W niedzielę przeprowadzono pięć meczów piątej kolejki Superliga Argentina 2018/2019. Na fotel lidera wróciła Racing Club, natomiast ku czołówce tabeli wyraźnie pną się Unión de Santa Fe oraz aktualny wicemistrz kraju srebra Godoy Cruz, który ponownie dał w kość San Lorenzo. Podsumowanie dnia:
Patronato vs Gimnasia La Plata 0:2 (0:2)
Gole – Santiago Silva (25′, 31′)
Solidny średniak z La Platy złupił w Międzyrzeczu głównego kandydata do spadku. Dwa gole wiekowego napastnika Santiago Silvy zapewniły „Wilkom” zwycięstwo w Paranie nad tamtejszym Patronato.
W 25 minucie „Czołg” przejął asystę od Matíasa Gómeza i wybiegł sam na sam z Sebastiánem Bertolim zaskakując go ładną podcinką podczas akcji jeden na jednego. Piłka odbiła się widowiskowo od poprzeczki nim zawędrowała do celu.
Sześć minut później Urus skutecznie przeciął głową dośrodkowanie z rzutu wolnego Lorenzo Faravelliego zadając drugi cios outsiderowi.
Dodajmy także, iż blisko 38-letni urugwajski napastnik zdobył swe pierwsze dwa gole po powrocie do laplatańskiej ekipy, dla której występował już ponad dekadę temu (w sezonie 2006/2007).
Natomiast Gimnasia odniosła pierwszą wyjazdową wygraną od niemal dokładnie roku – poprzednio na obiekcie rywala tryumfowała 24 września 2017, ogrywając 1:0 Olimpo w Bahía Blanca.
Dowodzeni przez Pedro Troglio popularni „Los Lobos” zajmują teraz jedenaste miejsce zgromadziwszy siedem punktów. Patronato dla odmiany zamyka stawkę z ledwie jednym punkcikiem – czyżbyśmy mieli pierwszego pewniaka do degradacji?
Wiadomo już, że outsidera z Międzyrzecza niebawem poprowadzi nowy szkoleniowiec, ponieważ Juan Pablo Pumpido rzucił ręcznik po katastrofalnym wstępie czempionatu.
*****************************************************************************
Vélez Sarsfield vs San Martín de Tucumán 1:0 (1:0)
Gol – Lucas Robertone (39′)
Pierwszy raz od inauguracyjnej kolejki bieżącego sezonu górą jest Vélez, który od czasu przejęcia ekipy przez Gabriela Heinze zapowiada rychłe odrodzenia, ale mimo to nadal nie potrafi wznieść się ponad przeciętność.
Wczoraj „El Fortín” chociaż miażdżąco przeważali, to wymęczyli skromny tryumf 1:0 nad beniaminkiem San Martínem de Tucumán.
Multum okazji strzeleckich gospodarze zmarnowali między innymi za sprawą Jonathana Ramisa. Urugwajczyk raz ostemplował poprzeczkę zza pola bramkowego, wbiegłszy w szesnastkę gości z lewego skrzydła. Innym razem zaś jego próbę zza szesnastki sparował Ignacio Arce.
Indolencję tę przełamał Lucas Robertone pod koniec pierwszej odsłony. Wówczas młodzian w polu bramkowym skutecznie przejął centrę lewym skrzydłem od Braiana Cufré, bezpośrednim uderzeniem adresując futbolówkę do siatki.
W drugiej połowie natomiast Robertone przejąwszy centrę Gastóna Díaza mógł podwoić swój dorobek bramkowy, lecz niestety futbolówka po jego bezpośrednim strzale ze skraju pola karnego napotkała słupek.
W tabeli zdobywszy siedem punktów zespół ze stadionu nazywanego El Fortín de Liniers nadal widnieje pośrodku klasyfikacji.
Niedawny drugoligowiec z Tucumánu uciułał dotychczas tylko dwa punkty, więc okupuje denne rejony stawki. Szkoleniowiec Ruben Forestello dzień później zrezygnował z dalszej pracy na La Ciudadela, więc zadania uratowania „El Santo” przed rychłym powrotem do Primera B Nacional podejmie się ktoś inny.
