CA: Argentyna trzecią drużyną turnieju

Od bardzo dawna Argentyńczycy nie mieli okazji wystąpić w meczu o brązowe medale na jakimkolwiek większym turnieju. Teraz nadarzyła się pierwsza od równych trzech dekad okazje ku temu. „Albicelestes” dokonali małej vendetty za przegrane finały poprzednich dwóch Copa América, pokonując 2:1 obrońcę tytułu Chile i zajęli najniższy stopień podium. Leo Messi zarobił czerwoną kartkę na wyrost, a Argentyna pierwszy raz od 1989 roku kończy tę imprezę z brązem.

Arena Corinthians (São Paulo)

Argentyna vs Chile 2:1 (2:0)

Gole – 1:0 Sergio Agüero (12′), 2:0 Paulo Dybala (22′), 2:1 Arturo Vidal (59′ – pen.)

Zapewne doszłoby do bardzo wyrównanego starcia od jego pierwszych chwil, aczkolwiek „Biał0-Błękitni” niesieni chęcią rewanżu za wspomniane przerznięte finały ruszyli do zdecydowanej ofensywy na samym wstępie. Chłopcy Lionela Scaloniego w São Paulo szybko objęli dwubramkowe prowadzenie, jakiego następnie skrupulatnie bronili.

Pierwszy cios Argentyna zadała już w 12 minucie, kiedy Messi sprytnie rozegrał rzut wolny z połowy boiska. Kapitan wypatrzył lukę w środka pola i zaadresował tam piłkę, jaką przejął Sergio Agüero. „Kun” wybiegł sam na sam, ominął wybiegającego doń Gabriela Ariasa, aby na terenie szesnastki wycelować do pustej siatki. Udało się otworzyć wynik, zaś Agüero drugi raz w turnieju wpisał się na listę strzelców. Stał się więc jednym z czternastu już liderów rankingu goleadorów.

Chwilę później Messi pragnął osobiście podwyższyć, aczkolwiek jego próba zza pola karnego okazała się zbyt lekka – Arias zatrzymał ją bez kłopotów. Dziesięć minut po pierwszym trafieniu wydawało się, że jest pozamiatane. 22 minuta – tym razem Giovani Lo Celso sprytnie dograł z centrum, a futbolówkę przejął wreszcie umieszczony w wyjściowym składzie Paulo Dybala.

Gwiazdor Juventusu wypuścił sobie piłkę dość daleko przed siebie, aczkolwiek w 16-tce zdążył ubiec spóźnionego do niej goalkeepera. Zza pola bramkowego technicznym strzałem w długi róg podwyższył na 2:0. Pomyśleć, że dopiero teraz słynny Dybala zaliczył premierowego gola w meczu o stawkę w barwach narodowych. Lepiej później, niż wcale. Napastnik o polskich korzeniach należycie zastąpił zawieszonego za żółte kartki Lautaro Martíneza.

Spotkanie układało się niczym sielanka dla Argentyńczyków, a rewanż za poprzednie dwie Copy zdawał się być już czymś oczywistym. Aczkolwiek nieszczęśliwy zbieg okoliczności jeszcze zdołał pokrzyżować szyki krajowi tanga.

W 37 minucie Messi walcząc o piłkę z chilijskim kapitanem Gary’m Medelem chwilowo się zapomniał. Gdy futbolówka wyleciała poza boisko, wówczas „Boski Leo” pchnął od tyłu Medela, a masywny obrońca nie wybaczył tej zniewagi – rzucił się na Messiego waląc go barkiem, jakby usiłował wszcząć z nim bójkę.

Paragwajski sędzia Mario Díaz de Vivar zareagował natychmiast i widząc, że piłkarze mogą się zaraz pobić ze sobą, wyrzucił obu z boiska. Messi może nie zasłużył na czerwień, lecz arbiter chcąc natychmiast uspokoić sytuację nie patyczkował się. Obie drużyny straciły swoich kapitanów. Wśród Argentyńczyków nowym przewodnikiem drużyny został Sergio Agüero, zaś w Chile lewoskrzydłowy Jean Beausejour.

Do przerwy wynik 2:0 nie zmienił się, chociaż podczas jednego kornera dla Chile nierozważnie piłkę sprzed linii końcowej boiska wybijał Dybala nastrzeliwując Arturo Vidala. Piłka odbita przed polem bramkowym od gwiazdora oponentów na szczęście poszybowała wysoko nad bramką.

„La Roja” nawiązała walkę od 59 minuty. Wówczas najpierw we własnym polu karnym Giovani Lo Celso sfaulował Charlesa Aránguiza, a sędzia najpierw puścił grę, po czym Argentyńczycy przeprowadzili kontrę i wywalczyli rzut rożny. Na wniosek chilijskich graczy sędzia jednak przed wykonaniem kornera sprawdził VAR (w półfinale Argentyna vs Brazylia arbiter jakoś nie pomyślał o tym). W powtórce video faktycznie zauważył przewinienie, więc zamiast rożnego dla Argentyny mieliśmy rzut karny dla Chile.

