River bliższy czołówki, outsiderzy słabo

W sobotę przeprowadzono cztery spotkania 21. kolejki Superliga Argentina, które niewiele zmieniły w tabeli. Jedynie warto odnotować zauważalny progres River Plate, który już po tej kolejce może wcisnąć się do miejsc honorowanych Libertadores. Wczoraj nie odniósł zwycięstwa żaden kandydat do spadku, co świadczy o monotonnym i statycznym wyścigu o utrzymanie. Relacja:

Rosario Central vs Belgrano 0:0

Szósty tegoroczny remis Belgrano! Potencjalny spadkowicz z Córdoby w 2019 notuje wyłącznie bezstronne rozstrzygnięcia. Sobotniego popołudnia „Piraci” na Estadio Gigante de Arroyito bezbramkowo podzielili się łupem z Rosario Central dowodzonym tymczasowo przez niedawnego piłkarza tej ekipy Paulo Ferrariego.

Kibice gospodarzy na trybunach swojego stadionu wywiesili transparent dziękujący Edgardo Bauzie za powrót do domu i zdobycie upragnionego Copa Argentina dla „Canallas”. Zarząd jednak nie widział szans dla klubu w zbliżającym się Pucharze Wyzwolicieli, jeśli ekipą nadal sterował będzie stary „Patón” i dlatego zdymisjonował doświadczonego szkoleniowca po serii gorszych wyników.

Gospodarze magazynując siły przed środowym meczem Copa Libertadores z brazylijskim Grêmio wystawili rezerwowy skład, więc mają jakieś wytłumaczenie dla swojej gorszej formy. Belgrano nie może snuć żadnych wymówek – nie mając nic do stracenia zmarnowali następną szansę, by wydźwignąć się ze strefy spadkowej.

Zdecydowanie przeważał Rosario Central, aczkolwiek znakomite interwencje Césara Rigamontiego ratowały gości przed kapitulacją. Bramkarz kordoban między innymi w pierwszej połowie znakomicie odbił bezlitosny strzał Leonardo Gila z szesnastego metra, zaś podczas drugiej części wyłapał niskie bezpośrednie uderzenie Urusa Washingtona Camacho oraz zablokował mocne przymierzenie ze skraju szesnastki wojującego przeciw swojemu byłemu klubowi Jonása Aguirre.

Gros ataków miejscowych nie wywołał żadnych efektów. Pod sam koniec zawodów jedna z niewielu ofensyw Belgrano mogła obnażyć nieskuteczność Central. Niestety, zmiennik Gabriel Gudiño dostąpiwszy ciekawej okazji bezmyślnie huknął z centrum pola karnego w środek bramki, a futbolówkę skrzętnie wybił Jeremías Ledesma.

Niewątpliwie taki podział punktów bardziej boli „Los Piratas” ze względu ich niekorzystnego położenia wśród tabeli spadkowej. Gospodarze i tak odpuszczają ligę, gdyż poświęcają się grupowym wojażom w kontynentalnej elicie.

Dodajmy, że Central oraz Belgrano już drugi raz podczas obecnego roku konfrontowali się ze sobą na stadionie w Rosario. Pierwsza batalia w styczniu również przyniosła remis, ale dla odmiany 1:1. Wówczas „Piraci” ostatecznie radowali się po konkursie rzutów karnych. Aczkolwiek na polu ligowym seria jedenastek w przypadku remisu nie jest przewidziana.

*****************************************************************************

San Martín de San Juan vs Godoy Cruz 0:0

Clásico de Cuyo, czyli derby zachodniej Argentyny także goli nie przyniosły. Bezbramkowo zremisowali ze sobą odwieczni rywale, spośród których jedni biją się o utrzymanie, a drudzy właściwie nie mają już sprecyzowanego celu na arenie ligowej i oszczędzają siły przed zmaganiami grupowymi Libertadores.

Za pół tygodnia Godoy Cruz dowodzony tymczasowo przez Daniela Oldrę (poprzedniego trenera Marcelo Gómeza zwolniono przed tygodniem) ugości w Mendozie paragwajską Olimpię na przywitanie elitarnego turnieju. Ze względu perspektywy nadchodzącego pucharowego boju „Winiarze” potraktowali to spotkanie ulgowo, właściwie ograniczając się do bronienia bezbramkowego remisu.

