W niedzielę poznaliśmy czterech ostatnich uczestników 1/8 finału Copa de La Superliga. Do kolejnej rundy awansowały Tigre, Gimnasia La Plata, Unión de Santa Fe i Argentinos Juniors. Pierwsze dwie drużyny wyeliminowały swoich rywali radząc sobie w osłabieniu! Ku zaskoczeniu opinii publicznej odpadł Independiente. W czterech spotkaniach padło aż 12 bramek, co wskazuje na ich zacięty i emocjonujący przebieg.
Tigre vs Colón 3:2 (1:2)
Gole – 0:1 Nicolás Leguizamón (32′), 0:2 Christian Bernardi (36′), 1:2 Lucas Janson (41′ – pen.), 2:2 Matías Pérez Acuña (56′), 3:2 Carlos Luna (81′ – pen.)
Pierwszy mecz – 0:0, awans Tigre
W pierwszym meczu zanotowano bezbramkowy remis, więc to Tigre generalnie uznawano faworytem do awansu. Od początku przeważali jednak delegaci z Santa Fe i to oni po trafieniach Nicolása Leguizamóna i Christiana Bernardiego objęli prowadzenie aż 2:0 krótko po upływie półgodziny zawodów.
Ten pierwszy efektownym bezpośrednim strzałem z centrum pola karnego władował futbolówkę pod poprzeczkę w 32 minucie. Chwilę później Leguizamón asystował podaniem sprzed linii końcowej boiska, natomiast Bernardi przejął jego centrę, aby obrócić się z futbolówką przy nodze oraz uderzeniem w długi róg zza pola bramkowego pokonać Gonzalo Marinelliego.
Wcześniej Colón również stworzył sobie kilka okazji, podczas których defensywa Tigre ofiarnie wybroniła cały zespół. Ale najwidoczniej zdobywszy dwie bramki podopieczni Pablo Lavalléna uznali, iż mecz jest skończony i już nic złego stać się im nie może.
Najwidoczniej „Sabaleros” zapomnieli, że Tigre to brygada wyjątkowo nieobliczalna. Gospodarze jeszcze przed przerwą strzelili kontaktową bramkę z rzutu karnego podyktowanego za zagranie ręką Fernando Zuqui’ego. Jedenastkę skutecznie egzekwował Lucas Janson.
Początek drugiej połowy również należał do gospodarzy, czego efektem była wyrównująca bramka autorstwa Matíasa Péreza Acuñy w 56 minucie. Prawy obrońca efektownym uderzeniem głową w długi róg sprawił, iż Leonardo Burián tylko odprowadził wzrokiem piłkę do siatki.
Chwilę później drugą, czyli w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył stoper gospodarzy Alexis Niz i wydawało się, że grający z przewagą jednego zawodnika goście dowiozą do końca korzystny dla siebie wynik. Colón zadowalał bramkowy remis, więc nie musieli specjalnie się gorączkować.
Minimalizm brutalnie zemścił się na przyjezdnych, albowiem rewelacyjny spadkowicz zdobył trzeciego gola grając w osłabieniu! Losy dwuboju w 81 minucie rozstrzygnął wykorzystanym rzutem karnym wprowadzony na zmianę chwilę wcześniej Carlos Luna – weteran i ikona Tigre.
W kolejnej rundzie przeciwnikiem „Los Matadores” będzie Unión. Także prześlizgnęły się nam koło nosa derby miasta Santa Fe….
*****************************************************************************
Newell’s Old Boys vs Gimnasia La Plata 1:3 (1:0)
Gole – 1:0 Maxi Rodríguez (39′), 1:1 i 1:3 Santiago Silva (60′, 86′ – pen.), 1:2 Gonzalo Piovi (75′)
Pierwszy mecz – 1:0, awans Gimnasia La Plata
Newell’s Old Boys wygrali pierwszy mecz na wyjeździe 1:0 po bramce z rzutu karnego Maxiego Rodrígueza dosłownie w ostatniej sekundzie pojedynku. „Trędowaci” mieli więc teraz kontrolować wynik, nie dopuścić rywala pod własną bramkę. Któż by jednak przypuścił, że skompromitują się doszczętnie i przerżną niemal pewny awans mając atut przewagi liczebnej!?
Remontady Tigre oraz Gimnasii La Plata przejdą do historii tego bardzo młodego turnieju. Obie ekipy wczoraj przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść mając na boisku jednego zawodnika mniej.
„Wilki” oczywiście szukały odrobienia strat jeszcze przy stanie 0:0, ale poza minimalnie niecelnym uderzeniem Braiana Mansilli przypuszczonym zza pola karnego do kwadransa przerwy niczego nie wskórały.
