Avellaneda górą, derbowy remis

Niedzielnego dnia w cieniu Superfinału Libertadores rozegrano trzy mecze dwunastej kolejki Superliga Argentina. Racing Club umocnił się na szczycie tabeli, jednak gonić ich zaczyna lokalny rywal. Natomiast derby południowego Buenos Aires zakończyły się wynikiem nierozstrzygniętym. Podsumowanie:

Independiente vs Belgrano 2:1 (1:1)

Gole – 0:1 Leonardo Sequeira (32′ – pen.), 1:1 Emanuel Brítez (44′), 2:1 Braian Romero (62′)

Nadrabiający kiepski początek sezonu „Inde” wymęczył zwycięstwo nad kandydatem do spadku. Mimo sporych problemów ubiegłoroczny tryumfator Sudamericany mógł rozgromić przyjezdnych z Córdoby, ale prowadząc już 2:1 zmarnował aż dwa karniaki.

U progu spotkania dwukrotnie głową chciał trafić Emmanuel Gigliotti, aczkolwiek spudłował, zaś za drugim podejściem jego strzał obronił goalkeeper.

Natomiast rzut karny spożytkował Belgrano, który w 32 minucie objął prowadzenie dzięki niemu. Wapno podyktowane za atak ciałem Emanuela Bríteza wymierzony w nacierającego Sebastiana Lunę na gola zamienił Leonardo Sequeira.

Za chwilę jednak gości spotkała niemiła niespodzianka, albowiem ich wiekowy lewy obrońca Juan Quiroga obejrzał czerwoną kartkę za paskudne wejście w nogi rywala.

Pięć minut później liczebność składów niemniej wyrównała się, ponieważ sędzia wyprosił z boiska również gwiazdora miejscowych Maxiego Mezę, który w efekcie innej, niż oczekiwana decyzji rozjemcy nabluzgał mu.

Independiente jednakże nie potrzebował przewagi liczebnej, aby udowodnić tutaj swoją wyższość. Tuż przed kwadransem przerwy po rozegraniu rzutu rożnego zazwyczaj rezerwowy obrońca Brítez zrehabilitował się za sprokurowanie jedenastki – w okolicy pola karnego obrócił się zwodząc obrońcę i dopadając piłki heroicznym strzałem pokonał Césara Rigamontiego.

Zagrożeni spadkiem piłkarze Belgrano dzielnie stawiali opór faworytowi, aczkolwiek „Czerwone Diabły” i tak dokonać remontady. W 62 minucie dośrodkowanie ze skrzydła Fabricio Bustosa przyniosło rozstrzygającego gola Braiana Romero, który niepilnowany w polu bramkowym dopełnił formalności.

Później chłopcy Ariela Holana mogli podwyższyć, aczkolwiek zmarnowali dwa rzuty karne. Inny Romero, a mianowicie Silvio nie trafił w 73 minucie, gdyż jego niski strzał z wapna w środek bramki nogami sparował Rigamonti. Sekundy potem ten sam Romero ostemplował poprzeczkę dalekosiężną torpedą. Niestety, miał tutaj pecha.

Natomiast dziesięć minut później także Gigliotti nie wytrzymał próby nerwów, gdyż jego mocne uderzenie jedynie obiło słupek. „Puma” nie wytrzymał próby nerwów, nie zdołał uzyskać trzynastego gola w sezonie, a jak niżej wspomnimy snajper odwiecznego wroga nie omieszkał wykorzystać chwilowej indolencji byłego napastnika Boca i już goni go w rankingu strzeleckim.

Tuż przed końcem starcia Braian Romero znalazł się blisko drugiego trafienia. Jednakże jego techniczne przymierzenie zza szesnastki delikatnie minęło bramkę.

Dla odmiany „Inde” stara się ścigać Racing wśród ligowego zestawienia. Czerwona strona Avellanedy wzbogaciwszy własny dorobek do 22 punktów awansowała na pozycję wicelidera wyprzedzając swoją klątwę – Atlético de Tucumán (tamci mają jeszcze przed sobą mecz zaległy przeciw San Lorenzo). Od liderującego oponenta zza miedzy „Los Diablos Rojos” dzieli jednak aż siedem punktów.

