Bez goli w derbach na dnie

W niedzielę podobnie, jak sobotniego dnia przeprowadzono trzy pierwsze spotkania rundy eliminacyjnej Copa de La Superliga. To najciekawsze żadnych bramek nie przyniosło. Dołujące na arenie krajowej w bieżącym roku San Lorenzo de Almagro oraz Huracán drugi raz w 2019 bezbramkowo zremisowały ze sobą. Relacja:

Estudiantes La Plata vs Banfield 0:1 (0:1)

Gol – Julián Carranza (30′)

Wprawdzie nie od dziś wiadomo, iż „Estu” najzwyczajniej w świecie zawodzą na całej linii podczas trwającej kampanii. Lecz mało kto spodziewał się ich domowej wtopy już u progu nowego turnieju przeciwko nie zachwycającemu ostatnimi czasy Banfield.

Delegacja z południowego Buenos Aires pewną ręką zdobyła Estadio Ciudad de La Plata. Zarazem vendetta Banfield na laplateńczykach za październikową porażkę 0:2 u siebie na arenie Superligi.

Podopieczni Hernána Crespo zwycięskiego gola dorobili się w 30 minucie. Wówczas Julián Carranza za piątym metrem lekką, ale skuteczną dobitką poprawił sparowane przez Mariano Andújara uderzenie Luciano Gómeza z ubocza pola karnego. Doświadczony bramkarz przy drugiej próbie interwencji nie sięgnął piłki i ta ostatecznie zatrzepotała w „pajęczynie”.

Chwilę później zripostować gości chciał weteran ataku miejscowych Mariano Pavone. Próbę „El Tanque” z ubocza szesnastki zahamował jednak ofiarnie interweniujący Facundo Cambeses.

Miejscowi nieomal straciliby drugą bramkę po idiotycznym błędzie Andújara, który przejmował we własnej szesnastce dogranie z autu. Nie zdołał przejąć piłki, którą prawie do bramki wcisnąłby nadbiegający doń Agustín Urzi. Nastolatek odruchowym wślizgiem jednak wycelował w słupek, a goalkeeper wracający do bramki pozwolił potem futbolówce opuścić płytę gry.

U progu drugiej części groźnie z rzutu wolnego przyrżnął weteran delegatów Jesús Dátolo, aczkolwiek piłka odbita od słupka po palcach Andujara obiła słupek, po czym rywale zneutralizowali niebezpieczeństwo.

Gdyby młokos Urzi wykazał się zimną krwią, wówczas Estudiantes nie mieliby czego szukać przed wyjazdowym rewanżem. 18-latek niestety zmarnował klarowną szansę sam na sam, która umożliwiło mu złe podanie obrońcy rywali. Tylko ostemplował w niej słupek. Piłka odbita od ów słupka znalazła się w rękach bramkarza.

Przegrywającym z odsieczą nadbiegł ich stary wyga Gastón Fernández. „Gata” raz w sporym zamieszaniu na wysokości mniej więcej piątego metra oddał odruchowy strzał wybity przez Cambesesa.

Później także celował z centrum szesnastki próbując bezpośrednim uderzeniem odmienić losy spotkania – niestety, przyrżnął zbyt lekko, a futbolówkę bezproblemowo wyłapał wspomniany Cambeses. Najwyraźniej młodziutki goalkeeper na dobre wygryzł ze składu Kolumbijczyka Ivána Arboledę, który pokłócił się z trenerem, przez co najprawdopodobniej lada chwila opuści klub.

Banfield niespodziewanie uciułali w La Placie skromną zaliczkę przed domowym rewanżem i chyba powinni spokojnie wejść do 1/8 finału. Tam na zwycięzcę tegoż dwumeczu czeka nowokoronowany mistrz Argentyny, czyli Racing Club.

