Czyżby El Superclásico w wielkim finale Copa Libertadores? Choć podczas rewanżu na południu Brazylii przeciwko lokalnemu Grêmio drużyna River Plate pierwsza straciła gola i stała nad przepaścią, to ostatecznie zdołała odwrócić wynik, w końcówce zwyciężając 2:1! Awans „Millonarios” zapewnił kontrowersyjny rzut karny podyktowany po odwołaniu się sędziego do VAR tuż przed końcem regulaminowego czasu.
Copa Libertadores:
Grêmio [BRA] vs River Plate [ARG] 1:2 (1:0)
Gole – 1:0 Leonardo Gomes (36′), 1:1 Rafael Santos Borré (82′), 1:2 Gonzalo Martínez (90+5′ – pen.)
Pierwszy mecz – 1:0, awans River Plate
W najnowszej historii Libertadores nikt nie znalazł się tak blisko obrony tytułu, jak teraz Grêmiści. „Imortal Tricolor” przystąpili do rewanżu na własnym stadionie, gdzie są szczególnie mocni opromieni jednobramkowym zwycięstwem w gościach. Teraz również objęli prowadzenie 1:0, ale pewność siebie zgubiła ubiegłorocznych mistrzów kontynentu. River Plate urządził najprawdziwszą karuzelę Brazylijczykom.
Początkowe próby odrobienia strat przez gości nie dawały skutku. Ponadto na samym początku zawodów kontuzjowany zszedł kapitan Leonardo Ponzio, zaś drużyną zza linii bocznej boiska musiał dowodzić asystent Matías Biscay, gdyż Marcelo Gallardo był zawieszony za wyrzucenie na trybuny podczas pierwszego meczu. Raz groźnie z dystansu huknął Exequiel Palacios, lecz minimalnie chybił obok bramki Marcelo Grohe.
Sytuacja River skomplikowała się jeszcze bardziej od 36 minuty, kiedy dośrodkowanie z rzutu rożnego na linię szesnastego metra spożytkował Leonardo Gomes. Prawy obrońca bezpośrednim uderzeniem w długi róg kompletnie zaskoczył Franco Armaniego dając gospodarzom prowadzenie 1:0.
Przez dłuższy czas Grêmio nadal pozbawione swego kontuzjowanego gwiazdora Luana bez większego napięcia kontrolowało przebieg gry. Gdyby w 67 minucie Everton Soares zachował zimną krew i trafił podczas akcji sam na sam, byłoby zapewne pozamiatane. Armani jednakże bohatersko sparował jego strzał w tej klarownej sytuacji.
Kto by pomyślał, że ów spartolona „setka” zdąży zemścić się na brazylijskim klubie. Najwidoczniej żywiołowa robinsonada Armaniego wskrzesiła iskierkę nadziei w sercach delegatów, albo „Imortal Tricolor” zgubiła nadmierna pewność siebie.
Sprawa awansu Grêmio nagle stała się chwiejna od 82 minuty, kiedy dośrodkowanie z rzutu wolnego Gonzalo Martíneza przyniosło trafienie (ręką!) Rafaela Santosa Borré. Kolumbijczyk właściwie tylko musnął piłkę, ale ta czy siak dotknął jej ręką, czym nie przejął się sędzia. Mieliśmy 1:1 i zaledwie jedna bramka dzieliła „Millonarios” od finału.
Kontrowersyjna sytuacja następiła w 86 minucie. Ona odmieniła losy dwumeczu, wywołała olbrzymią awanturę na boisku, a jednocześnie nieźle opóźniła koniec spotkania. Ignacio Scocco na szesnastym metrze oddał strzał, który odbity od rywala poszybował nad poprzeczką.
Pierwotnie sędzia Andrés Cunha zarządził korner, aczkolwiek po sygnalizacji zagrania ręką we własnym polu karnym przez argentyńskich zawodników Urugwajczyk postanowił sprawdzić powtórkę video. Przejrzawszy ją kilka razy doszedł do wniosku, iż obrońca gospodarzy Bressan faktycznie odbił futbolówkę dłonią blokując uderzenie Scocco i zarządził jedenastkę dla CARP.
