Bezbramkowa sobota – 4 mecze, tylko 1 gol

Pierwsza sobota lutego zostanie zapamiętana jako wyjątkowo monotonna w argentyńskiej Superlidze. W czterech meczach padł „aż” jeden gol, który też został zdobyty w samej końcówce spotkania. Więcej, niż goli zobaczyliśmy czerwonych kartek. Na uwagę zasługuje trzecie pod rząd zwycięstwo przeciętnego dotychczas Lanús. Relacja:

San Lorenzo de Almagro vs Independiente 0:0

Ciągle przełamać się nie może klub papieża Franciszka. Nawet ze swoim szczęśliwym rywalem, którego pokonali w czterech poprzednich oficjalnych spotkaniach. Tym razem, podczas okresu gigantycznej zapaści formy tylko bezbramkowo zremisowali przeciwko Independiente, które sytuuje się wyżej w tabeli, aczkolwiek formą także nie porywa.

Nawet gra w przewadze liczebnej nie pomogła San Lorenzo wygrać tego klasyku Buenos Aires. Na domiar złego gospodarzy zaliczyli przestrzelony rzut karny. W 38 minucie spotkania wywalczył go ściągnięty z Newell’s Old Boys skrzydłowy Héctor Fertoli powalony na terenie szesnastki przez Emanuela Bríteza.

Jednak Nicolás Blandi nie wykorzystał jedenastki. Niski strzał zatrzymał Martín Campaña, piłka jeszcze przeleciała pod pachą urugwajskiemu bramkarzowi, lecz ten w porę zorientował się i zdążył wypiąstkować ją nim poturlała się w stronę bramki. Blandiego musi niepokoić jego statystyka karnych w Superlidze – na sześć możliwych strzelił zaledwie dwa.

U progu drugiej części Brítez zapomniał się, ponieważ w środku pola zatrzymał ręką futbolówkę dogrywaną przez Fernando Belluschiego. Obejrzał za to drugą żółtą kartkę i w idiotyczny sposób osłabił swój zespół.

Niemniej radzące sobie z dziesięcioma piłkarzami „Inde” jakoś dowiozło bezbramkowy remis. Campaña dwukrotnie ładnie wybił dalekosiężne uderzenia i raz co prawda był bliski kompromitującej wpadki, gdy wypuścił z rąk piłkę uderzoną zza pola karnego przez Raúla Loaizę. Na jego szczęście ta minęła bramkę i wyleciała za chwilę na korner.

Po tymże rzucie rożnym Urus natomiast kapitalnie obronił odbite rykoszetem mocne uderzenie Fabricio Colocciniego zza piątego metra. Independiente może mówić o dużym szczęściu, że wywozi punkt z dzielnicy Boedo.

Niemniej to piąty konsekutywny mecz w lidze „Czerwonych Diabłów” bez wygranej. Siódma drużyna klasyfikacji niebawem może stoczyć się w niej.

San Lorenzo jednak przebija Independiente w niechlubnych statystykach – dziewiąty z rzędu niewygrany ligowy pojedynek. „Cuervos” zajmuje odległe 22 miejsce uciuławszy ledwie 15 punktów. Czy chłopcy Jorge Almiróna jeszcze odpalą podczas bieżącej kampanii?

*****************************************************************************

Argentinos Juniors vs Belgrano 0:0

Drugi bezbramkowy remis w tym roku ekipy Belgrano, której nie wiedzie się zadanie wydostania ze strefy spadkowej. Oni dla odmiany też kończyli w dziesięciu, ale mimo pod koniec mogli rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść.

Generalnie przeważającą stroną byli tutaj zamykający klasyfikację Superligi gospodarze. Zadanie Argentinos Juniors miało stać się łatwiejsze od 35 minuty, kiedy obrońca przyjezdnych Marcelo Herrera obejrzał czerwoną kartkę za chamskie uderzenie w twarz Enrique Borjy podczas walki o piłkę w powietrzu.

Pod sam koniec potyczki osłabieni goście z Córdoby nieomal strzelili zwycięską bramkę. Wprowadzony tutaj na zmianę taktyczną w odpowiedzi na „czerwień” Herrery paragwajski stoper Juan Patiño huknął z rzutu wolnego obijając poprzeczkę. Z dobitką pospieszył Federico Lertora, ale jego szarżę ofiarnie zatrzymał Lucas Chávez.