*****************************************************************************

San Lorenzo de Almagro vs Huracán 0:0

Drugie Clásico Porteño w 2019 roku i drugie bezbramkowe. Starcie między dwoma odwiecznymi wrogami, którym odjęto sześć punktów w ligowej tabeli (ale kara wobec żadnego klubu póki co nie uprawomocniła się) rozstrzygnięcia nie przyniosło.

Obie drużyny rzecz jasna mogą tłumaczyć się zmęczeniem po starciach Copa Libertadores, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że pojedynek rozczarował. Pierwsza odsłona należała zdecydowanie do San Lorenzo, ale ci ograniczyli się głównie do uderzeń z dalszych odległości, jakimi nie zrobili wrażenie na Diego Pellegrino.

Przyjezdnych nawet przeprowadzili dwa groźne ataki u progu drugiej odsłony. Dalekosiężną bombę Andrésa Felipe Roa nad poprzeczką sparował Fernando Monetti. Ów goalkeeper wypiąstkował także mocne uderzenie Norberto Briasco-Balekiana ze skraju pola karnego.

Bardziej pluć sobie w brodę mogą gospodarze, którzy nie wykorzystali okresu półgodzinnej gry z przewagą liczebną. Po 63 minutach rywalizacji za brutalny faul drugą żółtą, a więc czerwoną kartkę ujrzał zazwyczaj rezerwowy młody obrońca przyjezdnych Lucas Merolla.

Huracán w osłabieniu przeprowadził bardzo groźną kontrę, aczkolwiek wbiegającego w szesnastkę gospodarzy znaturalizowanego Ormianina Briasco-Balekiana zatrzymali do spółki defensor Gonzalo Rodríguez z Monettim.

Ze strony miejscowych dla odmiany groźnie zza pola karnego przymierzył Nahuel Barrios, aczkolwiek minimalnie chybił. Młodzian nie zdobył bramki swój drugi mecz pod rząd. Przeciwko inkaskiemu Melgarowi w Libertadores miał jednak okazję nie do zmarnowania, a tutaj musiał wykazać się precyzją, której mu zabrakło.

Pod sam koniec konfrontacji za nadmierne protesty pod adresem sędziego wyleciał trener gości Antonio Mohamed. Być może kwestią czasu jest, jak w podobnym stylu odejdzie ze stanowiska szkoleniowca „El Globo”….

Finał batalii analogiczny, jak zaległego starcia ligowego w połowie stycznia. Stadion Nuevo Gasometro ponownie ugościł derby pozbawione dania głównego piłki nożnej.

Klub papieża Franciszka może mieć dwojakie odczucia przed wyjazdowym rewanżem. Teoretycznie w rewanżu do awansu wystarczy mu bramkowy remis, aczkolwiek niedosyt podopiecznym Jorge Almiróna niewątpliwie pozostanie. Wszak nie pokonali niżej notowanego rywala, grając z nim w przewadze liczebnej przez około półgodziny.

*****************************************************************************

Argentinos Juniors vs Independiente 3:2 (1:1)

Gole – 0:1 Pablo Pérez (26′), 1:1 i 3:1 Gabriel Hauche (41′, 83′), 2:1 Claudio Spinelli (51′), 3:2 Cecilio Domínguez (89′)

Teoretycznie mamy do czynienia ze starciem ostatniej drużyny sezonu ligowego przeciwko siódmej sile tabeli. Z drugiej strony Independiente od roku wyraźnie prezentuje się poniżej oczekiwań spisując się, jak taki ogłuszony tytan.

Ponadto Argentinos Juniors to przecież analogicznie, jak utytułowany rywal uczestnik tegorocznej edycji Copa Sudamericana, a podczas tegorocznych zmagań pokazywali całkiem niezły futbol (to w poprzednim półroczu kompletnie dołowali). Trudno więc dopatrywać się zaskoczenia w skromnym domowym zwycięstwie ekipy Diego Dabove nad „Czerwonymi Diabłami”.

