Domowy rewanż półfinału Copa Libertadores między Boca Juniors, a River Plate nie przyniósł remontady. Minionej nocy przed własną publicznością chłopcy Gustavo Alfaro nie zdołali odrobić dwubramkowej straty poniesionej trzy tygodnie temu. „Niebiesko-Złoci” wygrali zaledwie 1:0, więc z honorem pożegnali marzenia o drugim konsekutywnym finale elitarnego turnieju. Jednocześnie czwarty raz podczas ostatnich pięciu lat Boca odpadła na rzecz swojego odwiecznego rywala w południowoamerykańskich pucharach.
Rewanżowe El Superclásico na stadionie La Bombonera rozpoczęło się z aż 16-minutowym opóźnieniem! Dlaczego? Ponieważ przed rozpoczęciem meczu w trakcie pokazu fajerwerków kibice rzucając konfetti zasypali niemal połowę murawy. Taka „ozdoba” znacząco utrudniłaby piłkarzom grę, toteż decyzją arbitra do akcji musiały wkroczyć specjalne dmuchawy, jakie mozolnie usuwały dodatkowe atrakcje z boiska.
Równie mozolne było tempo gry podczas pierwszej połowy. Oczywiście inicjatywę dzierżyła goniąca wynik Boca. Akcje gospodarzom się nie kleiły, więc zazwyczaj próbowali oni szczęścia za pomocą dośrodkowań Alexisa MacAllistera z rzutów wolnych lub różnych na teren szesnastki.
W 21 minucie po centrze z wolnego 20-letniego skrzydłowego w okolicy pola bramkowego do siatki trafił Eduardo Salvio. Niestety chwilę przedtem wycofujący mu Emmanuel Más dogrywając piłkę głową nastrzelił sam siebie na rękę, co nie umknęło uwadze arbitra Wiltona Sampaio. Brazylijczyk zatem słusznie gola nie uznał.
Ofensywa „Xeneizes” przybrała na sile tuż przed kwadransem przerwy. W 44 minucie Alexis MacAllister dla odmiany postanowił uderzyć bezpośrednio z rzutu wolnego – Franco Armani wybił piłkę na korner (niepotrzebnie, ponieważ ta wcale nie zmierzała w światło bramki).
Następnie wypożyczony z angielskiego Brightonu piłkarz dośrodkował z narożnika boiska, po czym futbolówkę głową w pole bramkowe skierował Agustín Almendra. Na wysokości piątego metra zagapił się pomocnik rywali Enzo Pérez, przypadkiem oddając pokraczny strzał na własną bramkę i tylko znakomity refleks Armaniego, który wypiąstkował piłkę nad bramką zapobiegł samobójowi. Nudnawa pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo.
W drugiej części Boca obudziła się dopiero od momentu wejścia Mauro Zárate. Najskuteczniejszy strzelec „Xeneizes” podczas trwającej edycji Copa Libertadores (zdobył w niej cztery gole) rozruszał ofensywę. Krótko od czasu zmiany oddał mocny, niski strzał z ubocza pola karnego. Jednak przymierzył niemal dokładnie w środek bramki, toteż futbolówkę dość pewnie wychwycił Armani.
Ponadto w 77 minucie analogicznie, jak wcześniej MacAllister spróbował bezpośrednio z rzutu wolnego. Niestety, uderzył zbyt lekko i znowu skierował piłkę w centrum bramki, gdzie „do koszyczka” złapał ją obecny podstawowy goalkeeper reprezentacji Argentyny.
Indolencję udało się przełamać dopiero w 80 minucie rywalizacji. Nota bene, również po rzucie wolnym! Tym razem Alexis MacAllister dośrodkował ze stałego fragmentu gry, a uderzenie głową z kierunku pola bramkowego oddał Lisandro López, po czym piłka mijająca rzucającego się Armaniego wywołała olbrzymie zamieszanie przed samą bramką. Nadbiegający Zárate przeskoczył ją, kierując na samą linię bramkową.
Na całe szczęście za nim znalazł się drugi zmiennik – Jan Hurtado, który z możliwie najbliższej odległości wycelował do pustej siatki. Wenezuelczyk zdobył swego premierowego gola w rozgrywkach Libertadores, a łącznie już drugiego dla Boca. Przypomnijmy, iż we wrześniu pokonał bramkarza San Lorenzo, więc póki co strzela rzadko i wyłącznie w klasykach!
