goli.
Konfrontacja rozpoczęła się elektryzująco i tak samo się zakończyła. Zaledwie trzech minut piłkarze potrzebowali, aby otworzyć rezultat. Kiedy mijało mniej więcej 180 sekund od premierowego gwizdka arbitra dośrodkowana z rzutu wolnego przez Leonardo Gila piłka odbiła się od stopera przyjezdnych Tomása Cardony, a ten niechcący skierował ją do własnej bramki….
Kiedy mijał kwadrans zawodów Gil dla odmiany wrzucił z kornera, zawodnik Godoy Cruz nie zdołał wybić piłki i ta znalazła się w polu bramkowym pod nogami Emanuela Bríteza. Boczny obrońca z przeszłością w Uniónie de Santa Fe tudzież Independiente z najbliższej odległości wycelował do „pajęczyny”.
Delegaci z Mendozy szybko powzięli gonitwę za miejscowymi. W 17 minucie ich boczny defensor Nahuel Arena haczony przez rywala uderzył nisko z ubocza 16-tki, a piłka przeleciała pod pachą Jeremíasa Ledesmy, znajdując drogę do siatki. Było już tylko 3:1.
Potrzebujący zwycięstwa, jak ryba wody miejscowi przedsięwzięli więc polowanie na kolejne gole. Gdy mijało półgodziny zawodów obrońca przyjezdnych nie potrafił wybić głową centry prawą flanką Nahuela Moliny Lucero. Piłka zawędrowała w centrum pola karnego, skąd bezpośrednim niskim uderzeniem w siatce umieścił ją Ciro Rius.
Rosario młócił następne trafienia, ale i „Winiarze” nie odpuszczali. Za pierwszą próbą po rozegraniu kornera Ledesma obronił strzał głową. Przy drugiej, gdzie wykonawca kornera pierwotnie próbował wkręcić z narożnika boiska, jednak piłka po główce Santiago Garcii zawędrowała w środek bramki przed linię bramkową – stamtąd do pustej siatki heroicznie wbił ją Tomás Badaloni. 19-letni napastnik zanotował więc trzeciego gola podczas tejże kampanii. Przyzwoity wstęp w profesjonalnym futbolu.
Być może uczestnik 1/8 finału tegorocznej Libertadores odrobiłby straty, gdyby nie druga żółta, czyli czerwona kartka dla ich prawego obrońcy Nahuela Areny. Ten ujrzał ją za zdecydowany faul w ataku na Leonardo Gilu.
Zmotywowany przewagą liczebną Central bez wahania wykorzystał ów atut. Po efektownej akcji zespołowej szansę do podwyższenia zaliczył Lucas Gamba, niemniej jego szczupaka zza pola bramkowego zablokował stojący nieopodal defensor.
Warto odnotować, iż tego popołudnia na Estadio Gigante de Arroyito w gradzie goli strzelali głównie piłkarze defensywni! W 76 minucie na 4:2 podwyższył defensywny pomocnik Fabián Rinaudo uderzeniem z dalszej odległości, które odbiło się rykoszetem od przeciwnika kompletnie zaskakując Andrésa Mehringa.
Gwóźdź do trumny ubiegłorocznego wicemistrza Argentyny wbił Nahuel Molina Lucero. Przejął narożne dośrodkowanie, aby na krańcu szesnastki bezpośrednim strzałem po ziemi w długi róg ustalić rezultat pogromu na 5:2.
Dzięki temu wiekopomnemu zwycięstwu „Canallas” uratowali przed zwolnieniem swojego trenera Diego Coccę, uciekli ze strefy spadkowej i wrócili na dwunaste miejsce w Superlidze. Siedemnaście punktów to jednak zbyt mało, aby ze swoim mizernym współczynnikiem punktowym czuć się bezpiecznym od widma degradacji.
Godoy Cruz pół tygodnia temu przerwał długą serię aż sześciu konsekutywnych ligowych porażek, ale teraz został rozbity przez uznany w Argentynie zespół, który nieoczekiwanie musi walczyć o pierwszoligowy byt. Chłopcy Daniela Oldry pozostają na samym abisalu stawki, uzbierawszy dotąd ledwie sześć oczek.