Belgrano obecnie stąpa się tuż nad strefą spadkową wśród tabeli „descenso”. Kordobańską ekipę niewątpliwie czeka trudna walka o utrzymanie.

*****************************************************************************

Gimnasia La Plata vs Racing Club 0:3 (0:1)

Gole – Ricrdo Centurión (32′), Lisandro López (54′, 87′ – pen.)

Trudno będzie jednak dogonić lidera, który po krótkiej zadyszce w październiku wraca do regularnego wygrywania. Racing właśnie zwyciężył trzeci raz z rzędu, ponownie umykając goniącemu peletonowi. Natomiast kapitan tej drużyny, Lisandro López goni Emmanuela Gigliottiego na czele klasyfikacji goleadorów.

Wynik otworzył krnąbrny gwiazdor Ricardo Centurión krótko po upływie półgodziny zawodów. „Ricky” za pierwszą próbą przypuszczoną na uboczu 16-tki nie znalazł metody na Alexisa Martína Ariasa, gdyż ten nogami sparował jego uderzenie.

Za drugim razem efektownie zwiódł bramkarza, lecz również na boku pola karnego źle złożył się do uderzenia i komicznie chybił. Ponadto Arias obronił groźny strzał głową Alejandro Donattiego z pola bramkowego.

Centurión przełamał kryzys formy w 32 minucie, gdy otrzymawszy centrę z kornera od Neriego Cardozo w nie swoim stylu głową pokonał bramkarza. Zdobył swojego pierwszego gola od sierpnia, a zarazem drugiego podczas tej kampanii.

Dzieła zniszczenia po przerwie dopełnił weteran Lisandro López. 35-latkowi nadal marzy się korona króla strzelców Superligi, co udowodnił wczorajszego popołudnia. Najpierw podwoił prowadzenie gości w 54 minucie trafiając zza piątego metra po asyście ze skrzydła Ivána Pilluda. Natomiast tuż przed upływem regulaminowego czasu pokazał Gigliottiemu, jak wykonywać rzut karne.

„Licha” zdobył już 9 goli podczas trwającego czempionatu i już tylko trzy trafienia więcej uciułał najskuteczniejszy aktualnie Gigliotti. Zapowiadają się w bieżącym sezonie derby Avellanedy nie tylko o mistrzostwo Argentyny, lecz również o tytuł króla strzelców.

Doświadczony napastnik znany europejskim fanom z występów dla FC Porto oraz Lyonu mógł nawet skompletować hattricka, aczkolwiek jedno uderzenie Lópeza oddane ze skraju pola karnego chybiło obok słupka. Okazję zaliczył także jego kumpel z ataku, a więc Jonathan Cristaldo, który obstawiony dwoma obrońcami nie przechytrzył Ariasa w polu bramkowym.

Mając aż 29 punktów na koncie (9 zwycięstw, 2 remisy i tylko 1 porażkę) Racing teoretycznie umocnił się na czele stawki, aczkolwiek nadal musi uważać na peleton, który zapewne bezwzględnie wykorzysta ewentualne wpadki „La Academii”. Gimnasia przegrawszy drugi raz pod rząd znajduje się na początku dolnej połowy tabeli.

*****************************************************************************

Banfield vs Lanús 0:0

Clásico de Sur bramek nie przyniosło. Plasujący się w ogonie top 10 klasyfikacji Banfield nie potrafił ograć u siebie zajmującego przedostatnie miejsce Lanús. Chociaż derby rządzą się swoimi prawami, gdyż lepiej tu wypadli obecnie niżej notowani przyjezdni.

Obie ekipy zdobyły tu gola, którego sędzia anulował dopatrując się wątpliwych spalonych. Nie zabrakło ostrych przepychanek w trakcie rywalizacji, acz obyło się bez czerwonych kartek. Najbliższej gola był zawodnik gości Nicolás Pasquini obijając poprzeczkę z rzutu wolnego podczas drugiej odsłony.

Mecze przełożone:

  • San Martín de San Juan vs Boca Juniors
  • River Plate vs Unión de Santa Fe

Oczywiście ze względu udziału dwóch najpopularniejszych klubów Argentyny w finale Copa Libertadores spotkania z udziałem Boca i River zostały przeniesione na inny, dotąd nieustalony termin.

Comments are closed.