Oprócz klasyku Buenos Aires zwyciężonego przez Boca Juniors przeciwko San Lorenzo de Almagro w sobotę przeprowadzono trzy inne spotkania siódmej kolejki Superliga Argentina. Wszystkie one zakończyły się wynikami 1:0, czyli łącznie padła w nich zaledwie jedna bramka więcej, aniżeli we wspomnianym hicie tygodnia. Z niemocy otrząsnęły się ekipy Estudiantes La Plata, Huracánu oraz Independiente. Podsumowanie:
Estudiantes La Plata vs Patronato 1:0 (1:0)
Gol – Iván Gómez (29′)
Serię trzech konsekutywnych porażek przerwali Estudiantes, pokonując przed publicznością stadionu Ciudad de La Plata broniący się przed spadkiem Patronato.
Zwycięskiego gola miejscowi strzelili tuż przed upływem półgodziny zawodów, kiedy po sporym zamieszaniu na terenie szesnastki przyjezdnych odnalazł się Iván Gómez. Defensywny pomocnik otrzymawszy wycofujące podanie od Facundo Mury niskim uderzeniem z centrum pola karnego pokonał Matíasa Ibáñeza. Piłki lecącej do siatki nie zdołał zahamował ani rzeczony bramkarz, ani dwaj obrońcy stojący przed nim.
Podwyższyć mógł tuż przed przerwą Gastón Fernández, aczkolwiek jego uderzenie po wycofaniu od Federico Gonzáleza zostało ofiarnie sparowane przez bramkarza, zaś futbolówka przeleciała później minimalnie obok słupka. Ponadto Ibáñez zablokował strzał głową, jaki oddał zza piątego metra Federico González (dobitka Facundo Sáncheza przypuszczona z ostrego kąta wylądowała na bocznej siatce) oraz wybił nad poprzeczkę przymierzenie z rzutu wolnego „Gaty” Fernándeza.
Patronato zaciekle walczył o wyrównanie, jednak bez oczekiwanego skutku. W jednej sytuacji Mariano Andújar nogą wybił zbyt lekki niski strzał Santiago Briñone z ubocza szesnastki. Starania delegacji z Międzyrzecza utrudniła czerwona kartka dla ich prawego obrońcy Christiana Chimino, pokazana w 81 minucie za brutalny faul.
Jeszcze u kresu spotkania ciekawą akcję wyprowadził zmiennik gospodarzy Mateo Retegui, aczkolwiek jego mierzony strzał z ubocza szesnastki heroicznie nogą wybił goalkeeper Patronato.
Tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra doszło do bójki między piłkarzami, a nawet członkami sztabów szkoleniowych obu drużyn. Wskutek jej czerwonymi kartkami ukarani zostali chilijski stoper miejscowych Gonzalo Jara oraz defensor przyjezdnych Matías Escudero.
W zestawieniu ligowym „Estu” zajmują teraz trzynaste miejsce z dziewięcioma punktami. Patronato ciągle okupuje wyższą lokatę, bowiem jest dziewiąty z dwoma punktami więcej – acz wobec tej porażki przy okazji zbliżył się ku strefie spadkowej w tabeli „descenso”.
*****************************************************************************
Defensa y Justicia vs Huracan 0:1 (0:0)
Gol – Rodrigo Gómez (56′)
Po czterech meczach bez zdobycia kompletu punktów smaku zwycięstwa zaznał w końcu Huracán. Popularny „El Globo” pod wodzą tymczasowego szkoleniowca Néstora Apuzzo zwyciężył w dzielnicy Florencio Varela aktualnego wicemistrza Argentyny.
DyJ raziła w tym spotkaniu nieskutecznością. U progu starcia fatalnie nad poprzeczką zza pola bramkowego spudłował strzałem głową Bautista Merlini. Znakomitą szansę zaprzepaścił także Nicolas Mana, który na około dziesiątym metrze oddając strzał po wycofaniu od Merliniego w obstawie obrony fatalnie chybił tuż obok słupka.
