Póki co najefektowniej grającą drużyną trwającej Copa América jest tryumfator poprzednich dwóch edycji, czyli Chile. Aktualni mistrzowie Ameryki Południowej są jedyną reprezentacją tego kontynentu, która w ciągu ostatnich pięciu lat nie przeszła wyraźnej przemiany pokoleniowej. Stawiający na stabilność kraj miedzi na zwieńczenie drugiej grupowej kolejki zwyciężył następny mecz – tym razem pokonał 2:1 słabiutki Ekwador, zapewniając sobie ćwierćfinał.
Arena Fonte Nova (Salvador)
Ekwador vs Chile 1:2 (1:1)
Gole – 0:1 José Pedro Fuenzalida (8′), 1:1 Enner Valencia (26′ – pen.), 1:2 Alexis Sánchez (51′)
Dzięki wpadce Urugwaju z rezerwami Japonii latynoska „La Furia Roja” stanęła przed szansą objęcia prowadzenia w grupie C. Trzeba jednak zaznaczyć, iż grupy śmierci to tutaj nie mieliśmy. Kwartet ten wyraźnie dzieli się na dwie mocniejsze i dwie słabsze drużyny. Najwidoczniej przeceniony został Ekwador. Chilijczycy nie bez trudu, ale zdołali pokonać kraj spod Cotopaxi, wysuwając się na czoło tabeli.
Pierwszy cios obrońcy tytułu zadali szybko, bo już w 8 minucie spotkania. Dośrodkowanie Charlesa Aránguiza z kornera nie zdołali wybić Ekwadorczycy, co skrzętnie wykorzystał José Pedro Fuenzalida. Prawoskrzydłowy, który przed czterema laty przyodziewał barwy Boca Juniors z centrum pola karnego posłał sprytne, bezpośrednie uderzenie. Futbolówka po strzale napastnika Universidad Católiki odbiła się od słupka, aby zatrzepotać w siatce.
Niecałe dwadzieścia minut później Ekwador odpowiedział, kiedy podczas ataku Jhegson Méndez został przewrócony przez interweniującego bramkarza Gabriela Ariasa, co sędzia zinterpretował jako faul. Oczywiście rozjemca wskazał na wapno, a rzut karny torpedą pod poprzeczkę w sam środek bramki wykorzystał kapitan Enner Valencia. Dołujący „Tricolor” zdobyli swego pierwszego gola podczas tego turnieju.
Od tej chwili Wenezuela jest jedynym zespołem bez bramki zdobytej w CA 2019. Do końca pierwszej połowy wyraźnie przeważali Ekwadorczycy, szukając remontady.
Natomiast Chile może mówić o olbrzymim farcie, że ich znaturalizowany bramkarz Arias nie obejrzał czerwonej kartki po tym, jak chcąc zażegnać niebezpieczeństwo wybiegł poza własną szesnastkę i na ok. 25 metrze ostro sfaulował atakującego Romario Ibarrę. Arbiter po sprawdzeniu VAR ku wielkiej uldze Chilijczyków pokazał bramkarzowi Racingu Club tylko żółtą kartkę.
Przewaga nie udokumentowana zaliczką bramkową zemściła się u progu drugiej części. W 51 minucie centrę Aránguiza zza linii bocznej pola karnego spożytkował na jego drugim boku Alexis Sánchez. Gwiazdor chilijskiej drużyny narodowej efektownym bezpośrednim strzałem w długi róg trafił do siatki po palcach rzucającego się Alexandra Domíngueza.
Od momentu zdobycia drugiej bramki aktualni mistrzowie kontynentu bez większych nerwów kontrolowali grę, odcinając Ekwadorczyków od własnej bramki. Jeszcze pod sam koniec gry czerwoną kartkę obejrzał ekwadorski stoper Gabriel Achilier za chamskie uderzenie łokciem w twarz Arturo Vidal podczas pojedynku w powietrzu. To już druga „czerwień” dla piłkarza tej drużyny w CA 2019.
