Gimnasia pewna utrzymania, beniaminek kąsa

Marcowe spotkania reprezentacji narodowych za pasem, a tuż przed nimi argentyńskie kluby nie mają ani trochę wytchnienia. Wchodzą w decydującą część kampanii ligowej, a ponadto niektóre musiały rozegrać dwie grupowe batalie Libertadores. Jakby tego było mało, ekipy z Santa Fe za pół tygodnia grają mecze rundy eliminacyjnej Copa Sudamericana, a niektórzy toczą swoją batalię 1/32 finału krajowego pucharu. Oto podsumowanie dwóch piątkowych meczów rozpoczynających 23. kolejkę Superligi:

Gimnasia La Plata vs Newell’s Old Boys 1:0 (0:0)

Gol – Horacio Tijanovich (90+3′)

W trzeciej od końca serii spotkań ratunek przed spadkiem zapewniła sobie Gimnasia. Właściwie „Los Lobos” dowodzeni teraz przez Hernána Ortiza aby mieć całkowicie pewny pierwszoligowy żywot muszą jeszcze liczyć, że w tej kolejce zwycięstw nie odniosą co najmniej dwie z trzech następujących drużyn – San Martín de San Juan, Belgrano i Patronato. Ostatnie dwie wspomniane jednak grają w ten weekend z czołową dwójką tabeli, więc laplateńska brygada może być spokojna.

Golem dosłownie w ostatniej akcji meczu GELP zapewniła sobie pokonanie nie walczących już o nic konkretnego Newell’s Old Boys. Powetowali sobie zatem ostatnią derbową porażkę z Estudiantes.

Pierwsza odsłona, jak i summa summarum cały pojedynek należały do Gimnasii. Najgroźniejszy strzał oddał z rzutu wolnego Víctor Ayala. Paragwajczyk był blisko spowodowania kapitulacji Alana Aguerre, aczkolwiek ze stałego fragmentu gry tylko ostukał słupek.

Na El Bosque przez dłuższy czas flauta. Spośród ataków gości jedną groźniejszą, dalekosiężną torpedę musiał sparować Sebastián Moyano zastępujący Alexisa Martína Ariasa, którego ligowy Trybunał Dyscyplinarny zdyskwalifikował na dwa mecze za obrażanie arbitra po derbach La Platy. „La Lepra” zaliczyła też jedną niecelną główkę.

Po drugiej stronie dla kontrastu Aguerre tym razem sparował inną próbę Ayali z wolnego. Po innym wolniaku Paragwajczyk zaliczył także chybione uderzenie.

Gospodarze zadali decydujący cios w ostatniej chwili! Wprowadzony po przerwie starcia Horacio Tijanovich przejął asystę 18-latka Lautaro Cháveza, aby w centrum pola karnego oddać uderzenie w długi róg, które znalazło drogę do siatki.

Dzięki bezpośredniej wygranej Gimnasia dogoniła Newell’s Old Boys, zrównując się punktami z „Trędowatymi”. Obie ekipy uciułały ich po 25. Aczkolwiek NOB nadal plasują się wyżej dzięki zdecydowanie lepszej różnicy bramek, są szesnaści.

Niemniej ów detal jest bez znaczenia dla „Wilków”, które na 99% są spokojne o status pierwszoligowca na kolejny sezon. Patrząc na współczynniki punktowe w tabeli spadkowej od nowej kampanii obie rywalizujące tu ekipy będą drżały przed spadkiem. 

*****************************************************************************

Aldosivi vs Colón 3:0 (2:0)

Gole – Cristian Chávez (25′), Denis Stracqualursi (39′), Alan Ruiz (51′)

Zaliczywszy serię czterech konsekutywnych spotkań bez wygranej Aldosivi zdawał się sprawiać wrażenie jakoby odpuścił walkę o przyszłoroczną Copa Sudamericana. Rewelacyjny na początku sezonu beniaminek jednak wrócił na właściwie tory i rozbijając u siebie Colón (odkładający siły na trwającą Sudamericanę) udowodnił, iż nadal uczestniczy w wyścigu o górną część tabeli. Tragiczny debiut Pablo Lavalléna w debiucie na stanowisku trenera ekipy z Santa Fe.

