Nie przebierając w słowach niedzielne rewanże 1/8 finału Copa de La Superliga poza tym z udziałem Boca Juniors zakończyły się niespodziankami. Swoją gehennę na rodzimym podwórku kontynuuje San Lorenzo de Almagro, który nie potrafił nadgonić deficytu bramkowego poniesionego u siebie i musiał uznać wyższość Argentinos Juniors. Kompletnie zeszło powietrze z Defensa y Justicia. Druga siła minionej kampanii Superligi wobec dwóch porażek z Gimnasią La Plata również odpadła z turnieju.
San Lorenzo de Almagro vs Argentinos Juniors 1:1 (0:0)
Gole – 1:0 Marcelo Herrera (67′), 1:1 Nicolás Reniero (82′ – samobój)
Pierwszy mecz – 0:1, awans Argentinos Juniors
Prawdę powiedziawszy, gdyby futbol zawsze był sprawiedliwy, to podczas rzeczonego dwumeczu podwójne zwycięstwo odnieśliby Argentinos Juniors. Wczorajszego popołudnia na Estadio Nuevo Gasometro goście zmarnowali dwie setki i co gorsza później stracili gola, przez którego mogli denerwować się podczas konkursu jedenastek. Dzięki fartownemu samobójowi pod koniec spotkania jednak wymęczyli remis nagradzający ich ćwierćfinałem.
U wstępu relacji warto odnotować dlaczego kibice lokalnego zespołu wywiesili na stadionie Nuevo Gasometro transparenty z napisami zbliżonymi do „1/7 Avenida La Plata – Volveremos!”. Otóż klub San Lorenzo de Almagro prawdopodobnie dnia 1 lipca bieżącego roku odzyska utracone prawie 40 lat temu ziemie w swojej rodowitej dzielnicy Almagro (przy ulicy o nazwie „Avenida La Plata” pod adresem 1/7), gdzie znajdywał się ich dawny stadion zwany Viejo Gasometro. Prawdopodobnie w najbliższych latach klub opuści swój obecny obiekt i wybuduje sobie nowy obiekt na „starych śmieciach”.
W latach 80-tych rodzime ziemie odebrała im rządząca wtedy Argentyną junta wojskowa, zburzyła stary stadion Gasometro i teren, na którym znajdywał się obiekt przekazała Francuzom pod budowę supermarketu Carrefour. W 1993 roku otwarty został nowy stadion o nazwie Nuevo Gasometro, na którym „El Ciclón” toczy swoje domowe pojedynki aż po dziś dzień. Odzyskanie ziem w Almagro umożliwiło zamknięcie tamtejszego Carrefoura przez jego właścicieli.
Obie drużyny za pół tygodnia występują na międzynarodowej arenie, zatem trudno było spodziewać się, ażeby w tej rozpoczętej z opóźnieniem konfrontacji któraś poszła na całość. No, właśnie – mecz rozpoczął się z ponad godzinnym poślizgiem ze względu nadmiernego podobieństwa barw strojów San Lorenzo i Argentinos Juniors.
Goście zamiast wyjazdowych białych przywieźli ze sobą do dzielnicy Boedo swoje alternatywne czarne stroje. Oczywiście sędzia nie dał zgody przyjezdnym na stoczenie pojedynku w tym kolorze, albowiem ten nadmierne zlewał się z czerwono-niebieskimi koszulkami „Azulgrany”. Zaszła potrzeba, aby prawie godzinę czekać aż delegatom dostarczą czerwone spodenki i białe getry (czarne koszulki ostatecznie dopuszczono), dzięki czemu kolor ich strojów będzie się nieco różnił od barw gospodarzy.
Kiedy spotkanie pomiędzy ostatnią dwójką minionej kampanii Superligi nareszcie rozpoczęto, przeważającą stroną niespodziewanie okazali się broniący wyniku Argentinos Juniors. U progu zawodów Alexis MacAllister niewiele pomylił się strzałem z rzutu wolnego. Ponadto lokalny goalkeeper musiał interweniować przy uderzeniu głową obrońcy Carlosa Quintany.
Trudno wyobrazić sobie, jak obficie pluliby sobie w brodę niektórzy zawodnicy AJ, gdyby to spotkanie nie zakończyło się po ich myśli. W 21 minucie Claudio Spinelli znalazł się jeden na jednego z Fernando Monettim po niewłaściwym wybiciu piłki ze strony zawodnika miejscowych, który niechcący nastrzelił rywala, zaś piłką zawędrowała w pole karne gospodarze, gdzie długowłosy napastnik wybiegł ze stuprocentową okazją.