Chociaż Argentinos Juniors są ostatnią drużyną stawki, to mogą wstydzić się domowego remisu przeciwko teamowi ze strefy spadkowej. Dodatkowo mogli przegrać u samego kresu batalii, którą powinni byli wygrać.

Belgrano brak zwycięstwa (szósty pod rząd w lidze) kosztuje pozostanie wśród strefy spadkowej. „Piratas” kontynuują swoją gehennę. 

*****************************************************************************

Lanús vs Colón 1:0 (0:0)

Gol – José Sand (88′)

Spotkania Lanús z Colónem są pewnego rodzaju unikatem w całej Ameryce Łacińskiej. Otóż sympatycy tych klubów trzymają ze sobą sztamę, jakie są rzadkością w kibicowskich klimatach tej części świata.

Trzecie konsekutywne zwycięstwo i zarazem szósty z rzędu ligowy bój bez porażki Lanús. Upadłego tytana, który rozpoczął ten sezon poniżej krytyki. „El Granate” na szczęście stopniowo odradza się pod kuratelą swojego wychowanka Luis Zubeldii.

Spotkanie wyrównane, a Colón również tworzył okazje. Tuż przed przerwą nieoczekiwanie ściągnięty z Tucumánu weteran Luis „Pulga” Rodríguez minimalnie pomylił się z rzutu wolnego, zaś u wstępu drugiej części jego strzał głową również „dyńką” sprzed linii bramkowej wybił defensor. Ponadto Leonardo Heredia wybiegał sam na sam, lecz haczony przez goniącego go obrońcę spudłował.

Wydawało się, że także na południu Buenos Aires padnie bezbramkowy rezultat. Jednakże w 88 minucie, na chwilę przed upływem regulaminowego czasu gospodarze zadali ten decydujący cios. Dośrodkowanie z kornera spożytkował José Sand ofiarnym wślizgiem w polu bramkowym wpychając piłkę do bramki.

38-letni weteran ataku strzelił swojego pierwszego gola po powrocie z Kolumbii. Celebrując go „Pepe” aż zdjął koszulkę, za co zarobił jeszcze żółtą kartkę.

Dzięki małej serii zwycięstw Lanús wydźwignął się z dna do środka tabeli. Aktualnie mając 21 punktów zajmuje czternaste miejsce. Wyprzedził przy okazji Colón, który z dwoma oczkami mniej jest szesnasty.

*****************************************************************************

Rosario Central vs Aldosivi 0:0

Nieciekawie przed fazą grupową Libertadores wygląda Rosario Central. Ubiegłoroczni tryumfatorzy Copa Argentina póty co w bieżącym roku przegrali dwa spotkania Torneos de Verano, ulegli Huracánowi przed tygodniem, zaś teraz mimo zdecydowanej przewagi nie zdołali ograć u siebie solidnego beniaminka.

Chyba najciekawsze sobotnie spotkania. Wprowadzony na murawę już w 10 minucie za kontuzjowanego Jonása Aguirre skrzydłowy Agustín Allione uderzeniem z rzutu wolnego minimalnie spudłował obok bramki.

Do przerwy po obu stronach jedna niezła robinsonada goalkeepera. Gości przed kapitulacją uratował Luciano Pocrnjić wybijając mocne uderzenie Fernando Zampedriego z boku szesnastki. Natomiast u gospodarzy ładną paradą popisał się Jeremías Ledesma broniąc niski strzał Emiliano Ozuny oddany zza 16-tki.

Delegaci z Mar del Plata poważniej zagrozili miejscowym u progu drugiej części. Ledesma musiał wyłapać strzał głową Dardo Miloca podczas rozegrania kornera, a później też zahamował mocne, niskie uderzenie Cristiana Cháveza oddane z nieco ostrego kąta.

W drugiej połowie miejscowi najbliżej trafienia znaleźli się około 70 minuty, kiedy Pocrnjić interwencją nogą rodem z piłki ręcznej sparował strzał głową Fernando Zampedri. Wcześniej ów Zampedri przecinając centrę z rzutu wolnego na piątym metrze szczupakiem chybił obok słupka. Aldosivi obroniło się przed naporem teoretycznie mocniejszego rywala.

Dla Aldosivi punkt wywieziony z Rosario to dobry wynik. „Rekiny” utrzymały się wśród czołowej dziesiątki – na chwilę obecną piastują ósmą lokatę uzbierawszy 24 punkty. Natomiast Central z pięcioma oczkami mniej są siedemnaści.

Comments are closed.