*****************************************************************************
Aldosivi vs River Plate 1:2 (0:1)
Gole – 0:1 Nicolás De La Cruz (34′), 0:2 Rafael Santos Borré (55′), 1:2 Federico Gino (61′)
Jak widać River ani myślał usiąść na laurach po drugim z rzędu awansie do finału Copa Libertadores. „Millonarios” marzy się potrójna korona w tym sezonie, więc biją się również o mistrzostwo kraju. Zagrożony spadkiem Aldosivi powalczył ze stołecznym gigantem, acz nie dał mu rady.
U progu starcia niezłą sytuację zanotował Exequiel Palacios, lecz strzał młodego pomocnika zza piątego metra odruchowo wybił na korner stojący przed bramką obrońca gospodarzy. Ciekawą okazję wypracował sobie Rafael Santos Borre – aczkolwiek na uboczu 16-tki, gdy piłkę spod jego nóg wydobył bramkarz, wówczas Kolumbijczyk usiłował wykopać mu ją z rąk, co sędzia słusznie zakwalifikował jako faul.
Ekipa Marcelo Gallardo dopięła swego w 35 minucie, gdy Nicolás De La Cruz wycelował skrzętnie na pustą siatkę dzięki asyście z boku 16-tki do Matíasa Suáreza. Ciemnoskóry Urugwajczyk uzyskał czwartego gola w tych rozgrywkach.
River Plate podczas bieżącego sezonu naprawdę planuje przejść samych siebie. Nie tylko dąży po pucharowej „triplety”, ale również poluje na wyróżnienia. Jednym z takowych jest korona króla strzelców Superligi, do jakiej aspiruje Santos Borré. Kolumbijski snajper właśnie zdobył siódmego gola podczas Superligi 2019/2020, wtórnie stając się samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców.
W 55 minucie w akcji zainicjowanej dograniem Exequiela Palaciosa ze środka boiska przejął on dogranie zza pola karnego De La Cruza, wybiegając jeden na jednego z Luciano Pocrnjiciem. Wykorzystując swój kunszt efektownie podciął futbolówkę nad składającym się do interwencji „arquero”, posyłając ją w długi róg bramki miejscowych.
Zdobywszy dwubramkowe prowadzenie River cofnął się do obrony. Aldosivi zamierzał błyskawicznie to spożytkować. Najpierw wypożyczony z Boca napastnik Nazareno Solís spróbował mierzonym uderzeniem zza pola karnego, ale minimalnie chybił.
Natomiast w 61 minucie to outsider z Mar del Platy dla kontrastu przeprowadził niezłą zespołową akcję – Sebastián Rincón za piątym metrem nie potrafił sam oddać strzału, więc ofiarnie dograł w pole bramkowe i tam z najbliższej odległości kontaktowe trafienie gospodarzom dał Urugwajczyk Federico Gino.
Tak czy siak odrobienie dwubramkowej straty przerosło możliwości „Rekinów”. River podobnie, jak pół tygodnia temu przeciwko Colónowi po redukcji swojej przewagi wrócił do optymalnej dominacji na boisku i szczerze mówiąc mieliśmy tutaj zdecydowanie bliżej do trzeciej bramki dla aktualnych mistrzów Ameryki Południowej, aniżeli do gola na 2:2. Miejscowi jednak do końca szczelnie obsadzili tyły, nie pozwalając na zaaplikowanie sobie trzeciego ciosu.
Przynajmniej na dwa dni River stał się liderem ze zdobytymi 24 punktami. Teraz „Milionerzy”, aby nie zostać strąconym z piedestału muszą oczekiwać w poniedziałek braku zwycięstwa Lanús oraz porażki Argentinos Juniors.
Trzeci od końca w Superlidze zespół Aldosivi uciułał tylko osiem oczek, a wobec tego potknięcia przynajmniej na dzień zleciał do strefy spadkowej. Aby ją możliwie najszybciej opuścić chłopcy Ángela Guillermo Hoyosa muszą liczyć na niedzielną wpadkę Patronato przeciw Racingowi Club.