Niestety, Spinelli wypożyczony z Genoa CFC tylko ostemplował słupek w klarownej akcji. Piłka odbita od bocznej części bramki opuściła plac gry.
U progu drugiej połowy natomiast Alexis MacAllister, czyli aktualnie największy gwiazdor Argentinos Juniors wybiegał jeden na jednego z bramkarzem „Cuervos” przejmują długą lagę zza połowy boiska. Najwidoczniej nie wytrzymał próby nerwów i tuż zza szesnastego metra fatalnie chybił obok słupka mając naprzeciw siebie tylko wybiegającego doń Monettiego.
Zaznaczmy, iż również tuż przed przerwą miał Alexis zaliczył świetną okazję, kiedy w szesnastce przeciął dośrodkowanie z prawego skrzydła, aby oddać głową strzał ofiarnie zatrzymany przez bramkarza. Cóż, z taką skutecznością 20-latek ligi angielskiej (przypomnijmy, iż od przyszłego sezonu będzie występował dla Brighton), lecz ma jeszcze mnóstwo czasu na naukę.
Dla San Lorenzo niewielkim pocieszeniem jest przerwanie długiej serii bez zdobytej bramki w krajowych rozgrywkach, która trwała łącznie przez ponad 4,5 meczów, a dokładniej niecałe 430 minut.
Przełamać indolencję udało się w 67 minucie, kiedy po rozegraniu rzutu rożnego młody Marcelo Herrera za polem karnym przejął futbolówkę po zablokowanym przez rywala strzale Andrésa Renterii. 20-latek sprytnym łukowym uderzeniem zza szesnastki kompletnie zaskoczył Lucasa Cháveza.
Wynik 1:0 dla San Lorenzo zwiastował serię rzutów karnych. Do tej jednak nie doszło, ponieważ ulubieńcy papieża Franciszka niestety „de facto” sami sobie odebrali możliwość przeprowadzenia jej.
Nieustępliwi Argentinos Juniors odrobili straty w 82 minucie, dzięki samobójowi. Dośrodkowanie z rzutu wolnego kapitana Miguela Torréna przedłużył głową jego kumpel ze środka obrony Carlos Quintana. Następnie mieliśmy strzał wślizgiem z bliskiej odległości Spinelliego, który tym sposobem obił słupek.
Aczkolwiek ofensywa trwała – na uboczu szesnastki futbolówkę przejął Gabriel Hauche i jak w pierwszym meczu skutecznie dośrodkował. Na obszarze pola bramkowego napastnik miejscowych Nicolás Reniero przeciął ów wrzutkę, niefortunnie posyłając futbolówkę do własnej bramki.
Od tej chwili San Lorenzo potrzebowało wygranej co najmniej rezultatem 3:1. Czasu do końca rywalizacji zostało mało, zaś popularne „Kruki” summa summarum nie zdobyły ani jednej bramki więcej, toteż został wyeliminowany z turnieju.
Za pół tygodnia San Lorenzo wyjazdowym hitem przeciwko brazylijskim Palmeiras zwieńczy fazę grupową Libertadores. Zaś Argentinos Juniors rozegrają w Wenezueli zaległy mecz pierwszej rundy eliminacyjnej Sudamericany, gdzie stawi czoła lokalnemu Estudiantes de Mérida (AJ będą bronili zaliczki 2:0 uzyskanej w kwietniu przed własnymi trybunami).
Argentinos Juniors, którzy zwieńczyli Superligę na samym dnie tabeli podczas Copa de La Superliga wyeliminowali aż dwóch stołecznych gigantów – Independiente oraz właśnie San Lorenzo.
O półfinał „El Bicho” zmierzy się z Gimnasią La Plata. Futbolistom dowodzonym przez Diego Dabove marzy się przyszłoroczna Libertadores, a mogą spełnić marzenie właśnie poprzez trwające rozgrywki.
Przypomnijmy, iż jeśli finalistami Copa de La Superliga okażą się drużyny, które już zagwarantowały sobie CL 2020, wówczas tamże wejdzie klub z najlepszym wynikiem w Pucharze Ligi, który jeszcze nie uzyskał biletów do przyszłorocznych elitarnych zmagań.
