Poza starciem Boca Juniors przeciwko Belgrano oraz klasykiem River Plate versus Racing Club niedzielnego dnia rozegrano dwa inne mecze osiemnastej kolejki Superliga Argentina. Perełką wczorajszego harmonogramu były derby Rosario, które mimo olbrzymich emocji goli nie przyniosły. Natomiast pierwszą w 2019 zdobycz punktową, a nawet bramkową uzyskał aktualny wicemistrz kraju Godoy Cruz. Relacja:
Newell’s Old Boys vs Rosario Central 0:0
267 oficjalna bitwa o Rosario zakończyła się wynikiem nierozstrzygniętym. Kibice zgromadzeni przed trybunami El Coloso del Parque nie ujrzeli bramek, chociaż wrażeń nikomu nie zabrakło.
Ofensywa ze strony obu drużyn niestety okazała się drastycznie nieprecyzyjna. Jedyny groźniejszy strzał ze strony NOB oddał ciemnoskóry napastnik Luís Leal, aczkolwiek jego główkę z okolicy piątego metra sparował Jeremías Ledesma.
Pod koniec spotkania rozpoczęła się najprawdziwsza epopeja, kiedy gospodarze rozpaczliwie bronili się przed stratą bramki. Fantastyczną interwencją popisał się bramkarz Alan Aguerre heroicznie wybijając uderzenie głową Germána Herrery po rozegraniu rzutu wolnego przez Leonardo Gila. Wyróżnijmy w tej sytuacji dogranie heroicznym kopniakiem Washingtona Camacho zza szesnastego metra.
Chwilę później akcja zainicjowana rzutem rożnym, podczas której obrońca NOB wybił piłkę z własnego pola bramkowego. Tuż przed 90 minutą Aguerre znów błysnął interweniując przy nieco chaotycznie oddanym strzale Diego Beckera zza szesnastki. Bramkarz „La Lepra” bezdyskusyjnie został piłkarzem meczu.
Nie tylko defensywa NOB, ale również lokalni kibice robili dosłownie wszystko, aby zatrzymać rozpędzonych piłkarzy rywali – między innymi rzucili jakimś przedmiotem z trybun w Gila szykującego się do wykonania kornera.
W doliczonym czasie Newell’s połasili na jeden z niewielu ataków. Wyglądał on, jakby gospodarze przegrywali – bowiem Alexis Rodríguez będący młodszym kuzynem Maxi Rodrígueza posłał strzał rozpaczy z dystansu. Ten nieznacznie minął bramkę gości.
„Trędowatym” nie udało się wziąć rewanżu za przegrany ćwierćfinał ubiegłorocznej Copa Argentina, aczkolwiek bardziej powinni odetchnąć z ulgą, że nie ulegli znowu odwiecznemu wrogowi.
W zestawieniu ligowym Newell’s Old Boys, którzy wszystkie dotychczasowe tegoroczne boje zremisowali nadal wyprzedzają o punkt Central – są piętnaści z 21 oczkami. Natomiast „Canallas” okupują siedemnastą lokatę, a już za pół tygodnia grają zaległe spotkanie domowe przeciwko River Plate.
*****************************************************************************
Godoy Cruz vs San Martín de Tucumán 3:2 (2:1)
Gole – 1:0 i 2:1 Santiago García (15′ – pen., 45+2′ – pen.), 1:1 Claudio Bieler (32′), 2:2 Rodrigo Gómez (75′), 3:2 Miguel Ángel Merentiel (76′)
Pierwsze trzy tegoroczne batalie Superligi drużyna Godoy Cruz przegrała do zera, musząc uznać wyższość Lanús, River Plate oraz Boca Juniors. Tym razem nie zawiedli przeciwko kandydatowi do spadku, aczkolwiek trzeba podkreślić olbrzymią pulę szczęścia, jaką „Winiarze” zostali tutaj obdarzeni – wygrali dzięki dwóm rzutom karnym oraz atucie przewagi liczebnej.
U progu starcia to beniaminek zaatakował, lecz uderzenie z boku pola karnego Luciano Ponsa minęło cel. Natomiast tuż przed upływem pierwszego kwadransa rywalizacji Godoy wywalczył jedenastkę, a tę skrzętnie wykorzystał król strzelców poprzedniej kampanii Superligi – Santiago García.
