Festiwal „Estu”, blamaż San Lorenzo

Bieżący tydzień poświęcono nie tylko drugiej rundzie eliminacyjnej Copa Sudamericana tudzież Recopie. W Argentynie czas ten przeznaczony został dwóm meczom kończącego się etapu 1/32 finału Pucharu Argentyny. Wzięli w nich udział aktualnie rozczarowujący giganci klubowego futbolu w kraju tanga. Jeden efektownie zwyciężył, natomiast drugi niemiłosierne się skompromitował. Relacja:

Estadio Alfredo Beranger (Buenos Aires – stadion Temperley)

Estudiantes La Plata vs Sarmiento de Resistencia 5:1 (3:1)

Gole – 0:1 Luis Silba (13′), 1:1 i 2:1 Edwar López (27′, 29′), 3:1 Iván Gómez (36′), 4:1 Manuel Castro (53′), 5:1 Mariano Pavone (84′)

Niezwykle sentymentalny mecz, ponieważ kibice Estudiantes tej nocy w Temperley pożegnali aż trzech swoich piłkarzy. Ostatni raz w karierze na boisku oficjalnie pojawił się 40-letni Rodrigo Braña, który zadecydował o zakończeniu swojej kariery (poruszaliśmy tę kwestię już podczas meczu z Racingiem Club w 1/8 finału Copa de La Superliga).

Ponadto z „Los Pincharratas” żegnają się również doświadczeni napastnicy Mariano Pavone i Gastón Fernández – oni póki co butów na kołku nie planują wieszać, ale po tym sezonie wygasają ich umowy z Estudiantes, które raczej nie zostaną przedłużone.

Cała ekipa postanowiła godnie pożegnać odchodzących trzech weteranów. Braña będący głównym bohaterem wieczoru rozegrał całe spotkanie z opaską kapitana na ramieniu. Natomiast dwójka napastników weszła na murawę jako zmiennicy w 63 minucie starcia.

GRACIAS CHAPU! Legenda Estudiantes – Rodrigo Braña zakończył swą piłkarską karierę, którą w zdecydowanej większości poświęcił „Estu”, choć jest wychowankiem Quilmes

 

Rozpoczęło się sensacyjnie, ponieważ trzecioligowy ćwierćfinalista poprzedniej Copa Argentina ku zaskoczeniu wszystkich objął prowadzenie w 13 minucie dzięki trafieniu niezwykle skutecznego podczas ubiegłorocznej edycji Luisa Silby. Ów napastnik spożytkował karygodną stratę Chilijczyka Gonzalo Jary, ażeby następnie trafić w akcji sam na sam z bramkarzem Mariano Andújarem.

Laplateńczycy jednak prędko odpowiedzieli. Wieczór ten należał do kolumbijskiego skrzydłowego Edwara Lópeza, który tuż przed upływem półgodziny zawodów w błyskawicznym tempie strzelił dwa gole, odwracając wynik. Szczególnej urody drugi gol, gdzie trafił mierzonym uderzeniem zza szesnastki.

Jeszcze podczas pierwszej odsłony, a dokładniej w 36 minucie mocnym strzałem oddanym na około szesnastym metrze podwyższył Iván Gómez i kwestia awansu chyba nie pozostawiała wątpliwości.

Króciutko po zmianie stron zawodnicy Gabriela Milito ukąsili czwarty raz, kiedy urugwajski pomocnik Manuel Castro w centrum pola karnego pomyślnie dobił sparowany przez goalkeepera strzał Edwara Lópeza.

Dzieła zniszczenia dopełnił natomiast jeden z żegnanych dzisiaj starych wyjadaczy. W 84 minucie Mariano Pavone zdobył swą prawdopodobnie ostatnią bramkę dla macierzystego klubu. Popularny „Czołg” napisał swój najpewniej ostatni rozdział utworu pod tytułem „Estudiantes” złotą zgłoską.

Postawił solidną kropkę nad „i” przejmując futbolówkę w środku boiska, a następnie wobec biernej postawy defensywy rywala w swoim stylu pomknął sam na sam, na terenie szesnastki trafiając w stuprocentowej okazji.

Godny finał dla zasłużonych piłkarzy laplateńskiego klubu tylko szkoda, że takowy został osiągnięty przeciwko raptem trzecioligowcowi. Klub, jaki niebawem wróci na własny stadion City Bell kontynuuje przygodę z Copa Argentina – w 1/16 finału sprawdzi umiejętności drugoligowy Mitre z miasta Santiago del Estero.

Rok temu Sarmiento de Resistencia ku niedowierzaniu opinii publicznej dotarł aż do ćwierćfinału Copa Argentina, po drodze wyrzucając za burtę Racing Club, a także Unión de Santa Fe. Dopiero podczas walki o półfinał rewelacyjną ekipę zahamował River Plate.

W tym roku jednak „Los Aurirrojos” nie osiągnęli swoich zamiarów, bo przeszkodziły im kluby o nazwie Estudiantes – przegrali walkę o Primera B Nacional na rzecz „Estu” z Río Cuarto, zaś w krajowym pucharze bezwzględnie usadziła ich renomowana marka z La Platy.

