Etap 1/32 finału Pucharu Argentyny rozpoczął się w tym roku wyjątkowo szybko, bo już pod koniec lutego (zawsze ruszał na przełomie kwietnia i maja). Ledwo co pierwszoligowcy wystartowali w turnieju, a już doszło do pierwszej głośnej sensacji. Ubiegłoroczny zwycięzca tych rozgrywek, a więc Rosario Central wyłożył się na trzecioligowcu ulegając po rzutach karnych Sol de Mayo. Nie zawiódł Banfield gromiąc inny zespół z trzeciego szczebla ligowego. Natomiast kandydat do spadku oszczędzał siły na walkę o utrzymanie i poniósł klęskę ze stołecznym trzecioligowcem. Relacja:
Estadio Cementario de Los Elefantes (Santa Fe – obiekt Colónu)
Rosario Central vs Sol de Mayo 2:2 (0:1), rzuty karne – 4:5
Gole – 0:1 Alberto Reyes (44′), 0:2 Lucas Malacarne (57′), 1:2 i 2:2 Claudio Riaño (63′, 65′)
Copa Argentina zawsze była turniejem sensacji i najpewniej nie inaczej będzie w bieżącym roku. Już w pierwszym meczu 1/32 finału zapadło szokujące rozstrzygnięcie. Rozbity ostatnimi czasy zespół Rosario Central, który miał stanąć do obrony Puchar potknął się na drużynie grającej ogony w Torneo Federal A (trzeciej lidze argentyńskiej dla drużyn spoza prowincji Buenos Aires).
Po ostatniej ligowej porażce z Lanús zarząd „Canallas” zwolnił zasłużonego trenera Edgardo Bauzę. Jego obowiązki tymczasowo przejął niedawny piłkarz tego klubu i dotychczasowy trener tamtejszych rezerw, a mianowicie Paulo Ferrari. Zaliczył katastrofalny debiut w roli sternika pierwszej drużyny.
Niespodzianką zapachniało na długo przed serią rzutów karnych. Tuż przed końcem pierwszej części Sol de Mayo ku zdumieniu wszystkich wyszedł na prowadzenie dzięki trafieniu Alberto Reyesa, który w polu bramkowym wykorzystał centrę kolegi.
Niecały kwadrans po wznowieniu gry celną główką po dośrodkowaniu z rzutu wolnego podwyższył Lucas Malacarne (w dosłownym tłumaczeniu nazywa się Łukasz Złemięso) i Central jakimś cudem przegrywał 0:2 ze średniakiem trzeciej ligi!
Mimo, że obrońca tytułu radził sobie tutaj rezerwowym składem kierowanym przez tymczasowego szkoleniowca, to mało kto spodziewał się tak dotkliwego upokorzenia „Kanalii”
Aczkolwiek niedługo później Claudio Riaño w przeciągu kilkudziesięciu sekund zdobył dwa gole niwelując przewagę przedstawiciela Torneo Federal A. Rosario błyskawicznie odrobił 0:2 na 2:2. Najpierw odpowiednio wykończył rozegranie wolnego, zaś chwilę później trafił na pustą siatkę wykorzystując asystę Germána Herrery.
Od 65 minuty spotkania do samego jego finiszu tablica wyników ukazywała rezultat remisowy, więc awansującego wyłonić musiały rzuty karne.
Jedenastki to zawsze loteria bez faworyta. Piłkarze Sol de Mayo tej nocy mieli mocniejsze nerwy od występujących dwie klasy rozgrywkowe wyżej przeciwników i tak oto wyautowali Rosario Central.
Zaściankowa drużyna z prowincji Río Negro zakwalifikowała się do 1/16 finału, gdzie sprawdzi umiejętności Colónu, na stadionie którego osiągnęła ten wiekopomny tryumf lub innego trzecioligowca – Acassuso.
Skoro „Canallas” okazali się gorsi, niż półamatorzy z południa Argentyny, to strach pomyśleć jak wypadną w zbliżającej się fazie grupowej Libertadores…. A już za tydzień rozegrają pierwszy jej bój przeciwko solidnemu brazylijskiemu Grêmio. Tam będą musieli stawić czoła między innymi swojemu byłemu graczowi – Walterowi Montoyi.
*****************************************************************************
Estadio dr José Luis Meiszner (Quilmes, Buenos Aires)
Banfield vs Juventud Unida de Gualeguaychú 3:0 (1:0)
Gole – Julián Carranza (18′), Reinaldo Lenis (48′), Martín Payero (68′)
Drugie spotkanie Copa Argentina przeprowadzone w tym tygodniu obyło się bez niespodzianki. Banfield pewnie rozbił trzecioligowca z Międzyrzecza o dźwięcznej nazwie Juventud Unida de Gualeguaychú.
Warto odnotować pierwszą bramkę dla „El Taladro” Kolumbijczyka Reinaldo Lenisa. Ciemnoskóry skrzydłowy niedawno wrócił do Argentyny (w latach 2013-2015 przyodziewał barwy Argentinos Juniors, którego zresztą jest wychowankiem). U progu drugiej połowy na około szesnastym metrze poprawiając wybite dośrodkowanie z rzutu wolnego całkowicie zaskoczył bramkarza.
Najładniejszego gola zdobył tu jednak Martín Payero efektownym bezpośrednim uderzeniem z wolniaka ustalając wynik konfrontacji w 68 minucie.
Kolejnym pucharowym rywalem Banfield będą albo Talleres, którym wczoraj nie udał się awans do fazy grupowej Libertadores albo stołeczny czwartoligowiec Laferrere.
*****************************************************************************
Estadio Julio Grondona (Sarandí, Buenos Aires)
Tigre vs Estudiantes de Caseros 0:3 (0:1)
Gole – Fernando Joao (41′), Juan Ruiz Gómez (51′ – pen.), Juan Torres (88′)
Najwidoczniej zdesperowany w rywalizacji o pierwszoligowe życie Tigre kompletnie olał krajowy puchar, aby przygotować się na gonienie bezpiecznego miejsca w tabeli spadkowej. Do końca Superligi pięć kolejek, zaś teamowi z dzielnicy Victoria brakuje pięciu punktów, aby wydostać się spod czerwonej kreski.
Nie dziwi zatem, że chłopcy Néstora Gorosito notujący ostatnio przyzwoite wyniki na arenie ligowej w dzielnicy Sarandí podłożyli się stołecznym Estudiantes de Caseros w starciu dwóch zespołów o przydomku „Matador”. Trzecioligowiec wykiwał przedstawicieli najwyższego szczebla rozgrywkowego, jak amatorów.
Futboliści z dzielnicy Caseros aktualnie prezentują bardzo wysokie loty, jak na swój poziom. Chłopcy Diego Martíneza są bowiem niebywale bliscy promocji do drugiej ligi.
Wiceliderzy Primera B Metropolitana zdeklasowali outsidera pierwszej ligi i czekają na rywala w 1/16 finału – tym będzie Arsenal de Sarandí (a więc gospodarz stadionu, gdzie „Estu” zatryumfowali) lub Atlanta.
Podkreślmy od razu, iż zmagania Pucharu Argentyny nie są czarną magią dla Estudiantes de Caseros, ponieważ ci w 2013 roku niespodziewanie zagalopowali aż do półfinału danego turnieju.