San Martin wyrównał nieco ponad kwadrans później. Wówczas daleką centrę zza połowy boiska Lucasa Acevedo głową na boku szesnastki przeciął Hernán Petryk, wykładając asystę Claudio Bielerowi. Obrona przegapiła futbolówkę, a wracający do drużyny „El Santo” po zażegnaniu konfliktu z trenerem weteran lekkim strzałem w długi róg zza piątego metra dopełnił formalności.
Jednakże tuż przed kwadransem odpoczynku świat beniaminka ponownie zawalił się – obrońca Lucas Acevedo nieprzepisowo zatrzymał we własnej szesnastce wybiegającego na czystą pozycję Garcíę, co przypłacił czerwoną kartką.
Miejscowi natomiast otrzymali drugi tego popołudnia rzut karny, a wapno niskim strzałem ponownie spożytkował ciemnoskóry Urugwajczyk. W osiemnastej kolejce Superligi arbitrzy podyktowali już dziewięć rzutów karnych!
„El Morro” broniący korony króla strzelców zdobył swoje siódme trafienie w sezonie. Liderujący goleador Lisandro López uzyskał dwa razy tyle bramek, zatem trudno wierzyć, ażeby Santiago Garcii powiodło się zadanie wywalczenia drugiego pod rząd złotego buta w argentyńskiej elicie.
Osłabieni przyjezdni niemniej nawet borykając się z osłabieniem walczyli do ostatniego tchu. W 75 minucie ekspert od dalekosiężnych uderzeń Rodrigo Gómez posłał kapitalny strzał z rzutu wolnego zza linii bocznej pola karnego.
Wychowany przez Independiente „Droopy” nie zrobił kariery, jaką mu wróżono, ale przynajmniej w mniej renomowanym klubie potrafi błysnąć. To jego drugi szczególnej urody gol w barwach tucumańskiej ekipy.
Niestety, konieczność radzenia sobie z jednym zawodnikiem mniej błyskawicznie dała się gościom we znaki. Od razu po straconej bramce Godoy Cruz za sprawą swoich zmienników przeprowadził atak, który pozwolił im odzyskać pozytywny rezultat.
Facundo Barboza zafundował z środka pola dogranie na teren szesnastki, gdzie wprowadzony na boisko siedem minut wcześniej Miguel Ángel Merentiel uprzedziwszy kolegę Garcíę przejął futbolówkę znalazłszy się jeden na jednego z Jorge Carranzą. Delikatnie podciął nad nim futbolówkę, aby za chwilę pobiec za nią i z najbliższej odległości skierować ją do pustej bramki.
22-letni urugwajski napastnik wypożyczony z Peñarolu, a grający przez ostatnie pół roku dla rezerw hiszpańskiej Valencii zaliczył najprawdziwsze wejście smoka w swoim debiucie dla „El Bodeguero”. Warto zwrócić uwagę, iż wyłącznie Urugwajczycy strzelali tu dla gospodarzy.
Opromieniona przewagą liczebną mendoska ekipa mogła dobić rywala u kresu potyczki, aczkolwiek najwyraźniej chłopcy Marcelo Gómeza nie chcieli dobijać i tak rozbitych mentalnie przeciwników. U kresu zawodów trzymający rękę na pulsie gospodarze zmarnowali kilka obiecujących kontrataków.
Dzięki pierwszemu w bieżącym roku zwycięstwu Godoy Cruz znalazł się wśród miejsc oferujących Sudamericanę na rok 2020. Wicemistrzowie Argentyny zajmują dziewiątą lokatę zgromadziwszy 26 oczek.
Dopiero 22. wśród stawki San Martín de Tucumán ugrzązł w strefie spadkowej i trudno wierzyć, aby jeszcze zdołał się z niej wykaraskać. Najwidoczniej po jednym sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym „Święci” wrócą do Primera B Nacional. Chyba, że w ostatnich siedmiu kolejkach zespół Waltera Coyette’a zacznie dosłownie wymiatać….