Superliga nie zwalnia tempa

Bieżący sezon ligi argentyńskiej jest rekordowo krótki i zakończy się wyjątkowo szybko, bo już na początku kwietnia. Piątkowej nocy rozpoczęła się dwudziesta – ostatnia lutowa kolejka Superligi. Minionej nocy rozegrano trzy spotkania na otwarcie jej. Zobaczmy jak wyglądał początek szóstej od końca serii spotkań kampanii 2018/2019:

Tigre vs Patronato 2:1 (1:1)

Gole – 0:1 Germán Berterame (26′), 1:1 Federico González (35′), 2:1 Walter Montillo (57′)

Wygląda na to, iż Tigre jeszcze aktywnie powalczy o utrzymanie! Ich nowy-stary trener Néstor Gorosito dał błyskawiczny efekt nowej miotły na Coliseo de Victoria, dzięki czemu drużyna występująca przed trybunami rzeczonego stadionu odniosła drugie zwycięstwo z rzędu, a jej strata do bezpiecznego miejsca w chwili obecnej wynosi tylko pięć punktów.

Zwycięskie starcie outsiderów jest niczym wygrana w meczu o sześć punktów. Nota bene warto zwrócić uwagę, iż Tigre odwrócił wynik na swoją korzyść.

To Patronato jako pierwszy zadał cios. Wprawdzie Paragwajczyk Gabriel Ávalos u progu spotkania minimalnie chybił głową zza pola bramkowego. Jednakże w 26 minucie delegaci z Międzyrzecza objęli prowadzenie za sprawą młodego Germána Berterame. Napastnik wypożyczony z San Lorenzo otworzył wynik wykorzystując akcję sam na sam w polu karnym, jaką umożliwiła mu asysta od Gabriela Carabajala. Obrona Tigre karygodnie zaspała.

Dla gości wygrana oznaczała chociaż chwilowe wydźwignięcie się ponad czerwoną kreskę. Natomiast gdyby gospodarze ten mecz przegrali, właściwie witaliby się już z drugą ligą.

Otrzymany cios błyskawicznie zmotywował ekipę Gorosito, która doprowadziła do remisu dziewięć minut później. Najskuteczniejszy zawodnik Tigre, a więc Federico González odrobił stratę – przejął centrę Lucasa Jansona zza szesnastki, aby za narożnikiem pola bramkowego trafić niskim uderzeniem w długi róg.

U progu drugiej części popularny „El Matador” przypieczętował remontadę. Najpierw bezpośredni strzał Juana Ignacio Cavallaro z centrum pola karnego obronił Sebastián Bertoli. Jednakże w 57 minucie prezentujący ostatnimi czasy znakomitą dyspozycję weteran Walter Montillo przymierzył z rzutu wolnego na lewym skrzydle – śliską futbolówkę w rzęsistym deszczu kuriozalnie wpuścił Bertoli, a ta wylądowała w siatce.

Patronato w strugach ulewy starało się odrobić deficyt bramkowy, aczkolwiek bez oczekiwanego skutku. Pod koniec zaliczyli jeden strzał z boku szesnastki, który zaledwie otarł boczną siatkę. „El Patrón” wraca do Parany na tarczy.

Patronato nadal tkwi wśród strefy spadkowej, jednak do bezpiecznego miejsca póki co nie tracą wiele. Muszą jednak nie tylko wygrywać własne spotkania, lecz oczekiwać również wpadek konkurencji.

Dzięki tej wygranej Tigre nie tylko przedłużył swoje nadzieje na utrzymanie, ale również nadal ma szansę zakwalifikowania się do przyszłorocznej Copa Sudamericana. W lidze zajmują aktualnie czternaste miejsce ze zdobytymi 25 punktami – tylko trzech brakuje im do strefy pucharowej. Czyżby drużyna, która może spaść z ligi jednocześnie załapała się do kontynentalnych pucharów?

*****************************************************************************

Colón vs Banfield 0:1 (0:1)

Gol – Juan Álvarez (16′)

Pierwsza victoria Banfield pod batutą Hernána Crespo. Udało się za piątym podejściem. Drużyna z południowego Buenos Aires pojechała do Santa Fe, gdzie pokonała 1:0 przeciętny, lecz posiadający niezłą ekipę Colón.

Trafienie skrzydłowego Juana Álvareza uzyskane po upływie pierwszego kwadransa zawodów pozwoliło „El Taladro” zatryumfować na Estadio Cementario de Los Elefantes. Zawodnik ten u progu zawodów minimalnie chybił ze skraju pola karnego. Aczkolwiek w 16 minucie otrzymał dośrodkowanie z okolicy linii bocznej szesnastki, aby bezpośrednim uderzeniem zza piątego metra zdobyć jedynego jak się okazało gola tego starcia.