Rozpoczęło się zgodnie z oczekiwaniami dla gości. Wiekowy pomocnik Pablo Pérez zdaje się przeżywać drugą młodość, bo to właśnie on otworzył wynik w 26 minucie.

Były kapitan Boca Juniors pokonał bramkarza rywali trzecie spotkanie z rzędu! Przejął złe podanie obrońcy rywali, aby wybiec sam na sam z Lucasem Chávezem. Tamten obronił jego pierwszy strzał, acz Perez odzyskał futbolówkę i w trudnym położeniu podał Silvio Romero. Widząc obstawę defensywy napastnik oddał futbolówkę na bok Pérezowi, a brodaty zawodnik mocnym uderzeniem trafił do bramki, w której znajdywał się jeden ze stoperów.

Chwilę później Romero mógł osobiście podwyższyć wybiegając jeden na jednego rajdem przeprowadzonym lewą flanką, aczkolwiek jego uderzenie fatalnie chybiło obok słupka.

Satysfakcja Independiente jednak nie trwała długo. Na cztery minuty przed kwadransem odpoczynku dla AJ wyrównał Gabriel Hauche. 32-latek występujący niegdyś dla Racingu Club, a więc odwiecznego wroga „Inde” przejął centrę z boku Damiána Batalliniego, aby osamotniony w polu bramkowym na raty zwieńczyć dzieło.

„El Bicho” poszli za ciosem u progu drugiej części, przypieczętowując odwrócenie rezultatu. Najpierw szansę do drugiego trafieniu zaprzepaścił Hauche, gdy jego główkę z okolicy piątego metra sparował Martín Campaña.

W 51 minucie natomiast Claudio Spinelli zapewnił prowadzenie gospodarzom. Wykorzystał złe wybicie urugwajskiego bramkarza po strzale z ostrego kąta Elíasa Gómeza, aby następnie w polu bramkowym pomyślnie wyskoczyć do główki adresując piłkę tam, gdzie jej miejsce.

Próby odrobienia strat przez drużynę w czerwonych koszulkach nie dawały efektów. Jedno drastycznie pudło odnotował Silvio Romero chybiwszy bezmyślnym mocnym uderzeniem zza pola bramkowego.

Niewykorzystane szanse obróciły się przeciwko „Diablos”. Bardzo nerwowo w obozie gości zrobiło się, kiedy w 83 minucie doświadczony atakujący Gabriel Hauche zdobył drugiego gola. Tym samym stał się pierwszym zawodnikiem w Copa de La Superliga, który więcej, niż raz wpisał się na listę strzelców.

Eks-Racinguista przejąwszy asystę z boku szesnastki Alexisa MacAllistera uporał się z kryjącym obrońcą, aby mocnym uderzeniem zza linii bocznej pola bramkowego zaskoczyć notującego tragiczne zawody Campañę.

Jednakże przyjezdni nie załamali głów, a bramka zdobyta w przedostatniej regulaminowej minucie przez Cecilio Domíngueza nieco uspokoiła sympatyków Independiente. Paragwajczyk ukoronował ładną zespołową akcję trafieniem głową z bliska na pustą siatkę odwdzięczając się za wrzutkę Francisco Pizziniego.

Gol kontaktowy daje spore nadzieje czerwonemu dystryktowi Avellanedy przed drugim bojem, który rozegrają na własnej twierdzy.

Podczas rewanżu za tydzień ekipie Ariela Holana byle jednobramkowe zwycięstwo rzędu 1:0 lub 2:1 wystarczy do dalszego udziału w turnieju. „Los Diablos Rojos” zatem nie mają podstaw do lamentu – wystarczy, że wystrzegą się głupich błędów wojując u siebie.

Tryumfator tego dwumeczu w następnej rundzie sprawdzi lepszego derbowej konfrontacji między San Lorenzo, a Huracánem. Może zatem dojść do kolejnego hitu na arenie Copa de La Superliga.

Comments are closed.