I kiedy w 39 minucie legendarny Maxi Rodríguez celną główką otworzył wynik spotkania, a trzy minuty później pomocnik gości Lorenzo Faravelli za brutalny faul otrzymał czerwoną kartkę, to losy awansu wydawały się być już przesądzone.
„Los Triperos” dokonali jednak rzeczy niebywałej – osłabieni odwrócili wynik z 0:1 na 3:1!!! Początek drugiej połowy należał co prawda do gospodarzy, ale po godzinie gry laplateńczycy zafundowali NOB prawdziwy armagedon.
Najpierw przyjezdni nie otrzymali ewidentnego karnego po popchnięciu atakującego Jana Hurtado przez obrońcę na terenie szesnastki Newell’s. Jednakże za chwilę gola strzelił urugwajski weteran Santiago Silva z najbliższej odległości pakując piłkę do bramki dzięki centrze od Horacio Tijanovicha.
Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu osłabiona Gimnasia zanotowała drugie trafienie. Wówczas obrońca Gonzalo Piovi mocnym uderzeniem ze skraju szesnastki kompletnie zaskoczył Alana Aguerre. Wynik 2:1 dawał awans zdziesiątkowanym chłopcom Hernána Ortiza.
Wydawało się, że macierzysty klub Leo Messiego jeszcze otrząśnie się i zdąży jeszcze wyrównać. Tymczasem w 82 minucie to osłabieni „Los Lobos” ugryźli po raz trzeci!
Zszokowanych gospodarzy dobił z rzutu karnego Santiago Silva zdobywając swoją drugą bramkę (tym razem sędzia podyktował im karniaka za rękę w polu karnym). „El Tanque” przypomniał o sobie przed zbliżającym się dlań końcem kariery.
Newell’s Old Boys długo nie zapomną tego upokorzenia. A ponieważ był to ich ostatni oficjalny bój w sezonie 2018/2019, to będą mieli nad czym rozmyślać. Młody trener Héctor Bidoglio oczywiście wyleciał ze stanowiska opiekuna drużyny występującej na El Coloso del Parque.
Miasto Rosario błyskawicznie wieńczy swą partycypację w pierwszej edycji Copa de La Superliga. Central w sobotę nie zdołał odrobić strat, natomiast niedzielnego wieczora NOB zbłaźnili się niewybaczalnie.
Bohaterska Gimnasia o ćwierćfinał nowego turnieju zmierzy się z wicemistrzem Argentyny – Defensa y Justicia. Zauważmy, iż oba laplateńskie teamy w rewanżach pierwszej rundy Pucharu Ligi odrobiły straty na wyjeździe!
*****************************************************************************
Unión de Santa Fe vs San Martín de Tucumán 3:0 (1:0)
Gole – Javier Méndez (21′), Nicolás Mazzola (49′), Franco Troyansky (88′)
Pierwszy mecz – 1:1, awans Unión de Santa Fe
W Tucumánie padł wynik 1:1, zaś podczas domowego rewanżu Unión udowodnił swoją wyższość z nawiązką rozbijając aktualnego spadkowicza 3:0. Chyba najbardziej jednostronny mecz tej rundy eliminacyjnej. „Tatengues” przed własną publicznością obnażyli wszystkie słabości zdecydowanie słabszego przeciwnika.
Pierwszy gol dla gospodarzy to zasługa Urugwajczyków. Diego Zabala z boku szesnastki podał za pole karne Javierowi Méndezowi, a ten niskim, bezpośrednim, mierzonym uderzeniem w róg zaskoczył bramkarza gości. Zaznaczmy, iż strzelił dopiero pierwszego gola dla obecnego klubu.
Do przerwy Unión strzelił jeszcze raz, ale sędzia niesłusznie anulował bramkę dopatrując się spalonego widmo. Natomiast u progu drugiej części dla chłopców Leonardo Madelóna prowadzenie wyśrubował Nicolás Mazzola. Wykorzystując ofiarną centrę zza linii bocznej pola karnego od autora pierwszego trafienia trafił z najbliższej odległości uprzedzając próbującego interweniować Pedro Fernándeza.
Podczas drugiej połowy sędzia dwukrotnie skrzywdził przegrywających. Raz także dopatrując się spalonego-widmo anulował bramkę zdobytą prawidłowo, zaś ponadto nie zauważył dotknięcia piłki ręką we własnej szesnastce ze strony piłkarza Uniónu.
Nierzadko spadkowicze atakowali po zmianie stron, lecz sposobu na dobrze dysponowanego Nereo Fernándeza (warto odnotować, iż w obu teamach tutaj bronił goalkeeper o nazwisku Fernández) nie znaleźli.
