Potentaci gromią, sędzia wsparł River

Oprócz spotkania Juniors’ów między Boca i Argentinos w sobotę przeprowadzono trzy inne konfrontacje piątej kolejki Superliga Argentina 2018/2019. Pierwsze zwycięstwa (ale za to jakie!) podczas nowego czempionatu odnieśli ćwierćfinaliści trwającej Libertadores, czyli Independiente oraz River Plate. Podsumowanie:

Independiente vs Colón 3:0 (1:0)

Gole – Emmanuel Gigliotti (33′, 90′), Silvio Romero (86′)

Obu drużynom przed meczem towarzyszyły raczej kiepskie nastroje. W ubiegłym tygodniu jedni i drudzy poodpadali z Copa Argentina, a na domiar złego po czterech kolejkach te dwa kluby ani razu nie zaznały smaku wygranej.

Sobotniego popołudnia przełamał się Independiente, który wystawił tu półrezerwowy skład oszczędzając niektórych czołowych futbolistów na środowy hit ćwierćfinału Libertadortes z River Plate. „Czerwone Diabły” mimo wszystko poradziły sobie nokautując przed własnymi trybunami Colón.

Bohaterem został wiekowy napastnik Emmanuel Gigliotti, któremu dwa gole pozwoliły wspiąć się na szczyt ligowej klasyfikacji strzelców. W 33 minucie „Puma” wieńcząc kontrę otworzył strzelanie, celną główką zza piątego metra zaskakując Leonardo Buriána. Odwdzięczył się za dośrodkowanie Gonzalo Veróna z prawego skrzydła.

Independiente miało łatwiejsze zadanie w drugiej połowie, ponieważ tuż przed przerwą ofensywny pomocnik gości Alan Ruiz za kopnięcie nakładką przeciwnika obejrzał drugą żółtą kartkę wylatując z boiska.

W 55 minucie gospodarze wywalczyli rzut karny. Guillermo Ortiz, czyli kapitan Colónu powstrzymał natarcie Gigliottiego, lecz po chwili na boku szesnastki sfaulował przejmującego futbolówkę Veróna. Sędzia wobec tego przekroczenia przepisów zarządził wapno. Gigliotti stanął przed okazją podwojenia dorobku bramkowego, aczkolwiek zabrakło mu zimnej krwi i jego mocny, niski strzał zablokował Burián.

Opromieniony przewagą liczebną „Los Diablos Rojos” dobili przyjezdnych z Santa Fe pod sam koniec zawodów. W 86 minucie wprowadzony chwilę wcześniej napastnik Silvio Romero przeprowadził znakomitą dwójkową akcję z Fernando Gaiborem ośmieszając obrońców, a następnie otrzymawszy asystę piętą od Ekwadorczyka sprytnym uderzeniem z centrum pola karnego zdobył drugą bramkę dla miejscowych.

Dzieła zniszczenia Colónu dopełnił sam Gigliotti w ostatniej regulaminowej minucie finalizując kontratak genialnym, niziutkim uderzeniem w długi róg z ubocza szesnastki. Masywny snajper goli zdobytych nie celebrował, bowiem ugodził swój były klub (dla „Sabaleros” występował w sezonie 2012/2013). „Puma” skompletował już cztery trafienia podczas bieżącego czempionatu, wysuwając się na samodzielne liderowanie wśród rankingu goleadorów.

To dopiero premierowa victoria „Inde” w Superlidze, zatem drużyna Ariela Holana plasuje się pośrodku klasyfikacji. Colón nadal musi czekać na pierwszą ligową victorię po wakacjach.

Już najbliższej środowej nocy Independiente stoczy u siebie na Estadio Libertadores de América część pierwszą megaszlagieru, którego stawką będzie półfinał Libertadores. Czerwony dystrykt Avellanedy zdoła stawić czoła wielkiemu River Plate?

*****************************************************************************

River Plate vs San Martín de San Juan 4:1 (2:0)

Gole – 1:0 i 3:0 Rodrigo Mora (23′, 50′), 2:0 Camilo Mayada (35′), 3:1 Facundo Erpen (54′), 4:1 Gonzalo Martínez (72′ – pen.)

Nową kampanię ligi River Plate rozpoczął od czterech remisów. „Millonarios” przerwali tę passę i rozgromili broniący się przed spadkiem San Martín de San Juan. Nie da się jednak ukryć, iż gigantowi bardzo pomógł tutaj sędzia, który nieprawidłowo uznał aż dwie bramki dla aktualnego tryumfatora Copa Argentina oraz Supercopa Argentina.