Boiskowych emocji nie brakowało, ale skuteczności futbolistom jak najbardziej tak. Goście zmarnowali doskonałą szansę u progu rywalizacji, kiedy Santiago García dośrodkowywał w pole bramkowe, gdzie haczony przez obrońcę Ángel González nie zdołał oddać czystego strzału na bramkę Luisa Ardente. Wiekowy goalkeeper ofiarnie zahamował jego próbę.

Chwilę później odpowiedź San Martín. Lokalna drużyna rozegrała korner, po jakim głową minimalnie nad poprzeczką chybił Marcos Gelabert.

Urugwajski snajper gości „El Morro” García zamiast sam trafiać bawił się tutaj w asystenta – inne dośrodkowanie lewą flanką autorstwa króla strzelców poprzedniego sezonu Superligi przyniosło niecelną główkę w polu bramkowym Juana Martína Lucero.

Najgłośniejszym wydarzeniem tego klasyku było zgaśnięcie stadionowego oświetlenia podczas przerwy meczu, co opóźniło wznowienie gry o kilkanaście minut.

Na około kwadrans przed upływem regulaminowego czasu potrzebujący punktów, jak ryba wody gospodarze wywalczyli rzut karny. Wapno egzekwował bramkarz San Martín, a więc Luis Ardente. Niestety, zmarnował go fatalnie przestrzeliwując. Kto wie czy zaprzepaszczony karniak nie okaże się tym, który mógł być na wagę utrzymania….

U samego kresu batalii jeszcze minimalnie niecelny strzał z dystansu zaliczył Emanuel Dening. Gospodarze niczego nie wskórali, toteż oczywiście bardziej żałują tego remisu. Dla Godoy Cruz strata punktów nie ma większego znaczenia, bowiem teraz w lidze praktycznie nie przyświeca im żaden konkretny cel.

„Verdinegros” mimo braku wygranej w dalszym ciągu dosłownie wiszą nad strefą spadkową. Zlecą niestety pod feralną czerwoną kreskę, jeśli dzisiaj Patronato ogra Huracán.

Wciąż aktualny wicemistrz Argentyny – Godoy Cruz niby jeszcze zachowuje szanse załapania się do strefy honorowanej Sudamericaną, ale sugerując się ich tegoroczną formą (na sześć spotkań aż cztery porażki oraz po fartownym zwycięstwie i remisie) raczej porzucili ten cel.

We wtorek „El Bodeguero” zaczynają fazę grupową CL domową batalią przeciw najwybitniejszemu paragwajskiemu teamowi. Może w niej zaprezentują fenomenalną formę z ubiegłej kampanii, kiedy sensacyjnie finiszowali jako druga siła Superligi….

Przy tej sposobności zaznaczmy, iż w Pucharze Wyzwolicieli mendoską drużynę poprowadzi już wracający do klubu jako trener Lucas Bernardi! W 2017 roku kierując Godoy Cruz wyszedł z grupy CL. Teraz również dokona tej sztuki?

*****************************************************************************

San Martín de Tucumán vs Lanús 1:2 (0:1)

Gole – 0:1 José Sand (28′), 1:1 Lucas Acevedo (53′), 1:2 Lautaro Acosta (54′)

Nie licząc wyjazdowej, minimalnej porażki 1:2 ze znacznie lepszą Boca Juniors drużyna Lanús wygrywa wszystko jak leci w bieżącym roku. „El Granate” właśnie piąty raz w 2019 sięgnęli po trzy punkty i wskoczyli do miejsc premiowanych Sudamericaną.

Kiepski debiut w Tucumánie charyzmatycznego szkoleniowca Ricardo Caruso Lombardiego, który w Argentynie od lat jest niekwestionowanym mistrzem w utrzymywaniu drużyn na pierwszoligowym szczeblu. Dzięki jego fachowi niegdyś przed degradacją ratowały się nawet takie firmy, jak San Lorenzo tudzież Racing Club.

W nowej drużynie popularnemu „Sprzedawcy Dymu” będzie wyjątkowo ciężko o wypełnienie swej misji. Beniaminek wraz z kolejną porażką przybliża się ku spadkowi do drugiej ligi.