W drugiej odsłonie zamiast prób znalezienia odpowiedzi przez Colón, mieliśmy dalszą ofensywę „El Taladro”. Zespół gości konstruował następne ataki, których jednak nie udawało się odpowiednio wykończyć.

Szarżę Agustína Urziego na boku szesnastki ofiarnie zahamował bramkarz Leonardo Burián, natomiast strzał szczupakiem innego Agustína – Fontany chybił. Ponadto Nicolás Silva przymierzył minimalnie obok słupka zza pola karnego, a jeszcze jedna próba przypuszczona przez Fontanę ze skraju szesnastki wylądowała w rękach Buriána.

Colón groźniej natarł dopiero u samego kresu batalii, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego również niecelnego szczupaka zaliczył kapitan miejscowych Matías Fritzler.

Wyjazdowy tryumf wypromował na jedenastą lokatę Banfield, który wzbogaciwszy dorobek do 27 oczek zagościł tuż poniżej miejsc oferujących Sudamericanę. Niewątpliwie drużyna Crespo powalczy jeszcze o awans do kontynentalnych rozgrywek.  

Dla Colónu to dopiero pierwsza podczas bieżącej kampanii domowa wtopa. Niemniej popularni „Los Sabaleros” są raptem dwudzieści zdobywszy 19 oczek – przed nimi także zaległe spotkanie w marcu przeciwko San Lorenzo, ale mimo to trudno ekipie Julio Comesañy dawać szanse na wyraźną poprawę położenia wśród klasyfikacji.

*****************************************************************************

Lanús vs Rosario Central 2:0 (1:0)

Gole – Tomás Belmonte (17′), José Sand (90+1′)

Nie licząc skromnej porażki z Boca Juniors na La Bombonera poniesionej przed tygodniem drużyna Lanús zwycięża w bieżącym roku każde spotkanie. Niewielki problem dla „El Granate” stanowił przeciętnie spisujący się Rosario Central, który w bieżącym roku jeszcze nie zasmakował wygranej. Zatem oba teamy z południowego Buenos Aires zatryumfowały piątkowej nocy.

Prowadzenie gospodarzom krótko po upływie kwadransa gry dał Tomás Belmonte. Były młodzieżowy reprezentant Argentyny przejął dośrodkowanie z lewego skrzydła Marcelino Moreno, aby efektownym bezpośrednim strzałem z odległości piątego metra wpakować piłkę pod poprzeczkę nie dając żadnych szans Jeremíasowi Ledesmie.

Ulewny deszcz nie ułatwiał zadania piłkarzom. Grający dziś na żółto przyjezdni mogli wyrównać po rozegraniu rzutu wolnego, aczkolwiek ich kapitan – stoper Matías Caruzzo nieznacznie spudłował głową.

Prowadzone w ulewie liczne ataki przegrywających nie dawały skutku – rzadko kiedy zdołali choćby skierować piłkę w światło bramki, a kiedy już udawało im się to, wówczas bronił Matías Ibáñez. Goalkeeper lokalnej ekipy wyłapał między innymi niskie uderzenie weterana Germána Herrery z centrum pola karnego.

Central nie potrafił wyrównać, a tuż przed samym końcem został dobity przez Lanús. Wiekowy snajper José Sand w doliczonym czasie dobił przyjezdnych.

38-latek należycie zwieńczył kontratak. „Pepe” wbiegł z futbolówką przy nodze na teren pola karnego, a tam oddał mocny strzał, który odbity rykoszetem od obrońcy gości zmylił Ledesmę i wylądował w bramce. Zdobył tym samym swojego czwartego gola od czasu powrotu na La Fortalezę.

Lanús piastuje teraz dwunaste miejsce podobnie, jak odwieczny rywal Banfield depcząc po piętach drużynom zamykającym strefę awansu do Sudamericany 2020. Czy ekipa Luisa Zubeldii mająca obecnie 27 punktów na koncie summa summarum załapie się do międzynarodowego turnieju?

Rosario Central drugi raz pod rząd przegrał 0:2 i jest dopiero osiemnasty, uciuławszy sześć oczek mniej, niż ich piątkowi pogromcy. Opiekun klubu Edgardo Bauza, który jeszcze przed dwoma laty opiekował się reprezentacją Argentyny dzień później został zdymisjonowany ze stanowiska. Zatem sięgnięcie po krajowy puchar nie pozwoliło mu utrzymać się na stołku przynajmniej do końca tego krótkiego przecież sezonu.

Tymczasowo „Patóna” zastąpi niedawny obrońca tego klubu – Paulo Ferrari, ale jeszcze nie wiadomo czy to właśnie 37-latek poprowadzi ekipę „Kanalii” podczas zbliżającej się Copa Libertadores.

Comments are closed.