Giganci za burtą Copa de La Superliga!

We wtorkowych rewanżach ćwierćfinałów argentyńskiego Pucharu Ligi dopełniły się sensacje. Zarówno Racing Club, jak i River Plate mimo, że były niezwykle bliskie odrobienia strat z pierwszego meczu, to przez bramkę straconą u siebie odpadły z rozgrywek. Nieoczekiwanie półfinalistami zostały spadkowicz Tigre oraz przebojowy Atlético de Tucumán, więc to ktoś ze wspomnianej dwójki wejdzie do wielkiego finału. Zarazem padły pierwsze ćwierćfinałowe gole zdobyte przez gości. Relacja:

Racing Club vs Tigre 2:1 (2:0)

Gole – 1:0 Lucas Orbán (20′), 2:0 Lisandro López (38′), 2:1 Matías Pérez Acuña (90′)

Pierwszy mecz – 0:2, awans Tigre

Mistrz Argentyny nie wytrzymał do końca regulaminowego czasu, tracąc przedłużenie nadziei na awans podczas serii karnych dosłownie w ostatniej minucie. Racing odrobił dwubramkową stratę przeciwko rewelacyjnemu outsiderowi, aczkolwiek tuż przed finiszem stracił gola, który rozstrzygnął o zakończeniu przezeń udziału w czempionacie.

U progu spotkania obie drużyny zaliczyły po dwie sytuacje podbramkowe. Na początek jedni i drudzy próbowali strzałami bezpośrednio z rzutów wolnych (ten w wykonaniu Racingu chybił, zaś wolny autorstwa Tigre wybił bramkarz nad poprzeczką).

Ponadto miejscowym starał się dopomóc Guillermo „Pol” Fernández, którego niskie uderzenie z narożnika szesnastki wybił Gonzalo Marinelli. Ze strony Tigre dalekosiężny strzał Diego Moralesa ledwo ledwo na kornera sparował Gabriel Arias.

Kto by pomyślał, iż „La Academii” odrobić deficyt bramkowy pomoże występujący przeciwko swojemu byłemu klubowi, generalnie rozczarowujący defensor Lucas Orbán. A to właśnie długowłosy obrońca w 20 minucie trafił głową dzięki narożnej centrze „Pola” Fernándeza, otwierając wynik rewanżu.

Gospodarze szli za ciosem. Marinelli z olbrzymim trudem sparował strzał głową Augusto Solari oddany w polu bramkowym po wrzutce z ubocza szesnastki Lisandro Lópeza. Oprócz tego „Pol” Fernández spróbował szczęścia bezpośrednim niskim uderzeniem z dokładnie jedenastego przecinając dośrodkowanie. Obstawiony defensorami ostemplował słupek.

Pół tygodnia temu na murawę po wyleczonej kontuzji wrócił wspomniany Lisandro López. W pierwszym meczu król strzelców minionej kampanii Superliga Argentina tylko wszedł z ławki rezerwowych, lecz teraz rozpoczął zawody jako starter i nie zapomniał swojego żywiołu.

W 38 minucie „Licha” podwyższył na 2:0 skutecznym strzałem pod poprzeczkę poprawiając odbity przez goalkeepera strzał w akcji sam na sam Solariego. Akcję bramkową umożliwił karygodny błąd obrońcy Ignacio Canuto, który nie potrafił przejąć przelatującej mu obok nogi piłki zmierzającej w szesnastkę. Straty poniesione trzy dni wcześniej zostały odrobione.

Okazało się, że chłopcy Eduardo Coudeta nadrabiając deficyt bramkowy tylko narobili sobie smaku. W drugiej połowie stuprocentową okazję zmarnował Darío Cvitanich. Wiekowy napastnik o chorwackich korzeniach ostatnimi czasy wyjątkowo upodobał sobie partolenie setek – tym razem przejął futbolówkę na klatę w polu karnym, aby wybiec sam na sam z Marinellim i uderzyć zbyt lekko, prosto do rąk goalkeepera.

Zaprzepaszczona szansa zemściła się w bardzo odpowiednim momencie. Zbliżał się doliczony czas, wszyscy szykowali na konkurs jedenastek, a tymczasem równo z 90 minutą atak Tigre przyniósł im bramkę na wagę awansu.

Akcję fenomenalnie ukoronował Matías Pérez Acuña, jednocześnie ukazując Cvitanichowi jak należy wykańczać ataki. Dzięki dośrodkowaniu „Cachete” Moralesa prawoskrzydłowy również przejął na klatę centrę w polu karnym, po czym wyminął obrońcę i mocnym uderzeniem z ostrego kąta kompletnie zaskoczył Ariasa. Było pozamiatane. Racing za burtą! Tigre w finałowej czwórce!

Jeszcze podczas doliczonego czasu Cvitanich nie spożytkował swej kolejnej szansy, jaka mogła dać przynajmniej honorowe trafienie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego 35-latek przeciął głową, obijając poprzeczkę bramki Marinelliego. Za chwilę ów bramkarz złapał piłkę. Niestety, „Cvita” nie sprawił sobie miłego prezentu przed dzisiejszymi urodzinami.

Tigre stał się pierwszym półfinalistą argentyńskiego Pucharu Ligi. Przez degradację chłopcy Néstora Gorosito stracili awans do Copa Sudamericana, ale jeśli wywalczą kwalifikację do Copa Libertadores 2019, to w niej zagrają mimo utraty statusu pierwszoligowca.

Natomiast Racing Club póki co musi zadowolić się mistrzostwem kraju. W tym roku błękitna strona Avellaneda ponadto może jeszcze sięgnąć po krajowy puchar.

