Atrakcyjna walka o utrzymanie

Piątkowej nocy swój początek zanotowała 22. kolejka Superliga Argentina. Zorganizowano dwa mecze z udziałem drużyn bijących się o utrzymanie. Walka o uniknięcie degradacji nabrała rumieńców, ponieważ w tej chwili trzy drużyny – z ostatniego bezpiecznego miejsca tabeli spadkowej oraz pierwszych dwóch czerwonych lokat mają taki sam współczynnik punktowy. Gdyby taka sytuacja wystąpiła po zakończeniu sezonu, wtedy do wyłonieniu dwóch spadkowiczów potrzebne byłyby dodatkowe play-offy między trzema zainteresowanymi drużynami.

Lanús vs San Martín de San Juan 1:1 (0:1)

Gole – 0:1 Gonzalo Castillejos (43′), 1:1 José Sand (90+3′)

Osunięcie się pod czerwoną kreskę wstrząsnęło San Martín de San Juan, który w ostatnio cierpiał na jakąś niemoc. Od ponad miesiąca piłkarze z zachodniej Argentyny nie zasmakowali zwycięstwa. Podczas bieżącego roku tylko raz wzięli górę nad przeciwnikiem (na początku lutego rozgromili 3:0 przeciętnych aktualnie Estudiantes).

Wczoraj „Verdinegros” również nie wygrali, ale przynajmniej nastraszyli w wyjazdowej konfrontacji zachwycający podczas bieżącego roku Lanús.

Pod koniec pierwszej połowy ligowy outsider wyszedł na prowadzenie dzięki unikalnemu trafieniu. Dośrodkowania Federico Milo z boku szesnastki nie zdołał wybić obrońca miejscowych, a jego błąd skrzętnie wykorzystał Gonzalo Castillejos w polu bramkowym kuśką (!) adresując piłkę do niemal pustej siatki. Bezradny Matías Ibáñez odprowadził wzrokiem piłkę, a napastnik gola nie celebrował – pokonał bowiem swój były klub.

Jeszcze przed przerwą Mauro Bogado mógł zadać Lanúsowi drugi cios, lecz jego mocny strzał z ubocza szesnastki wybił miejscowy goalkeeper.

Faworyzowani gospodarze nie zamierzali ulegać przed własnymi kibicami byle kandydatowi do spadku. W końcówce „El Granate” szturmowali bramkę gości aż dopięli swego. Równie dobrze mogli też otrzymać drugiego gola w plecy, aczkolwiek strzał głową Franco Cristaldo tylko obił słupek ich bramki.

Nie powiodło się wymuszanie karnego Gastónowi Lodico, który chcąc wykorzystać ruch nogi przeciwnika w jego kierunku zanurkował na terenie szesnastki i…. obejrzał żółtą kartkę za symulowanie.

Dopiero podczas trzeciej z sześciu dodatkowych minut chłopcy Luisa Zubeldii złamali opór San Martín. Akcję od rzutu rożnego rozpoczął Nicolás Pasquini. Jego dośrodkowania nie zdołali przejąć obrońcy gości idiotycznie tracąc futbolówkę – ta odskoczyła w pole bramkowe, skąd przeżywający trzecią młodość snajper José Sand bezlitosnym sieknięciem pod poprzeczkę zaskoczył Luisa Ardente.

Diabelnie skuteczny 38-latek strzelił już szóstego gola w tym półroczu! Od kiedy „Pepe” wrócił z Kolumbii ładuje bramy, jak na zawołanie (strzeliłby tutaj nawet dwukrotnie, lecz wcześniej sędzia niesłusznie anulował jego trafienie dopatrując się spalonego-widmo)!

Aż dziw bierze, że jedna z najefektywniejszych argentyńskich drużyn w obecnym roku ledwo ledwo wydarła remis u siebie przeciwko czerwonej latarni Superligi. Lecz w Argentynie ambicja walki o utrzymanie często okazuje się silniejsza, niż aspiracje załapania się do kontynentalnych pucharów.

Remis nie satysfakcjonuje żadnej z drużyn. Lanús niezbyt pewnie figuruje w gronie miejsc premiowanych Sudamericaną, natomiast San Martín ciągle boryka się ze strefą spadkową.

