Już trzeci zaległy mecz w styczniu i ogólnie czwarty podczas nowego roku rozgrywał River Plate. „Millonarios” nareszcie przerwali swą uwłaczającą serię trzech porażek z rzędu i nadspodziewanie łatwo rozbili w Mendozie tamtejszy Godoy Cruz.
Godoy Cruz vs River Plate 0:4 (0:2)
Gole – Lucas Pratto (13′, 51′), Rafael Santos Borré (30′ – pen.), Matías Suárez (83′)
Tryumfatorzy Copa Libertadores przechodzą niezapomnianą sinusoidę u progu 2019. Generalnie częstym przypadkiem jest sytuacja, że obrońca klubowego mistrzostwa Ameryki Południowej zaraz po sukcesie popada w dekadencję. Jednak trzech konsekutywnych wtop u siebie i w ciągu zaledwie tygodnia chyba nikt się nie spodziewał.
Pół tygodnia temu kompromitacja, gdyż rezerwowy skład wtopił 1:3 ze spadkowiczem potencjalnym – Patronato. Tym razem najsilniejsze zestawienie River wynagrodziło kibicom tamte krzywdy.
Najpierw szansa dla rywali, kiedy Juan Andrada uderzeniem z rzutu wolnego ostemplował słupek bramki po palcach Franco Armaniego.
Natomiast już w 13 minucie jeden z głównych bohaterów Superfinału Libertadores, a więc Lucas Pratto wszczął strzelaninę. Przejął dogranie od Exequiela Palaciosa w szesnastce, aby następnie nieupilnowany na terenie szesnastki bezlitosną petardą nie dać nic do powiedzenia Roberto Ramírezowi. Snajper wychowany jak na ironię przez Boca Juniors teraz jest ostoją ataku River!
Gdy minęło półgodziny konfrontacji goście wywalczyli rzut karny, jaki skrzętnie wykorzystał Kolumbijczyk Rafael Santos Borré.
Chwilę później za czerwoną kartkę boisko musiał opuścić stoper gospodarzy Tomás Cardona i nadzieje Godoy Cruz legły w gruzach. Wyleciał wskutek chamskiego kopnięcia w głowę przeciwnika podczas walki o futbolówkę.
Tuż przed przerwą Gonzalo Montiel mógł podwyższyć, lecz jego bezpośredni strzał w długi róg z ubocza pola karnego tylko obił słupek.
U progu drugiej połowy drugi raz na listę strzelców wpisał się Pratto. Celną główką na terenie pola karnego przeciął dośrodkowanie z lewej strony Miltona Casco, po palcach Ramíreza adresując piłkę do celu.
W 68 minucie dla „Milionerów” zadebiutował Matías Suárez ściągnięty z Belgrano. Były gwiazdor belgijskiego Anderlechtu zmienił Santosa Borré i już chwilę później mógł zrobić wejście smoka, lecz jego próbę w akcji sam na sam sparował goalkeeper. Jakiś kwadrans później jednak właśnie on wbił gwóźdź do trumny miejscowym – na obszarze szesnastki przejął centrę od Pratto, wykiwał defensora przed piątym metrem, aby całość zwieńczyć udanym mocnym strzałem.
River Plate dzięki kanonadzie w winiarskiej stolicy Argentyny czai się tuż za czołową dziesiątką tabeli ze zdobytymi 22 punktami. Zbliżyli się na punkt do swoich wczorajszych ofiar, które okupują dziewiątą lokatę.
Dodajmy, iż chłopcy Marcelo Gallardo mają przed sobą jeszcze jeden bój zaległy w Superlidze – rozegrają go w połowie lutego na wyjeździe przeciwko Rosario Central.