*****************************************************************************

River Plate vs Atlético de Tucumán 4:1 (2:0)

Gole – 1:0 Ignacio Fernández (15′), 2:0 i 4:1 Lucas Pratto (41′, 85′), 2:1 Javier Toledo (50′), 3:1 Matías Suárez (57′)

Pierwszy mecz – 0:3, awans Atlético de Tucumán

Jednak River Plate podjął się próby przeprowadzenia remontady i zaiste mało brakowało, ażeby odrobić tę trzybramkową stratę. Tylko przez gola straconego u progu drugiej części ostatecznie jej nie dokonał. Tucumán prześlizgnął się do półfinału!

Na wstępie podkreślmy, że Javier Toledo stał się teraz hegemonem wyścigu o tytuł króla strzelców turnieju – w klasyfikacji strzeleckiej ma już dwa razy więcej trafień, niż kolejny. Wczoraj jego gol w końcowym rozrachunku przecisnął „El Decano”.

Gonienie rezultatu River zainicjował po kwadransie od pierwszego gwizdka arbitra. Wówczas gospodarze przeprowadzili ładną akcję lewą flankę. Piłkę na boku szesnastki przejął Camilo Mayada, który zagrał tuż za pole bramkowe – z najbliższej odległości formalności dopełnił Ignacio Fernández efektowną piętką w powietrzu adresując futbolówkę do pustej siatki.

Obie strony zmarnowały po jednej dogodnej szansie w okolicy 30 minuty starcia. Dla Tucumánu znakomitą okazję zaprzepaścił David Barbona, który nie potrafił wykorzystać okazji sam na sam z Franco Armanim. Goalkeeper reprezentacji Argentyny z zimną krwią wychwycił jego uderzenie ze skraju pola karnego.

Chwilę później także River nie wykorzystał interesującej okazji, kiedy Exequiel Palacios tylko ostemplował słupek uderzeniem głową przypuszczonym w centrum pola karnego.

Natomiast w 41 minucie Lucas Pratto charakterystycznie dla siebie siłą przejął chaotyczne dogranie lecące od ubocza pola karnego, przepchnął się przez obrońców i zza pola bramkowego niskim uderzeniem w długi róg pokonał wychodzącego doń weterana bramki Cristiana Lucchettiego.

Początek drugiej odsłony jednak zmroził krew w żyłach „Millonarios”. Atak Tucumánu – dośrodkowanie z rzutu rożnego Davida Barbony przedłużył głową Leandro Díaz, zaś w polu bramkowym przeciął je wspomniany Javier Toledo z bardzo bliskiej odległości trafiając do bramki. Brodaty napastnik szósty raz podczas tego turnieju wpisał się na listę strzelców, umacniając się u szczytu rankingu goleadorów.

Strata bramki sprawiła, iż River od tej chwili musiał zwyciężyć aż 5:1 chcąc przedostać się do najlepszej czwórki turnieju. Ekipa Marcelo Gallardo mimo diabelsko trudnego położenia nie złożyła broni. W 57 minucie wytrwałą szarżę gospodarzy należycie zwieńczył błyskotliwy Matías Suárez.

Powołany do szerokiej kadry „Albicelestes” na Copa América atakujący odbitym rykoszetem od rywala strzałem zza piątego metra zdołał umieścić futbolówkę w pajęczynie poprawiając otartą od słupka próbę głową Pratto. Podaniem z okolicy linii bocznej pola bramkowego obsłużył go Nicolás De La Cruz.

Jednak później nastąpił dłuższy czas ofensywnej indolencji miejscowymch. Przez niemal półgodziny nie potrafili oni uzyskać czwartej bramki, a potrzebowali jeszcze dwóch….

Około 80 minuty miejscowi zaliczyli uderzenie „z dyńki” autorstwa Rafaela Santosa Borré, które obiło poprzeczkę bramki Lucchettiego.

Dopiero w 85 minucie centrę z kornera De La Cruza spożytkował Lucas Pratto strzałem głową zdobywając swoją drugą bramkę podczas tej konfrontacji. A nawiązując do De La Cruza – cóż, ciemnoskóry Urugwajczyk półtora tygodnia temu załadował hattricka podczas pogromu nad Aldosivi, lecz teraz musiał zaspokoić głód dubletem asyst.

Atlético de Tucumán nie mógł stracić piątego gola. Ostatecznie brygada przyjezdnych skutecznie zamurowała swą bramkę podczas końcowych minut pojedynku, utrzymując korzystny rezultat.

Z TYM szkoleniowcem za sterami tucumańczycy wyrzucili za burtę River. Legendarny trener Belgrano – Ricardo Zielinski po ośmiu latach znowu stanął kością w gardle krezusowi ze stołecznej dzielnicy Núñez. Jedna bramka odseparowała „Millonarios” od skutecznej remontady….

River Plate musi jeszcze poczekać na swoje pierwsze tegoroczne trofeum. Szansa ku zdobyciu go nadarzy się już za dwa tygodnie, kiedy „Milionerzy” zakończą dwumecz o Recopa Sudamericana przeciwko brazylijskiemu Athletico Paranaense. Przynajmniej na El Monumental mają więcej czasu, żeby się do niego przygotować.

Natomiast Atlético de Tucumán już w najbliższy weekend rozpocznie dwumecz półfinałowy Copa de La Superliga przeciwko Tigre. Ponieważ „El Decano” zajął wyższą lokatę w sezonie Superligi 2018/2019, premierową konfrontację stoczy jako gość.

Comments are closed.