Racing rządzi w Avellanedzie i znów jest liderem!

Niekwestionowanym hitem soboty, a zarazem całej dwudziestej kolejki Superligi było Clásico de Avellaneda między Independiente, a przodującym w tabeli Racingiem Club. Derby często rządzą się swoimi prawami, ale tym razem zaskoczeń nie mieliśmy. Faworyzowany lider klasyfikacji zwyciężył 3:1 na terenie oponenta i znów samodzielnie piastuje czołowe miejsce!

Independiente vs Racing Club 1:3 (1:1)

Gole – 0:1 Guillermo Burdisso (5′ – samobój), 1:1 Fernando Gaibor (45+3′), 1:2 Lisandro López (54′ – pen.), 1:3 Matías Zaracho (90+4′)

W poprzednim sezonie Racing poniósł totalną kompromitację w derbach Avellanedy – przegrał 0:1 u siebie z rezerwowym składem „Inde” (czołowych piłkarzy Ariel Holan oszczędzał na finał Copa Sudamericana) i to kończąc spotkanie mając na boisku aż dwóch piłkarzy więcej.

Minionej nocy zatem wygrana na Estadio Libertadores de América stanowiła święty obowiązek „La Academii” nawet nie tyle ze względu walki o mistrzostwo, ale właśnie celem powetowania się tamtego upokorzenia.

Aktualnie Racing zmierza po mistrzowską koronę, Independiente goni miejsca premiowane Libertadores. Nic więc dziwnego, że to goście pierwsi ukąsili i to po zaledwie pięciu minutach spotkania.

Najpierw strzał z ubocza pola karnego Lisandro Lópeza wybił na korner Martín Campaña. Niemniej w 5 minucie po centrze z ów rzutu rożnego Guillermo Fernándeza niefortunnie piłkę do własnej bramki bodajże żebrami skierował obrońca miejscowych Guillermo Burdisso. Wcześniej piłkę głową lekko trącił stoper gości Alejandro Donatti, ale to młodszemu bratu Nicolása Burdisso zapisano to trafienie jako samobój.

Przegrywający „Los Diablos Rojos” rzucili się ku odrabianiu straty. Nie potrafili jednak zaskoczyć czujnego Gabriela Ariasa, bowiem znaturalizowany reprezentant Chile między innymi obronił mocne uderzenie Martína Beníteza zza piątego metra oraz sparował główkę Pablo Hernándeza podczas kornera.

Obrońca gości Leonardo Sigali nabawił się kontuzji podczas pojedynku główkowego we własnej szesnastce, przez co musiał opuścić plac gry na noszach i w specjalnym kołnierzu na szyję w 42 minucie.

„Czerwone Diabły” wyrównały tuż przed kwadransem odpoczynku. W trzeciej doliczonej minucie ekwadorski pomocnik Fernando Gaibor trafił na 1:1 w polu bramkowym spożytkowawszy centrę z ubocza szesnastki Gonzalo Veróna.

Od rozpoczęcia drugiej połowy miejscowi jednak krótko cieszyli się remisem. Nie minęło wiele czasu od zamiany połowami, kiedy Racing dorobił się rzutu karnego za faul defensora Alana Franco na atakującym Darío Cvitanichu w bocznej strefie szesnastki.

Wapno pewnie wykorzystał idący po tytuł króla strzelców Lisandro López. „Licha” sprawił sobie prezent przed nadchodzącymi 2 marca swoimi 36. urodzinami – szesnasty raz w sezonie (z czego szósty raz po rzucie karnym) pokonał bramkarza opozycji.

Jeśli ostatecznie Lisandro wywalczy tytuł najskuteczniejszego zawodnika kampanii 2018/2019 (a tego skalpu raczej nikt nie powinien mu odebrać), wtedy stanie się najstarszym królem strzelców w historii ligi argentyńskiej. Obecny rekordzista José Sand z Lanús sięgając po złotego buta Primera División de Argentina w roku 2016 miał 35 lat.

Pod sam koniec potyczki naciskali oczywiście goniący wynik gospodarze – między innymi Martín Benítez fatalnie skiksował przecinając wrzutkę na terenie pola bramkowego. Lecz tuż przed finiszem zawodów to Racing zadał trzeci cios.

Szybki kontratak pozamiatał – López sprytnie przejął uciekającą futbolówkę przy linii autowej na środku boiska i biegnąc samopas tym razem na około trzydziestym metrze wykiwał wybiegającego z bramki Martína Campañę.

Następnie mknąc za umykającą futbolówką weteran wyłożył asystę z boku pola karnego, zaś szarżę należycie wykończył Matías Zaracho trafiając na niemal pustą siatkę. Piłkę chciał jeszcze wybić cofający się do defensywy Benítez, lecz ta odbita od jego nogi summa summarum wleciała do siatki. Trzeci gol Zaracho w ostatnich dwóch starciach.

Składy:

Independiente: Martín Campaña [C] – Fabricio Bustos (90+2′, Jorge Nicolás Figal), Alan Franco, Guillermo Burdisso, Gastón Silva – Fernando Gaibor (82′, Silvio Romero), Nicolás Domingo – Gonzalo Verón (68′, Jonathan Menéndez), Pablo Hernández, Martín Benítez – Cecilio Domínguez

Trener: Ariel Holan

Racing Club: Gabriel Arias – Renzo Saravia, Leonardo Sigali (42′, Nery Domínguez), Alejandro Donatti, Alexis Soto – Marcelo Díaz – Matías Zaracho, Neri Cardozo (70′, Augusto Solari), Guillermo Fernández – Darío Cvitanich (76′, Julián López), Lisandro López [C]

Trener: Eduardo Coudet

Sędziował: Néstor Pitana

Racing Club ponownie jest suwerennym liderem zgromadziwszy na tę chwilę 48 punktów. Zostaną nim, jeśli dzisiaj Defensa y Justicia nie sprosta u siebie Boca Juniors.

Dla odmiany Independiente przy obecnej formie może zapomnieć o kwalifikacji do Libertadores, bowiem mogą mieć trudności nawet z załapaniem się do Sudamericany. Może chociaż w tegorocznej edycji drugiego najważniejszego klubowego turnieju Ameryki Południowej osiągną coś godnego uwagi….

Racing Club już za pół tygodnia dokończy swoją bitwę pierwszej rundy eliminacyjnej CS podejmując na El Cilindro brazylijskich Corinthians. Ponieważ konfrontację numer jeden na wyjeździe zremisowali 1:1, to teraz byle bezbramkowy remis starczy teamowi Eduardo Coudeta do dalszego udziału w rozgrywkach.

Comments are closed.