Ekscytujące derby Tucumánu dla San Martín!

Od trwającej kampanii w kalendarzu Superligi pojawiły nam się nowe derby. Clásico Tucumáno nie rozegrano na szczeblu Primera División od 1981 roku! Wczorajszej nocy, po 37 latach przerwy wróciły one do pierwszoligowych łask. Apetyty kibiców w mieście na północnym-zachodzie Argentyny były rzecz jasna olbrzymie. Hit soboty zakończył się olbrzymią sensacją. Rewelacyjne Atlético pierwszy raz w tym sezonie przegrało u siebie na arenie ligowej. Beniaminek San Martín zwyciężył na terenie rywala, odrabiając z 0:2 na 3:2 i wydostał się ze strefy spadkowej! Derby rządzą się swoimi prawami!

Clásico Tucumáno:

Atlético de Tucumán vs San Martín de Tucumán 2:3 (1:0)

Gole – 1:0 Luis Rodríguez (10′ – pen.), 2:0 David Barbona (47′), 2:1 Luciano Pons (50′), 2:2 Lucas Acevedo (73′), 2:3 Tino Costa (75′)

Tucumańskie drużyny pokazały na jakim poziomie powinien stać rewanżowy Superfinał Libertadores. W tej potyczce nikogo interesowało, że Atlético walczy o mistrzostwo, natomiast będący beniaminkiem San Martín bije się o utrzymanie. Kibice zgromadzeni na widowni Estadio Monumental José Fierro doświadczyli najprawdziwszego szoku, ponieważ goście dokonali najsłynniejszej remontady w historii Superliga Argentina (która istnieje od 2017)!

Rozpoczęło się zgodnie z planem, gdyż w 10 minucie gospodarze polujący na fotel lidera tabeli uzyskali prowadzenie z rzutu karnego, jaki wykorzystał mentor tej ekipy – Luis Rodríguez. Wapno arbiter podyktował za sfaulowanie nacierającego Guillermo Acosty przez stopera Lucasa Acevedo w obrębie szesnastki.

Popularny „Pulga” zdobył swojego ósmego gola podczas obecnej kampanii. Obecnie 33-latek jest trzeci w klasyfikacji strzeleckiej za plecami snajperów teamów z Avellanedy – Emanuelem Gigliottim oraz Lisandro Lópezem.

Fenomenalna przedmeczowa oprawa lokalnych kibiców

 

Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0, zaś tuż po niej David Barbona podwyższył. Wychowanek Estudiantes La Plata niekryty przed polem bramkowym zgarnął asystę z boku od „Pulgi”, bezpośrednim strzałem stamtąd pokonując Jorge Carranzę.

Najwidoczniej „El Decano” zbyt szybko uwierzyli w zwycięstwo, albo żartem mówiąc nie mieli ochoty przejmować pozycji lidera klasyfikacji. Bezsprzecznym jest fakt, iż druga bramka w plecy podrażniła ekipę gości.

Kilkadziesiąt sekund później Luciano Pons dał sygnał do gonienia wyniku San Martínowi. Zmniejszył zaliczkę Atlético skuteczną dobitką pod poprzeczkę poprawiając wybity przez bramkarza strzał głową Rodrigo Moreiry w akcji zainicjowanej dośrodkowaniem Tino Costy z rzutu wolnego.

Wynik starcia ciągle był sprawą otwartą. Inicjatywę jednak przejęli zawodnicy „La Ciruja”. Cristian Lucchetti dwukrotnie miał ręce pełne roboty. W ciągu minuty (56′-57′) ledwo ledwo wybił strzał zza pola karnego Claudio Bielera oraz później sparował przed siebie torpedę zza 16-tki Matíasa Garcii, aby za chwilę ofiarnie zablokować próbę dobitki wspomnianego napastnika znanego głównie ze strzelania dla ekwadorskiego LDU Quito.

Ku zaskoczeniu wszystkich tuż przed początkiem ostatniego kwadransa potyczki niedawni drugoligowcy odwrócili rezultat, spłatawszy psikusa rywalowi zza miedzy!

San Martín wyrównał w 73 minucie, kiedy Lucas Acevedo trafił głową przecinając dośrodkowanie z rzutu rożnego Tino Costy. Tym razem Lucchetti nie uchronił przed stratą gola. Acevedo natomiast wynagrodził jedenastkę sprokurowaną u progu starcia.