W poprzednim spotkaniu, półfinale z Peru dla Chilijczyków wapno zmarnował Eduardo Vargas. Tym razem do karniaka podszedł bardziej doświadczony Vidal, który bezlitosnym huknięciem w sam środek bramki zaskoczył Franco Armaniego, dając wciąż aktualnym mistrzom Ameryki Południowej sygnał do odrabiania strat. Przy okazji pomocnik FC Barcelony zdobył swą pierwszą bramkę w tej imprezie.

Około 80 minuty dwa ciekawie zapowiadające się kontrataki zaprzepaścił Sergio Agüero, który zostałby samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców, gdyby zdobył tu jeszcze jedną bramkę. Za pierwszym razem przejął piłkę od pędzącego lewym skrzydłem Ángela Di Marii – tamten jednak podał mu zbyt późno, a „Kun” mając przed sobą goalkeepera i zawodnika rywali z pola oddał zbyt lekki strzał. Arias najpierw odbił go głową, a za chwilę wyłapał piłkę na boku pola karnego.

Wtedy snajperowi Manchesteru City można byłoby jeszcze wybaczyć zmarnowaną szansę, gdyż najzwyczajniej w świecie za późno podał mu Di María. Jednakże w 80 minucie Agüero wybiegał całkowicie jeden na jednego z goalkeeperem, karygodnie pudłując obok bramki. Za chwilę wkurzony trener zdjął go z boiska.

Chilijczycy stracili tutaj aż dwóch piłkarzy przez kontuzje. W 17 minucie ubolewając murawę opuścił Alexis Sánchez, zaś u progu drugiej części uraz wykluczył również ich stopera Gonzalo Jarę.

Łudzący się jeszcze piłkarze w czerwonych koszulkach walczyli o wyrównanie, jednak bez oczekiwanego efektu. Największe zagrożenie sprawili, kiedy Eduardo Vargas szarżował i uderzył z nieco ostrego kąta, aczkolwiek Armani spokojnie obronił jego próbę.

Na boisku w ostatnich minutach zameldował się jeszcze jedyny argentyński futbolista z pola, który dotychczas nie wystąpił podczas tego czempionatu – Ramiro Funes Mori. Podczas sześciu doliczonych minut Argentyna jakoś utrzymała skromne prowadzenie, ostatecznie zajmując w Copa América 2019 trzecie miejsce na otarcie łez po przegranym klasyku z Brazylią.

„Albicelestes” w ostatnich latach nie potrafili wygrać wielkiego finału, to chociaż w małym finale zwyciężyli. Pierwszy raz od trzydziestu lat reprezentacja w biał0-błękitnych barwach ukończyła na najniższym stopniu podium istotny turniej.

Jednocześnie Argentyńczycy powtórzyli wynik z fazy grupowej Copa América Centenario, gdzie też ograli Chile rezultatem 2:1 (wtedy przez cały mecz radzili sobie bez Messiego, a mimo to stanęli na wysokości zadania).

Składy:

Argentyna: Franco Armani – Juan Foyth, Nicolás Otamendi, Germán Pezzella, Nicolás Tagliafico – Rodrigo De Paul (67′, Giovani Lo Celso), Leandro Paredes, Giovani Lo Celso (90′, Ramiro Funes Mori) – Lionel Messi [C] – Paulo Dybala (67′, Ángel Di María – od 81′ [C]), Sergio Agüero {od 37′ do 81′ [C]} (81′, Matías Suárez)

Trener: Lionel Scaloni

Chile: Gabriel Arias – Gary Medel [C], Gonzalo Jara (50′, Guillermo Maripán), Paulo Díaz – Mauricio Isla, Erick Pulgar, Charles Aránguiz (83′, Nicolás Castillo), Arturo Vidal, Jean Beausejour (od 37′ [C]) – Eduardo Vargas, Alexis Sánchez (17′, Junior Fernándes)

Trener: Reinaldo Rueda

Żółte kartki: Pezzella, Foyth, Paredes, Tagliafico (Argentyna) – Beausejour, Vidal, Pulgar (Chile)

Czerwone kartki: Messi (Argentyna) – Medel (Chile), obaj w 37 minucie

Sędziował: Mario Díaz de Vivar (Paragwaj)

Tryumf nad Chile w „finale pocieszenia” jest niewielką otuchą dla Argentyny nawiązując do przegranych finałów CA z lat 2015 i 2016, ale zawsze coś. Chociaż brązowy medal zapewne nie pocieszył Messiego, który w szatni nawet nie przyjął go od kolegów….

Dzisiaj o 22:00 rozpocznie się decydujące starcie turnieju. Czy organizująca imprezę Brazylia zdoła pokonać sensacyjne Peru w finale? Czy „Canarinhos” tym razem poradzą sobie bez pomocy sędziowskiej?

Comments are closed.