Przeżywający ostatnimi czasy bezsprzeczny renesans formy Lanús nie zamierzał ułatwiać życia ligowemu kopciuszkowi, ponieważ sam rywalizuje przynajmniej o pewną kwalifikację do Sudamericany.

Finaliści Pucharu Wyzwolicieli sprzed dwóch lat prowadzili oblężenie bramki miejscowych od początkowych chwil starcia. Przypadkiem wykreowali ciekawą akcję po błędzie bramkarza miejscowych, który nie zdołał przechwycić futbolówki dośrodkowanej z kornera. Jorge Carranza niemniej za chwilę naprawił swój błąd i obronił strzał z ubocza szesnastki paragwajskiego stopera Rolando Garcii Guerreño.

W 28 minucie delegaci z południowego Buenos Aires otworzyli rezultat – Leonel Di Plácido ofiarnie wyłuskał piłkę od defensora Rodrigo Moreiry przed szesnastką rywala. Następnie Lautaro Acosta zaszarżował w szesnastkę, aby podać na jej centrum niepilnowanemu José Sand. Natomiast diabelnie skuteczny 38-latek niskim bezpośrednim uderzeniem pokonał Jorge Carranzę. „Pepe” strzelił już pięć goli od czasu powrotu do Lanús!

Krótko po przerwie nastąpiła błyskawiczna wymiana ciosów. Co prawda dla San Martínu wyrównał w 53 minucie ich defensor Lucas Acevedo trafiając głową dzięki narożnej centrze Rodrigo Gómeza.

Aczkolwiek za chwilę walczak drużyny gości Lautaro Acosta skutecznie dobijając zza pola bramkowego źle sparowany przez bramkarza strzał Marcelino Moreno odzyskał prowadzenie „El Granate”. Kuriozalna interwencja Carranzy zadecydowała o niezwykle istotniej stracie punktów rokowanego do degradacji beniaminka.

San Martín ofiarnie gryzł murawę o następne wyrównujące trafienie, ale ich wysiłek okazał się bezskuteczny. Szczególnie pluć sobie w brodę będzie Rodrigo Gómez.

Błyskotliwy playmaker o przydomku „Droopy” oddał choćby niespodziewany strzał z ostrego kąta, który przeleciał wzdłuż linii bramkowej, ale piłka za chwilę wyleciała poza szesnastkę. Ponadto u kresu spotkania bezlitośnie przyrżnął z rzutu wolnego, aczkolwiek tym razem jego torpedę ofiarnie głową wybił defensor rywali. Szala zwycięstwa została po stronie faworyzowanych przyjezdnych.

Lanús dzięki tryumfowi na La Ciudedeli wprosił się do lokat premiowanych Sudamericaną – obecnie zajmuje dziewiątą pozycję uciuławszy 30 oczek.

Dla dołującego San Martínu widmo degradacji jest coraz bliższe. Jakby się uprzeć, to dwie następne wtopy przypieczętują powrót tucumańskiego beniaminka na ligowe zaplecze. Caruso Lombardi tym razem może nie dokonać cudu….

*****************************************************************************

River Plate vs Newell’s Old Boys 4:2 (3:1)

Gole – 1:0 Lucas Martínez Quarta (4′), 2:0 Matías Suárez (24′), 2:1 Alexis Rodríguez (33′), 3:1 Cristian Ferreira (36′), 4:1 Ignacio Scocco (76′ – pen.), 4:2 Luís Leal (90+2′)

Bez sentymentów na El Monumental! River Plate odziany w swoje nowe, efektowne alternatywne stroje wziął rewanż na NOB za domową wtopę 1:3 przeciwko nim z zeszłego sezonu. Prawdziwy grad goli, który rozpętali głównie faworyzowani miejscowi. Dzięki temu zwycięstwu „Millonarios” przynajmniej do poniedziałku będą okupowali miejsce czwarte, gwarantujące rundę eliminacyjną Libertadores 2020.

Chłopcy Marcelo Gallardo szczędzili najlepszych zawodników na środowy bój Libertadores, gdyż czeka ich trudny wyjazd do stolicy Peru, gdzie zmierzą się z tamtejszą Alianzą. Niemniej rezerwowy skład aktualnego klubowego mistrza zielonego kontynentu brawurowo zgasił rosarinskiego przeciętniaka.