Natomiast chwilę później najbardziej doświadczony uczestnik tego meczu, czyli sam Tino Costa przechylił szalę zwycięstwa na korzyść beniaminka!

Eks-zawodnik wielu zespołów europejskich, m.in. Valencii, Montpellier, Spartaka Moskwa, Genoa CFC tudzież Fiorentiny w 75 minucie strzałem do pustej siatki na terenie pola bramkowego poprawił feralnie wybity przez Lucchettiego mocny, niski strzał Gonzalo Rodrígueza z boku szesnastki i tym samym przypieczętował wiekopomną remontadę przyjezdnych!

33-letni, powoli zapominany już Tino Costa przypomniał kibicom o sobie zostając niekwestionowanym bohaterem tych derbów! Miał udział przy wszystkich trzech golach, osobiście strzelając tego zwycięskiego!

Znerwicowani piłkarze Atlético bezowocnie szukali wyrównującego gola. Zamiast tworzyć ofensywne szanse podpadali dyscyplinarnie. W 87 minucie poniosło „Pulgę” Rodrígueza, gdyż ten zaatakował kontuzjowanego Adriána Arregui’ego zjeżdżającego na meleksie z murawy. Słusznie obejrzał za to żółtą kartkę.

To nie koniec aktów desperacji ze strony pokonanych, albowiem w doliczonym czasie za obrażanie arbitra czerwoną kartkę obejrzał ich rezerwowy defensor Franco Sbuttoni. Chłopcy Ricardo Zielinskiego skompromitowali się gorzej, niż w ćwierćfinale Libertadores przeciwko Grêmio.

Summa summarum nastąpił wielki przełom! Miejscowi ponieśli pierwszą domową porażkę w aktualnej kampanii ligowej. Dla kontrastu San Martín odniósł pierwszą po wywalczeniu awansu wyjazdową victorię!

Nowicjusz pod pieczą Waltera Coyette’a wyrasta na mistrza odrabiania strat! Przeciw liderowi Racingowi odwrócili 0:1 na 2:1 w osłabieniu, na wyjeździe z Patronato odrobili 0:3 na 3:3. Teraz dokonali pamiętnej remontady w klasyku swojego miasta!

Czy tak przebojowa brygada może spaść do Primera B Nacional? Życzmy utrzymania „Świętym”, bowiem ich mecze bardzo uatrakcyjniają tę ubogą w gole ligę (średnia bramek na mecz w Superliga 2018/2019 aktualnie wynosi tylko 2,10).

Dla podsycenia fabuły dodajmy, iż Atlético zmarnował niepowtarzalną szansę, aby stać się liderem czempionatu (do Racingu traci tylko dwa oczka), podczas gdy siedemnasty w lidze tucumański San Martín wydostał się ze strefy spadkowej spychając do niej imienników z San Juan.

Pozostałe sobotnie mecze:

Estudiantes La Plata vs Lanús 1:1 (1:1)

Gole – 1:0 Gastón Fernández (2′), 1:1 Lautaro Acosta (8′)

Od ponad roku Estudiantes domowe starcia toczą w Quilmes, ponieważ ich Estadio Jorge Luis Hirschi jest w przebudowie, a zmodernizowany obiekt zostanie oddany do użytku dopiero w przyszłym roku (słynny Estadio Ciudad de La Plata jest natomiast podporządkowany rozgrywkom rugby).

Kto spóźnił się na tę batalię o dziesięć minut, ten nie zobaczył żadnej bramki. Rozstrzygnięcie konfrontacji nastąpiło już po ośmiu minutach zawodów.

Tutaj swoje pięć minut sławy mieli legendarni weterani obu klubów. Błyskawiczne prowadzenie nominalnym gospodarzom dał Gastón Fernández celnie strzelając z dystansu mniej więcej 25. metrów. Futbolówka ładnie wleciała przy słupku do bramki.

Lanús wyrównał Lautaro Acosta skutecznie dobijając na piątym metrze zablokowany chwilę wcześniej przez defensora strzał głową Nicolása Pasquiniego.