Chile dowiozło prowadzenie 2:1 do finałowego gwizdka arbitra, stając się nowym liderem grupy C. Kibice chilijscy byli tak pewni swojej drużyny, że jeszcze przed upływem regulaminowego czasu na trybunach tryumfalnie śpiewali swój hymn narodowy.
Warto odnotować, iż selekcjoner chilijskiej kadry Reinaldo Rueda dokopał swojej byłej drużynie! Przecież w latach 2010-2014 ten doświadczony Kolumbijczyk dowodził reprezentacją Ekwadoru. Teraz przy okazji przechytrzył swojego rodaka Hernána Darío Gómeza opiekującego się Ekwadorczykami.
W najnowszej historii na Copach drużyna Chile pokonywała Ekwador w latach 2007 (3:2) i 2015 (2:0) – zawsze w fazie grupowej. Również dziś wzięła górę nad krajem spod Cotopaxi. Zatem „La Roja” zapewniła sobie ćwierćfinał. Aby ukończyć grupę na pierwszym miejscu, musi na koniec grupy przynajmniej zremisować z Urugwajem.
Ekwadorczycy z kolei muszą liczyć na cud. Żeby wejść do najlepszej ósemki turnieju muszą w poniedziałek pokonać Japonię oraz wcześniej oczekiwać remisu w meczu Argentyny z Katarem lub łudzić się, iż Boliwia pokona Wenezuelę (i to koniecznie jedną bramką mniej, niż Ekwador potencjalnie ograłby Azjatów).
Składy:
Ekwador: Alexander Domínguez – Pedro Velasco, Robert Arboleda, Gabriel Achilier, Cristian Ramírez – Carlos Gruezo, Jefferson Orejuela – Ángel Mena (82′, Ayrton Preciado), Jhegson Méndez (60′, Antonio Valencia), Romario Ibarra (69′, Carlos Garcés) – Enner Valencia [C]
Trener: Hernán Darío Gómez
Chile: Gabriel Arias – Mauricio Isla, Gary Medel [C], Guillermo Maripán, Jean Beausejour – Erick Pulgar, Charles Aránguiz, Arturo Vidal (90+2′, Gonzalo Jara) – José Pedro Fuenzalida (70′, Paulo Díaz), Eduardo Vargas (86′, Pablo Hernández), Alexis Sánchez
Trener: Reinaldo Rueda
Sędziował: Patricio Loustau (Argentyna)
Tabela grupy C po dwóch kolejkach:
# | Drużyna | M. | Z | R | P | Gole | +/- | Punkty | |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Chile | 2 | 2 | 0 | 0 | 6:1 | +5 | 6 | |
2 | Urugwaj | 2 | 1 | 1 | 0 | 6:2 | +4 | 4 | |
3 | Japonia | 2 | 0 | 1 | 1 | 2:6 | -4 | 1 | |
4 | Ekwador | 2 | 0 | 0 | 2 | 1:6 | -5 | 0 |
Klasyfikacja strzelców po drugiej kolejce fazy grupowej:
2 gole – Eduardo Vargas i Alexis Sánchez (obaj Chile), Philippe Coutinho (Brazylia), Duván Zapata (Kolumbia), Luis Suárez (Urugwaj), Koji Miyoshi (Japonia)
1 gol – Nicolás Lodeiro, Edinson Cavani i José María Giménez (cała trójka Urugwaj), Óscar Cardozo, Derlis González i Richard Sánchez (cała trójka Paragwaj), José Paolo Guerrero, Jefferson Farfán i Edison Flores (cała trójka Peru), Erick Pulgar i José Pedro Fuenzalida (obaj Chile), Roger Martínez (Kolumbia), Everton Soares (Brazylia), Lionel Messi (Argentyna), Almoez Ali (Katar), Marcelo Moreno Martins (Boliwia), Enner Valencia (Ekwador).