Przy pierwszej bramce dla gospodarzy piłka uciekła Lucasowi Pratto poza linię końcową boiska zanim ten zdążył podać przed pole bramkowe do Rodrigo Mory. Arbiter choć nie był daleko od miejsca tego zdarzenia, przegapił to. Mora zatem przejął futbolówkę i wycelował do bramki, chociaż futbolówkę po drodze ręką trącił próbujący zatrzymać ją obrońca, to ta znalazła się w „pajęczynie”.

Niezbity dowód na to, że piłka całym obwodem minęła linię końcową boiska i gol numer jeden dla River powinien był zostać anulowany

 

Od 35 minuty River prowadził różnicą dwóch goli dzięki fenomenalnej zespołowej akcji. Piłka zawędrowała na bok pola bramkowego, skąd odbitą rykoszetem wrzutkę Ignacio Fernándeza spożytkował Camilo Mayada z najbliższej odległości celując do pustej siatki.

U wstępu drugiej części rozjemca spotkanie ponownie rzucił nić Ariadny stołecznemu potentatowi, kiedy nie zauważył dotknięcia piłki ręką przez Rodrigo Morę przejmującego futbolówkę od gapowatego defensora. Weteran ataku „Millos” wykorzystał prezent i wybiegłszy sam na sam z Luisem Ardente bezproblemowo dopełnił formalności.

Kilkadziesiąt sekund później San Martín upomniał się o swój honor. W 54 minucie narożna centra Nazareno Solísa poskutkowała celną główką obrońcy Facundo Erpena. Ten 35-latek zaliczył swą premierową bramkę po powrocie do ojczyzny z wieloletniej odysei w Meksyku.

Aczkolwiek River koniec końców zwyciężył różnicą trzech bramek. W 68 minucie Federico Milo za brzydkie kopnięcie rywala nakładką otrzymał czerwoną kartkę. Natomiast chwilę później akcja miejscowych, podczas której Ardente najpierw przepisowo zatrzymał natarcie Rafaela Santosa Borré, lecz po chwili sfaulował przybywającego z odsieczą Enzo Péreza, za co wskazał zarządził jedenastkę.

Piłkę na jedenastym metrze ustawił Gonzalo Martínez. „Pity” analogicznie, jak w swoim reprezentacyjnym debiucie z Gwatemalą pewnie wykorzystał wapno, ustalając wynik na 4:1 dla River. Pogrom outsidera przed widownią El Monumental.

Kanonada stanowiąca pierwsze ligowe zwycięstwo w kampanii 2018/2019 wypromowała „Milionerów” na siódmą lokatę. Natomiast San Martín rozbity przez krezusa utwierdził się w strefie spadkowej. 

Warto odnotować, iż wszyscy czterej argentyńscy ćwierćfinaliści Libertadores 2018 zwyciężyli swoje ligowe potyczki na pół tygodnia przed kulminacyjnymi pucharowi bataliami.

*****************************************************************************

Belgrano vs Newell’s Old Boys 0:0

W Córdobie bezbramkowe widowisko na Estadio Gigante de Alberdi, gdzie lokalny Belgrano nie sprostał zadaniu strzelenia jakiejkolwiek bramki mizernie spisującym się Newell’s Old Boys.

Błyskawicznie nadarzyła się pierwsza okazja, gdyż już w 3 minucie Juan Francisco Brunetta pokusił się o dalekosiężne uderzenie, jakie ostemplowało słupek bramki Alana Aguerre. Później nieoczekiwanie dominowali goście z Rosario, którym skuteczność jednak również nie dopisała.

Jedną klarowną szansę zmarnował choćby czołowy napastnik „Leprosos” – Luis Leal. Piłkarz z Wysp Świętego Tomasza i Książęcej ugiął się pod presją goniących go defensorów, gdy wybiegał sam na sam z Césarem Rigamontim. Bramkarz „Piratas” heroicznie zatrzymał jego szarżę. Wcześniej doskonale zatrzymał też dwie inne próby tegoż ciemnoskórego atakującego.

Ponadto Rigamonti zatrzymał bardzo groźne przymierzenie z boku szesnastki młodego Lisandro Cabrery. Dla odmiany bramkarz NOB – Aguerre więcej pracy miał tylko raz w drugiej połowie wyłapując mierzone uderzenie ze skraju pola karnego Federico Lertory. Okazał się to jedyny celny strzał Belgrano w całym spotkaniu.

Belgrano mimo straty punktów nadal piastuje stosunkowo wysokie miejsce. Ekipa Lucasa Bernardiego jest ósma ze zdobytymi siedmioma oczkami.

Znacznie gorzej prezentują się loty Newell’s. „Trędowaci” niezmiennie okupują przedostatnią lokatę, uciuławszy dopiero swój drugi punkcik w trwającym czempionacie.

Comments are closed.