*****************************************************************************
Unión vs Talleres 2:1 (1:1)
Gole – 0:1 Junior Arias (31′), 1:1 Franco Troyansky (32′), 2:1 Franco Soldano (78′)
Zdecydowanie najciekawszy mecz niedzieli. Unión de Santa Fe chociaż kiepsko rozpoczął domową konfrontację przeciw przyszłorocznym uczestnikom Libertadores, to dokonał virady i ostatecznie złupił przed własną publicznością groźnych Talleres.
Już w 7 minucie kordobanie mogli objąć prowadzenie, gdyż wywalczyli jedenastkę. Egzekwował ją bramkarz Guido Herrera (w Ameryce Południowej goalkeeperzy często wykonują karne), aczkolwiek wracający po kontuzji jego znacznie bardziej doświadczony vis-a-vis Nereo Fernández obronił to uderzenie z wapna.
Lokalny team był bliski trafienia, kiedy po centrze Diego Zabali strzałem głową słupek obił aktywny tego popołudnia Damián Martínez.
„La T” znaleźli się sposób na 40-latka tuż po upływie półgodziny zawodów, gdy urugwajski napastnik Junior Arias efektownym strzałem w długi róg z ubocza pola karnego zanotował drugiego gola w sezonie.
Odpowiedź Uniónu jednak błyskawiczna, ponieważ już kilkadziesiąt sekund później dośrodkowanie Mauro Pittón sprawiło, iż wyrównał Franco Troyansky celną główką strzelając pierwszego gola dla nowej drużyny.
Dominujący tutaj gospodarze wykreowali sporo akcji, a szczególnie gorąco pod bramką Guido Herrery zrobiło się, około 60 minuty, kiedy za polem bramkowym Troyansky przejął futbolówkę i składającego się do uderzenia w ostatniej chwili powstrzymał peruwiański stoper Miguel Araujo.
Victorię miejscowi przypieczętowali na początku ostatniego kwadransa. Najpierw w 76 minucie czerwoną kartkę za chamskie przylaniu rywalowi podczas walki o futbolówkę obejrzał pomocnik rywali Gonzalo Maroni. Zaś chwilę później mający przewagę liczebną Unión przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Również głową Franco Soldano skierował piłkę do bramki dzięki centrze od Damiána Martíneza. Czołowy snajper „Tatengues” nie odszedł do Meksyku pod koniec sierpnia, na czym klub z Santa Fe bez wątpienia skorzysta pod względem sportowym.
Zwycięstwo w konfrontacji dwóch bardzo solidnych ekip wypromowało Unión na piątą lokatę. Chłopcy Leonardo Madelóna skompletowali dotychczas 9 punktów i uciekli na trzy Talleres, którzy póty co tkwią w centrum klasyfikacji.
*****************************************************************************
Lanús vs Racing Club 0:1 (0:0)
Gol – Jonathan Cristaldo (57′)
Kto wie, czy Racing Club nie staje się właśnie głównym faworytem do mistrzostwa? „La Academia” rozpoczęła sezon od remisu 2:2 w Tucumánie przeciwko miejscowemu Atlético, lecz późniejsze cztery ligowe mecze zwyciężyła dały jej prowadzenie wśród ligowego zestawienia.
Drużynie Eduardo Coudeta jest teraz o tyle łatwiej, że przynajmniej do końca bieżącego roku mogą poświęcić się wyłącznie Superlidze, bo przecież odpadli zarówno z Libertadores, jak i z Copa Argentina. Błękitna część Avellanedy wczorajszej nocy nie bez trudu, ale pokonała 1:0 w południowym Buenos Aires mizerny obecnie Lanús.
W pierwszej części liderzy stworzyli kilka akcji, lecz dwukrotnie sędzia anulował prawidłowo zdobyte bramki Racingu dopatrując się wątpliwych spalonych. Natomiast jeden strzał Guillermo „Pola” Fernándeza zza pola karnego chcącego wykorzystać nierozsądne wybiegnięcie bramkarza został wybity z samej linii bramkowej przez defensora Marcelo Herrerę.
Lanus do przerwy raz groźniej natarł, kiedy u kresu pierwszej połowy Gabriel Arias przy sporym wysiłku sparował mocny strzał 17-letniego debiutanta Pedro De La Vegi.