Teraz „Sanjuaninos” zważywszy na identyczny współczynnik punktowy między ostatnią bezpieczną, a pierwszą degradującą pozycją opcjonalnie grają ekstra baraże o utrzymanie.

*****************************************************************************

Belgrano vs Patronato 3:0 (2:0)

Gole – Federico Lértora (16′), Marcelo Meli (50′), Maximiliano Lugo (66′)

Dzięki zaledwie remisowi San Martín de San Juan kordobański Belgrano tracił jedyne trzy oczka do opuszczenia czerwonego miejsca i wejścia na opcjonalnie barażowe. Klarowniejszej szansy „Piratas” mieć nie mogli, ponieważ w ten weekend gościli na swoim Gigante de Alberdi okupujący dotychczas ostatnie bezawaryjne miejsce Patronato.

Aż do tej chwili Belgrano notował w bieżącym roku wyłącznie remisy – na sześć spotkań ligowych w każdym dzielili się punktami z oponentem. Kiedy, jak nie teraz mieli przerwać tę passę? Oczywiście wygrywając.

Spotkanie rozpoczęło się jednak od mocniejszego natarcia gości z Międzyrzecza. Po zaledwie 5 minutach spotkania César Rigamonti heroiczną interwencją musiał ratować kordoban przed ciosem, gdy strzałem zza pola bramkowego jego kapitulację zamierzał spowodować młodzian Germán Berterame.

Zaraz po upływie kwadransa rywalizacji to Belgrano ukąsił. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Maximiliano Lugo głową w szesnastce przeciął Federico Lértora, kierując tym sposobem futbolówkę do bramki. Po ostatnich trzech bezbramkowych remisach „Piraci” wreszcie pokonali bramkarza rywali. Nota bene poprzedniego gola dla nich również strzelił Lértora (w zremisowanym 1:1 starciu z Boca Juniors).

Miejscowi podążyli za ciosem u wstępu drugiej połowy. Do wiwatu dał Kolumbijczyk Mauricio Cuero mknął z atakiem prawą flanką. Ciemnoskóry skrzydłowy dośrodkował z boku pola karnego, a jego wrzutkę nieudolnie wybijał Sebastián Bertoli.

41-letni bramkarz (aktualnie najstarszy gracz argentyńskiej Superligi) skierował piłkę pod nogi Marcelo Meliego, zaś były pomocnik Boca Juniors tudzież Racingu Club dobił zza piątego metra podwyższając prowadzenie Belgrano. Zdobył więc swojego pierwszego gola dla obecnej drużyny.

Delegatom z Międzyrzecza ofensywa zwyczajnie nie kleiła się. Choćby Paragwajczyk Gabriel Ávalos wybiegł sam na sam z Rigamontim, ale fatalnie złożył się do uderzenia kierując futbolówkę prosto do rąk ów bramkarza.

Fani zgromadzeni na trybunach Estadio Gigante de Arroyito byli tak szczęśliwi, że jeszcze w trakcie spotkania urządzili miły dla oka pokaz fajerwerków. Miła odmiana zważywszy, iż na stadionach argentyńskich dawno nie uświadczyliśmy „odchyłów od normy”, a podczas tego incydentu nikomu nic złego się nie stało.

Wbicie gwoździa do trumny Patronato było tylko kwestią czasu. W 64 minucie za ostry faul żółtą kartkę, więc czerwoną kartkę obejrzał lewy obrońca gości Nicolás Pantaleone. Za chwilę rzut wolny – efektownym strzałem wykonał go Maxi Lugo powodując, iż staruszek Bertoli trzeci raz musiał sięgać do „pajęczyny”.

W 2019 całkiem sporo goli na boiskach Argentyny pada właśnie bezpośrednio po rzutach wolnych. Pierwszy raz od kwietnia ubiegłego roku nisko sklasyfikowany Belgrano zanotował więcej, niż dwa gole podczas jednego spotkania.

„Los Piratas” wypunktowali Patronato przed własnymi kibicami i opuścili strefę bezpośredniego spadku.

Teraz trzy drużyny – Belgrano, Patronato oraz San Martín de San Juan mają analogiczny współczynnik punktowy zajmując ex-aequo ostatnie bezpieczne i pierwsze dwie spadkowe miejsca. Czyżbyśmy po zwieńczeniu czempionatu oglądali również specjalne play-outy o pozostanie w Superlidze?

Comments are closed.