*****************************************************************************
Defensa y Justicia vs Gimnasia La Plata 0:2 (0:0)
Gole – Jan Hurtado (65′), Maximiliano Comba (74′)
Pierwszy mecz – 0:1, awans Gimnasia La Plata
Żegnamy więc nowego wicemistrza Argentyny. DyJ zanotowała wyjątkowo mizerną końcówkę sezonu ligowego tracąc szansę na tytuł w przedostatniej kolejce. „Sokoły” nadal nie wydźwignęły się z kryzysu. Dla odmiany Gimnasii przynajmniej w Pucharze Ligi było dane osiągnąć lepszy wynik, aniżeli jej lokalni oponenci Estudiantes.
Goniąca wynik Defensa y Justicia znalazła się krok od wyrównania stanu dwumeczu, kiedy uderzenie z rzutu wolnego Matíasa Rojasa ostukało poprzeczkę. Ponadto u kresu pierwszej odsłony bramkarz gości Alexis Martín Arias na raty interweniował przy strzale głową Nicolása Fernándeza.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na miejscowych. W 65 minucie podczas rozegrania kornera defensywa gospodarzy nie potrafiła przechwycić dogrania Santiago Silvy na teren pola bramkowego – w okolicy piątego metra futbolówka, jak w pinballu odbiła się od dwóch obrońców, co skrzętnie spożytkował Jan Hurtado.
Wenezuelski nastolatek, który niebawem ma trafić do Europy w formie transferu za jakieś 10 milionów euro ofiarnym uderzeniem wślizgiem uprzedził składającego się do interwencji Ezequiela Unsaina celując do siatki.
„Los Lobos” nie zadowolili się kolejnym skromnym 1:0. Za chwilę przeprowadzili atak, dzięki któremu powinni byli podwyższyć. Zmiennik Matías Gómez na boku szesnastki przechytrzył nieuważnego stopera Lisandro Martíneza, żeby wyłożyć piłkę w środek, skąd techniczny strzał Santiago Silvy poszybował minimalnie za wysoko.
Rozwiewający jakiekolwiek wątpliwości atak przyjezdni zorganizowali w 73 minucie. Wówczas rzeczony Matías Gómez kolejny raz przejął futbolówkę na uboczu szesnastki, żeby stamtąd podać na teren pola bramkowego, skąd do niemal pustej siatki wycelował Maximiliano Comba.
Dopiero otrzymawszy drugi cios w plecy DyJ ruszyła do ofensywy. Aczkolwiek dla „El Halcón” zrobiło się już stanowczo za późno. Leonel Miranda huknął z dalszej odległości obijając poprzeczkę. Natomiast defensywa Gimnasii we własnym polu karnym zachowała wyjątkową czujność nie pozwalając sobie wcisnąć choćby honorowego trafienia. Lokalna drużyna zanotowała także jedno pudło z centrum szesnastki.
Ostatnie tchnienie miejscowi wydali krótko przed finiszem spotkania, kiedy Paragwajczyk Rojas pokusił się o nadanie niewygodnej rotacji piłce dalekosiężną torpedą. Piłkę odbitą rykoszetem od głowy defensora Gonzalo Pioviego ledwo ledwo wybił czujny goalkeeper laplateńczyków. „Wilki” dowiozły prowadzenie 2:0 do ostatniego gwizdka arbitra, ostatecznie tryumfując 3:0 w dwumeczu.
Bieżący sezon dobił do brzegu dla Defensa y Justicia. Rewelacja minionego czempionatu Superliga Argentina okropnie rozczarowała u kresu kampanii 2018/2019.
Ćwierćfinałowym przeciwnikiem chłopców Hernána Ortiza będą wspomnieni Argentinos Juniors. Tym razem Gimnasia pierwsze starcie rozegra na wyjeździe (gdyż zajęła wyższą lokatę w tabeli ligowej), co może stanowić niewielki atut dla niej.
Przypomnijmy, iż w ubiegłym roku ekipa ze stadionu El Bosque sensacyjnie dotarła do finału Copa Argentina. Stać ją na powtórzenie tego sukcesu podczas Copa de La Superliga?
Zauważmy także pewien paradoks – podczas zmagań ligowych GELP na wyjazdach prezentowała się tragicznie, zaś pod szyldem Pucharu Ligi osiągnęła już dwa tryumfy na terenach oponentów!