Boca Juniors potrzebowała jeszcze jednej bramki, aby doprowadzić do konkursu rzutów karnych. Trzy minuty później wejście smoka mógł zanotować wprowadzony na plac gry dosłownie chwilę wcześniej Sebastián Villa. Kolumbijczyk pilnowany przez obrońcę na boku szesnastki niestety źle złożył się do uderzenia, a jego próbę Franco Armani łatwiutko wychwycił.
Kolejne okazje miejscowi tworzyli oczywiście po rzutach wolnych! W 88 minucie było naprawdę blisko upragnionego drugiego gola. Centrę Zárate z wolniaka na mniej więcej piątym metrze przeciął kiepski dziś Más, minimalnie pudłując obok słupka. Jeszcze jedno dośrodkowanie podczas doliczonego czasu playmaker posłał w doliczonym czasie gry – ono również przyniosło strzał głową, z którym jednak poradził sobie bramkarz.
Taktyka na rzuty wolne generalnie nie przyniosła oczekiwanych efektów. Pozwoliła uzyskać ledwie jedno trafienie i to przy wielkim farcie. Gospodarzom zabrakło jednego gola do odrobienia straty z pierwszej potyczki. Dość bierne ataki organizowane przez niemal całe spotkanie okazały się niewystarczające.
River dowodzony przez Marcelo Gallardo dzielnie strzegł się przez całą potyczkę, przypieczętowując drugi z rzędu finał Pucharu Wyzwolicieli. „Millonarios” mogą stać się pierwszą drużyną od czasu prosperity…. Boca, jaka obroni tytuł w Libertadores! Osiemnaście lat temu na La Bombonera świętowano drugą z kolei zdobytą CL. Czy niebawem River powtórzy dawny sukces największego wroga?
Przypomnijmy także, iż drużyna z czerwonym pasem po przekątnej goni „Xeneizes” pod względem ogółem wygranych klubowych mistrzostw kontynentu. Boca sześciokrotnie wznosiła do góry rzeczone trofeum, River w listopadzie może dokonać tego po raz piąty.
Czwarty raz w ciągu ostatnich pięciu lat Boca przegrała bezpośrednio przeciwko River na kontynentalnej arenie! Półfinał Copa Sudamericana 2014, 1/8 finału Copa Libertadores 2015, finał Libertadores 2018 oraz półfinał tegorocznej edycji CL dla CARP. Dodajmy, iż dopiero teraz Boca pierwszy raz w tej dekadzie zwyciężyła pucharowe Superclásico!
Boca Juniors vs River Plate 1:0 (0:0)
Gol – Jan Hurtado (80′)
Pierwszy mecz – 0:2, awans River Plate
Składy:
Boca Juniors: Esteban Andrada – Julio Buffarini, Lisandro López, Carlos Izquierdoz, Emmanuel Más – Iván Marcone, Agustín Almendra (61′, Mauro Zárate) – Eduardo Salvio, Carlos Tévez [C], Alexis MacAllister (81′, Sebastián Villa) – Ramón Ábila (61′, Jan Hurtado)
Trener: Gustavo Alfaro
River Plate: Franco Armani – Gonzalo Montiel, Javier Pinola [C], Lucas Martínez Quarta, Milton Casco (70′, Paulo Díaz) – Ignacio Fernández, Enzo Pérez, Exequiel Palacios, Nicolás De La Cruz – Matías Suárez (81′, Ignacio Scocco), Rafael Santos Borré (67′, Lucas Pratto)
Trener: Marcelo Gallardo
Sędziował: Wilton Sampaio (Brazylia)
Żółte kartki: MacAllister, Marcone, Tévez (Boca) – Fernández, Pérez, Díaz, Scocco, Martínez Quarta (River)
Aktualny bilans wszystkich rozegranych oficjalnych Superclásicos od 1913 roku to 251 meczów, a w nich 89 zwycięstw Boca, 83 wygrane River oraz 79 remisów. W golach 237:208 dla „Azul y Oro”.
