River odpadł z Copa Argentina!

Uczestnik Superfinału Libertadores aż do minionej nocy wojował na trzech frontach. River Plate jednak nie podołał napiętemu kalendarzowi i nie zdobędzie trzeciego z rzędu Pucharu Argentyny. W półfinale krajowego pucharu „Millonarios” tylko zremisowali ze słabszą od siebie Gimnasią, ażeby następnie ulec laplateńczykom podczas konkursu rzutów karnych. Ligowy przeciętniak okazał się katem dwóch gigantów podczas tegorocznej Copa Argentina!

Estadio Jose Maria Minella (Mar del Plata)

River Plate vs Gimnasia La Plata 2:2 (1:1), rzuty karne – 4:5

Gole – 1:0 Gonzalo Martínez (30′), 1:1 Lorenzo Faravelli (34′), 2:1 Lucas Pratto (48′), 2:2 Santiago Silva (65′)

Oba półfinały bieżącej edycji Copa Argentina rozstrzygnęły się dopiero po seriach jedenastek. Półtorej tygodnia temu Rosario Central w Córdobie potrzebował dodatkowej próby nerwów, ażeby wyeliminować drugoligowy Temperley.

Natomiast dziś w Mar del Plata wielgachny River Plate podczas regulaminowego czasu nie dał rady laplateńskim „Wilkom”, zaś potem w karnych musiał uległ im. Spora niespodzianka w turnieju, gdzie sensacyjne rozstrzygnięcia to codzienność.

Widzowie spotkania bez wątpienia nie nudzili się. Sensacyjna Gimnasia uczyniła wszystko, co w jej mocy, aby zatrzymać faworyta pragnącego trzeciego konsekutywnego trofeum Copa Argentina. Cztery gole i dwie czerwone kartki – takie spektakle są rzadkością na arenie tego turnieju!

Gimnasia nota bene aż dwukrotnie odrabiała deficyt bramkowy. Wielkie emocje rozpoczęły się, gdy mijało półgodziny konfrontacji. Wówczas Gonzalo Martínez trafieniem z rzutu wolnego otworzył wynik na korzyść River. „Pity” popisał technicznym uderzeniem, które do „koszyczka” chciał złapać Alexis Martín Arias jednak źle obliczył lot piłki i wyszedł mu kuriozalnie wpuszczony gol.

Odpowiedź „Los Lobos” jednak błyskawiczna. W 34 minucie atak rozpoczęty dośrodkowaniem prawym skrzydłem przyniósł wyrównanie numer jeden. Ofiarny strzał Horacio Tijanovicha obronił Franco Armani, lecz dobitką poratował Lorenzo Faravelli z najbliższej odległości dopełniając formalności.

Wszystko rozpoczęło się od nowa. Kilkadziesiąt sekund po wyrównującej bramce prowadzenie River w efektownym stylu przywrócić mógł walczący tu przeciwko macierzystemu klubowi Ignacio Fernández. Bezpośrednim strzałem piętką minimalnie chybił obok słupka, kiedy niekonwencjonalnie przecinał centrę z rzutu rożnego.

Dalsza część rywalizacji nie zapowiadała się optymistycznie dla chłopców Pedro Troglio, ponieważ w 40 minucie ich prawoskrzydłowy Ezequiel Bonifacio obejrzał czerwoną kartkę za brutalne wejście od tyłu w nogi rywala.

Co prawda osłabiona GELP wytrzymała do przerwy, ale tuż po niej utraciła drugą bramkę. Wtórne prowadzenie „Millonarios” zapewnił Lucas Pratto, który w swoim stylu wybiegł jeden na jednego z goalkeeperem, delikatnie zbiegł na bok mając Ariasa tuż naprzeciw siebie i niskim strzałem posłał futbolówkę między słupki.

Aczkolwiek przegrywający nie dali za wygraną. Chwilę później natarli, lecz Armani jakoś sparował groźny strzał głową Maximiliano Comby.

River właściwie losy spotkania trzymał w garści – prowadził jedną bramką oraz miał przewagę liczebną. Aczkolwiek wiekowy Javier Pinola najwidoczniej uznał, iż drużynie Marcelo Gallardo idzie zbyt łatwo. W 52 minucie podczas rzutu rożnego dla oponenta łysy obrońca chamsko przylał łokciem w twarz rywalowi, za co obejrzał czerwoną kartkę.

Jednakże sędzia nie przyznał ewidentnego rzutu karnego Gimnasii za przewinienie popełnione za teren szesnastki! Kolejny dowód na przychylną dla River Plate stronniczość arbitrów.

Mimo utrudnień Gimnasia w równych składach dopięła swego. W 65 minucie laplateńczycy zdołali ponownie wyrównać. Narożną centrę Víctora Ayali przeciął głową Santiago Silva. Urugwajski „Czołg” strzelił głową, a futbolówka po palcach niefortunnie interweniującego bramkarza znalazła się w bramce.

Rezultat 2:2, ani liczebność piłkarzy nie uległy już korekcie. Drugiego finalistę krajowego pucharu musiały zatem wyłonić rzuty karne. W pierwszej serii Pratto obił poprzeczkę podcinką a’la Panenka. Gimnasia wykonywała wapna bezbłędnie aż do czwartej serii, gdy pomylił się paragwajski skrzydłowy Víctor Ayala. Po pięciu seriach widniał remis 4:4, zatem konieczna była zasada nagłej śmierci.

W szóstej serii zapadło rozstrzygnięcie – najpierw młody Germán Guiffrey trafił dla Gimnasii, a następnie doświadczony stoper Jonathan Maidana chybił nad bramką przypieczętowując odpadnięcie krezusa.

Gimnasia w bieżącej kampanii Pucharu Argentyny wyeliminowała dwa największe klubu kraju srebra (niczym ekwadorski Independiente del Valle podczas Copa Libertadores 2016). „Los Lobos” ośmieszyli Boca Juniors w 1/8 finału, a teraz wybili z głowy finał ekipie River.

Przy okazji zrewanżowali się „Milionerom” za półfinał Copa Argentina sprzed dwóch lat, gdzie przegrali 0:2. Jednak CARP już w niedzielę może odpłacić się laplateńczykom, których podejmie na El Monumental w ramach czternastej kolejki ligowej. Obie drużyny zetrą się ze sobą dwukrotnie w ciągu połowy tygodnia!

River Plate przynajmniej będzie mógł lepiej przygotować do długo wyczekiwanego Superfinału. Jeśli go nie wygrają, w 2019 roku nawet nie wezmą udziału w Pucharze Wyzwolicieli. Ósma lokata podczas ubiegłego sezonu Superligi daje im zaledwie bilety do Copa Sudamericana.

Wielki finał tegorocznej Copa Argentina w następny czwartek, 6 grudnia na stadionie Malvinas Argentinas w Mendozie. O victorię końcową skonfrontują się Gimnasia La Plata oraz Rosario Central.

Rywal „Wilków” w poprzednich czterech edycjach CA trzykrotnie pod rząd przegrywał w finale i raz odpadł na etapie półfinału.

Czy teraz Rosario przełamie się czy jeszcze dotkliwiej pogrąży? Jak w ostatecznej batalii wypadnie Gimnasia, która upokorzyła dwóch tytanów na drodze do finału? Zaznaczmy, iż stawka finału jest olbrzymia, gdyż poza upragnionym trofeum zwycięzca otrzyma awans do przyszłorocznej Libertadores oraz sprawdzi umiejętności mistrza kraju Boca w Superpucharze Argentyny.

Comments are closed.