Gol zazwyczaj rezerwowego, ale mimo to bardzo doświadczonego napastnika Jonathana Cristaldo w 57 minucie zapewnił Racingowi całą pulę. „Churry” wykorzystując gapę obrony gospodarzy przejął futbolówkę po asyście Augusto Solariego i niskim strzałem w długi róg pokonał Guillermo Sarę mając tylko jego naprzeciw siebie.
Później dogodne sytuacje mieli Augusto Solari oraz Matías Zaracho, aczkolwiek obaj fatalnie chybiali. Oprócz tego kontuzjowany zszedł Ricardo Centurión, który w sierpniu podczas przegranego 0:3 boju Copa Libertadores z River ponownie narozrabiał.
„Ricky” miał strasznego pecha. Wszedł na boisko w 77 minucie, aby opuścić je z urazem raptem sześć minut później! A może to karma wróciła do niego….
Przegranym zabrakło argumentów, żeby powalczyć o punkty z liderem – nieudany redebiut Luisa Zubeldii na stanowisku trenera „El Granate”.
Racing mając 13 punktów na koncie wtórnie jest liderem tabeli. Lanús będący przecież finalistą ubiegłorocznej Libertadores niestety teraz srogo rozczarowuje – jeszcze nie odniósł wygranej w Superlidze, uzbierał dotychczas tylko dwa oczka i zajmuje przedostatnie miejsce.
*****************************************************************************
Godoy Cruz vs San Lorenzo de Almagro 1:0 (0:0)
Gol – Gabriel Ávalos (90+3′)
Znów „El Expreso de Tomba” upokorzył San Lorenzo! Poprzednio, kiedy obie ekipy zmierzyły się ze sobą (w kwietniu tego roku) Godoy sensacyjnie zdeklasował „Cuervos” aż 5:0 i to na terenie rywala. Natomiast wczoraj mendoska ekipa zatryumfowała uboższym 1:0, ale za to dzięki bramce zdobytej pod sam koniec batalii.
Wśród San Lorenzo swą premierę w wyjściowym składzie miał 19-letni napastnik Adolfo Gaich, który zastępował kontuzjowanego kapitana Nicolása Blandiego. U samego progu meczu zanotował szansę do trafienia, lecz haczony przez obrońcę nie zdołał pokonać w polu karnym heroicznie interweniującego Roberto Ramíreza.
Fenomenalne interwencje Nicolása Navarro nie wystarczyły papieskiemu klubowi do wywiezienia punktu z Mendozy. Bramkarz przyjezdnych doskonale obronił choćby strzał z rzutu wolnego Fabricio Angileriego, dalekosiężną bombę Valentína Burgoa tudzież próbę głową Gabriela Ávalosa. Okazał się jednak bezradny w kulminacyjnym momencie.
Godoy Cruz strzelił zwycięskiego gola tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego, pokonując rozczarowujący ostatnio zespół gości.
Kiedy wydawało się, że mecz przyniesie bezbramkowe rozstrzygnięcie i San Lorenzo osiągnie piąty konsekutywny ligowy remis, nagle w dodatkowym czasie „Winiarze” przeprowadzili decydujący atak.
Angileri na lewym skrzydle przejął piłkę, ofiarnie przy linii autowej mijając kryjących go przeciwników. Następnie dośrodkował w okolice pola bramkowego, skąd rezerwowy paragwajski napastnik Gabriel Ávalos tym razem celną główką spowodował kapitulację nieustępliwego Navarro.
Chwilę potem Godoy Cruz kontratakiem mógł jeszcze zadać drugi cios, aczkolwiek goalkeeper Navarro zdążył zrehabilitować się za wpuszczonego gola ofiarnie zatrzymując akcję sam na sam 18-letniego Burgoy.
To ósma pod rząd wygrana „Expreso del Tomba” u siebie! Takiej serii nie powstydziłby się żaden gigant. Godoy Cruz zrównał się punktami z Boca Juniors, a do lidera Racingu Club traci zaledwie trzy punkty.
San Lorenzo z czterema remisami i jedną porażką znajduje się w ogonie tabeli. „Azulgrana” wciąż musi oczekiwać pierwszego zwycięstwa podczas bieżącej kampanii Superligi.