Co zrozumiałe, taka decyzja spowodowała gigantyczne oburzenie ze strony Grêmistów oraz samego winowajcy Bressana, który zaatakował arbitra właściwie również fizycznie rzucając się w jego stronę razem ze swoimi kolegami. Mniej więcej osiem minut trwała przerwa w grze poświęcona sprawdzeniu VAR-u, protestom zawodników brazylijskich oraz ich zażegnywaniu.
W piątej doliczonej minucie „Pity” Martínez wreszcie mógł egzekwować jedenastkę, jaką pewnie wykorzystał. Łącznie ekstra minut dodano aż czternaście, aczkolwiek spotkanie de facto trwało o dziewięć minut dłużej ze względu wspomnianej przerwy. Swoją drogą wszystkie gole tegoż dwumeczu padły dzięki stałym fragmentom gry – dwie po kornerach, jedna po rzucie wolnym i jedna z karnych.
Strzeliwszy karnego goście mający przewagę liczebną spokojnie dowieźli zwycięski rezultat do końca meczu. Piłkarze „Milionerów” mogli świętować kwalifikację do finału uzyskaną niespodziewanie na Arena do Grêmio. Po trzech latach River Plate znowu jest finalistą najważniejszych południowoamerykańskich rozgrywek klubowych.
Skład River Plate: Franco Armani – Gonzalo Montiel, Jonatan Maidana (od 24′ [C]), Javier Pinola, Milton Casco – Ignacio Fernández (46′, Gonzalo Martínez), Leonardo Ponzio [C] (24′, Enzo Pérez), Exequiel Palacios – Juan Fernando Quintero (63′, Ignacio Scocco) – Lucas Pratto, Rafael Santos Borré
Arbiter: Andrés Cunha (Urugwaj)
Dzisiejszej nocy przekonamy się o tym czy finałową batalią Copa Libertadores 2018 będzie El Superclásico. Czy Boca Juniors na Allianz Parque w São Paulo obroni dwubramkową zaliczkę wywalczoną tydzień temu u siebie przeciwko Palmeiras?
Swoją drogą wyczerpał się patent Grêmio na argentyńskie ekipy. Rok temu w drodze do zdobycia trofeum pokonali Godoy Cruz oraz Lanús. Podczas bieżącej fazy pucharowej wyrzucili za burtę Estudiantes La Plata, a także rewelacyjny Atlético de Tucumán.
Każda passa jednak musi się kiedyś skończyć, a odpadnięcie z River zawdzięczają głównie swojemu lekceważeniu końcówki rewanżowej batalii. Renato Gaúcho nie poprowadzi teamu z Porto Alegre do drugiego konsekutywnego tryumfu w Libertadores.
Copa Sudamericana:
Deportivo Cali [COL] vs Independiente Santa Fe [COL] 1:2 (0:2)
Gole – 0:1 Wilson Morelo (16′ – pen.), 0:2 Diego Guastavino (17′), 1:2 Nicolás Benedetti (72′)
Pierwszy mecz – 1:1, awans Independiente Santa Fe
Kolumbijski pojedynek w ćwierćfinale Sudamericany dla bardziej doświadczonego na międzynarodowych salonach Independiente Santa Fe. Mimo tylko remisu u siebie przed tygodniem bogotanie potrafili zmotywować się i wygrać rewanż w Cali.
Błyskawiczne dwa ciosy zadanie tuż po upływie pierwszego kwadransa boju (w ciągu niespełna minuty) pozwoliły „El Expreso Rojo” wyeliminować miejscowy Deportivo. Później Santa Fe w przeciwieństwie do Grêmio zachował koncentrację do końca meczu pozwalając sobie wbić tylko kontaktową bramkę.
Na etapie półfinału tryumfator tych rozgrywek sprzed trzech lat zmierzy się znów przeciwko rodakom – tym z Juniora lub sprawdzi argentyńską Defensa y Justicia.