Radząca sobie drugim garniturem delegacja z Santa Fe nie przeciwstawiła się „Rekinom”. Początek starcia wyrównany, ale stopniowo inicjatywę przejmował Aldosivi. Na przykład grający przeciwko byłej drużynie Alan Ruiz u wstępu mógł zadać cios, lecz jego mocne uderzenie zza narożnika pola bramkowego obronił goalkeeper przyjezdnych.

Prowadzenie Aldosivi zapewnił w 25 minucie Cristian Chávez. Najlepszy zawodnik gospodarzy z najbliższej odległości poprawił odbity od słupka dalekosiężny strzał Emanuela Íñigueza, otwierając wynik. Kilka minut Chávez kontuzjowany opuścił murawę, a zmieniający go Denis Stracqualursi kontynuował dzieło.

Pod koniec pierwszej części zawodnicy Gustavo Álvareza wyśrubowali zaliczkę. Weteran Colónu – Adrián Bastía karygodnie stracił futbolówkę przed własnym polem karnym, co skrzętnie wykorzystał właśnie coraz rzadziej strzelający Stracqualursi podwyższając niskim uderzeniem ze skraju szesnastki.

Przypomnijmy, iż napastnik o dość rozległym nazwisku był królem strzelców ligi argentyńskiej w drugiej połowie 2010 roku jako snajper Tigre. Pół roku później odszedł do angielskiego Evertonu i od tego czasu jego kariera kompletnie zgasła. Jedynie w ekwadorskim Emelec przez krótki czas miał lepszy okres.

Krótko po zmianie stron „Los Sabaleros” dobił ich eks-piłkarz Alan Ruiz. Niespełniony talent wypożyczony obecnie do Mar del Plata ze Sportingu Lizbona otrzymawszy centrę Lucasa Villalby ładnie strzelił kozłowanym szczupakiem, a Leonardo Burián trzeci raz musiał kierować ręce do „pajęczyny”.

U kresu zawodów zwycięstwo Aldosivi chciał uświetnić debiutujący w profesjonalnym futbolu zaledwie 16-letni Yoel Juárez. Popędził samodzielnie bokiem pola karnego, aczkolwiek nie zdołał przechytrzyć Buriána silnym, ale bezmyślnym strzałem z nieco ostrego kąta. Musi jeszcze młokos nabrać doświadczenia. Colón występujący tu w szarych strojach został totalnie zrobiony na szaro!

Aldosivi wrócił na dziesiąte miejsce, czyli tuż za lokaty oferujące CS. Nadal ma szanse na gwarantowany udział w niej – aczkolwiek w ostatniej kolejce konfrontuje się z Boca Juniors. 

Rozbity Colón okupuje lokatę czwartą od końca – Lavallén jednakże może szybko zrehabilitować się za ten blamaż. Już we wtorek jego nowy zespół zmierzy się w Peru przeciwko Deportivo Municipal pod szyldem Copa Sudamericana, zaś w następny weekend podczas przerwy reprezentacyjnej rozegra u siebie zaległe spotkanie z San Lorenzo de Almagro.

Copa Argentina:

Patronato vs Dock Sud 1:1 (1:0), rzuty karne – 2:1

Gole – 1:0 Ezequiel Rescaldani (10′), 1:1 Luciano Cariaga (90+5′)

Nadmieńmy jeszcze o jedynym rozegranym w minionym tygodniu spotkaniu 1/32 finału Pucharu Argentyny. Rezerwowy skład Patronato ze stołecznym czwartoligowcem męczył się niemiłosierne, prowadząc przez większość spotkania i tracąc jednobramkową zaliczkę dosłownie w ostatniej sekundzie batalii.

Do historii przeszedł konkurs rzutów karnych, który musiał wyłonić awansującego. Trwał on pięć regulaminowych serii, a więc wykonano razem dziesięć jedenastek. Tylko trzy z nich zostały wykorzystane!

Broniący się przed spadkiem pierwszoligowiec z Międzyrzecza wykorzystał o jedno wapno więcej zwyciężając 2:1, toteż przeszedł do 1/16 finału. Tam sprawdzi kompetencje dołującego giganta – Independiente.

Comments are closed.