Więcej goli nie padło, choć autorzy jedynych trafień tegoż boju stworzyli okazje ku wzbogaceniu własnego dorobku bramkowego. Gastón minimalnie chybił technicznym uderzeniem z szesnastego metra. Natomiast próbę Lautaro zza narożnika pola bramkowego wypiąstkował Mariano Andújar – podanie wyłożył mu Marcelino Moreno.

Druga połowa także nie przyniosła zmiany wyniku. Dla gospodarzy dwie dogodne szanse zmarnotrawił Lucas Albertengo nie umiejąc głową pokonać Matíasa Ibáñeza z wysokości linii pola bramkowego. Raz jego uderzenie zablokował ów bramkarz, a później zazwyczaj rezerwowy napastnik minimalnie chybił.

Ze strony gości też głową starał się Sebastián Ribas, lecz strzał Urugwajczyka przeleciał nad poprzeczką. Jeden gol nie zaspokoił oczekiwań Lautaro Acosty. Temu walczakowi jednak nie dopisała później skuteczność. Szczególnie bliski drugiej bramki był w 70 minucie, gdy przymierzył z okolicy szesnastego metra. Piłkę palcami trącił Andújar, po czym ta obiła poprzeczkę i wyleciała znów w boisko, gdzie złapał ją goalkeeper.

„Estu” nie wykorzystali możliwości wejścia do czołowej dziesiątki, a okupują teraz czternaste miejsce z 17 punktami. Odmłodzony przez poprzedniego trenera Ezequiela Carboniego team Lanús spoczywa na odległej 22. lokacie zgromadziwszy pięć oczek mniej, niż laplateńczycy.

*****************************************************************************

Banfield vs Argentinos Juniors 0:1 (0:0)

Gol – Alexis MacAllister (53′)

Konfrontacja południa z północą Buenos Aires dla tej drugiej strony argentyńskiej stolicy. Dowodzony przez tymczasowego szkoleniowca Raúla Sanzottiego zespół Argentinos Juniors niespodziewanie odniósł pierwszy w czempionacie wyjazdowy tryumf (jednocześnie ogółem pierwszy od 31 marca br.), ośmieszając Banfield na jego twierdzy Florencio Sola.

Decydujące słowo tutaj miał Alexis MacAllister. Utalentowany wychowanek drużyny gości zapewnił jej wygraną swym efektownym trafieniem z rzutu wolnego uzyskanym w 53 minucie zawodów.

Później ten sam MacAllister (wśród drużyny „El Bicho” jest trzech braci o tym nazwisku) mógł podwyższyć niespodzianym dalekosiężnym uderzeniem, lecz niestety minimalnie spudłował obok słupka.

Przy okazji dodajmy, iż do bramki Argentinos wrócił Federico Lanzillota po przeszło rocznej rekonwalescencji spowodowanej okropną kontuzją kolana.

Banfield mimo wszelkich starań nie zdołał odpowiedzieć przyjezdnym. Aczkolwiek zostali też pokrzywdzeni przez sędziego, który anulował prawidłowo zdobytą bramkę Darío Cvitanicha dopatrując się tam wątpliwego spalonego.

Dowodzeni przez Julio Césara Falcioniego popularni „El Taladro” zazwyczaj przed własną publiką notują dobre rezultaty, acz od pewnego czasu rozczarowują – spośród ostatnich trzech domowych bojów dwa przegrali i jeden zremisowali. Wobec upokarzającej wtopy analogicznie, jak Estudiantes nie weszli do top 10 stawki.

„El Bicho” przerwali zatem długą czarną serię porażek, jaka stanęła na sześciu i jednocześnie tryumfując pierwszy raz od dziesięciu ligowych konfrontacji opuścili ostatnią lokatę. Zrównali się dorobkiem punktowym z przedostatnim dotychczas Patronato, ale wyprzedzili outsidera z Międzyrzecza dzięki lepszej różnicy bramek.

Od nowego roku prawdopodobnie ekipę z La Paternal przejmie jej były zawodnik, a zarazem wychowanek Cristian Ledesma. Łysol o przydomku „El Lobo” u progu swej trenerskiej odysei nie poradził sobie kierując Tigre. Czy w domu pójdzie mu lepiej?

Comments are closed.