*****************************************************************************

Estadio 15 de Abril (Santa Fe – obiekt Uniónu)

San Lorenzo de Almagro vs Sportivo Estudiantes de San Luis 0:2 (0:1)

Gole – Héctor Distualo (16′), Juan Martín Amieva (46′)

Wstyd! Żenada! Kompromitacja! Estudiantes rozbili drużynę, która w Torneo Federal A walczyła o awans. Dla kontrastu San Lorenzo dało wymowną kwintesencję swojego tragicznego sezonu, ulegając innemu przedstawicielowi trzeciej ligi dla drużyn spoza Buenos Aires i to takiemu, który promocji nawet nie powąchał.

Po przegranym meczu Libertadores z Palmeiras podziękowano trenerowi Jorge Almirónowi. Jego tymczasowy następca Diego Monarriz nie poradził sobie stawiając czoła zaściankowemu klubikowi!

Jeśli ostatecznie zarząd San Lorenzo zdoła wytłumaczyć się przed zarządem Superligi ze swoich błędnych sprawozdań finansowych, wówczas „Cuervos” unikną odjęcia punktów w tabeli i nie zajmą ostatniego miejsca wśród ligowej tabeli na koniec sezonu (co byłoby pierwszym takim niechlubnym przypadkiem w dziejach klubu).

Ponadto ulubieńcy papieża Franciszka zakwalifikowali się z drugiego miejsca w grupie do 1/8 finału elitarnej Copa Libertadores. Na tym kończą się powody do zadowolenia w dzielnicy Boedo.

Rok temu odpadnięcie na etapie 1/8 finału Copa Sudamericana, gdzie roztrwonili przewagę z urugwajskim Nacionalem oraz wypad za burtę w ćwierćfinale Copa Argentina po przegranym konkursie rzutów karnych przeciw drugoligowemu Temperley.

W bieżącym roku tylko 1/8 finału Copa de La Superliga, gdzie samobój pod koniec rewanżu z Argentinos Juniors zaważył o wyższości rywala oraz dzisiejsza klęska, na którą trudno znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie.

Z całą pewnością San Lorenzo aktualnie prezentuje fatalną formę, ale i to nie umniejsza spektakularnego osiągnięcia sympatycznego trzecioligowca o nazwie Sportivo Estudiantes

 

Anonimowy trzecioligowiec z centralnej prowincji San Luis dokopał stołecznemu krezusowi. Osiągnął tym samym swój bodaj największy sukces w dziejach.

Kwadrans zawodów minął, kiedy występujący niegdyś dla rezerw River Plate napastnik Héctor Distualo ośmieszył doświadczoną obronę „El Ciclón” – wyprowadził kontratak przez pół boiska, który sam zwieńczył. Uderzył zza pola karnego, a futbolówka odbita rykoszetem od Gonzalo Rodrígueza zmyliła Fernando Monettiego lądując w siatce.

Tak oto San Lorenzo otrzymał pierwszy cios od Sportivo Estudiantes, który nie tak dawno zanotował krótki epizod na drugim szczeblu rozgrywkowym, gdzie był mówiąc wprost outsiderem.

Sekundy po przerwie kopciuszek prowadził drugi bramkowy atak, który całkowicie dobił chwiejącego się giganta. Całość ukoronował Juan Martín Amieva, niedopilnowany przez defensywę skutecznie oddając bezpośrednie uderzenie zza piątego metra.

Co prawda zaskakujące rozstrzygnięcia w Copa Argentina nie należą do rzadkości, ale ta sensacja stworzyła wyjątkową epopeję.

0:2 przeciwko prowincjonalnemu trzecioligowcowi! Włodarze San Lorenzo przez bardzo długi czas darzyli cierpliwością i wyrozumiałością trenera zawodzącej drużyny Jorge Almiróna, ale czara goryczy przelała się po odpadnięciu z Pucharu Ligi oraz dwóch wtopach u kresu fazy grupowej CL. Ciosy z dwóch frontów poskutkowały zwolnieniem go.

47-letni szkoleniowiec z San Miguel nawet roku nie wytrzymał na swoim dotychczasowym stanowisku, a mógł jeszcze zostać na majowy bój krajowego pucharu. Może wtedy „Cuervos” uniknęliby hańby.

Natomiast Sportivo Estudiantes wypada pogratulować niespodziewanego awansu. W 1/16 finału popularni „Albiverdes” spotkają się ze stołecznym Barracas Central, który niedawno wspiął się na poziom drugoligowy.

Warto odnotować, iż prezesem ich kolejnego przeciwnika jest Claudio Tapia, czyli obecny szef AfA. Zatem niewykluczone będą ingerencje administracyjne i sędziowskie w ten mecz.

Paradoksalnie następna bitwa Copa Argentina może okazać się znacznie trudniejsza dla biało-zielonej brygady dzisiaj błąkającej się po rozmaitych arenach Torneo Federal A.

Comments are closed.