Ledwie cztery minuty od pierwszego gwizdka arbitra minęły, kiedy River zadał cios numer jeden. Dośrodkowanie z rzutu rożnego młodego Christiana Ferreiry spożytkował obrońca Lucas Martínez Quarta głową pakując futbolówkę do siatki.

Rolę asystenta podczas tego boju wziął na siebie Camilo Mayada. Urugwajski prawy obrońca raz wycofał do narożnika szesnastki Lucasowi Pratto, acz masywny snajper mocnym uderzeniem minimalnie przestrzelił nad poprzeczką. W 24 minucie natomiast wykonał udane dośrodkowanie zza linii bocznej szesnastki, które spożytkował Matías Suárez głową w polu bramkowym powodując kapitulację Alana Aguerre.

Niecałe dziesięć minut potem Newell’som nawiązać kontakt pozwoliła idiotyczna strata Paragwajczyka Roberta Rojasa, dzięki której goście przeprowadzili atak dający im kontaktowe trafienie. Mauro Formica przejął futbolówkę, którą podał Francisco Fydriszewskiemu. Napastnik o polskich korzeniach wyłożył asystę w pole karne, a tę przejął Alexis Rodríguez, żeby w pojedynku z Franco Armanim wcisnąć mu futbolówkę do siatki. Obrona gospodarzy kompletnie zaspała.

Okres nadziei „La Lepra” trwał krótko. Mniej więcej 180 sekund później utalentowany pomocnik Cristian Ferreira efektownie wkręcił do bramki z rzutu wolnego egzekwowanego za linią boczną szesnastki. 19-latek zdobył trzeciego gola podczas bieżącej kampanii Superligi, a drugiego tylko w tym roku (wcześniej strzelił Patronato w przerżniętym 1:3 domowym boju z czerwoną latarnią ligi).

W 63 minucie na boisku zameldował się wracający po urazie Ignacio Scocco. „Nacho” wyszedł naprzeciw swojego macierzystego klubu i bynajmniej nie zamierzał go oszczędzać. Zaraz po wejściu mógł zadać cios NOB, aczkolwiek jego uderzenie głową zablokował bramkarz.

Natomiast kiedy kwadrans pozostawał po końca regulaminowego czasu Scocco podszedł do rzutu karnego, wykorzystując go z zimną krwią – bezlitosnym pociskiem pod poprzeczkę nie pozwolił Aguerre choćby pomyśleć o udanej interwencji. Przynajmniej nie celebrował gola wbitego klubowi, jaki go wychował.

Dopiero podczas doliczonego czasu NOB dali od siebie jakikolwiek znak, że mimo bolesnej lekcji od drugiego garnituru argentyńskiego giganta nie poddali meczu walkowerem. Ku pokrzepieniu serc honor uratowali w efektownym stylu.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra Víctor Figueroa zaadresował długą lagę z połowy boiska, którą przejął na terenie szesnastki Luís Leal. Portugalski napastnik pochodzący z Wysp Świętego Tomasza i Książęcej unikając ofsajdu znalazł się sam naprzeciw Armaniego, efektownie wykiwał go, swobodnie posyłając futbolówkę do pustej siatki.

BTW. Swój drugi oficjalny mecz dla dorosłego zespołu River Plate zaliczył Nahuel Gallardo, a więc syn szkoleniowca tej drużyny. 20-letni obrońca zastąpił Enzo Péreza w 70 minucie, zatem pograł sobie niewiele przeszło dwadzieścia minut.

Jak wspomnieliśmy River wzbogaciwszy dorobek punktowy do 36 wskoczył na czwarte miejsce w stawce i teraz oczekuje wyniku poniedziałkowej konfrontacji Atlético de Tucumán. „El Decano” zmierzy się w niełatwej delegacji przeciwko Banfield.

Pokonani „Trędowaci” są piętnaści uciuławszy raptem 25 oczek – ze względu niskiego współczynnika punktowego w przyszłej kampanii drużynie ze stadionu El Coloso del Parque przyjdzie bronić się przed spadkiem.

Comments are closed.