Smutny koniec charyzmatycznego Ricardo Caruso Lombardiego w czerwono-białej dzielnicy Tucumánu. „Sprzedawca Dymu” dostosował się do swojego przydomku, tj. naobiecywał cudów, z których nic nie wyszło.
Zdegradowany, pozbawiony jakiejkolwiek nadziei San Martín dobił u kresu potyczki Franco Troyansky. Wprowadzony pod koniec z ławki rezerwowych napastnik przejął dogranie Méndeza (gol i dwie asysty Urusa tego wieczora), ażeby następnie na boku szesnastki oddać celne uderzenie w długi róg bramki oponenta. Szybka rehabilitacja Uniónu za środowe niepowodzenie w Copa Sudamericana.
Unión w bitwie o 1/4 finału Copa de La Superliga spotka się z jedynym spadkowiczem, który przebrnął rundę eliminacyjną, czyli Tigre.
Niewiele zabrakło, by „Tatengues” mieli możliwość stoczenia derbów swojego miasta przeciwko Colónowi. Niestety, przeciwnik zza miedzy zbytnio rozluźnił się wypracowawszy sobie dwubramkową przewagę i idiotycznie ją roztrwonił….
*****************************************************************************
Independiente vs Argentinos Juniors 1:1 (0:0)
Gole – 1:0 Pablo Pérez (50′), 1:1 Damián Batallini (75′)
Pierwszy mecz – 2:3, awans Argentinos Juniors
Emocji nie brakowało w ostatnim niedzielnym spotkaniu. Pierwszy mecz wynikiem 3:2 wygrali Argentinos Juniors. Uważany za jednego z głównych faworytów turnieju Independiente musiał gonić rezultat dwumeczu.
„Los Diablos Rojos” wobec tego od początku ruszyli do ataku i w pierwszej połowie mieli kilka okazji na otworzenie wyniku, głownie po stałych fragmentach gry. Nie wykorzystali jednak żadnej, albowiem poczynali sobie zbyt chaotycznie.
Gola udało im się strzelić dopiero w 50 minucie, a jego autorem był Pablo Pérez wypożyczony z Boca Juniors. Wiekowy pomocnik na uboczu pola bramkowego skutecznie poprawił odbity od słupka strzał głową Guillermo Burdisso.
Nota bene oddawszy strzał trafił w kolegę Emanuela Bríteza leżącego za bramką (ten wylądował w bramce, bo wcześniej na terenie pola bramkowego bezowocnie próbował przeciąć strzał głową Burdisso), aczkolwiek na jego szczęście piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. To już czwarty gol zarośniętego Péreza w przeciągu miesiąca. Jeszcze nigdy w życiu nie zachwycał taką skutecznością!
Wynik 1:0 premiował „Inde”. Goście w 75 minucie doprowadzili jednak do wyrównania za sprawą Damiana Batalliniego. Skrzydłowy ten w polu bramkowym skutecznie przeciął narożną wrzutkę Franco Moyano, bezpośrednim uderzeniem znajdując drogę do celu.
Miejscowi utraciwszy bramkę rozpaczliwie starali się odzyskać prowadzenie. Bombę Francisco Pizziniego zza pola karnego koniuszkami palców nad poprzeczką przerzucił Lucas Chávez. Później ów goalkeeper żywiołowo obronił uderzenie głową wspomnianego wcześniej Burdisso (to młodszy brat słynnego Nicolása Burdisso pełniącego dziś rolę dyrektora sportowego Boca Juniors).
Argentinos Juniors obronili się przed naporem giganta i to oni, a nie Independiente w kolejnej rundzie będą przeciwnikiem San Lorenzo de Almagro.
Jednym z ćwierćfinalistów będzie zatem ekipa dołu tabeli Superliga Argentina 2018/2019. Rzeczone drużyny mierzyły się ze sobą na arenie ligowej w marcu i wówczas Argentinos Juniors zatryumfowali na obiekcie przeciwnika, ogrywając go 3:2.
Teraz „El Bicho” faworytem może nie będą, aczkolwiek szanse mają spore. Nie tylko dlatego, że San Lorenzo magazynuje siły przed Copa Libertadores.
Zresztą ekipa Diego Dabove sama ma przed sobą w maju jeden bój pierwszej rundy Sudamericany, podczas którego zmierzy się w Wenezueli przeciw Estudiantes de Mérida. Niby rywal anonimowy, aczkolwiek wygrana 2:0 u siebie jeszcze nie daje całkiem pewnego udziału w następnej rundzie kontynentalnego czempionatu.