******
Brak zdobycia najcenniejszego klubowego trofeum Ameryki Południowej prawdopodobnie zwiastuje koniec ery Daniela Angeliciego za sterami Boca Juniors. Działaczowi będącemu prywatnie kibicem Huracánu z końcem bieżącego roku kończy się druga kadencja szefa klubowego zarządu. Wątpliwe jest, aby uprawnieni do głosowania „socios” wybrali go na trzecią, skoro Angelici mimo sukcesu ekonomicznego przez bite osiem lat nie zdobył żadnego międzynarodowego trofeum z tak zasłużoną marką.
Nim dojdzie do głosowania na prezydenta Boca ludzie w całej Argentynie pójdą do urn, aby wybrać prezydenta kraju. Z tego powodu podczas najbliższego weekendu Superliga pauzuje, a najbliższe spotkanie pod szyldem 11. kolejki Boca rozegra w następny czwartek. Popularni „Genueńczycy”, których przodownictwo w tabeli ligowej wisi na włosku stoczą wyjazdową bitwę z tracącym zaledwie dwa punkty do nich Lanús.
Drugi półfinałowy rewanż Copa Libertadores:
Flamengo [BRA] vs Grêmio [BRA] 5:0 (1:0)
Gole – Bruno Henrique (42′), Gabriel Barbosa (46′, 56′ – pen.), Pablo Marí (67′), Rodrigo Caio (71′)
Pierwszy mecz – 1:1, awans Flamengo
W brazylijskim półfinale pewnie zmierzający po mistrzostwo kraju kawy Flamengo przeszedł sam siebie i ku niedowierzaniu wszystkich zdeklasował 5:0 silne przecież Grêmio, które trzeci rok z rzędu grało wśród najlepszej czwórki Copa Libertadores.
„Rubro-Negro” marzy się klasyczny dublet (Libertadores + tytuł mistrza kraju), którego w Ameryce Południowej od dawien dawna nikt nie zdobył. Ostatnim klubem, jaki w jednym roku świętował zarówno zdobycie Pucharu Wyzwolicieli, jak i tytułu czempiona własnej ojczyzny był w 2003 roku Boca Juniors.
Natomiast niespełnionemu talentowi Gabrielowi Barbosie marzy się korona króla strzelców tej edycji Pucharu Wyzwolicieli, jaką ten minionej nocy właściwie sobie zaklepał. Popularny „Gabigol” zdobył dwie bramki, z siedmioma trafieniami wysuwając się na czoło turniejowej klasyfikacji strzeleckiej.
Zaznaczmy, iż Flamengo w drodze do wielkiego finału wyrzuciło za burtę obu rodaków z Porto Alegre – zarówno Internacional, jak i Grêmio. Dla porównania kiedy przed rokiem River docierał do decydującego boju CL, wyeliminował w trasie dwóch krajanów z Avellanedy – Racing Club oraz Independiente. Do tego w samym „Superfinale” wziął górę nad swym największym rywalem.
Zatem 23. listopada na Estadio Nacional w chilijskim Santiago finał Copa Libertadores 2019 stoczą między sobą aktualny mistrz kontynentu – River Plate oraz Flamengo, który dotąd ów trofeum zdobył zaledwie raz i to aż 38 lat temu!
Turniejowa klasyfikacja strzelców:
7 goli – Gabriel Barbosa (Brazylia, Flamengo)
6 goli – Adrián Martínez (Argentyna, Libertad), Marco Ruben (Argentyna, Athletico Paranaense), Gustavo Scarpa (Brazylia, Palmeiras)
5 goli – Ricardo Oliveira (Brazylia, Atlético Mineiro), Patricio Rubio (Chile, Universidad de Concepción), Bruno Henrique (Brazylia, Flamengo)
4 gole – Mauro Zárate (Argentyna, Boca Juniors), Fred (Brazylia, Cruzeiro), Óscar Cardozo (Paragwaj, Libertad), Bryan Angulo (Ekwador, Emelec), Marco Pérez (Kolumbia, Deportes Tolima), Cristian Palacios (Urugwaj, Sporting Cristal), José Paolo Guerrero (Peru, Internacional), Everton Soares (Brazylia, Grêmio), Nelson Haedo Valdez (Paragwaj, Cerro Porteño).