Wygraną Huracánowi zapewnił Rodrigo Gómez swoim fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego. W 56 minucie „Droopy” huknął ze stałego fragmentu gry, a piłka odbita od słupka znalazła drogę do bramki. Ten pomocnik to urodzony ekspert od rzutów wolnych! Goalkeeper Ezequiel Unsain był całkowicie zaskoczony takim wykonaniem stałego fragmentu gry.
Obie strony zanotował po jednym niecelnym uderzeniu głową. Ze strony przyjezdnych w polu bramkowym fatalnie przestrzelił Carlos Araujo, natomiast wśród gospodarzy minimalnie głową obok słupka pomylił się paragwajski obrońca Julio César González.
Od 73 minuty prowadzący goście musieli sobie niestety radzić osłabieni, albowiem czerwoną kartkę za drugą żółtą obejrzał ich wiekowy boczny defensor Carlos Araujo. 37-letni kapitan gości niestety zapomniał, iż ma już na koncie żółty kartonik – brzydko podciął od tyłu rywala i obejrzał drugi takowy, co zakończyło jego udział w spotkaniu.
Jednakże przyjezdni mieli farta do indolencji strzeleckiej miejscowych, więc jakoś utrzymali prowadzenie radząc sobie w dziesięciu. Pod koniec spotkania wracający do DyJ, dzisiejszy zmiennik Juan Martín Lucero znalazł się przed stuprocentową okazją, aczkolwiek ominąwszy jednego z obrońców znalazł się naprzeciw samego bramkarza i niestety karygodnie chybił obok słupka.
Póki co Huracán sytuuje się w dolnej połówce tabeli, ale przynajmniej przeskoczył „El Halcón” wśród ligowej stawki. Aktualnie zespół z Parque Patricios okupuję piętnastą lokatę mając zgromadzonych osiem punktów, zaś Defensa y Justicia uzbierawszy oczko mniej jest siedemnasta.
*****************************************************************************
Atlético de Tucumán vs Independiente 0:1 (0:0)
Gol – Sebastián Palacios (62′)
Independiente nareszcie przełamał tucumańskie fatum, pierwszy raz od dekady ogrywając na wyjeździe tamtejsze Atlético. Mimo wyraźnej dominacji miejscowych „Los Diablos Rojos” wywieźli pełną pulę ze swojej „Ziemi Przeklętej”.
Świetnie bronił Martín Campaña, który podczas drugiej odsłony spotkania między innymi do spółki z obrońcą zablokował atak nacierającego w pole karne Javiera Toledo. W pierwszej części obronił też jego uderzenie głową. Ponadto Urugwajczyk przytomnie interweniował przy niskim uderzeniu w środek bramki Ramiro Carrery, który tym sposobem chciał trafić z ubocza pola karnego.
Przybysze z Avellanedy ofensywną aktywność wykazywali rzadko (u progu drugiej odsłony jeden z asystentów Sebastiána Beccacece aktywnie zaatakował werbalnie sędziego Néstora Pitanę, za co został odesłany do szatni), ale mimo obronnego nastawienia przechylili szalę zwycięstwa na swą korzyść.
Nota bene bramkę na wagę trzech punktów dla „Inde” zdobył piłkarz urodzony w Tucumánie! Sebastián Palacios, bo o nim mowa w 62 minucie trafił na pustą siatkę otrzymawszy podanie z boku pola karnego od urządzającego sobie rajd w pole karne Jorge Nicolása Figala. „El Tucu” nigdy nie występował w żadnym klubie z rodzimego miasta, więc gola oczywiście celebrował.
Pod koniec spotkania znakomitą robinsonadę ponownie wykazał się Campaña, łapiąc futbolówkę po strzale głową Yonathana Cabrala w olbrzymim zamieszaniu na terenie własnej szesnastki.
Aktualnie „Czerwone Diabły” zajmują dopiero dwunaste miejsce w klasyfikacji zdobywszy 10 punktów (mają jednak mecz zaległy przed sobą). Znacznie niżej plasuje się rewelacyjny do niedawna Atlético de Tucumán, będąc dopiero osiemnasty z jedynymi sześcioma oczkami.